Święta Teresa z Ávili, Teresa od Jezusa, Teresa Wielka (dla
odróżnienia
od Małej Tereski), Teresa Hiszpańska, ur. 28
marca 1515 w Ávili w Hiszpanii,
zm. 4 października 1582 w Alba de Tormes w Hiszpanii - hiszpańska zakonnica
i mistyczka, reformatorka
zakonu karmelitanek. Kanonizowana w 1622 roku.
Była
trzecim dzieckiem Alonsa Sancheza de Cepeda i jego drugiej żony
Beatrycze
de Ahumada. Jej rodzina pochodziła z nawróconych na
katolicyzm Żydów
(maranów),
a jej dziadek ze strony ojca przyjął chrzest w roku 1485.
Od młodości przepełniona ideałami poświęcenia się w imię wiary
katolickiej.
Po utracie matki w roku 1530, ojciec oddał ją pod
opiekę zakonu augustianek
w Ávili. Tam powstał zamysł o poświęceniu
się życiu zakonnemu. Po ponad roku
ze względu na poważne kłopoty
zdrowotne Teresa powróciła do domu rodzinnego.
W roku 1534
potajemnie wstąpiła do zakonu karmelitanek w Ávili, a w roku 1555 po
przeżyciach mistycznych (niektóre z
przekazów głoszą, że w czasie snu potrafiła
unosić się w powietrzu
tj. lewitować) postanowiła przywrócić w zakonie surową
regułę, która została złagodzona w XIV i XV wieku. Mimo oporów w
zakonie
karmelitanek, za zgodą papieża, w roku 1562 utworzyła
pierwsze zreformowane zgromadzenie, a od 1567 współpracowała ze św.
Janem od Krzyża nad dalszą
reformą. Powstały dalsze klasztory o
zreformowanej regule (karmelitanki
bose
pod wezwaniem św. Józefa), także męskie w Medina del
Campo, Malagón, Valladolid,
Toledo, Pastranie, Salamance i Albie de
Tormes. W sumie przez ostatnich 15 lat
życia, podróżując po kraju w
bardzo prymitywnych warunkach, założyła w Hiszpanii
17 klasztorów
karmelitanek bosych i przyczyniła się do powstania 15 klasztorów
męskich.
Jej działalność miała wpływ na odrodzenie religijne w całej
Europie oraz
umocnienia kontrreformacji.
Święta Teresa z Ávili została beatyfikowana przez
papieża Pawła V 24
kwietnia 1614, kanonizowana przez papieża Grzegorza XV
12 marca
1622.
W 1922, podczas obchodów trzechsetnej rocznicy kanonizacji
św.
Teresy, Uniwersytet w Salamance przyznał jej pośmiertnie doktorat
honoris
causa. Biskup Ávili poprosił wtedy papieża Piusa XI o
włączenie świętej w poczet
Doktorów Kościoła. Papież odpowiedział: obstat sexus, co oznacza: płeć stanowi przeszkodę. Zapowiedział
jednak, że pozostawi ostateczną decyzję swojemu
następcy. Następca
Piusa, Paweł VI poprosił Kurię Rzymską o rozstrzygnięcie,
czy
kobieta, która miała ogromny wkład w rozwój Kościoła, może zostać
Doktorem
Kościoła. Kuria nakazała odpowiedzieć na to pytanie czterem
przedstawicielom
różnych zakonów męskich - Karmelicie,
Dominikaninowi, Franciszkaninowi
i Jezuicie. 17 grudnia 1967 roku
wydano przychylną odpowiedź. 27 października
1970 św. Teresa została
włączona, wraz ze św. Katarzyną ze Sieny
w poczet Doktorów Kościoła
jako pierwsze dwie kobiety. (Źródło Wikipedia)
Była wysokiego wzrostu. Wybitnie piękna w młodości, ale i w
podeszłym
wieku wyglądała bardzo dobrze. Była korpulentna, cerę miał
bardzo jasną,
za to twarz okrągłą, pełną, o bardzo pięknym profilu i
regularnych rysach.
Jej włosy były czarne i wijące się; czoło
wysokie, gładkie i piękne; oczy czarne,
okrągłe, wypukłe, wielkości
zwykłej, lecz cudownie ustawione, żywe i pełne uroku.
