KRYZYS DUCHA

DUCHOWE OBLICZE ZDROWIA
(CZĘŚĆ 1)
LINK! DO CZĘŚCI 2

Aldous Huxley w swojej książce "Filozofia wieczysta" opisuje trzy postacie wdzięku:
- wdzięk duchowy, czyli łaskę, która łączy się z zadowoleniem wyższego rzędu
- wdzięk ludzki, czyli tzw. urok osobisty
- oraz wdzięk zwierzęcy, jako jedyną w swoim rodzaju płynność i swobodę ruchów wynikającą z poczucia swobody i wolności.

Człowiek tę ostatnią utracił w chwili, kiedy posmakował owocu z drzewa wiadomości złego i dobrego. Otrzymał w zamian za to wiedzę, wolność wyboru i prawo samostanowienia o sobie a wraz z nimi odpowiedzialność za siebie i swoje decyzje. Błogostan wynikający z niewiedzy został utracony, harmonia wynikająca z bezpośredniego obcowania z Bogiem też. Pozostała jedynie bliżej nieokreślona tęsknota za "innym, lepszym i piękniejszym światem". Kiedy jednak nauka na przestrzeni dziejów oddzieliła ducha od ciała, kiedy uznała wyższość rozumu i potraktowała duchowość jako zjawisko intelektualne a nie witalną, boską siłę, okaleczyła człowieka jeszcze bardziej. Pozbawiła ciało ducha, pozostawiając mu jedynie mięso i kości, co powoduje niski stopień żywotności ciała a także jego sztywność i ociężałość.

Nasze ciało, to samopodtrzymujący się system energetyczny, który współreaguje ze środowiskiem i duchowością, gdzie nasze myśli i uczucia odgrywają nieocenioną rolę. Człowiekowi załamanemu na duchu, którego dusza jest pełna żalu, smutku, rozpaczy i nienawiści, długo możemy mówić o miłości, lecz nie oczekujmy rezultatu. Jeśli zaś przywrócimy mu to, co utracił, czyli miłość i wiarę, przywrócimy mu jego ducha.

Ileż to razy życie próbuje złamać naszego ducha - pozbawić nas energii? Ileż to razy człowiek w swoim życiu bezgłośnie krzyczy: "Boże, za co i dlaczego"?

Kłopoty w domu, rodzinie, szkole i pracy, to nasze codzienne zmagania. Do tego zmagamy się sami ze sobą, aż wreszcie mamy wszystkiego dość. Zaczyna chorować nasza dusza, a wraz z nią nasze ciało.

Nazywamy to PSYCHOSOMATYKĄ.

PSYCHE - DUSZA, SOMA - CIAŁO.

Są to dwa aspekty tego samego procesu - energii ducha i ciała. Jest to BIOENERGIA. Prowadzimy częste rozmowy, czy też dyskusje na temat duszy. Jakże jednak mało rozmyślamy nad naszym ciałem. A przecież jest to nasze ubranie, dane nam na to aktualne ziemskie życie.

I TO JEDNO UBRANIE!

Nie możemy zajrzeć do szafy i je po prostu wyrzucić, ponieważ nam się znudziło. Czy więc dbamy o nie, pielęgnujemy odpowiednio? Niech każdy odpowie sobie sam. A przecież kryje ono bezcenny dar - NASZĄ DUSZĘ. Każdy zna powiedzenie "w zdrowym ciele zdrowy duch". Im dłużej choruje nasza dusza, tym bardziej cierpi nasze ciało. Współczesna medycyna traktuje ciało człowieka jak maszynę, która kiedy szwankuje, to wymienia się jej odpowiednie części. Chwała jej za to, lecz traktuje tylko ciało. Traktuje człowieka przedmiotowo a nie podmiotowo.

Człowiek ma zdolność odczuwania, jakiej nie posiadają maszyny. Nasza duchowość wywodzi się z duchowego praźródła, którego jest nieodłączną częścią. Jeśli więc przyjmiemy, że istoty ludzkie są stworzeniami duchowymi, musimy również przyjąć, że zdrowie ma związek z duchowością. Na wschodzie skupia się uwagę na zachowaniu zdrowia a nie leczeniu choroby. Lekarz, którego klienci chorują jest omijany z daleka. Najważniejsza jest tam profilaktyka a nie stan chorobowy.

CIAŁO CZŁOWIEKA KSZTAŁTOWANE JEST PRZEZ TO, CZEGO DOŚWIADCZA w swoim ziemskim życiu jego dusza.

Długotrwałe napięcia i stresy powodują, że nasze ciało sztywnieje. Jak często mówimy, już mam tego dosyć, jak długo mam dźwigać ten ciężar, jak długo mam brać się z życiem za bary. A potem dziwimy się, że bolą nas plecy, bolą nas barki. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak podczas złości, gniewu, długotrwałego stresu napinamy nasze mięśnie, a potem, kiedy stres mija, wszystko nas boli.

A co dzieje się wtedy z naszym oddechem?

Nieraz myślimy o tym, że bez jedzenia i picia nie pożyjemy długo, tylko jakoś nie zastanawiamy się, że bez oddechu, to tylko kilka minut. Oddech jest tak przynależny naszemu ciału, że wcale się nad nim nie zastanawiamy. A jest on pierwszą czynnością
jaką wykonujemy, kiedy przychodzimy na ten świat. Niejeden raz zagonieni codziennością mówimy - ledwo zdążyłem/łam zaczerpnąć powietrza.

Prawidłowe oddychanie, prawidłowa praca z oddechem pozwala na rozluźnienie i rozładowanie napięcia, o czym następnym razem.

Na zakończenie mała przypowieść:

"Mistrz wraz ze swoim uczniem idzie do świątyni na modlitwy. W tym czasie nie wolno im nawet spojrzeć na kobietę. Kiedy dochodzą do rwącej rzeki, stoi tam młoda i piękna dziewczyna, która boi się przez nią przejść. Mistrz bierze ją na plecy i przenosi. Potem się rozchodzą. Mistrz z uczniem idą dalej. Po trzech dniach wędrówki uczeń pyta, mistrzu dlaczego ją przeniosłeś, a mistrz odpowiada, ja przeniosłem ją tylko przez rzekę, a ty niesiesz ją do tej pory".

cdn...

Łódź,
3 list. 2008

JAGODA