KRYZYS DUCHA

BLOKADY PSYCHICZNE
(CZĘŚĆ 2)
LINK! DO CZĘŚCI 1

LINK! DO CZĘŚCI 3

Kiedy rodzi się dziecko, jego ciało jest miękkie i elastyczne. I takie pozostaje, dopóty - dopóki nie wejdzie w świat dorosłego człowieka. Zaczyna się konfrontować z nakazami
i zakazami, których jeszcze nie rozumie. Często reaguje płaczem i buntem, broniąc w ten sposób swojej tożsamości. Z czasem zauważa, że integracja ze społeczeństwem bywa trudna i bolesna. Dziecko uczy się bycia jednostką społeczną, a jego rodzice wychowując je uczą się bycia rodzicami. Tak więc wychowanie dziecka w bardzo dużej mierze zależy od dojrzałości psychicznej i kultury wychowania jego rodziców.

Niestety, często bywa zupełnie inaczej. Rodzice zagonieni problemami dnia codziennego mają coraz mniej czasu dla swojego potomstwa.

Często skłóceni między sobą, nie zwracają uwagi na potrzeby psychiczne małego dziecka. Któż z nas nie słyszał chociaż jednego z poniższych:

- nie płacz, bo chłopcy nie płaczą
- dziewczynki zawsze są grzeczne
- pośpiesz się, musisz, nie wolno, zabraniam ci, nic nie rozumiesz, jesteś beznadziejny/a, ty tumanie, ty idioto, będę cię kochać jak będziesz grzeczny/a, itp.

Najprostszym, a zarazem najtrudniejszym sposobem rozwiązania napięć, jest szczery dialog - rozmowa.

Jednak w takich relacjach najczęściej nie ma miejsca na rozmowy z dzieckiem i uzasadnianie tego, czego od niego oczekujemy. Dziecko więc zamyka się w sobie i swoim własnym świecie, powstają pierwsze urazy i blokady psychiczne, niejednokrotnie bardzo traumatyczne, a wraz z nimi zakłóca się obieg czystej, pierwotnej energii, z którą przyszło na świat. Szczera, radosna i otwarta dusza dziecka zaczyna tracić swój blask. Coraz częściej włączają się mechanizmy obronne.

Wraz z dojrzewaniem młody człowiek zaczyna się gubić w świecie uczuć i emocji. Dorosłość, po której tak wiele sobie obiecywał - że zmieni i podbije świat - niejednokrotnie "łamie" młodym ludziom karki i zmusza do zawierania niechcianych kompromisów. Z czasem kręgosłup staje się coraz sztywniejszy, pancerz psychiczny coraz grubszy. W końcu przestajemy ze sobą rozmawiać, blokujemy swoje uczucia i emocje, zamykamy się w sobie, obrażamy na ludzi, świat i Boga. Oczy zaczynają tracić swój blask, na twarzy pojawia się grymas zamiast szczerego uśmiechu, coraz częściej i coraz mocniej zaciskamy szczęki i pięści, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

Nasza sylwetka jest coraz mniej wyprostowana a mięśnie coraz bardziej napięte, oddech staje się coraz krótszy, ponieważ naładowani negatywną energią, nie potrafimy "spuścić powietrza", czyli rozładować nadmiaru tejże negatywnej energii. Zaczynamy tracić kontakt z każdą częścią naszego ciała, w której istnieje chroniczne napięcie mięśniowe. Im sztywniejsze jest ciało, tym mniej ma czucia i tym bardziej upodabnia się ono do bezdusznej maszyny. Tu nas strzyka, tam nas boli, a my zamiast "posłuchać" własnego ciała, pędzimy do lekarza, łykamy niepotrzebną chemię, która jeszcze bardziej pustoszy nasze wnętrze.

Co to znaczy słuchać swojego ciała?

Kiedy napotykamy w życiu na trudności, poświęcamy wiele wysiłku aby im sprostać. Często są to sprawy bardzo stresujące i wywołujące ogromne napięcie organizmu. Niejednokrotnie też, kiedy już się z tym uporamy, szczęśliwi, że mamy ten trudny okres za sobą, zauważamy, że zaczyna coś nas boleć, zaczynamy chorować i traktujemy to jako prawdziwy dopust Boży. A to jedynie nasze ciało mówi do nas: służyłem ci bardzo dzielnie kiedy miałeś kłopoty, więc proszę, zajmij się teraz mną, ja przecież żyję i też potrzebuję twojej opieki.

Dlaczego tak jest?

Ano dlatego, że minął okres wielkiego napięcia i mięśnie się rozluźniły. To jest tak samo, jak ból mięśni, kiedy zaczynamy intensywnie ćwiczyć. Jeśli np. będziemy jedli za dużo, to nadmiar kalorii zmagazynuje się w postaci tłuszczu. Np.; - osoba nadmiernie posłuszna na zewnątrz wszystkiemu i wszystkim, sztywnieje wewnętrznie w swoim oporze, przez co dochodzi do chronicznego napięcia mięśni pleców, które z czasem robią się zaokrąglone, tworząc tzw. poddańczą sylwetkę. Należy tu podkreślić, że osobowość poddańcza i buntownicza, to dwie strony tej samej monety. Buntownik zwalcza w sobie tendencję do poddawania się, a osoba o słabej woli nosi w sobie wewnętrzną buntowniczość.

Co zatem robić, by sprostać stresom codziennego życia i jednocześnie pomóc sobie samemu?

cdn...

Łódź
4 list. 2008

JAGODA