Nos mały,
pośrodku niezbyt wydatny, zaokrąglony na końcu i nieco nachylony ku
dołowi, usta ani małe, ani duże; broda kształtna i proporcjonalna;
szyja długa
i szlachetna, ręc drobne i bardzo piękne. Wszystko
wydawało się w niej doskonałe:
postawa majestatyczna, chód pełen
godności i gracji.
Można by zapytać czy
to Anioł czy Człowiek i można by odpowiedzieć
- jedno i drugie - to Święta.
Święta Teresa z Avila.
Taką osobliwość chyba łatwiej opisać, niż namalować.
Czy nie żałuje
Jan od Nędzy, że się podjął dzieła, skoro usłyszał:
"Niech ci Bóg
przebaczy bracie Janie!
Namalowałeś mnie brzydką i kaprawą?"
Uroda Teresy szła w parze z przymiotami serca i rozumu.
Wrodzona
sympatia i wyrozumiałość dla wszystkich, delikatne
zainteresowanie
drugim człowiekiem, wdzięk, żywa inteligencja,
bystrość, wesołość, a
przede wszystkim rzadka siła sugestii. Miała
więc wszelkie dane, by
pozyskiwać serca i czyniła to z pasją. Teresa
nie umiała nie
odpowiadać uczuciem na uczucie. Zaleta ta okazała
się jednak wadą
dla postępu duchowego bardzo szkodliwą.
Teresa słynęła z inteligencji typu intuicyjnego, żywej i
przenikliwej.
Pamięć zawodziła ją często, ale brak ten
rekompensowała niezwykła
zdolność asymilacji. W życiu codziennym
była niezwykle praktyczna,
podejmowała decyzje w miarę nasuwających
się okoliczności. Była
prosta i bezpośrednia, nie imponowały jej
tytuły, nie dawała się spętać
konwenansami. Zdumiewająca była jej
siła charakteru. Górujący
nad wszystkim zdrowy rozsądek chronił ją
od wszelkiej przesady.
Skąd ta powabna i osobliwa postać?
Jaka wydała ją ziemia, jaka epoka, jaki ród?
Ojciec - Alonso Sanchesz de Cepeda "był człowiekiem wielkiego
miłosierdzia
dla ubogich i współczucia dla chorych, również dla
sług. Wielka była jego prawość;
nikt nigdy nie słyszał go
przeklinającego lub mówiącego o kimś źle. Uprzejmy
i godny był
wielce."
Matka - dona Beatriz "również miała wiele cnót (...) łagodna,
opanowana, głęboko wierząca (...) wielce była skromna; choć bardzo
piękna
nigdy nie dała powodu do przypuszczeń, że przywiązuje do tego
jakąkolwiek
wagę. Była łagodna w obejściu i bystrego umysłu. Życie
jej pełne było utrapień.
Umarła bardzo po chrześcijańsku". Jedną
wadę miała Beatriz - zaczytywała
się w modnych wówczas romansach
rycerskich.
Miejsce - Hiszpania - Avila.
"Całe miasto jest tak chrześcijańskie,
że może być zbudowaniem dla tych, którzy je odwiedzają." Rytm życia
wyznaczały tu nabożeństwa i uroczystości
religijne. Avila słynęła
jako miasto królów i świętych. Rycerze, którzy nie mogli
okazać swej
gorliwości na polu bitwy, żyli w swych granitowych pałacach
niemal
jak mnisi. Dewizą miasta było "Raczej się złamać, niż ugiąć".
Czasy - trudne, jak zawsze i jak zawsze ciekawe (1515 - 1582) Żyła
więc
Teresa za życia: Kochanowskiego, Reja, Kopernika, Piotra
Skargi, Jana
od Krzyża, Ignacego Loyoli. W tym samym czasie po ziemi
stąpali Zygmunt
Stary, Batory, Maria Stuart, Machiavelli. I nie bez
znaczenia jest, że Teresa
usłyszała swego czasu o Marcinie Lutrze,
Henryku VIII, Janie Calvinie.
Osobiście znała Teresa na pewno Jana od Krzyża.
Oto w jakich okolicznościach narodziła się świętość Teresy z Avila.
