KRYZYS DUCHA

PRZEZNACZENIE, CHOROBY I NASZA KARMA
(CZĘŚĆ 2)
LINK! DO CZĘŚCI 1

LINK! DO CZĘŚCI 3

Przeznaczenie, choroby i nasza karma... to temat tylko dla osób, które patrzą już innymi oczami na nasze życie, wierzą w reinkarnację. Osoby na wyższym poziomie duchowym zdają sobie sprawę, że nie mamy tylko jednego życia. Karma jest ściśle związana z naszymi duchowymi wtajemniczeniami. Nasz obecny los, choroba bardzo często bierze początek w wyniku doświadczeń z poprzedniego życia.

Na świecie jest dużo lekarzy, uzdrowicieli, którzy proszą ludzi o ich zapis marzeń, snów, obserwują ich reakcje, kiedy o nich mówią - czy w ich oczach jest ból, strach, cierpienie, próba ucieczki przed tym wspomnieniem, a nawet chęć ukarania siebie, zrobienia sobie krzywdy. Lecz trzeba i umieć zrozumieć ten emocjonalny ból, który pod wpływem snu, marzenia pojawia się w człowieku. Zadać sobie pytanie, skąd to jest takie bliskie jego sercu, dlaczego jego umysł to produkuje... wygląda na to, że czegoś nie zapomina, nie może wybaczyć... dlaczego, kiedy ludzie o tym mówią patrzą jakby na siebie... i czegoś szukają właśnie w sobie?

Osoby kroczące na ścieżce duchowej w ten sposób leczą swoje poprzednie traumy, właśnie obserwują swoje sny, marzenia, talenty... czy nawet chęć zemsty, odwetu, obserwują ciało i umysł co im dusza i Wyższe Ja pokazuje. Dużo ludzi w poprzednich życiach doznawało wielkich szoków, toteż wycofują te wspomnienia, chowają głęboko w sobie, trzeba czasu aby te traumy umieć wyciągnąć z siebie na światło dzienne... wiadomo, że nasze pola świadomości, które zostały ukształtowane w poprzednich wcieleniach mają wszystkie te zdarzenia zapisane w sobie i w następnym wcieleniu rodzimy się z tymi samymi polami świadomości a to co zostało na nich zapisane wpisuje się również w nasze ciało.

Toteż ważne jest aby uleczyć siebie i swój umysł stopniowo, może to zająć więcej czasu ale należy umieć uporać się z tym doświadczeniem. Należy również unikać różnych "duchowych doradców", którzy starają się nam czytać nasze poprzednie wcielenia chcąc zabłysnąć swoją wielką duchową wiedzą.

Uważam, że po coś jest ta zasłona, którą jesteśmy obleczeni, nie bez powodu mamy założoną opaskę na oczy. Kosmicznie wszystko jest tak perfekcyjnie ułożone, że przebłyski z poprzedniego życia przychodzą do nas same we właściwej dla nas porze. Powracają jako karma w stopniowych krokach i zaczyna się włączać opcja rozliczania nas z dnia na dzień. Innym powodem, dla którego nie powinniśmy poszukiwać wspomnień z poprzednich wcieleń jest to, że możemy pod wpływem zbyt wczesnego zerwania zasłony przekopiować w nasze obecne wcielenie wierną kopię starego przeżycia... a mogą to być straszne rzeczy.

W końcu przeszłość jest tylko wstępem do teraźniejszości, liczy się to co robimy w życiu, z którym mamy obecnie do czynienia. To Wyższe Ja ujawnia rzeczy, jakie najbardziej potrzebne są nam do przerobienia w obecnej chwili z poprzednich wcieleń, nasze błędy przeszłości... wszystko to idzie chronologicznie, zdarzenie po zdarzeniu i nie wolno w ten schemat wprowadzać własnego chaosu, wybierać tylko zrozumiałe i fajne dla nas zdarzenia a odrzucać to co nam się nie spodoba. Takie postępowanie doprowadzi do jeszcze większego zamieszania w naszym życiu. I liczy się tylko to co my z tym zrobimy a nie to co nam ktoś przekaże, zaleci... żaden guru nie może nam nic przykazywać, ta kwestia dalej jest objęta wolną wolą, możemy nawet wysłuchać dobrych rad ale nie musimy się do nich stosować.

My sami musimy wprowadzić ruch we własny strumień życia. Kiedy jesteśmy gotowi do pokonania własnych przeszkód, wyczyszczenia banku pamięci, nasze Wyższe Ja wychodzi nam naprzeciw, uaktywni ważne punkty, które pomogą zrozumieć nam prawdę karmy i reinkarnacji a także wiele wydarzeń jakie miały miejsce na Ziemi.

Wyższe Ja pokazuje nam nasze własne błędy, doświadczenia a nie osób nam towarzyszących... i daje nam recepty aby rozwiązać własne problemy. To nasza dusza szuka odpowiedzi i rozwiązania dla nas samych i w odpowiednim czasie pozwala nam zobaczyć zapis własnego życia... nawet z bardzo odległego wcielenia, problemu, który nie został do tej pory rozwiązany.

