Tak określają tą popularną
dziś na świecie “chorobę” osoby z najwyższej duchowej półki.
ADHD określane przez psychiatrów jako zaburzenie umysłowe,
wysokiej klasy duchowi specjaliści zakwalifikują te osoby do
grupy dusz, które zbliżają się do końca swojej reinkarnacji,
czyli całkowitego uwolnienia się od świata w celu połączenia
się z Bogiem. Te dusze są bardzo bliskie oświecenia, ale
jeszcze muszą na tym świecie wykonać wiele rzeczy, aby
oczyścić pozostałości po poprzednich wcieleniach.
Na zachodzie leczy się ich psychotropami, w ten sposób
stabilizuje się ich niespokojną naturę... natomiast w Indiach,
gdzie sprawy duchowości są bardziej znane, dla tych dusz
jest ogromny szacunek, chociaż ich życie bywa dla obu stron
trudne.
Ale przez te trudności dusza się oczyszcza... i tu można
zobaczyć w jakich różnych światach przyszło nam żyć... i
biedne są te dusze z ADHD, które urodziły się na Zachodzie,
ich droga jest dużo trudniejsza, mają mniej zrozumienia ze
strony swojego środowiska... ale Zachód ma to do siebie, że
wszystkich “świętych ludzi” uważa za szalonych, ponieważ
znacznie się różni kultura Wschodu i Zachodu w tematyce
duchowej.
To są dwa różne światy...
... na Wschodzie wiadomo, że każda niepodporządkowana dusza,
która wymyka się spod kontroli i nie pasuje do szablonu
żadnego systemu jest bardzo starą duszą.
Na Zachodzie pieczętuje się je jako zaburzone ADHD.
I biedne to dziecko, kiedy jego rodzic uwierzy w diagnozę
lekarza, który ją wystawi. A jeszcze jest bardziej
biedniejsze, kiedy jego rodzic będzie serwował mu przepisane
przez lekarza chemiczne leki, które mają go ustabilizować.
W dodatku leki na ADHD są uzależniające i mają
długoterminowe skutki, które do końca nie są jeszcze znane,
które wcześniej czy później odbiją się na zdrowiu. Nie bez
kozery na Zachodzie dzieci przeprowadzone przez terapię na
ADHD w późniejszym swoim życiu nie mogą wykonywać pewnych
zawodów.
Dzieci z ADHD posiadają nadmiar energii, która powinna być
inaczej spożytkowana, ponieważ jest to inna twórcza energia
i kiedy dziecko przymusza się do jego codziennych rutynowych
obowiązków, ta twórcza energia w nim eksploduje... niestety
otoczenie nie rozumie tego zjawiska, więcej... denerwuje się,
że takie dziecko burzy ich porządek i nie akceptuje ich
praw. Toteż wymyślono dla tej grupy nowe schorzenie ADHD.
Lecz dziwnie się to składa, że to samo dziecko potrafi się
skoncentrować i uczestniczyć w zajęciach, które go
interesują, w dodatku bywa niezwykle twórcze... a nawet
zdradza umysł geniuszu.
Dusze stare, które mają jeszcze do przerobienia na Ziemi
swoją karmę często odcinają się od części swojej długiej
fali światła, aby silniej się wzmocnić, bardziej
skoncentrować się w sobie. W ich aurach w okolicy głowy
można zauważyć przyciemnioną energię, która otacza ich
głowę. Kiedy się bardziej koncentrują w sobie mogą szybciej
rozładować negatywną energię zgromadzoną w negatywnej karmie
z poprzednich swoich wcieleń. Tylko tym sposobem szybciej
powracają do Królestwa Ducha.
Aby zobaczyć tę wstęgę ciemnej energii wokół ich głów trzeba
mieć otworzone wyższe zmysły, to tylko mogą zobaczyć osoby z
6 i 7 pola świadomości.