W jej bogatej naturze skrystalizowały się cechy rodu i rodzinnej
ziemi. Będąc jeszcze maluchem czytała i komentowała żywoty świętych.
Nawet czerpała z nich inspirację. Mając lat zaledwie siedem
wyruszyła do kraju Maurów, by tam umrzeć męczeńską śmiercią. Wyprawę
udaremnił wuj, a dziecięcy zapał przejścia na drugą stronę przykryła
fascynacja życiem. Nastoletnia Teresa za wzorem matki namiętnie
czytywała powieści rycerskie:
"Byłam nimi
pochłonięta tak całkowicie,
że gdy nie miałam
nowej książki, nic nie sprawiało mi przyjemności". Zaczęła nawet
sama pisać powieść. Nadała jej tytuł dużo mówiący -
"Rycerz z Avila".
Nastały sielskie czasy. Trudno było Teresie oprzeć się powabom
i
radościom życia, skoro wszyscy podziwiali jej urodę, żywą
inteligencję
i skoro ona sama czuła potrzebę kochania i bycia
kochaną.
"Dbałam o wszystkie
możliwe marności, a było ich wiele,
gdyż wielce byłam wyrafinowana".
Temu przypływowi kokieterii towarzyszy stan zmniejszonej odporności.
Ot i pojawili się w życiu Teresy pierwsi młodzi i piękni, "rycerze"
z krwi i kości.
Wtedy ostrożny i surowy ojciec postanowił oddać
swoją ulubienicę na wychowanie
do klasztoru Augustianek w Avila. Tak
zaczęły się dla Teresy czasy stawiania pytań, formowania woli,
wewnętrznych pojedynków. Pod koniec pierwszego roku pobytu
w
klasztorze gotowa była czynić to, czego Bóg od niej oczekiwał. Wtedy
jeszcze nie
pragnęła życia zakonnego, ale i do świeckiego
przekonania nie miała. Małżeństwo
bardzo ją pociągało, ale obawiała
się jednak warunków, jakie wówczas stawiano kobietom zamężnym. W
końcu zwyciężyło postanowienie wiekuistego szczęścia spotęgowane
obawą przed piekłem, "na które zasłużyła". Drugiego listopada 1535
r. Teresa opuściła
o świcie dom rodzinny, by udać się do klasztoru
karmelitek - Klasztoru Wcielenia w Avila.
Rozpoczęła nowy etap życia w atmosferze poprawnego choć nie
doskonałego życia zakonnego. Tutejszych zakonnic nie obowiązywała
klauzura, nieograniczone były możliwości kontaktu ze świeckimi,
zwłaszcza dobroczyńcami zakonu. Każda z sióstr urządzała się w
klasztorze na miarę swoich środków, stąd zamożniejsze dysponowały
małymi apartamentami, biedniejsze musiały zadowolić się łóżkiem w
dormitorium.
Krótko po złożeniu ślubów Teresa zachorowała na suchoty. Lekarze
bezradnie rozkładali ręce, sił swych próbowali znachorzy.
Bezskutecznie. Teresa zapadła w letarg. Wprawdzie
po 4 dniach
odzyskała przytomność, jednak przez blisko trzy lata była
sparaliżowana. Wyzdrowiała dopiero na wiosnę 1542 roku. Nigdy jednak
pełnego zdrowia nie odzyskała. Przez całe życie trapiły ją różne
choroby, zwłaszcza zagadkowa choroba serca, która powodowała
codziennie nudności. Wróciła jednak do normalnego życia i podjęła
obowiązki w klasztorze. Tu objawiło się jej kolejne rozdarcie -
równie
mocno pragnęła miłości Bożej i przyjaźni człowieka.
"Gdy używałam
przyjemności światowych, wspomnienie
na to,
co winna jestem Bogu sprawiało mi udręczenie,
gdy byłam
na samotności z Bogiem przywiązania światowe rozstrajały
mnie".
Taki bieg wydarzeń wymagał chyba Boskiej interwencji. Oto któregoś
dnia,
gdy rozmawiała z pewna osobą, ukazał się jej Chrystus o
surowym obliczu
i oznajmił jej, że te świeckie rozmowy zasmucają go.
