Moi
drodzy,
piszę do was dzisiaj list o takiej treści...
... bez wiedzy o sobie nie ma wiedzy o Bogu. Nasza mądrość, ta
prawdziwa to nie zdobycze nauki całego świata... to nie
ziemskie uniwersytety i dyplomy, podobnie też ma się sprawa
z oświeceniem, w której ta mądrość ponadczasowa, wewnętrzna
zaczyna mocno pracować w człowieku.
Bo ta prawdziwa mądrość składa się tylko z wiedzy o Bogu i
nas samych.
A że z Bogiem łączy nas wiele powiązań, nie jest łatwo
ustalić, które z tych dwóch: Bóg czy człowiek zrodził tego
drugiego.
To tak jak z kurą i jajem!
Odkąd świat istnieje zawsze to było kontrowersyjne,
które z nich było pierwsze: kura czy jajo?
A teraz pomyślcie:
czy to Bóg zrodził człowieka,
czy człowiek wskrzesił Boga?
To wspaniała zagadka, ale czy my jako ludzie jesteśmy
dzisiaj już w stanie ją rozwiązać?
Musimy wiedzieć, ludzie którzy są najbardziej niezadowoleni
i najbardziej pragną nowej tożsamości, mają najmniejszą
świadomość, ponieważ nie akceptują siebie. Nie mają na
siebie dobrego spojrzenia.
Człowieku, dlaczego jesteś bezlitosny wobec siebie?
Spójrz na własne cnoty, talenty ale w mądry sposób, nie
zadzieraj nosa, nie popadaj w drugą skrajność.
Dużo osób prawi o rozwoju duchowym, dużo marzy i wierzy w
to, że są już oświeceni... lecz co robią w tej kwestii... są
tylko gapiami i kiedy ktoś na tej drodze im się nie spodoba,
tylko głośno krzyczą, że to nie tak... ale jak to... tego już
powiedzieć nie potrafią... albo coś tam majaczą!
Nasza dusza jest świadomą energią, ciągle kreatywną. To wzór
wielowymiarowy i w każdej chwili może zmienić swój model...
tak jak ty swój samochód, kiedy ci się już znudzi stary.
Wyższa Jaźń jest zakotwiczona w każdej duszy, jednocześnie
rozwija swoją indywidualność... i jednocześnie doświadcza
rzeczywistości w czasie i poza nią. Toteż codziennie
pukajcie w drzwi swojego serca... i pytajcie, kiedy czegoś nie
wiecie... serce to wie!
Kiedy go słuchasz, jesteś świadomy i pojawia się w tobie
nowy wymiar świadomości. Jesteś w stanie obserwować swój
umysł, nie jesteś już jego więźniem... jesteś jego świadkiem
(pisałam już o tym nie jeden raz). Zaczynasz być wiedzą,
mądrością... a nie tylko pustym dzbanem, w który ciągle ktoś
coś wlewa... i znowu wylewa... i znowu wlewa, a twój mózg jest
tylko na usługi.
Jak dojść do takiego
poziomu, aby być świadkiem
własnego umysłu, a nie jego więźniem?
Poprzez
medytację... to w medytacji masz możliwość śledzić swój własny
umysł, przyjrzeć się mu lepiej, co wyprawia na tym świecie
na tym poziomie istnienia... a nie tylko słucha i bezmyślnie
wykonuje polecenia.
Popatrz w nocy na to co robiłeś w dzień... i zastanów się czy
jutrzejszy dzień też chcesz tak przeżyć? Jeśli nie, przed
snem zrób dla siebie lepszy plan jutrzejszego dnia... coś
nowego, wartego twojego działania. Zastanów się czego
unikać... czego szukać... jakie sprawy masz niezałatwione... i
zdaj sobie sprawę, że już czas najwyższy, aby je
pozałatwiać, ponieważ te blokują ci drogę. I pomyśl jakie
szaleństwa znowu popełniłeś, które ponownie weszły w twoje
życie, ponieważ twój śpiący umysł ciągle błądzi.
Zacznij pracować nad sobą, a nie tylko patrzysz w niebo i
wypowiadasz nieśmiertelne słowa - Bóg to załatwi... owszem
załatwi, ale musi widzieć i twoją pracę i twoją chęć... bo
pracujecie tak po połowie...
... bo Bóg
jest w tobie,
a ty jesteś w Bogu!
Całe to
zjawisko jest jednym polem, jedną świadomością... czyli jednym
“Ja”.
Ale klucze do twojego szczęścia są trzymane przez ciebie...
to Piotr ma klucze do raju a nie Bóg...
bo to człowiek jest kontynuacją tego wszystkiego...
odnowy, zmartwychwstania, nieśmiertelności...
Namaste
Vancouver
9 May 2018
WIESŁAWA
|