KRYZYS DUCHA

CZŁOWIEK, CHOROBA I KARMA
(CZĘŚĆ 4)
LINK! DO CZĘŚCI 3

Nasze życie ludzkie ma za zadanie przynieść nam głębsze zrozumienie istoty człowieka i jego zadanie w świecie. Z grubsza poruszyłam już sprawę karmy i choroby, kto podąża za kosmicznym wielkim prawem skutku i przyczyny zdaje sobie sprawę ze swoich duchowych powiązań między różnymi wcieleniami... tak tylko trzeba jeszcze wierzyć w reinkarnację bo inaczej to człowiek poszukując źródeł swojej choroby może rozbić się tylko o wielki mur. Właśnie gdzieś za tym murem, gdzie nie sięga jego wiedza ani wiara kryją się właśnie te informacje, skąd ta choroba znalazła się właśnie w moim ciele? Ludzie, którzy nie wierzą w reinkarnację są o tyle ubożsi ponieważ samoistnie przytłumiają własną ignorancją swoje pole świadomości.

Wypłacanie karmy jest bardziej skomplikowane i zróżnicowane niż nam się to wydaje... i musimy zbadać bardziej szczegółowo skład połączeń karmicznych zanim ją zrozumiemy. Mówimy tu o aspektach karmicznych dotyczących zdrowia człowieka, a mianowicie jak choroby są związane z czynami dokonanymi przez tego człowieka w poprzednim życiu/życiach. Dlatego napiszę parę słów o tym, co naprawdę dzieje się z duszą człowieka w okresie po śmierci ciała fizycznego (coś wiem na ten temat bo przeżywałam stan śmierci klinicznej dwa razy).

Człowiek po przejściu przez portal śmierci ma rodzaj zupełnie innych doświadczeń niż spotkał je w życiu w ciele fizycznym. Jego ego i ciało astralne połączone są eterycznym ciałem ale nie ma już ciała fizycznego. W okresie życia człowiek przywiązuje większą wagę do swojego ego i ciała fizycznego. Ciało eteryczne istnieje tylko po śmierci i to tylko na chwilę, góra parę dni, w tym stanie dusza ma inne doświadczenia, które następują bezpośrednio po śmierci. Tutaj można doświadczyć wszystkiego... również wielu obrazów z poprzednich wcieleń i połączenia się z tym wszystkim i ze wszystkim co istnieje we Wszechświecie... chociaż z obserwacji wielu ludzi, którzy doświadczyli śmierci klinicznej nie wszyscy zgłaszają takie doświadczenia. Po kilku dniach dusza wchłania się w eteryczny świat... nie mniej jednak w ciele eterycznym jest zachowany zapis zdarzeń z jego przeszłości. Jest on owocem doświadczeń życiowych. Potem następuje okres nazywany Kamaloka, czyli uczenia się bez ciała fizycznego. Na tym etapie dusza uczy się istnieć w nowych warunkach.

Człowiek, który właśnie przeszedł przez portal śmierci wciąż posiada te same siły jak w chwili śmierci, ten sam umysł, odłączył tylko ciało fizyczne... ale inne ciała nadal są a nawet zachowują swoje instynkty i pragnienia... niestety nie może już ich spełnić... toteż może tęsknić za utraconym życiem i często takie dusze zostają uziemione na długo przy Ziemi. Te siły człowieka już sugerują nam, że to nie moc ciała fizycznego ma przewagę nad naszym całym organizmem lecz umysł człowieka... i tu należy doszukiwać się wszystkich naszych powiązań i zdarzeń jakie nam się przytrafią w ciele fizycznym.

Dopóki dusza nie przyzwyczai się jak na nowo żyć już poza ciałem, wciąż mieszka w tym wymiarze, który nazywamy Kamaloka - przechodzi tam okres "łamania"... czym ciężej duszy łamać swoje ziemskie pragnienia tym dłużej będzie trwała w tym wymiarze... czasami "łamanie" może trwać przez 1/3 długości życia ziemskiego... będzie odwracała swoją pamięć wszystkiego co przeżyła... od chwili śmierci do narodzin. Jednym słowem przeżyje swoje życie jeszcze raz tylko trochę szybciej i na odwrót. To po tym okresie będzie mogła wejść do "Królestwa Niebieskiego", czyli do "Królestwa Devachan"... ale dla wielu osób jest to trudne do zrozumienia. Na dzisiaj to tyle wiadomości o tych światach... teraz przejdziemy do kwestii karmicznych chorób.

Nie wolno myśleć, że to co nas spotyka w życiu to nasz ciężki kamień na drodze, którego w żaden sposób nie można dalej popchnąć... to pielgrzymka życia, która daje siłę duszy z wcielenia na wcielenie (ludzie, którzy wycięli ze swojego życia reinkarnację będą mieli z tym olbrzymi problem, stąd może tak wiele narzekania na obecne życie... i odwieczne pytanie: "Boże czemuś mi to uczynił?".