Widziała go oczami
duszy, jednak tłumacząc to zdarzenie grą
wyobraźni lub szatańską ułudą owej
znajomości nie przerwała,
przeciwnie nawiązała następne. Kolejne ostrzeżenie
widziało więcej
osób, było bardziej abstrakcyjne choć na wskroś rzeczywiste.
Gdy
Teresa była z tą samą, tajemniczą osobą w klasztorze, spostrzegła
dużą
i nienormalnie zwinną ropuchę idącą w jej kierunku. Jednak
wstrząs, będący
początkiem nawrócenia, przeżyła ujrzawszy w kaplicy
domowej obraz pokrytego
ranami Chrystusa, sprowadzony na jakąś
uroczystość do klasztoru. Ogarnął ją wielki
żal, gdy uświadomiła
sobie, że za te rany nie odwdzięczyła się Jezusowi.
Proces "odwracania się" od tego co ludzkie, od pragnienia podobania
się, sprawiania przyjemności innym, proces uduchowiania, przebiegał
pod czujnym okiem spowiedników, których prowadzeniu oddawała się
Teresa.
Tajemnicza nić, która uniemożliwiała Teresie wzlot, została
przerwana w jedno ze świąt zesłania Ducha Świętego podczas zaleconej
przez kapłana modlitwy "Veni Creator". Teresa usłyszała wtedy te
słowa : "Nie chcę już byś obcowała z ludźmi, jeno z aniołami" Ta
duchowa ekstaza przygotowała Teresę ostatecznie do najwyższych
doznań mistycznych.
Przeżycia wewnętrzne Teresy stały się z czasem przedmiotem dysput i
polemik toczonych tak między świeckimi, jak i duchownymi. Z ich
wyjawieniem Teresa narażona została na złośliwą krytykę, sceptycyzm,
obelgi i to ze strony całego miasta, a także swego zakonu. W tamtych
dniach słyszała znajomy głos, tym razem był to głos pocieszenia i
otuchy. Z czasem Teresa doświadczała coraz silniejszej obecności
Chrystusa, najpierw po prostu go czując, a potem widząc. Ujrzała go
kiedyś całego -
"tak jak się
maluje Chrystusa Zmartwychwstałego"
W 1560 r. Teresa kilkukrotnie doświadczyła łaski przebicia serca.
"Widziałam
anioła stojącego tuż przy mnie z lewego boku,
w postaci cielesnej.(...) Ujrzałam w ręku tego anioła włócznię
złotą.
(...)Tą włócznią zdało mi się kilkoma nawrotami serce
mi przebijał,
zagłębiając ją aż do wnętrzności."
Najbardziej wstrząsnęło Teresą widzenie siebie w piekle. Była w
miejscu, na które zasłużyła i w którym byłaby się znalazła, gdyby
nie nawrócenie. To czego doświadczyła napawało ją największym
wstrętem i zgrozą: ciemności, dotknięcie plugawych gadów, cuchnące
błoto, brak powietrza i przestrzeni. Obok tych cierpień czuła w
duszy palący i nie do zniesienia ogień. Przy tym trawiła ją bolesna
świadomość, że to ból nieprzerwany i bezkresny.
Przeżycie to nadało życiu duchowemu Teresy nowy tor. Poczęła
wstawiać się
gorliwie za grzesznikami. Nie dysponując innymi
środkami jak modlitwa i pokuta
biczowała się, nosiła włosienicę i
praktykowała różne znane ówcześnie umartwienia.
Myślała przede
wszystkim o luteranach, których wpływ rozszerzał się na całą Europę.
Wkrótce swoje życie podporządkowała nowej misji - zaakceptowanej
przez "głos boży". Zapragnęła powołać do życia nowy klasztor
karmelitanek i przestrzegać w nim całkowitego ubóstwa zgodnie z
pierwotną regułą z Góry Karmel. Zdecydowała, że zakonnice w jej
klasztorze będą się modliły za obrońców Kościoła, za kaznodziejów i
teologów.
Ostatecznie 24 sierpnia 1562 miała miejsce wielka inauguracja nowego
dzieła - klasztoru nazwanego imieniem Św. Józefa. Na uroczystej Mszy
Św. habit przyjęły cztery nowicjuszki. Dokonano zamknięcia klauzury.
