
Żyjemy w czasach, kiedy bardzo łatwo komuś napisać zupełnie nową
biografię. Wcale nie trzeba go znać, nie trzeba sięgać po jego
metrykę urodzenia, przynależność narodową, religijną, zaznajomić się
z prawdziwymi faktami życia. Łatwo jest to zrobić szczególnie kiedy
mamy pod ręką komputer i dostęp do internetu, a bodźcem do tej pracy
są czyjeś osobiste uczucia. czasami wystarczy tylko, że nas ktoś nie
polubi, nie zgodzi się z naszymi słowami, z naszą ideologią, wiedzą,
z naszą barwą skóry, odcieniem duszy ... a nawet będzie mu
przeszkadzała nasza uroda (pisarze
krzywych biografii i tą trudność potrafią przeskoczyć, zawsze można
komuś za pomocą komputera odstrzelić odpowiednią fotę). I
cieszyć się z tego jak małe dziecko, które za plecami mamusi
pokazało komuś język. Jeśli robią to młode osoby, można na
jakiś czas przymknąć oko, pozwolić im dojrzeć, ale skoro parają się tym
ci,
którzy uważają się za dojrzałych zaczyna to być mocno niepokojące.
W dzisiejszym cywilizowanym świecie budzimy się rano i nagle
dostajemy publicznie pięścią w twarz...
a kto jest tego sprawcą?
Człowiek, który nie ma w sobie odrobiny miłości.
Sam narobi bzdur a później szuka zemsty i chwyta się niecnych
sposobów, kompromituje.
Nie ważne jest w tej chwili jak on ma na imię, gdzie mieszka, kim
tak naprawdę jest... ważne, że ucieka się do takich niecnych
narzędzi, że otwiera wrota złu i karmi go własnym sercem. Tak
naprawdę istotę ludzką może oceniać tylko człowiek, który nosi w
sercu miłość, bo ten nigdy nie podważy autorytetu drugiego
człowieka. Nigdy nie wypuści ze swoich garści steru nienawiści,
choćby się nawet góry poruszały.

Ale w dzisiejszych czasach, w okresie Kali - Yugi kiedy na Ziemię
spadło dużo dusz z negatywnych wymiarów, coraz częściej wynurza się
jakiś "biografista", który skrupulatnie preparuje komuś nowy życiorys.
Czym inteligentniejszy tym życiorys bardziej pikantny, jest z
czego się pośmiać, poszydzić i ... nakarmić własną energią zło! I
pełen zachwytu dla siebie ... dolewa pokarmu do miski szatana.
Pan Bóg nie po to dał ci rozum byś niszczył drugiego człowieka!!!
Nie dał ci też prawa do jego osądzania!!!
Ale nienawiść człowieka nie ma granic.
Co to jest nienawiść ?

Uczucie silnej wrogości, ostra niechęć, do kogoś, do czegoś.
Krótka to regułka, ale jaka potężna w
wymowie. I tak się dzieje, że
idąc tą drogą przerzucając wrogie uczucia z jednego na drugiego
człowieka zaczyna w końcu nienawidzić samego siebie.
Przestańmy być szaleni, zachowujmy się jak normalni ludzie, umiejmy
zaakceptować odmienność drugiego człowieka, wcale to nie znaczy, że
jeśli jest dla nas odmienny to od razu gorszy ... zdziwisz się jeden z
drugim kiedy odkryjesz, że jest dużo lepszy od ciebie.
W oczach wielu odmienny, to znaczy szalony bo nie myśli tak jak ja,
więc trzeba go potępić albo najlepiej zniszczyć. Podobnie on może
myśleć o tobie, a z tej puenty wyniknie tyle, że musielibyśmy się
wszyscy wzajemnie pozabijać.
Czy o taki świat walczymy?

Marnie ten świat wygląda kiedy człowiek już nie odróżnia prawdziwej
rzeczywistości, nie zna smaku prawdziwej miłości, bo jakże ma ją
znać skoro ma serce zamulone nienawiścią. Skoro ma chęć wszystkich
kształtować na własnej matrycy i tego który nie chce się podporządkować
okłada na oślep pięściami .
