Ogromny luksusowy dom w Alpach, z okien
spektakularny widok na jezioro, lasy i szczyty
gór - wartość ok. 5 mln zł. Właściciel -
Biznesmen Karl Rabeder. Kiedyś ubogi
przedsiębiorca. Dziś multimilioner. Willa
Rabedera została jednak wystawiona na sprzedaż,
zresztą tak jak wszystkie należące do niego
nieruchomości i przedmioty.
Austriak chce "pozbyć" się także pięknego domu w
Prowansji (wartość - grubo ponad 2 mln zł),
sześciu szybowców (1,5 mln), czy luksusowego
Audi A8 (250 tys. zł). Biznesmen pozbywa się
dosłownie wszystkiego - na sprzedaż wystawił
także większość należących do niego mebli.
Pieniądze są
zbędne?
- Mój pomysł jest prosty: nie chcę nic mieć.
Absolutnie nic - mówi dziennikarzom "The Daily
Telegraph". - Pieniądze są bezproduktywne -
uniemożliwiają przyjście szczęścia - tłumaczy.
Niezwykły przedsiębiorca zamieni teraz swoją
luksusową alpejską willę na drewniany domek w
górach, a dom w Prowansji na kawalerkę w
Insbrucku. Całe uzyskane ze sprzedaży pieniądze
trafią do założonych przez Austriaka organizacji
charytatywnych, które będą działać na terenie
Ameryki Centralnej i Południowej.
Szczęście to nie
konsumpcjonizm
- Przez długi czas uważałem, że więcej bogactwa
i otaczającego mnie luksusu, automatycznie
przyczyni się do szczęścia - mówi Rabeder. -
Pochodzę z biednej rodziny, w której pracowało
się, aby zgromadzić, jak najwięcej dóbr. Całe
życie żyłem według tej zasady - dodaje. Jednak z
czasem mężczyznę coraz częściej nawiedzały
wątpliwości, co do prowadzonego przez niego
stylu życia.
- Coraz częściej słyszałem słowa: przestań
robić, to co robisz. Cały ten luksus, to po
prostu konsumpcjonizm. Zacznij naprawdę żyć! -
opowiada. Rabeder poczuł, że dzień w dzień nie
ma czasu dla siebie i "pracuje jak niewolnik dla
rzeczy, których nie potrzebuje". Mimo to
pocieszał się, że "wiele osób żyje tak samo".
Bogactwo...
wywołuje biedę
- Po latach doszedłem jednak do wniosku, że
zwyczajnie nie byłem wystarczająco odważny, aby
porzucić te wszystkie pułapki stojące za
komfortową egzystencją - uważa biznesmen.
Moment zwrotny nastąpił na trzytygodniowych
wakacjach na Hawajach, na które poleciał wraz z
żoną. Rabedera odmieniło nie - tak jak wielu
milionerów - ujrzane na własne oczy ubóstwo,
ale... luksus. - To był największy szok -
wspomina. - Zrozumiałem, jak bezduszne, nudne i
okropne może być "pięciogwiazdkowe" życie. Przez
te trzy tygodnie wydaliśmy tyle pieniędzy ile
fizycznie się dało, ale przez cały ten czas
mięliśmy poczucie, że nie spotkaliśmy żadnej
prawdziwej osoby - opowiada.
Według Austriaka, "wszyscy napotkani ludzie byli
jak aktorzy". Podobne uczucia nawiedzały
Rabendera także na innych wyprawach (m.in. do
Afryki, czy Ameryki Południowej). - Poczułem, że
między moim bogactwem, a panującą na świecie
biedą jest silny związek - kwituje.
Źródło:
LINK!