
Prześladowania chrześcijan w czasach współczesnych apostołom i ich
uczniom były tematem popularnym. Środowiska nie akceptujące osoby
Jezusa, ani nauk przez Niego głoszonych niejednokrotnie w drastyczny
sposób dokonywały własnych osądów na wyznawcach Chrystusa. Znane nam
są z Pisma Świętego, z literatury oraz malarstwa motywy prześladowań
i sposoby eliminowania wiernych chrześcijan. Ukamienowania, palenia,
biczowania, rzucania na pożarcie dzikim zwierzętom, albo inne
egzekucje wykonywane ku radości publiki.

Również i Szaweł z Tarsu, znany nam później pod postacią Wielkiego
Apostoła Narodów - św. Pawła był prześladowcą kościoła i chrześcijan.
Tym bardziej zagorzałym i pewnym własnych racji, gdyż wykształconym
i oczytanym. Ów, jako Szaweł jeszcze, potomek żydowskiej rodziny,
silnie przywiązanej do tradycji, faryzeusz, uczestniczył między
innymi jako świadek przy kamienowaniu św. Szczepana i sam osobiście
pilnował szat oprawców, żałując iż z uwagi na zbyt młody wiek nie
może być jednym z egzekutorów na diakonie.

Św. Hieronim przytacza, że w tym właśnie miejscu Kain zabił Abla.
Pierwszy człowiek zamordowany został przez człowieka w tym samym
miejscu, w którym pierwszy męczennik chrześcijanin padł z ręki
Żydów. Nadaje to męczeństwu św. Szczepana szczególną cechę, a cień
Kaina zaciemnia jeszcze postać Szawła.

Zwalczał on wyznawców Chrystusa w Tarsie - swoim rodzinnym mieście,
a gdy ci zaczęli uciekać przed prześladowaniami, Szaweł udał się po
listy polecające, które uprawniały go do związania i przyprowadzenia
do arcykapłana każdego "schwytanego" chrześcijanina. Z tymi też
listami Szaweł udał się w drogę do Damaszku, tam bowiem uciekali
uczniowie Chrystusa. Święty Łukasz w Dziejach Apostolskich pisał o
nim:
"Niszczył
Kościół, wchodząc do domów,
porywał mężczyzn i kobiety i wtrącał do więzienia".

Coś się jednak niespodziewanego wydarzyło w Drodze do Damaszku!
Oto Szaweł został nawrócony! Jak to możliwe? Jak z największego
prześladowcy chrześcijan Szaweł stał się Apostołem Narodów i
dlaczego akurat jego Jezus wybrał do tej przemiany? Ciężko nam z
perspektywy tylu tysięcy lat ocenić jakie były tego przyczyny,
możemy się jednak ich domyślać.

Nim jednak weźmiemy się do oceny, zanalizujmy sytuację. Szaweł
przebył niemal całą Drogę do Damaszku, jednak przed samym jej
końcem, w biały dzień, w samo południe został nagle oślepiony
porażającym światłem i usłyszał słowa:
"Szawle, Szawle,
czemu Mnie prześladujesz?"
Wówczas też podjął on rozmowę z
owym głosem, którego brzmienie
słyszeli również mężczyźni mu towarzyszący, choć nikt z nich nie
widział żadnej postaci.
"Kim jesteś,
Panie?"
"Jestem Jezus, którego Ty prześladujesz. Ukazałem się jednak tobie,
aby ustanowić cię sługą i świadkiem tego, co zobaczyłeś i tego, co
ci objawię. Obronię cię też przed ludem i przed poganami, do których
cię posyłam, abyś otworzył im oczy i odwrócił z ciemności do
światła, od władzy szatana do Boga".

Po tych słowach i oślepieniu przez niezwykłe, boskie światło Szaweł
stracił wzrok. Nie widzącego więc już prześladowcę chrześcijan, jego
towarzysze wprowadzają do Damaszku pod rękę, nie rozumiejąc istoty
zdarzenia, zdziwieni i przestraszeni. Bo cóż bardziej może przerazić
ludzi nieczułych na niektóre sytuacje, jak nie fizyczny ból i
fizyczne objawy. Szaweł stracił wzrok na trzy dni, również przez te
trzy dni nic nie jadł i nic nie pił. Czyżby nawiązanie do
apokaliptycznych trzech dni ciemności? Czyż więc również w
indywidualnych przypadkach możemy mieć do czynienia z tymi trzema
dniami ciemności, które w dniach ostatnich ogarną ziemię? Czym więc
są owe dni? I dlaczego w ciemności? Co musi się w owej ciemności
wydarzyć?

