KRYZYS DUCHA

DROGA PROSTO DO BOGA

Twój umysł poprzedza wszystkie stany psychiczne, jest głównym motorem ciebie: twojego charakteru, twojej religii, zachowań. I tak jak on jest nastawiony na życie tak ono wygląda... a ty podążasz za swoim umysłem jak samochód za kierownicą, czy cierpisz czy się cieszysz wyświetlasz to na zewnątrz. I kto ciągle emituje te same myśli, czy to dotyczące zdrowia, religii czy osobistych relacji taką tworzy swoją rzeczywistość.

Jeśli kogoś (coś) lubisz i wyświetlasz ten stan na zewnątrz - tworzysz miłość, szczęście i w efekcie twoje życie wygląda podobnie. Inaczej to jest, kiedy kogoś (czegoś) nie lubisz i nie "żywisz" pozytywną energią, tworzysz odwrotny stan, a kiedy ten stan wydłuża się w czasie budujesz nienawiść. I czy chcesz czy nie to ty jesteś budowniczym szczęścia i nienawiści, ponieważ wysyłasz do ludzi takie energie.

Jeśli wysyłasz do ludzi inaczej myślących niż ty negatywne energie, masz wątpliwości co do ich religii, a nawet kultury to później stąd wynikają te wszystkie spory, kłótnie i wojny... i często wygrywa nie ten co ma rację, tylko ten silniejszy... i ci słabsi padają pod ich naporem jak słabe drzewa podczas burzy, zostają obezwładnieni i wcieleni w takie życie jakie zwycięzca im narzuca... tak działa dzisiejszy świat, wiele społeczności, religii... dzisiejszy świat to nieustanna rywalizacja kto lepszy i według jakiego szablonu powinien żyć człowiek.

Niestety ci co chcą na siłę zbawić świat biorą do ręki miecze, i są to nie tylko zwykli żołnierze, ale i walczą nimi przywódcy religijni... z tą różnicą, że ci ubierają białe rękawiczki aby sobie rąk nie zabrudzili... i udają potulnych pasterzy... tacy zawsze znajdą wykonawców swoich myśli, najczęściej swoich własnych fanatyków. I jak burza niszczy słabe drzewa tak i oni pokonują innowierców... i cóż z tego, że noszą piękne szaty, modlą się w pięknych budowlach... ale czy są ich godni?

Ileż to jest już ludzkiej krwi na ich rękach, a to wszystko w imię Boga... a w ich sercach królują złe myśli... i kto tak czyni, niezależnie od kultury czy religii nie jest dobrym pasterzem, człowiekiem, tylko złoczyńcą... i musi pamiętać, że wcześniej czy później poniesie odpowiedzialność za swoje uczynki.

Musi pamiętać, że i on wcześniej czy później umrze... któregoś dnia wszyscy umieramy... ale w naszym życiu nie chodzi o to, aby tu na Ziemi pokonać drugiego człowieka i jego przekonania, jego wiarę... przede wszystkim musimy pokonać samego siebie, musimy wyrzucić ze swojego serca i umysłu wszystkie zanieczyszczenia i sterować siebie za pomocą zdrowych zmysłów, praktykować modlitwy, medytacje, wypełniać siebie wiarą, ale tą czystą... nie należy zakłócać swojego umysłu negatywnymi myślami... należy dbać o swój dom, prawdomówność i trzymać pełną samokontrolę nad własnym życiem.

Kto się nie oczyści z własnych deprawacji, nieważne w jakie ubierze się szaty, w jakim kościele będzie się modlić - nie ma nic wspólnego z Bogiem.

Człowiek, który niszczy życie drugiemu człowiekowi, nieważne z jakiego powodu jest siewcą zła, smutku i rozpaczy... siewca zła uprawia nienawiść, a jego nieczyste uczynki przynoszą łzy i cierpienie.

Ale i złoczyńca cierpi za swoje grzechy... i to w obu światach, na tym świecie cieszy się tylko dotąd dopóki nie obudzi go jego własne sumienie i wtedy ono nieustannie przypomina mu o tym co zrobił. Jeśli człowiek dobrze czyni będzie podwójnie szczęśliwy, tu na Ziemi a później trafi do królestwa szczęścia, jednego wielkiego szczęśliwego morza świadomości. Złoczyńca, szczególnie religijny, wyciskający łzy innych ludzi w imię Boga, chociaż za życia recytuje święte teksty nie otrzyma błogosławieństwa świętego wiecznego życia. Recytowane przez niego święte teksty nie przysłonią jego niecnych czynów, jego nienawiści do innych ludzi, nie wyzwolą jego umysłu... bo wcześniej czy później na jego drogę życia wychodzi jego sumienie i go dręczy... to nie Bóg dręczy człowieka, to jego własne sumienie jest jego najlepszym sędzią i katem.

Kto ma czyste sumienie nie musi się bać niczego. Żadna nienawiść świata zewnętrznego nie przebije ściany jego domu, ponieważ w jego umyśle mieszkają dobre myśli, a w jego sercu są czyste intencje.

To nasze zdrowe zmysły, czyste myśli są murami i strzechą naszego domu, którego nie przenika żaden wiatr i ani jedna kropla deszczu... i nieistotne w jakich warunkach żyjemy, w jakim kościele się modlimy, jesteśmy wykonawcami dobrych rzeczy, ugruntowani we własnych cnotach.

I to nasz szczery wysiłek doprowadza nas do pełnego sukcesu i wiedzie prosto do Boga.

Vancouver
27 Apr. 2016

WIESŁAWA