U takich dzieci pojawia się niepokój kiedy tracą
zainteresowanie tematem, który jest mu wciskany na siłę. W tym
przypadku mogą stać się nawet agresywne, destrukcyjne, np.
zniszczą projekt tworzony przez całą grupę. Przypomina mi
się w tej chwili zdarzenie, które miało miejsce w
przedszkolu córki mojej znajomej... jej 5-letnia córka tak
się zdenerwowała na swoją grupę, która właśnie skończyła
projekt czarownicy na nadchodzący Halloween... i dzieciaki
bardzo cieszyły się ze swojego projektu, ale ona jedna nie
była z tego zadowolona i na oczach całej grupy zniszczyła
ich dzieło. Oczywiście w przedszkolu była wielka afera, a
dziewczynka została uznana za zaburzoną umysłowo.
Dlaczego tak się dzieje?
Ktoś
ogranicza ich energię, dlatego łatwo się denerwują, ponieważ
ich dusze są na znacznie wyższym poziomie świadomości,
otoczenie tego nie rozumie i dlatego próbuje ich ograniczać,
tym samym zamyka dostęp do ich głębokiej świadomości,
przerywa ich kontakt pomiędzy ich duszą i Świadomą Jaźnią.
Tutaj też odkrywają swoje karty życia, inny proces myślenia,
działania, próbują pokazać światu coś innego, łatwiejsze
sposoby na życie i ciekawsze pomysły... niestety ich proces
myślenia i reszty świata jest utrudniony poprzez niższą
świadomość środowiska, stąd powód, że taka dusza wpada w
frustrację, denerwuje się, a nawet ignoruje całą grupę i
często zdarza się, że z szelmowskim uśmieszkiem rozprasza
ich pracę albo całkiem niszczy, ponieważ osobiście uważa to
dzieło za bezsensowne... albo bywa, że takie dziecko mocno
stłamszone chowa się we własnej skorupie, ucieka w swój
własny głębszy poziom świadomości.
Najgorsze jest to, że tu wkroczyła całą parą “big-pharma” i
robi na tych dzieciach własne eksperymenty, w dodatku
zarabiając na tym dużą kasę.
To
“schorzenie” ADHD poznałam już w Kanadzie, wcześniej było mi
nieznane ani w Polsce ani w Grecji... i mam tu przykład
takiego dziecka, które obserwowałam każdego dnia od początku
swojego pobytu w Vancouver. Był to chłopczyk, miał 2 latka
(dziś już 26 letni mężczyzna), w życiu nie widziałam aż tak
“żywego srebra”, wszędzie było go pełno, był zainteresowany
wieloma rzeczami na raz a jego matka, która ledwie nadążała
za jego pomysłami biegała za nim cała w ukropie... i musiała
wielokrotnie znosić bardzo przykre uwagi pod jego adresem.
Ja miałam w domu też “żywe srebro”, ale gdzie mu tam było do
Kornela (bo tak ma na imię). Moje sreberko można było
jeszcze przywołać do porządku, co prawda na krótko, ale było
jeszcze do ogarnięcia, lecz to nie pracowało u Kornela... jego
chwile wyciszenia były tylko wówczas, kiedy był zabierany na
łono natury. Tu miał swój indywidualny świat i wydawało się
był zupełnie nieobecny w naszym świecie.
Obserwował przyrodę, wszystkie robaczki na piachu, w trawie,
na kwiatkach, zbierał zagubione gąsienice i znosił do domu,
hodował je w słoiczkach, kiedy wykluwały się ze swojego
kokonu, wypuszczał je na wolność i troszczył się, aby
w tym nowym dla nich środowisku nie stała się im żadna
krzywda. I nikt go tego nie uczył, on sam znał dokładnie tą
instrukcję, co z taką gąsieniczką czy innymi jajeczkami
robić... w oknach ich mieszkania zawsze stało wiele słoiczków...