Oto w Damaszku mieszka uczeń Jezusa Ananiasz, którego Pan wzywa po
owych trzech dniach, by ten udał się na ulicę Prostą do chaty Judy:
"i włożył na
niego ręce, aby odzyskał wzrok.
Idź, albowiem On jest dla mnie naczyniem wybranym;
on poniesie Imię moje między narody, króle i syny Izraelskie".

Co też Ananiasz czyni, obwieszczając Szawłowi, iż przysłał go Jezus:
"Szawle, bracie,
Pan Jezus przysłał mnie abyś przejrzał i został napełniony Duchem
Świętym".

Szaweł po tym wydarzeniu zawierzył Chrystusowi, zaufał mu i oddał
swoje serce i duszę Jemu. Szaweł zmienia imię na Paweł i zostaje
oddanym sługą i Apostołem wszechczasów, głoszącym poganom nauki
Jezusa. To Paweł otwiera ewangelię i z nią rusza w świat, aż na
krańce świata, by głosić prawdę. Pawła też ukazuje się w wizerunkach
z otwartą ewangelią i mieczem od którego zginął lub kluczem do bram
nieba. Drugiego zaś z wielkich apostołów, na którym Chrystus
"zbudował kościół" - św. Piotra ukazuje się z zamkniętą ewangelią i
kluczem w ręce lub mieczem (te dwa atrybuty różnie są wręczane w
dłonie naszym uczniom Jezusa). Ten motyw jednak pozostawiam Waszej
wewnętrznej ocenie.

Zauważmy, Chrystus nazywa Pawła - tego, którego nawrócił swoim
"naczyniem wybranym". A więc daje nam do zrozumienia, że człowiek
staje się naczyniem Bożej
miłości i prawdy, boskiego istnienia. Wskazuje też, że to nie my tak
naprawdę wybieramy
i decydujemy ostatecznie o naszym losie, ale on sam. To on dokonuje
wyboru. Wielu zapyta jednak: Dlaczego właśnie Szaweł, grzesznik,
prześladowca, ten, który przyczynił się do śmierci wielu z uczniów
Jezusa? Dlaczego on ma zasłużyć na coś, na co wielu innych nie
zasłużyło? I ja kiedyś zadałabym to pytanie. I długo szukałabym
odpowiedzi. Każdy z nas sam powinien ją znaleźć, ale idąc za Pawłem,
który próbował wytłumaczyć nam i wyłożyć nauki Chrystusa i ja
spróbuję wskazać Wam kilka powodów.

Po pierwsze nie myślmy, że Szaweł, stając się Pawłem nagle otrzymał
wielki prezent,
który nic go nie kosztował, że otrzymał coś za nic. Bo choć wielu
grzechów i niegodziwości dopuścił się Szaweł, to Paweł już, wiele
cierpień i prześladowań w swoim kierunku wymierzonych, a znacznie
wzmożonych z uwagi na jego przeszłość zmuszony był
znieść. Ludzie bowiem nie potrafili od początku traktować Pawła
normalnie. Wyśmiewali, kpili z niego, wytykali palcami, poddawali
jego wiarę w wątpliwość. Jezus pokazał Pawłowi, co to znaczy być
chrześcijaninem i kim jest Chrystus w życiu człowieka. Jezus w
dwójnasób zwrócił Pawłowi to, co ten "puścił" w świat swoimi
poczynaniami. Stawanie
się sługą Boga, wiernym i oddanym uczniem Chrystusa gwarantuje nam
siłą rzeczy
szereg cierpień i prześladowań. Prawdziwa wiara nie obejdzie się bez
cierpienia.
Dlatego tak nie wiele Dzieci Bożych chce pamiętać o swoim
przeznaczeniu.

Po drugie wybór dokonany przez Boga, ale i przez Jezusa jest wyborem
świadomym. Celowo wybiera się tutaj największego grzesznika,
niosącego przekleństwo, śmierć i krew, aby uświadomić i udowodnić
ludzkości siłę Bożego Miłosierdzia. A miłosierdzie to jest uczuciem
nieskończonym i nieograniczonym. Sam Jezus nawołuje byśmy zawierzyli
Jego Miłosierdziu, a z pewnością otrzymamy przebaczenie i zostaniemy
z Bogiem zjednoczeni. Najświętsze Serce Jezusa ma dla nas pełne
zasoby Bożego Miłosierdzia i w nawróceniu św. Pawła daje nam dowód
na to, że każdy, naprawdę każdy z nas może otrzymać tę łaskę.

