KRYZYS DUCHA

SPOKÓJ UMYSŁU
(CZĘŚĆ 3)
LINK! DO CZĘŚCI 2

"Jak strumienie i rośliny, dusza także potrzebuje deszczu, ale deszczu innego rodzaju: nadziei, wiary, sensu istnienia. Gdy tego brak, wszystko w duszy umiera, choć ciało nadal funkcjonuje" (Paulo Coelho).

Co zatem możemy zrobić sami, aby przywrócić sobie choć w części stan dobrostanu psychicznego? Poniżej wymieniam te czynniki, które są nam dane do odzyskania i dysponowania we własnym zakresie i każdej chwili naszego życia.


Oddychanie:

Biblia podaje, że Bóg tworząc człowieka tchnął w niego życie, czyli siłę, energię, niezbędną do życia. Hinduizm nazywa ją prana. Taką siłą życiową jest tlen zdolny sprawić, że drewno rozgorzeje płomieniem. Podobną właściwość ma tlen w organizmach żywych. Bez tlenu nie ma życia. Tak więc oddychanie ma bezpośredni związek ze stanem pobudzenia ciała do życia.

Gdy jesteśmy odprężeni i spokojni, nasz oddech jest powolny i swobodny. W stanie silnej emocji oddech staje się szybki i intensywny. Gdy się boimy, oddychamy gwałtownie i wstrzymujemy oddech. W stanie napięcia natomiast nasz oddech staje się płytki. Np. częste wzdychanie świadczy o reakcji na wstrzymywanie oddechu, ziewanie jest oznaką zmęczenia i senności, co znaczy, że zasoby energii wymagają uzupełnienia. Natomiast głęboki, równomierny i spokojny oddech, uspokaja umysł i ciało.

Prawidłowe oddychanie, to oddychanie głębokie, w które angażujemy dolną część jamy brzusznej, która wydyma się przy wdechu i opada podczas wydechu. Tymczasem najczęściej oddychamy tylko do połowy, czyli klatki piersiowej. Dlaczego to jest takie ważne? Otóż okazuje się, że oddychać głęboko znaczy głęboko odczuwać. Nie oddychając głęboko, tłumimy niektóre uczucia związane z brzuchem. Jednym z tych uczuć jest smutek, ponieważ brzuch bierze udział w głębokim płaczu, a, że nie płaczemy zbyt często - głównie dotyczy to mężczyzn - to smutek odkłada się w sercu i tak nakręca się spirala chorób serca.

Jest wiele ćwiczeń regulujących oddech. Jednakże najprostszym i najważniejszym jest świadomość tego, aby co jakiś czas w ciągu dnia wziąć kilka głębokich oddechów celem rozładowania nadmiaru napięcia. Natomiast raz w tygodniu proponuję następujące ćwiczenie. Jest to w zasadzie:
 

Wizualizacja wazy:

Należy usiąść w ciszy i spokoju, tak aby przez 10 minut nikt nam nie przeszkadzał. Rozluźnić całe ciało i wyobrazić sobie, że ma się kształt wazy i siedzi pod wodospadem, z którego woda spada z wielką siłą do środka wazy. Kształt i to z czego zrobiona jest waza, pozostaje do wyobraźni czytelnika. Po obu stronach wazy siedzą dwa anioły. Bierzemy głęboki wdech i w tym samym momencie woda z ogromną siłą wpada do wazy, wiruje tam jak tajfun wypłukując z niej wszystkie zanieczyszczenia, po czym siedzące po bokach anioły zasycają całą brudną wodę na zewnątrz wraz z naszym wydechem. Ćwiczenie robimy tak długo aż waza będzie w środku czysta. Początkowo synchronizacja wody, wdechu i wydechu może być trudna, lecz zapewniam, że po kilku próbach się uda. Zadaniem tego ćwiczenia jest dotlenienie organizmu oraz mentalne oczyszczenie z negatywnych, zalegających psychikę emocji. Poprawa samopoczucia gwarantowana.

Dlaczego spokój umysłu jest tak ważny?

Dlaczego warto nad tym popracować?

Powodów może być bardzo wiele. Jednakże na pewno łagodniejemy od wewnątrz, jesteśmy wewnętrznie uśmiechnięci, rozluźnia się nasze ciało i napięte rysy twarzy. Często, kiedy jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni, ludzie mówią do nas: jak ty ładnie dzisiaj wyglądasz. Jest tak, ponieważ zwierciadło naszej duszy - nasze oczy - są pełne blasku i wewnętrznego ciepła. Ponadto, zaczynamy postrzegać inaczej świat i ludzi. Wszystko wydaje nam się piękniejsze. Wiele osób czytając to, powie - ależ to bzdury i banały. A ja proponuję zadać sobie jedno pytanie : jakie znaczenie będą miały nasze kłopoty i zmartwienia za pięć, dziesięć, czy też pięćdziesiąt lat?

