NOWA ERA |
|
GALAKTYCZNY
KLUCZ - WIERSZE
LINK! GALAKTYCZNY KLUCZ
ISIS
Błyszcząca
gwiazda
w
ręku bogini Isis,
które
sprzątała z nieba.
Tkała
z nich mistyczny okręt,
cały
zbudowany ze światła.
Kreowała
nowe życie,
owijała
świetlistą nicią.
Wiedziała
jak Nil płynie,
jak
zasadzić nowe zbiory.
Mistyczna
Isis, gwiazdy znała.
Czerpała
swoje tajemnice,
z
mądrości wszechświata
i
nie trzymała ich tylko dla siebie.
Dla
świata, głęboko je ukryła,
przed
złym okiem Seta.
Włożyła
w syna Horusa, po
Ozyrysie
kiedy
przywróciła mu życie.
A
kiedy już swoje dzieło uwiła,
Wokół
słońca zatańczyła.
A
gwiazdy muzyką jej wtórowały
bo
bardzo Isis kochały.
Za
jej cudowne rąk talenty,
którymi
czyniła światłość.
W
swoim sercu zasiała złoty
promień,
wielką miłość.
Magiczne
ręce Isis
dawały
Ziemi życie.
Troszczyła
się o bliźnich,
lud
egipski karmiła obficie.
Znała
i kochała gwiazdy
a
one ją słuchały.
Co
tylko chciała,
to
od nich dostała.
Bo
ją szanowały
za
jej mądrość.
O
magiczna Isis.
Lud
ukrył cię w legendach,
na
tysiące lat.
Pozostałaś
we wspomnieniach,
na
całą wieczność.
I
zabłysłaś na niebie
okryta
wielką tajemnicą,
obok
Wielkiego Ozyrysa.
Połączeni
na zawsze
światłem.
Błyszczą
na niebie
dwie
gwiazdy,
obok
siebie,
Ozyrys
i Isis.
Splecieni
jednym węzłem
wiecznej
miłości.
MISJA
A
serce me szepcze
i
zawiesza te słowa
na
wietrze ...
i
dusza gotowa ...
przyjąć
na siebie
kobierzec
światła,
utkany
ze
śpiewu cykad.
Wyhaftowany
promieniem
słońca
jak
złotą nicią.
Jam
odkrywca Ziemi,
tańczący
kwiat słońca,
pachnący
lewandą, miłości
rządna,
otwieram odrody Boga.
Jam
utworzona z iskierki
ognia,
z fioletu grzmotu
oderwana
od wielkiej burzy
-
Jedności.
Zbiegłam
po schodach
kryształowej
piramidy
aby
ukazać rzeczywistość
-
klarowną jak woda.
I
drży ciało moje, szczęśliwość
do
serca wnika.
Przemieniona
rękoma
Boga
w
ułamku sekundy
...
poprzez chrzest ognia.
Siła
wielkiej burzy
ogień
roznieca
w
mojej duszy
...
i płonę.
Fioletowy
płomień
toruje
drogę.
Czas
powrotu
-
pod gorę
...
po piramidy schodach
...
w świetle błyskawicy ...
i
ciało drży - tańczą
spirale
gwiazd.
Tęsknota mojego serca
prowadzi
do źródeł prawdy.
Straszne
i piękne języki
ognia,
to Bóg odrywa
ducha
od ciężkiej materii,
otępia
zmysły
...
i serce się tłucze ...
w
dymie kadzidła jaśminu.
I
te słowa... skądś płyną...
pojdż
do mnie ... ma miła ...
dam
ci kawałek szafiru ...
Ozdobię
twoje ramiona
w
królewską purpurę.
Błogosławiona
to
dusza co tańczy
dla
światła . Dociera
do
niej Boska mądrość,
rozpuszcza
granice
w
zwierciadle czasu.
Łączą
się żywioły,
strumień
jutrzenki
wskazuje
drogę, w kielichu
słodkiej
ambrozji
maczam
usta swoje.
