
Kiedy
rodzi się dziecko, jego ciało jest miękkie i elastyczne. I
takie pozostaje, dopóty -
dopóki nie wejdzie w świat dorosłego człowieka. Zaczyna się
konfrontować z nakazami
i zakazami, których jeszcze nie rozumie. Często reaguje płaczem i
buntem, broniąc
w ten sposób swojej tożsamości. Z czasem zauważa, że integracja ze
społeczeństwem bywa trudna i bolesna. Dziecko uczy się bycia
jednostką społeczną, a jego rodzice wychowując je
uczą się bycia rodzicami. Tak
więc wychowanie dziecka w bardzo
dużej mierze zależy od dojrzałości psychicznej i kultury wychowania
jego rodziców.

Niestety, często bywa zupełnie inaczej. Rodzice zagonieni problemami
dnia codziennego mają coraz mniej czasu dla swojego potomstwa.
Często skłóceni między sobą, nie zwracają uwagi na potrzeby
psychiczne małego dziecka. Któż z nas nie słyszał chociaż jednego z
poniższych:
- nie płacz, bo chłopcy nie płaczą
- dziewczynki zawsze są grzeczne
- pośpiesz się, musisz, nie wolno, zabraniam ci, nic nie rozumiesz,
jesteś
beznadziejny/a, ty tumanie, ty idioto, będę cię kochać jak będziesz
grzeczny/a, itp.
Najprostszym, a zarazem
najtrudniejszym sposobem rozwiązania napięć, jest szczery dialog -
rozmowa.
Jednak w takich relacjach najczęściej nie ma miejsca na rozmowy z
dzieckiem
i uzasadnianie tego, czego od niego oczekujemy. Dziecko więc zamyka
się w sobie
i swoim własnym świecie, powstają pierwsze urazy i blokady
psychiczne, niejednokrotnie bardzo traumatyczne, a wraz z nimi
zakłóca się obieg czystej, pierwotnej energii, z którą przyszło na
świat. Szczera, radosna i otwarta dusza dziecka zaczyna tracić swój
blask. Coraz częściej włączają się mechanizmy obronne.

Wraz z dojrzewaniem młody człowiek zaczyna się gubić w świecie uczuć
i emocji. Dorosłość, po której tak wiele sobie obiecywał - że zmieni
i podbije świat - niejednokrotnie "łamie" młodym ludziom karki i
zmusza do zawierania niechcianych kompromisów.
Z czasem kręgosłup staje się coraz
sztywniejszy, pancerz psychiczny coraz grubszy. W końcu
przestajemy ze sobą rozmawiać, blokujemy swoje uczucia
i emocje, zamykamy się w sobie, obrażamy na ludzi, świat i Boga.
Oczy zaczynają
tracić swój blask, na twarzy pojawia się grymas zamiast szczerego
uśmiechu, coraz częściej i coraz mocniej zaciskamy szczęki i pięści,
nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Nasza sylwetka jest coraz
mniej wyprostowana a mięśnie coraz bardziej napięte, oddech staje
się coraz krótszy, ponieważ naładowani negatywną energią, nie
potrafimy "spuścić powietrza", czyli rozładować nadmiaru tejże
negatywnej energii. Zaczynamy tracić kontakt
z każdą częścią naszego ciała, w której istnieje chroniczne napięcie
mięśniowe. Im sztywniejsze jest ciało, tym mniej ma czucia i tym
bardziej upodabnia się ono do bezdusznej maszyny. Tu nas strzyka,
tam nas boli, a my zamiast "posłuchać" własnego ciała, pędzimy do
lekarza, łykamy niepotrzebną chemię, która jeszcze bardziej pustoszy
nasze wnętrze.
Co to znaczy słuchać swojego ciała?

Kiedy napotykamy w życiu na trudności, poświęcamy wiele wysiłku aby
im sprostać.
Często są to sprawy bardzo stresujące i wywołujące ogromne napięcie
organizmu. Niejednokrotnie też, kiedy już się z tym uporamy,
szczęśliwi, że mamy ten trudny
okres za sobą, zauważamy, że zaczyna coś nas boleć, zaczynamy
chorować
i traktujemy to jako prawdziwy dopust Boży. A to jedynie nasze ciało
mówi do nas:
służyłem ci bardzo dzielnie kiedy miałeś kłopoty, więc proszę,
zajmij się
teraz mną, ja przecież żyję i też potrzebuję twojej opieki.
Dlaczego tak jest?

Ano dlatego, że minął okres wielkiego napięcia i mięśnie się
rozluźniły.
To jest tak samo, jak ból mięśni, kiedy zaczynamy intensywnie
ćwiczyć. Jeśli np. będziemy jedli za
dużo, to nadmiar kalorii zmagazynuje się w postaci tłuszczu. Np.; -
osoba nadmiernie posłuszna na zewnątrz wszystkiemu i wszystkim,
sztywnieje wewnętrznie w swoim
oporze, przez co dochodzi do chronicznego napięcia mięśni pleców,
które z czasem
robią się zaokrąglone, tworząc tzw. poddańczą sylwetkę. Należy tu
podkreślić, że osobowość poddańcza i buntownicza, to dwie strony tej
samej monety. Buntownik
zwalcza w sobie tendencję do poddawania się, a osoba o słabej woli
nosi w sobie wewnętrzną buntowniczość.

Co zatem robić,
by sprostać stresom codziennego życia
i jednocześnie pomóc sobie samemu?
cdn...
Łódź
4 list. 2008
JAGODA
|