Jakiś czas temu oglądam w polskiej TV wywiad, nie pamiętam już jak
się ten pan nazywał, ale przykuły moją uwagę jego słowa: "ludzie są
ślepi, nie wiedzą co jest dla nich dobre, więc musimy im pomóc i tak
jak koniowi założyć szmatę na oczy i przeprowadzić ich do UE. Oni
mają nas tylko słuchać, nie przeszkadzać, jesteśmy od tego aby
wybrać im najlepszą drogę, my wiemy co jest dla ludzi najlepsze...
(może te słowa były deko inne, ale
mniej więcej przybliżam ich treść). Ot, czy to tak powinno
być, że nasze życie jest w rękach osoby
(lub grupy), która myśli, że
swoją mądrością zbawi cały świat? Czy my jako ludzie mamy prawo do
własnej osobowości, własnego decydowania o sobie, o swojej rodzinie?
Czy to, że myślę i kształtuję się na własną modłę musi być gorsze ?
Nie, na pewno nie jest gorsze, a pan, który te słowa wypowiedział
wcale nie musi być lepszy ode mnie. I tak przekonywał, że nawet nie
dopuścił do głosu prowadzącej. Doszło do tego dzisiaj na świecie, że
drugi człowiek lepiej wie co mnie najbardziej jest do szczęścia
potrzebne. Da cyt ... demokracja nowego świata!!! Podobne modele
widzimy w życiu u bardzo wielu ludzi, próba zdominowania innych,
pouczania. Wiedzą powinniśmy się dzielić, powinniśmy sobie
przekazywać, ale nie wolno na siłę nikomu wbijać w głowę, że moje to
lepsze. To ja wiem co dla mnie lepsze!
Broń Panie Boże abym nie obudziła się pod zarządem takich ludzi, nie
ważne jaka to partia, jakie poglądy reprezentuje, ważne, że tak
naprawdę troszczy się tylko o własne interesy. Tak to wygląda
kształtowanie ludzkiej świadomości na jednej matrycy. Copy, copy,
copy.
Dla tych, którzy w porę się nie ockną nie ma już większych nadziei,
pozostaje im tylko walka z innymi ludźmi, czasami o własne
przetrwanie i to za wszelką cenę.
"Broniąc za wszelką cenę życia,
człowiek je utraci..."
(nauki Jezusa)
Takimi ludźmi miota strach, aby rozwiązać najmniejszy problem
zakopują się w tonach książek, tam szukają własnych rozwiązań
zamiast nawiązać uczciwy dialog z tymi, z którymi nie mogą się
dogadać. Niby czasami czynią wysiłki
(albo i nie ... i tu jest dopiero wielki problem) lecz to
wszystko bywa bezskuteczne.
Należy przerwać te swoje grube mury nienawiści, nie robić z siebie
ani bohatera ani męczennika.
Bohatera bo pokazuje światu, że potrafi z każdym się rozprawić, bo
taki inteligentny i umie każdego przeciwnika rozłożyć na obie
łopatki.
Męczennika, bo zarzuca każdemu, którego rani, że to z jego powodu
cierpi.
Komu ciągle zdarzają się takie rzeczy, należy się mu mocniej
przyjrzeć... to już jego zwyczajowe wzorce zachowań, te problemy
będą ciągle powracać. Żeby nie wiem jak w sobie tłumił i tłamsił i
tak odczuwa niechęć do wszystkiego co jest niezgodne z jego
ideologią.
Cierpisz tylko z własnego powodu, bo nie umiesz nawiązać uczciwego
dialogu, bo nie umiesz przebaczać, dokonać w sobie tej wielkiej
zmiany, sam nie potrafisz być szczęśliwy i na siłę próbujesz
unieszczęśliwiać innych i zadajesz w wyszukany sposób komuś ból,
choćby zmieniając jego prawdziwą ścieżkę losu
(przekręcając słowa, życiorys)
Posądzając kogoś o haniebne czyny, zakłamując prawdę, nie naprawisz
tej sytuacji ani siebie. W swoim czasie poszkodowani będą
zrehabilitowani przez świat mądrych ludzi pochodzących od Boga. A
oszczerca na zawsze straci twarz. Psychologiczny gwałt to jeden z
najcięższych grzechów człowieka. Wcale nie mniejszy niż ten
cielesny.