Złote
kolumny
wibrują
w przestrzeni.
Ostatnie
pytanie
-
odpowiedź
znajduje.
Kurtyna
spadła.
Jam
dziecię słońca,
kwiat
cudownej ekstazy.
Ma
iskra
to
przygasa
to
w płomień się rozpala
...
lecz nie gaśnie.
Boska
magia,
nieskończoność.
Jam
dziecię Boga,
otwarte
...
i
zamknięte wrota.
ZIELONA
TAJEMNICA.
Zielone
tablice
ukryły
na wieki
niebiańskie
tajemnice,
sekretnej
dwunastki.
Warstwa
po warstwie,
zdzieram
życia zasłony.
Wyrywam
prawdy, wpisane
głęboko,
w dwunasty
wymiar,
zakotwiczone.
Pierwsze
siedem kroków
postawiłam
na szali, zważone
dokładnie,
dzieła uczynków.
Złote
światło...
już
błyszczy nad głową.
Ale
do domu ciągle daleko.
Podążam
za wielką filozofią
Miłości
i Słowa,
co
stworzyły moje życie.
Jeszcze
pięć okrążeń i będę gotowa.
Położę
głowę na Twoje kolana
...Mój
Ojcze...
Odpocznę,
u stóp Twoich.
Twa
ręka spocznie
na
mojej głowie, gorących
Twych
rąk dotyk, poczuję.
Swej
miłości nie pożałujesz.
W
jej blasku zawiruję.
W
swoim sercu,
mą
miłość zakodujesz.
Ostatnią
zieloną tajemnicę,
...
odkryję.
O
PANIE...
w
Tobie moje życie.
Wdycham
zapach kwiatów,
pływam
na wietrze,
wiedziona
za
Twoim cieniem.
Strzeż
mnie
w
tej zgubnej dolinie,
okryj
miłości płaszczem.
Jedynie
serce Twoje
we
mnie płonie.
Bo
Tyś moim szczęściem,
Twój
uśmiech, przywołuje
...
choć w mym sercu rana ...
rzuca
nowe wyzwanie.
Ty
udzielasz
łask
swoich i mój los,
zabezpieczasz.
Radość
... czy cierpienie
nieważne
... ważne,
że
jesteś ze mną
między
ziemskimi kwiatami.
Róży
ostre kolce
kują
me ciało.
To
Pan w miłości
wiecznej
dźwiga
mnie
w gorę, zalśni
Twe
słońce bez końca
...
to czas powrotu
z
wygnania.
Z
NOCY W DZIEŃ
Idę
własną drogą.
Nikt
jej zamknąć nie może.
Ogień
jest moja siłą,
oczyszcza
moje życie.
Ukryta
w twardym głazie
nagle
dojrzałam prawdę.
Moje
kroki, nieugięte
kroczą
do siły i piękna.
Uśmiercam
to co stare,
naradzam
się od nowa.
Puszczam
wolno
życia
ograniczenia.
Kreuję
własną urodę.
Nie
ma już przeszkód
na
mojej drodze -
do
brylantowego światła.
Nie
utrzymasz mnie
na
swojej uwięzi -
moje
krnąbrne "ego".
Tyś
próchnicą dla tej ziemi.
Narodził
się w moim ciele
duch
nowy - nie żąda
uciech
tego świata.
Akceptuje
tylko boskie dary.
I
wolno płynie przed siebie -
ku
większej radości.
Zapach
lasu
w
cichym powiewie
otula,
przywiany
z
pobliskiego wąwozu -
nakłada
na rany
balsamu
z dzikiej gardenii.
Ręce
złożone - na cześć - Tobie.
Pokorne
poddanie - wszystko
przepada
na tej ziemi.
Wzlatuję
wysoko.
Liryczna
latorośl -
giętka
jak gałąź wierzby
uwolniła
się z pęt
i
podąża, gdzie
wieczne ogrody.
WIESŁAWA