To człowiek sam musi usunąć ze swojej drogi te kamienie, w dodatku musi się dostosować do ewolucji Ziemi. Musi umieć spojrzeć nie tylko na kwestię dobra i zła ale i mądrości świata i naszego przeznaczenia od samego początku. To mądrość wewnętrzna i mądre wskazówki świata pozwolą człowiekowi naprawić szkody, krzywdy, przezwyciężyć zło i stać się silniejszym w trakcie rozwiązywania naszej karmy.

W okresie Kamaloki człowiek widzi jakie zrobił krzywdy innym, przeżywa te krzywdy tak samo jak ranił inne życie, tylko doświadcza tej krzywdy jeszcze silniej i widzi jak to boli. To w okresie Kamaloki rodzi się w nim pragnienie ponownego wrócenia do ciała fizycznego aby naprawić krzywdy wyrządzone innym. Już wie, że przeszkodzą mu one w dalszym rozwoju duchowym. Czuje w sobie ból i będzie on dotąd dopóki nie naprawi krzywd jakie wyrządził innym. W tym samym czasie tajemnicza siła przyciągania połączy go z podobnym doświadczeniem... nie koniecznie tych samych dusz, może utworzyć połączenia z wielką liczbą ludzi z tym samym problemem, ponieważ osoby, którym wyrządził krzywdę już jej wybaczyły... i nie dojdzie między nimi już więcej do spotkania...

"Ojcze przebacz im bo nie wiedzą co czynią".

Wiele ludzi błędnie pojmuje proces rozwiązywania karmy jako zemstę jedni na drugich w stylu "oko za oko, ząb za ząb"... w ten sposób nigdy byśmy nie rozwiązali swojej karmy. Wybaczenie swoim oprawcom, które wyjdzie w czystej formie z serca człowieka całkowicie rozwiązuje jego karmę, w tym momencie całkowicie spłaca swój dług i urywa się od tego ciągłego procesu powielania tego samego błędu (przebaczając innym i otaczając ich miłością całkowicie rozwiązuje swoją złą karmę).

Teraz wykonanie karmy będzie zależało od zupełnie innych ludzi, którzy mu odpłacą tym samym, ten proces naprawiania może trwać wiele wcieleń, nie można go skorygować w jednym życiu, dlatego życie co niektórych dusz jest na Ziemi piekłem ponieważ potrafili nawet w ciągu jednego życia nagrabić sobie co niemiara (np zbrodniarze, którzy unicestwili w swoim życiu wiele ludzkich istnień).

I właśnie to czy rodzimy się zdrowi czy chorzy zależy już od naszego wewnętrznego balansu duszy, od jej sił jakie zebrała w poprzednich wcieleniach... i bywa, że ta sama dusza będzie popełniała te same błędy. Nasze choroby ujawnią się mniej więcej w okresie, kiedy to w czasie Kamaloki zdaliśmy sobie sprawę, że powinniśmy coś naprawić... i tak nasze następne ciała mogą ten problem dziedziczyć z pokolenia na pokolenie, wszystko zależy od siły dziedziczenia naszych czynów, przyciągniemy duchowo tych samych rodziców, te same dzieci, ale będzie zawsze pewna rozbieżność pomiędzy siłami dziedziczności i tym co dusza niesie na przyszłość. Nasze uzdrowienie, naprawienie szkód zależy od tego jaką siłę posiada dusza. Ludzie bardzo się różnią pod tym względem, to także odbije się w mózgu w ciele fizycznym. Wszystkie ułomności psychiczne, depresje wynikają z siły duszy; dusza nie potrafi pokonać pewnych rzeczy w organizmie, toteż nasze choroby są konfliktem w naszym mózgu. Często się tak zdarza, że w tym życiu nasza dusza nie pokona problemu... w dodatku w tym życiu zbieramy nowe doświadczenia, które mogą bardzo mocno wpłynąć na naszą psychikę, zrobią potężny odcisk w naszym mózgu... ten stary karmiczny problem, który nagle został przeciążony objawi nam się nagle ciężką chorobą (np. rakiem lub chorobą o podobnej sile "rażenia").

Często nasze konflikty z innymi ludźmi przychodzą do nas jako karmiczne choroby... jest to nasze odszkodowanie, które musimy zapłacić za popełnione winy, ponieważ nie mamy możliwości spotkania się już z tym człowiekiem, który odszedł, ew. rozwiązał swoje problemy w inny sposób. Dusza więc robi coś w zamian, wówczas atakuje swoje ciało, jakiś narząd i sama go niszczy aby spłacić swój karmiczny dług. Tutaj choroby bywają ciężkie do uleczenia a mogą być nawet nieuleczalne... i śmiertelne. Jeśli dusza utrzyma dłużej życie i nastąpi uzdrowienie znaczy jej karma została rozwiązana (spłacona). Często takie uzdrowienie jest zwane cudem. Jeśli jej się to nie uda może w następnym życiu przynieść ze sobą na świat ten sam problem.

W życiu człowieka jest 5 etapów reinkarnacji, każdy z nich ma 7 poziomów (niektóre szkoły mówią o 7 etapach reinkarnacji z 7 poziomami):

-Pierwszy etap - to potrzeba pielęgnowania własnego ciała, dbanie o fizyczne istnienie, dusza jest jakby w stanie niemowlęctwa.