ale niestety, kiedy poszedł do szkoły zaczęła się wspólna
gehenna: jego i jego rodziców. Nie chciał się uczyć,
rozrabiał ile się dało, ignorował nauczycieli... oczywiście
mocno ich denerwował, bo właśnie na wszystko co oni do niego
mówili miał ten swój ironiczny szelmowski uśmieszek na
twarzy, a ci w odwecie wydali mu diagnozę, ADHD. Jego matka
(moja przyjaciółka) pytała mnie - co mam zrobić? Zmuszają
mnie, abym faszerowała go lekarstwami. Zawsze ją wspierałam
i mówiłam: nigdy nie dopuść do tego. I rzeczywiście, jego
matka miała na tyle siły, że Kornel przebrnął przez całą
szkołę bez żadnej tabletki. Nie trudno się domyślić, że nie
był w tej szkole geniuszem, musiał często zawalać nauką
wakacje, ponieważ czegoś tam nie zaliczył... ale za to
znosił z biblioteki własną lekturę, która go interesowała i
potrafił ślęczeć nad nią całymi godzinami, w ciszy, spokoju
i skupieniu.
Kiedy w moim życiu pojawiła się moja kotka Bonnie, Kornel
nie próżnował, szybko pogonił do biblioteki i to on pierwszy
jako 9 letnie dziecko zwrócił mi uwagę na jej wyjątkowe
pochodzenie, on mi powiedział jak się nazywa ten gatunek
kotów, jaki ma charakter, do jakiej roli była przeznaczona
na tym świecie... i głupio jest mi się tu przyznać, że to
właśnie od niego, od tego 9 letniego dziecka posiadłam
wiedzę na temat mojego własnego kota.
Z
biegiem czasu już pod koniec szkoły średniej Kornel stawał
się bardziej spokojny, wyważony, opiekuńczy i bardzo
wrażliwy na ludzkie nieszczęścia. Nawet zaczął kursy na
sanitariusza, ale po kilku miesiącach powiedział do mnie:
ciocia nie daję rady, kiedy widzę tyle ludzkiego
nieszczęścia. Zrezygnował z tej szkoły i wybrał inną,
związaną z przyrodą, po polsku powiedzielibyśmy, że jest
leśnikiem, co oczywiście uważam, że bardziej do niego
pasuje.
Nie interesują go także ekstremalne sporty, lubi ciszę,
naturę i co w jego przypadku jest bardzo znamienne, nie boi
się żadnej pracy... pomimo wykonywanego przez niego zawodu
leśnika, gdzie ma niezłe zarobki, dobrą pozycję, kiedy chce
zaoszczędzić więcej pieniędzy np. na kupno lepszego
samochodu, a teraz ostatnio na zakup własnego mieszkania
potrafi nawet sprzątać publiczne parkingi, aby tylko nie
obciążać swoich rodziców, nie lubi wozić się na cudzych
barkach. I skończył szkołę, która jemu odpowiadała i nie
miał z nią trudności, no może tylko zmęczyły go nieco
statystyki, których nie cierpiał i obecnie zajmuje się tym,
co najbardziej lubi, czyli przyrodą, zwierzętami... i jest nad
podziw bardzo spokojnym człowiekiem. To jego “żywe srebro”,
którym był jako dziecko, gdzieś całkowicie wyparowało.
Myślę, że jego spokój to odnalezienie własnego celu,
pokonanie trudności z jakimi przyszło mu się mierzyć jako
dziecku... wewnętrzny spokój to również kontakt z jego głęboką
świadomością...
... i brawa dla jego matki, która była dla niego
błogosławieństwem. Zawsze go broniła, wspierała, zbierała
razem z nim te wszystkie jego gąsienice, odpierała ataki
ojca, który nie rozumiał tego jego dziwnego hobby... mocno
stawiała czoła całemu światu tym trudnym wyzwaniom swojego
syna... a on uczył jej cierpliwości... toteż oboje wynieśli z
tego jego “ADHD” dużo korzyści.