Bóg może długo zwlekać z obroną uciśnionych, ale zawsze ujmie się za
nimi (Łuk. 18 :7). I tak
pracując na niekorzyść drugiego człowieka przy tej osobie zawsze
znajdzie się ktoś o podobnej energii
(stąd krzywi świadkowie, oszczercy), dla których nie ważny
jest los drugiego człowieka, ważne aby kogoś ośmieszyć.
Unikajcie wszystkich tych co sieją nienawiść, wszystkich tych co w
dzień i w nocy pracują nad tym aby popsuć wizerunek drugiego
człowieka. Wystarczy tylko małe zadrażnienie i już wymierzają
sprawiedliwość. To są dzieci szatana, bez względu na to jaką
przybierają szatę.
Człowiek mądry sam rozeznaje rzeczy, nie szuka krzywoprzysięzców.
Człowiek głupi szuka potwierdzenia swojego czynu i jeszcze innych
nakłania do złego. Zawsze znajdzie swoją armię, która mu dotrzymuje
kroku. Nie ma to nic wspólnego z Bożymi Prawami.
"Nie odejmuj nigdy słowa prawdy z ust moich,
gdyż pokładam nadzieję w prawach twoich."
(Psalm 119:43)

Stare to przysłowie:
jeden głupiec
potrafi oczernić 1000 mędrców,
jeden mędrzec wyzwoli od głupoty 1000 głupców.
Mędrzec pracuje na zasadzie:
"Jeśli potrafię
obniżyć w oczach społeczeństwa wartość złota
to czym stanę się ja sam, który właściwie jestem tylko kawałkiem
ołowiu?"
Trzeba umieć się obronić z potoku oszczerczych słów, sytuacji, ale
pamiętajmy aby wiedzieć kiedy z tego się wycofać... bo kłopotliwa jest
nienawiść bez wzajemności a zbyt długa dyskusja jest wyniszczająca.
I trzymajcie się zasady:
"Jeśli świat was nienawidzi,
wiedzcie, że mnie wpierw niż was znienawidził.
Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to co jest jego,
że jednak ze świata nie jesteście, ale ja was wybrałem ze świata
dlatego was świat nienawidzi."
(Jan 15:18-19)

I nie trudno dostrzec jak w potężnej nienawiści człowiek tak
czyniący buduje sobie mury piekła. Sam je wznosi i sam nadaje im
kształt, który roznieca ogień który go pochłania. To zupełnie jak z
legendy z Hydrą, im więcej jej zetniesz głów tym bardziej się
wzmocni.
Można łatwo rozróżnić kto w sobie dźwiga potężną nienawiść,
wystarczy ją tylko leciutko sprowokować a ta już ci pokaże jakie
długie ma pazury. Nawet przez jedną chwilę nie zawaha się aby
ugodzić drugiego człowieka w samo serce.
Niech sobie nienawiść nie myśli, że wygra walkę, tylko na początku
przychodzi trumf rozumu, krytycyzmu, a później ciemne siły biorą w ręce wszystkie
sprawy jeszcze mocniej wzbudzając nienawiść, donosy,
intrygi tylko po to by pozwolić światu ujrzeć to prawdziwe złe
oblicze w wykrzywionym lustrze. I tym sposobem nienawiść sama zadaje
sobie rany, co wykreuje dla innych taki będzie jej wizerunek.

Ta nauka na temat nienawiści wynika z refleksji
na temat moich osobistych
doświadczeń z jakimi od kilku lat przyszło mi się mierzyć na tej
planecie. W roku 2000 rozpoczęłam nową fazę życia, która ciągle była
dla mnie mocno zakryta, niezrozumiała. Wiedziałam, że zaczyna się
dziać coś wielkiego czego w żaden sposób mój rozum jeszcze nie
ogarniał. Przeżyłam wielkie ataki niewidzialnych inwazji, które mnie
bombardowały każdego dnia, byłam masakrowana niewidzialnymi
promieniami, a nawet bita przez niewidzialnego przeciwnika do tego
stopnia, że szpital musiał udzielać mi pomocy. W żaden sposób nie
mogłam zrozumieć - dlaczego tak się dzieje? Zdumieni byli świadkowie
tych wydarzeń, zdumieni byli lekarze. Są na to dokumenty.
