Aldous Huxley w swojej
książce "Filozofia wieczysta"
opisuje trzy postacie wdzięku:
- wdzięk duchowy, czyli łaskę, która łączy się z zadowoleniem
wyższego rzędu
- wdzięk ludzki, czyli tzw. urok osobisty
- oraz wdzięk zwierzęcy, jako jedyną w swoim rodzaju płynność i
swobodę ruchów wynikającą z poczucia swobody i wolności.
Człowiek tę ostatnią utracił w chwili, kiedy posmakował owocu z
drzewa wiadomości
złego i dobrego. Otrzymał w zamian za to wiedzę, wolność wyboru i
prawo samostanowienia o sobie a wraz z nimi odpowiedzialność za
siebie i swoje decyzje. Błogostan wynikający z niewiedzy został
utracony, harmonia wynikająca z bezpośredniego obcowania z Bogiem
też. Pozostała jedynie bliżej nieokreślona tęsknota za
"innym, lepszym i piękniejszym światem". Kiedy jednak nauka
na przestrzeni
dziejów oddzieliła ducha od ciała, kiedy uznała wyższość rozumu i
potraktowała
duchowość jako zjawisko intelektualne a nie witalną, boską siłę,
okaleczyła człowieka jeszcze bardziej. Pozbawiła ciało ducha,
pozostawiając mu jedynie mięso i kości, co powoduje niski stopień
żywotności ciała a także jego sztywność i ociężałość.
Nasze ciało, to samopodtrzymujący się system energetyczny, który
współreaguje ze środowiskiem i duchowością, gdzie nasze myśli i
uczucia odgrywają nieocenioną rolę. Człowiekowi załamanemu na duchu,
którego dusza jest pełna żalu, smutku, rozpaczy
i nienawiści, długo możemy mówić o miłości, lecz nie oczekujmy
rezultatu. Jeśli zaś przywrócimy mu to, co utracił, czyli miłość i
wiarę, przywrócimy mu jego ducha.
Ileż to
razy życie próbuje złamać naszego ducha - pozbawić nas
energii?
Ileż to razy człowiek w swoim życiu bezgłośnie krzyczy: "Boże, za co
i dlaczego"?
Kłopoty w domu, rodzinie, szkole i pracy, to nasze codzienne
zmagania.
Do tego zmagamy się sami ze sobą, aż wreszcie mamy wszystkiego dość.
Zaczyna chorować nasza dusza, a wraz z nią nasze ciało.
Nazywamy to PSYCHOSOMATYKĄ.
PSYCHE - DUSZA, SOMA - CIAŁO.
Są to dwa aspekty tego samego procesu - energii ducha i ciała. Jest
to BIOENERGIA. Prowadzimy
częste rozmowy, czy też dyskusje na temat duszy. Jakże jednak mało
rozmyślamy nad naszym ciałem. A przecież jest to nasze ubranie, dane
nam na to aktualne ziemskie życie.
I TO JEDNO UBRANIE!
Nie możemy zajrzeć do szafy i je po prostu wyrzucić, ponieważ nam
się znudziło. Czy więc dbamy o nie,
pielęgnujemy odpowiednio? Niech każdy odpowie sobie sam. A przecież kryje ono bezcenny dar -
NASZĄ DUSZĘ. Każdy zna
powiedzenie "w zdrowym ciele zdrowy
duch". Im dłużej choruje nasza dusza, tym bardziej cierpi
nasze ciało. Współczesna medycyna traktuje ciało człowieka jak
maszynę, która kiedy szwankuje, to wymienia się jej odpowiednie
części. Chwała jej
za to, lecz traktuje tylko ciało. Traktuje człowieka przedmiotowo a
nie podmiotowo.
Człowiek ma zdolność odczuwania, jakiej nie posiadają maszyny. Nasza
duchowość wywodzi się z duchowego praźródła, którego jest
nieodłączną częścią. Jeśli więc przyjmiemy, że istoty ludzkie są
stworzeniami duchowymi, musimy również przyjąć,
że zdrowie ma związek z duchowością. Na wschodzie skupia się uwagę
na zachowaniu zdrowia a nie leczeniu choroby. Lekarz, którego
klienci chorują jest omijany z daleka. Najważniejsza jest tam
profilaktyka a nie stan chorobowy.
CIAŁO CZŁOWIEKA KSZTAŁTOWANE JEST
PRZEZ TO,
CZEGO DOŚWIADCZA w swoim ziemskim życiu jego dusza.
Długotrwałe napięcia i stresy powodują, że nasze ciało sztywnieje.
Jak często mówimy,
już mam tego dosyć, jak długo mam dźwigać ten ciężar, jak długo mam
brać się z życiem za bary. A potem dziwimy się, że bolą nas plecy,
bolą nas barki. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak podczas złości,
gniewu, długotrwałego stresu napinamy nasze mięśnie,
a potem, kiedy stres mija, wszystko nas boli.
A co dzieje się wtedy z naszym
oddechem?
Nieraz myślimy o tym, że bez jedzenia i picia nie pożyjemy długo,
tylko jakoś nie zastanawiamy się, że bez oddechu, to tylko kilka
minut. Oddech jest tak przynależny naszemu ciału, że wcale się nad
nim nie zastanawiamy. A jest on pierwszą czynnością
jaką wykonujemy, kiedy przychodzimy na ten świat. Niejeden raz
zagonieni
codziennością mówimy - ledwo zdążyłem/łam zaczerpnąć powietrza.
Prawidłowe oddychanie, prawidłowa praca z oddechem pozwala
na rozluźnienie i rozładowanie napięcia, o czym następnym razem.
Na zakończenie mała przypowieść:
"Mistrz wraz
ze swoim uczniem idzie do świątyni na modlitwy. W tym czasie
nie
wolno im nawet spojrzeć na kobietę. Kiedy dochodzą do rwącej rzeki,
stoi tam młoda i piękna dziewczyna, która boi się przez nią przejść.
Mistrz bierze ją na plecy
i przenosi. Potem się rozchodzą. Mistrz z
uczniem idą dalej. Po trzech dniach wędrówki uczeń pyta, mistrzu
dlaczego ją przeniosłeś, a mistrz odpowiada,
ja przeniosłem ją tylko
przez rzekę, a ty niesiesz ją do tej pory".
cdn...
Łódź,
3 list. 2008
JAGODA
|