Popatrzmy na ADHD z drugiej strony, z tej duchowej. W
światach wewnętrznych życie porusza się z prędkością myśli...
co wyraźnie widzi się u dzieci, które mają bez przerwy inne
pomysły... potrafią przeskakiwać z jednej czynności na drugą i
potrafią je wykonywać nawet na jednej nodze, ponieważ chcą
nadążyć za wszystkimi swoimi myślami, pomysłami... niestety
nam dorosłym wydaje się, że z nimi jest coś nie tak.
W światach zewnętrznych wydarzenia poruszają się liniowo,
krok po kroku, skupiają naszą uwagę. Osoby z ADHD w
zewnętrznym świecie zachowują się tak jakby żyły w tym
wewnętrznym, toteż ciągle biegają, są rozproszone, są
impulsywne, nadpobudliwe, ponieważ chcą dorównać własnym
myślom. Ale to tylko oznaka ich wyższej świadomości. Takie
dzieci trzeba obserwować i dać upust ich energii na
zajęciach, które je interesują. Nie wolno tej energii dusić
w środku, ponieważ “zabijamy” taką duszę. Takie dziecko,
kiedy jest nieustannie karcone w późniejszym wieku może
popaść w alkoholizm, narkomanię, a nawet może mieć
skłonności samobójcze, ponieważ jego dusza dąży do
wytracenia tej nadmiernej twórczej energii, która nie ma
upustu na zewnątrz.
Przy
dziecku z ADHD niestety, trzeba mieć anielską cierpliwość,
dać mu dużo miłości, a nie tłamsić jego wewnętrzny świat
pretensjami a nawet silnymi lekami... akurat te go
upośledzają. W ten sposób nie pomożemy ani jego umysłowi ani
ciału przywrócić równowagę. Najgorszą rzeczą jaką można
swojemu dziecku z diagnozą ADHD zrobić, to serwować mu
odrętwiające leki. Szczególnie rodzice z pretensjami do
wyższych poziomów duchowych powinni to wiedzieć i bronić
swoje dziecko przed jego zniszczeniem. Ciało - umysł jest
bramą dla ducha i wszystko co go blokuje, hamuje,
przeszkadza mocno mu zaszkodzi i za wszelką cenę trzeba tego
unikać.
Osoby z ADHD ofiarują światu wiele darów, zarówno
indywidualnie jak i dla całego społeczeństwa. Mało kto wie,
jednym z bardziej znanych dzieci z ADHD był Thomas Edison,
który też był zabrany przez swoją matkę ze szkoły z powodu
nieustannych skarg nauczycieli na jego zachowanie. Ale jego
matka okazała się na tyle mądra, że nie tylko nie posłuchała
nauczycieli, ale jeszcze im uczyniła pretensje, że nie
nadają się do tego zawodu i sama wzięła się za edukację własnego
syna... i jakie “ziółko” z niego wyrosło nie jest tajemnicą
dla całego świata.
Jeśli
macie dziecko z ADHD nie narzekajcie, nie płaczcie, nie
tłumaczcie się drobnymi wierszami przed nauczycielami... ale
też i nie rańcie swojego dziecka, ponieważ wasze dziecko
jest normalne, tylko z wyższej duchowej półki... a ten świat
jest z półkami dla “normalnych” dzieci. Mają być w
przyszłości dyrektorami, kierownikami obecnego systemu i
mają być posłuszne systemowi.
A te wszystkie “nienormalne” są podsyłane dzisiejszym
lekarzom-psychiatrom do korekty... aby już w zarodku stłumić
ich normalność i naruszyć wiarę w siebie.
To tyle
ode mnie... resztę zostawiam rodzicom dzieci diagnozowanych na
ADHD pod ich rozwagę... i na obudzenie w sobie zdrowego
rozsądku, kiedy może przyjść im pomysł poddać swoje dziecko
farmakologicznej terapii... raczej rozważcie, jakie można
wymyślić dla niego zajęcie, aby rozładować w zdrowy sposób
jego nadmierną twórczą energie.
Vancouver
15 Sep. 2018
WIESŁAWA
|