Czy jakbyś mógł spełnić swoje
wszystkie pragnienia pstrykając palcem, to byś to uczynił?
- praktycznie każdy
bez zawahania odpowie: OCZYWIŚCIE, ŻE TAK!
- a ja odpowiem OCZYWIŚCIE,
ŻE NIE!
Czemu?
Czemu mówię nie? Bo gdy spełniamy pragnienia, stajemy się
ich niewolnikami. Wpadamy w uzależnienie od pragnień, a jak
wiemy, one nigdy się nie kończą (gdyż ciągle pojawiają się
nowe). Spełnianie marzeń / pragnień to działanie przez
podświadomość, która ciągle wytwarza nowe życzenia niczym
automat... i dlatego trzeba ów automat ususzyć jak chwasta
na polu, aby już nigdy żadne pragnienie nie powstało w
naszym umyśle. Na początku będzie to bardzo trudne, bo
ludzie żyją pragnieniami i nie mają ochoty się ich wyrzekać.
Ludzie chcą żyć w dobrobycie, chcą dobry samochód, super
żonę i cokolwiek sobie wymyślą. Tak, to wszystko możesz mieć
za sprawą prawa przyciągania, ale zastanów się, czy naprawdę
tego chcesz? I gdzie w tym wszystkim jest Bóg? ... więc czy
droga przez podświadomość jest prawidłowa?
A co w takim razie z nadświadomością?
Tylko nadświadomość
zna naszą przyszłość, więc warto się do niej dostosować,
dzięki czemu będziemy szli w optymalny sposób do Boga, co
ostatecznie sprawi, że nasycimy się Jego nektarem i
wypełnimy naszą duszę Jego Światłem. W taki sposób
zaspokoimy swoje duchowe potrzeby - nie uda nam się tego
uczynić, kierując swój wzrok na rzeczy materialne czy
przemijające życie. Tylko wieczny Bóg może obdarować nas
prawdziwą wewnętrzną radością i stałym uśmiechem na naszej
twarzy. Tylko pełne zaufanie do Niego może dać nam
spełnienie, ale nie materialne, tylko wewnętrzne.
Gdy ususzymy nasze pragnienia, a jedynym pragnieniem będzie
wolność, czyli chęć obcowania tylko z Bogiem wtedy nasze
życie zacznie się zmieniać. Umrzemy dla tego świata i
narodzimy się na nowo dla Boga... więc skierujmy wszystkie
myśli ku Niemu i z żarliwą wiarą dążmy do ostatecznego
zjednoczenia z Nim. On czeka na Ciebie, wyciąga do Ciebie
swoje ręce i czeka na twój pierwszy krok... a gdy go
zrobisz, On zrobi w twoim kierunku ich aż 10!
Niestety, ale trudno
jest bogatemu zrezygnować z bogactwa w imię Boga. Trudno
jest pozbyć się naszych pragnień / pożądań, ponieważ wymaga
to od nas ogromnej siły i zaparcia. To wywoła w nas ogromny
bunt i poczucie niesprawiedliwości. Będziemy mieli poczucie,
że cały świat jest przeciwko nam i że chce nas
unieszczęśliwić, bo niby czemu mamy do cholery rezygnować z
naszego wygodnego życia!?
Czemu mam pozbywać się pragnień?
Ponieważ pragnienia nie
zaprowadzą cię do Boga. Gdy jakieś pragnienie zaspokoisz, za
chwilę pojawi się nowe... jednym słowem oddasz życie dla
pragnień, a nie dla Boga. Nigdy nie narodzisz się w tym
życiu ponownie, więc wiecznie będziesz się inkarnował... nie
będziesz umiał tak naprawdę docenić życia, tych drobnych
chwil, które dają wewnętrzną radość (widok spadających
liści, zapach kwiatów, letni powiew wiatru)... i nie doznasz
trwałego błogostanu, którym może obdarzyć cię tylko Bóg.
Czemu do Boga wiedzie wąska ścieżka
i tak trudno nią iść?
Bo aby dojść do Boga, trzeba
sobie w pewien sposób zasłużyć. Pragnienie Boga musi
wypływać z głębi naszego serca... jeżeli będzie inaczej,
to jedynie oszukujemy sami siebie. Bóg wszystko widzi i to
On decyduje, na co jesteśmy gotowi, a na co nie. Możemy
oszukać swoich bliskich... ale z Bogiem nam się to nie uda.
Droga do Boga to droga wyrzeczeń
w imię miłości!
To śmierć dla
wszystkiego, aby odrodzić się w Bogu, aby Bóg zamieszkał na
stałe w naszym sercu w Wielkiej Chwale i Miłości.
Zaprzyj się
siebie i idź do przodu!
Świat
zacznie walić się na naszą głowę, próbując odciągnąć nas od
drogi kierującej ku Bogu. Ta droga będzie bardzo
nieprzyjemna ależ jaka owocna! Czy nie warto poświęcić życia
w imię Boskości? Czy naprawdę jesteśmy takimi skąpcami?
Odłóżmy więc nasz plecak materializmu i pragnień i skierujmy
się do Światła, bo tylko ono da nam trwałe szczęście.
Artykuł dany na stronę
18.03.2007
(lekkie kosmetyczne poprawki: 31.08.2021)
Dobry Samarytanin
|