W grudnia 1562 Teresa otrzymała z Rzymu breve pozwalające
zakonnicom
nic nie posiadać i żyć z jałmużny. Matka, jak odtąd
nazywano Teresę,
nieustannie poprawiała nowe konstytucje. Pierwotna
reguła
przewidywała całkowitą wstrzemięźliwość od mięsa, post ścisły
przez
osiem miesięcy w roku. Największą troską była formacja nowicjuszek.
Na ich prośby i na prośby ich spowiedników zdecydowała się napisać
Drogę
doskonałości. (Teresa pozostawiła po sobie również szereg
innych pism,
w tym Życie Teresy od Jezusa, Księgę Fundacji, Twierdzę
wewnętrzną)
Klasztor Św. Józefa to dzieło, które otwierało jedynie alfabet
pobożnych
dzieł Świętej. Upoważniona przez generała zakonu
karmelitów do założenia
w Kastylii tylu klasztorów, ile tylko będzie
mogła, pod warunkiem, że będą podlegały zakonowi, rozpoczęła
działalność nad szeroką skalę. Teraz przez piętnaście
następnych lat
przemierzać będzie niezmordowanie we wszystkich kierunkach
drogi
Kastylii i Andaluzji, w dławiącym upale, w śniegu i chłodzie, aby
osobiście
założyć piętnaście klasztorów. Podróżować będzie na
grzbiecie muła lub
na krytych płachtą wózkach, nie bacząc na
niewygody, złe drogi i liche
zajazdy. Będzie targować się o
dzierżawę lub kupno domów, prowadzić
pertraktacje z władzami, będzie
zdobywała zezwolenia i pieniądze, będzie
w końcu borykać się z
intrygami i knowaniami oponentów jej misji. To za dnia,
a w nocy lektura, korespondencja. A to wszystko Teresa pogodzi z zachowaniem
w pełni reguły i prowadzeniem intensywnego życia modlitwy. W
modlitwie wewnętrznej
"ważne jest nie
to, by wiele myśleć, lecz by wiele kochać".
"Nie trzeba do niej sił fizycznych, lecz tylko miłości i
wprawy".
"Modlitwa
wewnętrzna nie jest to nic innego jeno
przyjacielskie obcowanie i poufna, częsta rozmowa
z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje".
Przy okazji reformy klasztorów męskich święta Teresa poznała
Jana od Krzyża. Przystał on na poddanie się wizji Teresy i
został karmelitą bosym, a potem, gdy Teresa była już
przeoryszą zakonu, z którego się wywiodła, on był
spowiednikiem całego klasztoru. 16 listopada 1572 roku
rozpoczął się nowy etap mistycznej drogi świętej Teresy.
Tego dnia otrzymała łaskę małżeństwa duchowego. Ukazał się
jej Jezus i podając prawa rękę rzekł:
"Zobacz ten
gwóźdź; jest to znak,
że od dnia dzisiejszego będziesz moją oblubienicą."
Od tej pory datują się wizje umysłowe Trójcy świętej, które miały
niewątpliwie
pozwolić Teresie zrozumieć, że Bóg oddawał się jej jako
żywa więź Trzech Osób.
Ale upragniona godzina nadeszła dopiero 10 lat później. Była to
godzina konania.
Mała dziewczynka, która chciał umrzeć śmiercią
męczeńską, aby cieszyć się Bogiem, zrealizowała swój zamiar
umierając w wieku sześćdziesięciu ośmiu lat wyczerpana trawiącym ją
pragnieniem ujrzenia Boga i doświadczenia jego obecności.
Mistyczne wnętrze Teresy widoczne jest we wszystkich jej pracach.
Jej dusza wspinała się po następujących szczeblach:
1. Nabożeństwo serca
2. Nabożeństwo pokoju
3. Nabożeństwo jedności
4. Nabożeństwo ekstazy.
Jej symbolem jest serce, strzała i książka.
Z jej pism najbardziej znany jest traktat -
"Twierdza Wewnętrzna". (LINK!)
W opracowaniu artykułu wykorzystano
pozycję
"Święta Teresa z Avila"
Emmanuel Renault;
Wydawnictwo Znak; Kraków 1983r.
LINK! DO ŚW. TERESA Z AVILA: JAN PAWEŁ II
|