A ja już wiedziałam, że podpadłam panu ciemności tylko jeszcze nie
wiedziałam: za co? Często zadawałam pytanie: co ja mam do wykonania
na tym świecie, że samo piekło ze mną walczy. Z biegiem czasu moje
mgliste horyzonty się rozwiewały i zaczęłam postrzegać rzeczy, które
ciągle były zakryte dla innych ludzi.
Z początku było mi ciężko mówić o tych sprawach, nikt nie chciał
wierzyć w moje słowa, słuchać, a nawet jak wierzył to się obawiał
słuchać. Po kilku bardzo znaczących wizjach wiedziałam, że wchodzimy
w nowe potężne wymiary w Apokalipsę i Nowy Świat.
Pisałam wiersze, poematy, takie sobie niby tam bajeczki, najprostsze
przekazy, w ten sposób otwierałam oczy, budziłam uśpione pola
świadomości zarazem pracując na innym polu walcząc z chorobami,
szczególnie z rakiem. W dniu dzisiejszym wiele ludzi jest mi
wdzięcznych, pomogłam im przetrwać ciężkie chwile, a nawet są 100%
wyniki uleczenia przypadków, gdzie diagnoza lekarzy była - terminal.
Utarło się mówić w moim vancouverskim środowisku, jeśli nie może
pomóc lekarz, idźcie do Wiesi. Z biegiem czasu powstała strona Rose
of Sharon, głównym jej inicjatorem był Dobry Samarytanin, to on mnie
naciskał do założenia tej strony, sama pewnie bym nie
podołała. Dobry Samarytanin jest wspaniałym człowiekiem,
pracujemy razem 4 lata i nawet jeden raz nie popadliśmy w
najmniejszy konflikt, jednym słowem nadajemy na tych samych
falach. Dobry Samarytanin bardziej jest uczulony na teorie
spiskowe, manipulację drugim człowiekiem, zdrowe odżywianie,
zanieczyszczenie powietrza, środowiska, zbiera wszystkie
informacje w tych dziedzinach. Ma swoje wizje, sny, dużo
widzi zanim się wydarzy. Często to mówi, spisuje, lecz
jesteśmy ostrożni w swoich przekazach. Nie chodzi nam o to
aby wywoływać strach, panikę, sensację, to dla nikogo nie
byłoby dobre.
Ludzie muszą być czujni, znać swoje przeznaczenie, ale musimy
normalnie żyć, a nie kłaść się spać i budzić w strachu.

Musimy budować i wzmacniać własną świadomość przez otwieranie
naszych serc, umysłów, budując odwagę, sprawiedliwość, przez
niesienie czystej prawdy. Musimy przyjąć jak najwięcej czystego
elementu życia, wypłukać z siebie wszystkie brudy, inaczej będzie
ciężko wedrzeć się w głębsze niebiańskie struktury, które już
otwierają nam furtki.
Obserwujemy świat, oj dzieje się dzieje, już to widzi prawie każdy,
nawet ten co jeszcze wczoraj był zupełnie ślepy. A to dopiero
początek końca. Są tacy co ciągle gonią za utrzymaniem praw
ziemskich, bronią starych ideałów, które walą się nam pod nogi.
Śmiać mi się chce jak widzę ludzi, którzy sięgają po swoje tytuły,
dyplomy, herby, budują sobie schrony ... i życzę im powodzenia ... i tym
hrabiom i tym królom, jeśli myślą, że to coś da! W tej chwili ważne
są inne ideały, zwykła prostota serca i modlitwa. Wszystko wskazuje
na to, że za niedługo będzie znowu wielki światowy konflikt i znowu
będziemy na huśtawce wojennych wydarzeń. Tym razem możemy wszyscy
poważnie ucierpieć. Toteż jeszcze raz apeluję: otwórzcie własne
serca, zróbcie sobie potężne pranie duszy, własny rachunek sumienia,
nie starajcie się nikogo nawracać, prowadzić swoimi drogami, już nie
ten czas ! Teraz należy się modlić, nie ważne w jakim języku, w
jakim kościele ... i walczyć ze złem, demaskować to co nas spycha z
właściwej drogi. Idąc w sprawiedliwości, w prawdzie, a przy tym
widząc problem innego człowieka, który się nie umie w tym wszystkim
odnaleźć. Otwierajmy się na odwagę, męstwo, nie po to by ginąć na
wojnie tylko aby z wiarą i nadzieją przejść przez trudny dla nas
okres.