-Drugi etap - interesuje się już innymi ludźmi, społecznością, tworzy kulturę, dba o swoją przynależność w grupie.

-Trzeci etap - to są nadal młode dusze, uczą się o wolnej woli ale już zajmują się własnym losem, chcą sprostać wyższym zadaniom.

-Czwarty etap - to już dojrzałe dusze, mają wiedze o współistnieniu i własnym powiązaniu, biorą odpowiedzialność za własne relacje, nie spychają swoich obowiązków na inne osoby, wznoszą się jeszcze wyżej aż w końcu są gotowe do końcowej podróży.

-Piąty etap - to powrót do Jedności, koniec reinkarnacji, wniebowstąpienie czy oświecenie, jednym słowem wygaszanie istnienia, rozpuszczanie się w nicość, tutaj wygaszane są również wszystkie związki, które nagle same się rozwiązują. Raczej na tym etapie człowiek kończy swoją przygodę zwaną życiem jako unikalna jednostka, przestaje być gwiazdą na niebie tylko staje się jedną kroplą w oceanie...

"Ja jestem w Ojcu a Ojciec jest we mnie".

Takie dusze nie są zainteresowane gromadzeniem dóbr materialnych, sławą, sukcesem, biorą mocniejszy nacisk na nauczanie ale nie tych nauk ziemskich tylko duchowych. To są już bardzo stare dusze. To też nie znaczy, że wielu guru na tym świecie to stare dusze. Duchowi nauczyciele bywają na wszystkich etapach reinkarnacji... ich mądrość, współczucie, przywiązanie do dóbr materialnych bywa na różnych poziomach. Stara dusza posiada już dobrze rozwinięte poczucie tożsamości, już wie kim jest... i ma w sobie chęć głębszego połączenia z kosmiczną Jednością.

Stara dusza - jest już w piątej, ostatniej fazie na płaszczyźnie ziemskiej, taka osoba postrzega wszystkich ludzi na Ziemi bez względu na religię czy kolor skóry. Wie, że wszyscy jesteśmy jednym wielkim gobelinem utkanym przez Najwyższe Źródło. Stare dusze mają swoje indywidualne ścieżki, realizują swoje duchowe umiejętności i wyższe założenia, pracują humanitarnie, głębiej myślą. Problem starych dusz to zbyt mocne popadanie w nadopiekuńczość za całą ludzkość, nie troszczą się o swoje życie, plan ziemski zaczyna tracić dla nich urok... ale niemniej jednak stare dusze mają dużą pewność siebie toteż często w ich życiu będą ich atakować młode dusze. Stare dusze są raczej obywatelami świata, nie przywiązują się do jednego miejsca, często mieszkają w nędzy, samotności.

Wracając do tematu choroby należy już wiedzieć, że to nie Matka Natura popełnia błędy i powoduje awarię między innymi w naszym ciele... trzeba zrozumieć nasze wspólne połączenie i nas samych w danym środowisku, w którym zostaliśmy osadzeni. Musimy wiedzieć, że natura jest uporządkowana a każde nasze wystąpienie przeciwko naturze zwali się na nas w postaci choroby lub innego nieszczęścia.

Chcąc uleczyć chorobę należy leczyć nie tylko ciało, także psychikę... nie można leczyć tylko chorego organu, kiedy nie sięgniemy głębiej do psychiki i mózgu... choroba może nieustannie powracać, przerodzić się w stan chroniczny, a może nawet i śmiertelny. Mądry lekarz idzie tą drogą... tą drogą podążają także mądrzy "czarownicy". Jakoś ci rozumieją, w dodatku tylko za pomocą własnej intuicji nasze połączenia transcendentalne.

Kiedy mieszkałam w Grecji odwiedzałam kilka razy miejsce Palea Epidavros... w tym miejscu i w pobliżu było słynne medyczne centrum Epicurum, które słynęło z tego, że tam uleczało się chorych nie tylko z pobliskiego regionu, przybywali tam również ludzie z odległych zakątków... nie tylko z Grecji. W Palea Epidavros była szkoła healerów, osób, które leczyły chorych za pomocą własnych rąk, czyli energii... drugie takie centrum gdzie była szkoła dla naturalnych healerów to Elefsina niedaleko Aten.

Podobno metody tego leczenia były stosowane na tamtym terenie do XIX wieku... zanim w ludziach przebudziła się nauka i nastąpił wielki wybuch religii. Dopóki starożytni lekarze kierowali się zrozumieniem ludzkiej psychiki ich sposoby leczenia działały... a były to bardzo proste metody... nie posiadali wyrafinowanych maszyn, nie mieli znajomości dzisiejszej anatomii a jednak wygląda na to, że znali bardziej tajniki człowieka... a dzisiaj ta "światła i wyuczona brać" wyzywa takich od ezoteryków i cyrkowców.

Niestety muszę was "światli ludzie" bardzo zmartwić, tych "cyrkowców" zaczyna się nam rodzić coraz więcej i wkrótce to oni przejmą ster nad chorobami...

... i Bogu za to dzięki.

Vancouver
22 May 2015

WIESŁAWA