Co to może oznaczać dla nas? Według mnie jest to dowód na to, że
każdy z nas
ma w swoim życiu, bądź mieć może, taką prywatną, indywidualną Drogę
do Damaszku. Drogę, na której Bóg Ojciec objawi mu swój boski zamysł
i wskaże, nazwijmy to propozycje współpracy w dalszym wybawieniu.
Jak wiele bowiem razy w życiu każdego z nas pojawiały się kryzysowe
sytuacje, zwątpienia, pretensje, kiedy zaczyna brakować wiary i
nadziei?
Jak długo potrafimy żyć daleko od Boga udając jedynie, że jest nam
bliski, wyklepując na pamięć wyuczone modlitwy, chodząc na przymus,
na pokaz lub z przyzwyczajenia do kościoła, a grzesząc na prawo i
lewo? Jak często zapominamy o tym co już otrzymaliśmy? Jak rzadko
umiemy dziękować i przepraszać, przyznawać się do własnych błędów?
Droga do Damaszku jest symbolem uświadomienia, zbudzenia, powstania,
jest
miejscem w którym wreszcie możemy odważyć się stanąć twarzą w twarz
ze swoimi niedoskonałościami. Miejscem, w którym wreszcie i tak
dokona się nasza wewnętrzna przemiana. I nawet jeśli nastąpi to, jak
u Pawła, pod koniec drogi, w samo południe,
wreszcie w nie uwierzymy, wreszcie zrozumiemy kim jest dla nas Bóg i
od tego momentu już świadomie będziemy zdążali przed siebie,
niejednokrotnie wzywając do siebie innych.
Na tej Drodze możemy się zatrzymać, zmienić zdanie, dokonać
wewnętrznej przemiany
i zdążać dalej, będąc niesionym na skrzydłach światłości. Droga do
Damaszku to nasza Droga do Przeznaczenia, tego jedynego i
prawdziwego. Opowieść zaś o nawróceniu
Pawła ma dać nam dowód na to, że niezależnie od tego jak długo
kluczymy, jak długo pozostajemy zagubieni i ogarnięci iluzją, że niezależnie od tego nasze przeznaczenie jest jedyne i prowadzi nas w
konsekwencji na ścieżkę do Jedynego Serca Boskiego Spełnienia.

Na tej Drodze spotkamy wielu i sami decydujemy, kim chcemy być do
momentu, gdy uderzy w nas piorun. Czy od początku wierni i gotowi,
czy pewni siebie i wszystkowiedzący, czy pokorni, niepewni? I tak do
momentu w którym uderzy w nas piorun, grom z jasnego nieba, nie
jesteśmy w stanie zrozumieć całego tego procesu transformacji, o
którym mówi cała ta strona. Transformacji, która również dokonała
się w osobie Szawła. Był przecież przekonany o swoich racjach,
gotowy bronić ich krwią własną. Jednak przekonała go ta chwila i te
trzy dni ciemności, w których zrozumiał głębiej istotę życia.
Otworzył swoją księgę i z nią wyszedł do ludzi.

Cóż powinniśmy robić, kiedy otrzymamy znak, że stanęliśmy właśnie na
tej Drodze do Damaszku już w pełni świadomie? Cóż wtedy? Jak
zapamiętać na zawsze słowa Jezusa? Jak o nich nie zapominać, jak
realizować Jego oczekiwania? Jakie są Jego oczekiwania?
Gdyby w Drodze do Damaszku Paweł przyjął informacje od Boga, ale nie
dzielił się nimi,
czy dopomógłby w dziele wybawienia? Czy wyrwałby z rąk szatana
kolejne dusze? Nie!
Ale on nie pozostał obojętny i wyruszył dalej, głosząc i zbierając
lud. Dzieło Pawła może
być również realizowane w naszym prywatnym życiu. Jak? Pamiętajmy o
tym
by dawać przykład naszą własną postawą.

Matka Teresa z Kalkuty powiedziała:
"Kochać tak, jak
On kocha,
pomagać tak, jak On pomaga,
dawać tak, jak On daje,
służyć tak, jak On służy,
ratować tak, jak On ratuje,
być z Nim przez 24 godziny,
stykać się z Nim w tym Jego rozpaczliwym przebraniu"
Napisałam ten artykuł właśnie z uwagi na moje Przeznaczenie. I ja
byłam kiedyś Szawłem
z tej opowieści, czy jestem już Pawłem? Czy też nim się staję? Nie
wiem i On tylko wie. Wiem jednak, że On w snach moich często
przypomina mi swoje nauki i prawdy
i również w moim śnie przypomniał mi tę historię, w słowach:
"Zdążamy do
Damaszku"

16. Oct. 2008
GODAN
|