Dzisiaj już odpieram ataki astralne, umiem z tą siłą walczyć, ale
odbieram ciosy z różnych stron od ludzi. Czytelnicy tej strony widzą
co się mówi i pisze na mój temat.
Nie ważne co mówią, nie powiem - wiele z tych opinii cieszy i boli.
Jakoś daje sobie i z tym radę, chociaż nie jest łatwo to jednak
zrobiłam sobie obok siebie taki mały tunel, przez, który puszczam ten
demoniczny tajfun, jakoś do tej pory udaje mi się uskakiwać na boki.
Wiem, że będę jeszcze mocniej atakowana. I mam już dzisiaj odpowiedź
- dlaczego.
Widzę nawet po zachowaniu mojego ciała jak blisko już jesteśmy od
tych potężnych kosmicznych wydarzeń, moje ciało coraz mocniej gra
kosmiczną muzyką, a środku przepływa przeze mnie silna
elektryczno-magnetyczna rzeka. Jestem niczym kosmiczny barometr
wyłapujący nadciągające nowe energie. Zło też to wie, że jego czas
się kurczy, kompresuje się, toteż dzień i noc pracuje nieustannie by
przeszkodzić ludziom w osiągnięciu wyższych wymiarów. Kończy się
czas: pan - niewolnik, toteż na świecie mamy czas bezdusznych praw,
odwracania wszystkiego do góry nogami, zmuszania do dostosowywania
się systemom, innym ludziom, grupom. Zło nie chce oddać władzy. W
chwili kompresowania natęża się siła zła, i na świecie następuje
coraz większy ucisk. A jeszcze w dodatku znajduje się na Ziemi sporo
ludzi, którzy są pionierami nowej duchowej rewolucji. Pracują
bezustannie aby jak największe rzesze poprowadzić do Boga. Między
nimi i siłami ciemności jest nieustanna walka.
Na Ziemi z jednej strony toczy się walka o władzę, a z drugiej coraz
więcej ludzi ucieka pod płaszczyk Boga. Żyjemy w czasie budzenia się
"robotów", dla których już coraz częściej jest ważniejsze Boskie
Światło niż samochód. Światło napływa coraz szerszym strumieniem,
więc zło robi wszystko aby ten proces opóźnić, aby zakłócić nasze
niebo, nasze ciała, za wszelką cenę rozbić właściwy strumień energii,
opóźnić nasz duchowy rozwój. Ale nie jest łatwo walczyć ze światłem,
które coraz szybciej zbliża się do nas i mocniej nas otacza, każdego
dnia budzi nowe jednostki. Nadchodzący okres dla nas wszystkich
będzie okresem potężnej walki w jedną i drugą stronę. Ten okres
najlepiej przybliża nam Biblia w Objawieniu Jana.

To nie są już tylko moje "chore" wyobrażenia, obserwujecie księgę
gości i czytacie doznania wielu ludzi. Budzi się dużo jednostek:
młodych i starszych. Ludzie zaczynają coraz częściej cierpieć na
fibromialgię i inne niezbadane choroby, a to tylko budzi się kod
komórkowy ... i wszystko boli i uwiera. Coraz więcej ludzi zmaga się z
niewidzialnymi atakami, jeszcze mówią o tym nieśmiało. Jeśli ktoś
posiada wiedzę jest mu łatwiej a ci drudzy biegają po lekarzach,
miotają się ze sobą i jeszcze gorzej cementują własne ciało różnymi
prochami przeciwbólowymi, antydepresantami.
Jestem kim jestem, chodzę w ziemskich szatach, zachowuję się jak inni
ludzie i staram się nie brać do siebie tego co niektórzy ze mną
próbują zrobić (ostatnio nawet
groźnego agenta ... sic... !) ... był i taki czas, że mnie ktoś
posądził, że maczałam palce w śmierci P. Dz. na lotnisku w Vancouver
(sic...! ). Jak widzicie z
netu można się sporo o sobie dowiedzieć.