Dużo ludzi świadomie lub nie wycofuje na siłę swoje poprzednie wcielenia, nie chcą nawet słyszeć o reinkarnacji, o swoich poprzednich błędach... nawet z obecnego życia... i biadolą nieustannie: "Boże za coś mnie tak pokarał?". Nie rozumieją skąd w nich pojawiła się taka straszna choroba czy inne smutne doświadczenie... to my sami jesteśmy za to wszystko odpowiedzialni, Bóg nas niczym nie pokarał!

Nasze życie to doświadczenie życiowe i akcja a karma jest naszym nauczycielem. Zanim zachorujemy czy pojawi się w naszym życiu smutne a nawet radosne wydarzenie, wiele symptomów, znaków pojawi się długo wcześniej, nawet z wyprzedzeniem kilkunastoletnim... mamy więc czas przemyśleć te znaki... a nawet uniknąć zderzenia się z przykrymi zdarzeniami. Niektórych nie potrafimy kontrolować, musimy przez nie przejść, musimy się z nimi zderzyć, wielokrotnie kolejny raz np: z tą samą powtarzającą się chorobą.

Trzeba umieć wyjść na przeciw nawet tym najsmutniejszym rzeczom, nikt tego za nas nie zrobi, nie ma takiego uzdrowiciela... powie wam to każdy mądry przewodnik duchowy. Aby umieć rozwiązać problem należy znaleźć powiązanie między naszą duchowością i naszym uzdrowieniem.

Często kiedy ktoś zachoruje na ciężką chorobę, kiedy spotyka go to ciężkie doświadczenie słyszymy pytanie: "Dlaczego ja?".

Musimy zdać sobie jasno sprawę, że choroba jest kierowana na nas przez naszą własną duszę... a my godzimy się na nią jeszcze zanim wcielimy się w obecne ciało. Często choroba jest naszą drogą i lekcją do samopoznania... jeśli uciekamy od tej wiedzy będzie jeszcze trudniej niż mogłoby być. Dusze ciężko chorych wybierają choroby na swoim poziomie ducha, czasami choroba potrzebna jest im do nauki i przekazania wiedzy na ten temat innym.

Choroba to również brak równowagi w dawaniu i przyjmowaniu miłości. Wielokrotnie miłość związana jest z bólem, nie możemy jej wymienić... a miłość jest także bardzo ważna dla naszego zdrowia, tak jak powietrze, którym oddychamy. Jeśli jest w nas zakłócona przez dłuższy okres, brak nam tego bardzo ważnego składnika odżywczego zawsze zamanifestuje się chorobą w naszych ciałach i umysłach. Nawet wtedy, kiedy mamy dzienne zapotrzebowanie na miłość, wciąż może nam brakować innego istotnego odżywczego składnika... w życiu jest ważny także cel i jego znaczenie w naszym życiu.

Najczęściej chorują ludzie starzy, zbyt często zadają sobie pytanie: "Czy jestem jeszcze komuś do czegoś potrzebny?"... a w dodatku jeśli taką osobę ktoś porani, pokazuje brak jej wartości, spycha na marną pozycję... szybko w to ciało zapuka choroba, a nawet śmierć... toteż dajmy należyty szacunek ludziom starszym... i czas najwyższy wiedzieć, że jego choroba nie pochodzi z jego starości i gwiazd tylko leży po stronie ich samych i ludzi, którzy im dokuczają.

Wczoraj na spacerze obserwowałam dwie panie, jedna już staruszka z domu starców, na wózku inwalidzkim i jej opiekunkę, młodą kobietę... z podziwem patrzyłam na obie. Obie były uśmiechnięte, radosne... młodsza cały czas szczebiotała do starszej i śpiewała jej radosne piosenki... starsza jej wtórowała. Piękny to był widok... widać było w tym obrazku miłość bliźniego do bliźniego... i jakby się chciało widzieć więcej takich scen.

Ciężko ludziom przyjąć i takie prawdy, że ich choroba to brak akceptacji np swojej kobiecości czy męskości... czasami walka z własną płcią, i mamy już gotowy problem: rak piersi, jajnika, prostaty.

Nasze całe nieelastyczne życie może nam się zamanifestować mocną sztywnością np zapaleniem stawów, kręgosłupa. Są osoby, które mają trudności z komunikacją z innymi osobami, tu może pojawić się rak gardła, problemy z tarczycą.

A największym martwym punktem jaki mamy wszyscy to, że coś nas hamuje i nie pozwala spojrzeć obiektywnie na samych siebie, na nasze własne zachowanie ale za to szukamy błędów u naszych bliźnich a to niestety upośledza nasz ogólny stan zdrowia a nie bliźniego.

I nie dziwcie się, że jesteście ciągle zmęczeni, jak od rana do nocy powtarzacie nieustannie "jestem zmęczony"... i kiedy produkujecie nieustanne myśli "szybko umrę". Nasze ciało-umysł to taka maszyna, która wykonuje nasze polecenia.

I taka moja jeszcze jedna rada zanim się dacie pokroić lekarzowi, pozwolicie spalić organy promieniowaniem, wdrążyć we własne żyły chemię/narkotyki, wprzódy dajcie szansę własnemu pokojowi umysłu. Szukajcie rozwiązań problemu i lekarstwa w sobie. Pamiętajmy, jesteśmy energią... toteż problem, gojenie i rozwiązanie choroby znajdują się i kończą w naszych własnych polach energetycznych.

cdn...

Vancouver
15 May 2015

WIESŁAWA