Człowiek
jest jak żołnierz na warcie, żyje, pracuje, cieszy się czy
smuci .... ale musi wiedzieć, że obok niego każdego dnia
kroczy również śmierć. Dlatego, bądź zawsze gotów!
Życie i śmierć, nierozłączna
para; i co by na ten temat nie powiedział, to marne jest to
filozofowanie, które w obliczu śmierci zaleca spokój i
wieczne życie, nawet najbardziej uduchowiony człowiek w jej
bliskości poczuje drżenie serca.
Życie i śmierć - to wielka sprawa, to mówią wszyscy ludzie,
którzy osiągnęli wyższe poziomy duchowe i to we wszystkich
religiach i kulturach.
Życie i śmierć są dwiema stronami tego samego medalu, nie
istnieje jedno bez drugiego, a człowiek istota krucha nie
tylko boi się śmierci, boi się także życia. Strach pojawia
się w obu przypadkach, więc przede wszystkim należy się
zastanowić, czym jest strach i jak się z nim uporać?
Życie nierzadko wymaga szalonej odwagi i ofiarności. Trzeba
umieć żyć z zaciśniętą pięścią i z otwartą. Wiadomo, że
człowieka może w życiu najmocniej skrzywdzić strach,
ponieważ żyjąc z nim żadne miejsce na Ziemi nie będzie
bezpieczne, nawet we własnym sercu.
Każdy człowiek umrze, ale nie każdy człowiek tak naprawdę
żyje. Ilu ludzi na świecie jest naprawdę szczęśliwych? A
jeszcze każdego dnia strach powoduje, że boimy się śmierci,
ale ten strach przed śmiercią wynika z tego, że tak naprawdę
boimy się życia i jego przemijania, które wspólnie są
naszymi najlepszymi nauczycielami. Kto oczyści się ze
strachu nie boi się śmierci, śmierć nie ma nad nim żadnej
mocy. Bez zwolnienia strachu nie ma mowy o wejściu na
duchową drogę.
Ludzie,
zwierzęta i wszystkie istoty urodzone na tej Ziemi boją się
śmierci. Miłość do życia jest potężna, tylko w ten sposób
może być nieustannie kontynuowane i trudno je zniszczyć.
Jest to zjawisko naturalne, od którego nikt nie jest
zwolniony.
Śmierć w jakikolwiek sposób, zawsze jest bolesna,
szczególnie dla najbliższych, właśnie ta separacja jest
najboleśniejsza.
Wszystkie religie świata uważają, że życie jest niepewne, ale
śmierć jest zawsze pewna. Tylko mamy jeden problem: nie
wiemy kiedy do nas zapuka. A wtedy rozgrywają się wśród
ludzi największe dramaty, pożegnania, wspomnienia, dopiero
wtedy najbardziej docenia się wartość życia.
Ogólnie biorąc, kiedy ludzie żyją spokojnie nie myślą o
śmierci, starają się czerpać korzyści z życia, a przecież
śmierć towarzyszy nam w każdej minucie życia. Dopiero kiedy
stykamy się z nią bliżej, czujemy, że nadchodzi krytyczna
godzina, przenikają nas głębokie refleksje, przecież i ja
kiedyś umrę .... wtedy spoglądamy na swoje życie, robimy
rachunek sumienia, porządkujemy własny bałagan, często w
takich chwilach przypominamy sobie, że nasze ciało ma także
ducha.
Zdajemy
sobie sprawę, że umierając odchodzimy z tego świata nadzy,
nie zabierzemy ze sobą niczego co w tym życiu
zgromadziliśmy, ale czy na pewno?
Zawsze
zabierzemy ze sobą dobre i złe uczynki!!! Od nich właśnie
będzie zależeć nasze dalsze istnienie, powodzenie i warunki,
w których się odrodzimy.
Czy opłakiwać bliskich z powodu śmierci?
Trudne pytanie, a jeszcze trudniej w chwili śmierci bliskiej
osoby nie uronić łzy, bez względu na jaką mądrość się ktoś
powoła. Trudno tak bez żadnej emocji oddalić się od swojej
miłości, czy to matki, czy dziecka, przyjaciela ....
zaakceptować ten fakt, że ta osoba na zawsze znika z naszego
życia. W dodatku przejście do następnego życia jest dla nas
nieprzeniknioną tajemnicą; niby, że obecnie już trochę
odkryta przez doświadczenia ludzi powracających ze stanu
śmierci klinicznej. Nie zmienia to faktu, że do końca nie
mamy pewności, gdzie tak naprawdę wylądujemy.
Według buddyzmu, śmierć każdej osoby jest związana z jej
charakterem ... ważne jak będzie się czuła w czasie śmierci,
czy będzie towarzyszył jej strach, ból, niepokój, w dodatku
płaczący bliscy też nie pomagają. Toteż w takiej chwili
odprowadzajmy kogoś na drugą stronę w dojrzały sposób. Kiedy
jeszcze to życie do końca nie zagasło, należy poszukać w
sobie dużo siły, pięknych słów i spokojnie przemawiać do
umierającego, zapewnić go o swojej miłości, o miłości Boga,
przeprowadzajmy ze spokojem duszę na drugą stronę, kierujmy
ją do Światła. W chwili śmierci jeśli mamy na to warunki
zapalmy świece, módlmy się, prośmy Boga o opiekę nad tą
duszą. Jeśli umierający jest wyżej duchowo w chwili śmierci
zachowa się spokojnie i cicho, a taka śmierć przenosi duszę
w taką samą sferę: cichą i spokojną.
Od wielu lat wiemy, że nasze życie zbliża się do okresu
zwanego Armagedon. Ludzie coraz mocniej przeglądają wszystkie
informacje na temat roku 2012. Czytając Obj. Św. Jana
postrzegamy ten okres w dramatyczny sposób i na pewno łatwo
nie będzie; zresztą to już widać na świecie. Nasz obecny
świat rozpada się na naszych oczach, zaczyna go coraz
mocniej krępować negatywna siła. Już wiemy, że „ktoś „ nas
zwiódł, odkrywają się zakryte sekrety, budzą się ludzie z
własnej ciemnicy, coraz więcej wchodzi na drogi Boga i
wybiera Chrystusa na swojego Pana.
Chrystus bowiem jest Światłem Boskiego Objawienia dla
wszystkich narodów, którzy wierzą w Niego. Dużo ludzi boi
się Boga, Jego sprawiedliwości i śmierci.
Pamiętajcie, kto wierzy w
Chrystusa tego śmierć nie zniszczy, ci ludzie będą mieli
władzę nad śmiercią.
Błędem jest, że większość ludzi ucieka przed tematem
śmierci, przed tym nie można uciec, każdy umrze i musi sam
popłynąć na głęboki ocean i już za życia należy przygotować
się do tej podróży, aby po naszej fizycznej śmierci nasz
duch mógł żyć w spokoju.
Kto otworzy serce, otrzepie się ze swojej zatwardziałości,
głupoty i naprawi swoje winy nie powinien bać się Boga ani
śmierci, ponieważ Chrystus nam powiedział:
„Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale
by świat zbawić.
Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego
sędziego:
słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym.”
(J 12, 47)
Zatem Sąd Ostateczny nie stanowi zagrożenia dla tych, którzy
dzięki łasce Boga zostaną usprawiedliwieni i zostaną im
wybaczone winy.
9 Aug. 2011
WIESŁAWA
|