Gdzie one wówczas będą?. Proszę sobie przypomnieć przypowieść z części pierwszej. Obecnie jest wiele publikacji, w których jest mnóstwo rad dotyczących tego, jak żyć w zdrowiu i szczęściu. Biegamy więc na różne szkolenia, sesje terapeutyczne, treningi, na których zapewnia się ludzi o osiągnięciu wewnętrznego rozwoju, najczęściej jednak w krótkim czasie wraca poczucie niepokoju i niezadowolenia. Tymczasem każdy człowiek ma do dyspozycji własne środki, które pozwolą mu odzyskać spokój duszy. Czasami wystarczy chwila refleksji i zastanowienia, co tak naprawdę jest w życiu ważne.

Każdy człowiek zadaje sobie pytanie: - jaki sens ma jego życie, jego smutek i cierpienie, lecz o tym napiszę oddzielnie.

Jednym z najprostszych i dostępnych każdemu sposobem wyciszenia umysłu jest:
 

Medytacja:

Pozwala ona wyciszyć szum w naszym umyśle i usłyszeć dźwięk duszy. Medytacja jest sposobem, metodą samouzdrawiania ciała i duszy, ponieważ nasze ciało jest Świątynią, w którą Bóg tchnął życie, czyli duszę. Aby medytacja odniosła skutek, należy robić ją w miarę regularnie. Skutkiem tego będzie nie nawyk, lecz wewnętrzna potrzeba jej stosowania.

W początkowej fazie jej robienia problem będzie stanowiła gonitwa myśli w naszej głowie, dlatego należy ćwiczyć podczas jej robienia umiejętność koncentracji umysłu. Dobrze jest w tej początkowej fazie skupić się na świadomym oddychaniu. Bardzo ważne jest rozluźnienie całego ciała. Można puścić sobie cichą, relaksacyjną muzykę. Każdy powinien znaleźć najbardziej odpowiedni dla niego sposób. Medytować można w ruchu, siedząc lub leżąc.


Medytacja ma za zadanie aby:

Pośród największego zamieszania w jakim człowiek żyje, otworzyć kanał łączności z duszą. Może on być trudny do odzyskania, lecz kiedy uczynimy go otwartym, będziemy mieli dostęp do najgłębszej części siebie - do tej części nas samych, która jest świadoma Wyższej Świadomości, czyli Boga.

W tym stanie umysłu zaczynamy otwierać się na:


Miłość i wiarę:

proszę zwrócić uwagę i zastanowić się, jak te trzy czynniki, czyli spokój umysłu, miłość i wiara, są od siebie współzależne. To jak "trzy w jednym".

Miłość daje wiarę, wiara daje miłość, a oba te czynniki powodują spokój naszego umysłu, bo kiedy wyciszymy nasz umysł od zgiełku tego świata, odkrywamy miłość i wiarę. Nasze ciało odzyskuje swoje duchowe oblicze zdrowia.

Już w XVIII wieku, szwedzki naukowiec, mistyk i wizjoner , Emanuel Swedenborg, był przerażony duchową pustką swej epoki i poglądami, które głosiły, że Bóg jest abstrakcją, a dusza teologicznym wymysłem. Dlatego w swoich naukach pisał, że

"zbawienie oznacza osiągnięcie zdrowia duchowego mocą własnego wysiłku, poddanego działaniu Bożej siły i miłości, konieczności samodoskonalenia się człowieka i dążenia do samopoprawy".

"Proces duchowego odnawiania się człowieka polega w istocie na zintegrowaniu tego , co wewnętrzne i duchowe z tym, co zewnętrzne i materialne. Takim ideałem odpowiedniości ducha i ciała jest tylko Jeden - Jezus Chrystus. Jest On Doskonałym i Jedynym Człowiekiem, który w momencie Inkarnacji przybrał na siebie nasze człowieczeństwo i zlał je absolutnie ze swoją Boskością, po to aby doświadczyć ziemskiego życia człowieka i poprzez swoją śmierć pokonać wrogów, trzymających człowieka w niewoli".

Jest to najwyższy akt miłości i wiary.

Swedenborg twierdził również, że Drugie Przyjście Chrystusa będzie zjawiskiem wewnętrznym i duchowym. Tak więc, jeśli niebo nie istnieje w nas, nic niebiańskiego nie może do nas przeniknąć.

Łódź
5 list. 2008

JAGODA