Próbuję zrozumieć ludzi, którzy noszą w sobie tyle agresji,
którzy próbują iść pod prąd naturalnego porządku świata.
Często próbuję takiej osobie coś wytłumaczyć czy nawet
skarcić by była świadoma
swoich czynów, ale nie jest to na zasadzie: bij, zabij... nie chce mnie
posłuchać, nie chce rozmawiać, mówię takowemu goodbay & good luck.
Człowiek ma swój wybór a mnie nie wolno tego zmieniać. Co niektórych
ludzi choćby ich cały świat ostrzegał i tak nie słuchają, a ci co
próbują im na coś otworzyć oczy stają się ich ofiarami. Zgorzkniali,
całe dnie i noce roztrząsają własny absurd i jeszcze jacy są z
siebie dumni, w stylu: złapałem agenta, zdemaskowałem szatana ... bla, bla, bla,
no tak wydarzenie na skalę światową. Najważniejsze aby
wywołać w swoim środowisku sensację. A czy to nie lepiej
spożytkować tą energię na własne przemiany a nie siedzieć
cały dzień i pół nocy przed komputerem i kombinować jak
drugiemu dowalić. Jeśli już nie może dopaść, to chociaż
popisze głupoty na księgę gości, w stylu: nie lubię cię,
będę zaśmiecał tą księgę dopóki będzie ... albo poczęstują
wyzwiskami. A ja mówię, to nie jest mój problem, czy mnie
ktoś lubi czy nie, i z dobrego serca radzę osobom, które to
piszą aby jak najszybciej zabrały się za uleczanie siebie.

Są w życiu sprawy i jakbyśmy na nie nie patrzyli wszystkie są jakoś
ważne dla wszystkich lecz najważniejsze jest zrozumienie i miłość.
Nie można znienawidzić, skompromitować innego człowieka jeśli
nosimy w sercu miłość ... to nie po bożemu, bo co by musiał z nami
zrobić sam Bóg i to ze wszystkimi po kolei?
Człowiek żyje i ma prawo popełniać błędy, ale są też granice tego
błędu i ludzkiej wytrzymałości, nawet najspokojniejszy wcześniej czy
później zareaguje na niesprawiedliwość, obłudę, podejmie walkę by
zmusić zło do ustąpienia. Często zdarza się, że ten, który źle czynił
przemyśli sobie swoje działania i nie stąpa dalej w błoto, zastanowi
się i skoryguje własne pomyłki, przeprosi, przebaczy ..., ale takich
odważnych jest ciągle za mało, boją się własnej kompromitacji, są
pospolitymi tchórzami, a tych co im pokazują dobrą drogę wyślą na
leczenie i myślą, że sprawa załatwiona. Zrobili już dobre wrażenie
na obserwatorach.
Mnie samej wielokrotnie w życiu było ciężko przezwyciężyć moje
własne słabości, ale szybko zauważyłam, że to tylko moja strata, moja
słabość, która chociaż mocno ukryta blokuje moje szczęście, radość,
miłość. Zrozumiałam, że ten brak przebaczenia czy przyznania się do
winy tylko mnie osłabia i odgradza mnie jeszcze grubszym murem. Udając
niewinnego skazujemy się tylko na głębsze cierpienie.
Należy dać sobie szansę żyć wolno, nie budować wokół siebie murów.
Panować nad własnym umysłem, nie pozwalać mu budować horrorów ani
dla siebie ani dla innych. Nadchodzi czas, i mało kto wie, mało kto
chce słuchać; nasze "kosmiczne ściany" między różnymi wymiarami będą
się rozluźniać a nawet całkiem się rozpłyną, wówczas możemy ujrzeć
naszych zmarłych z różnych poziomów świadomości. Będą tam również
aniołowie, demony i nasze uwolnione myślokształty, które będą jak
bumerang wracać do właścicieli. Kto uważnie czyta proroctwa wie, że
ludzie pod wpływem wielu zjawisk, zjaw będą z wrażenia umierać.
Wtedy ujrzycie niektóre prawdy, o których dzisiaj nie chcecie nawet
słuchać ..., ale to już będzie za późno.

Energia myśli, to ona objawia się w naszej świadomości jako
pierwsza, zalążek myśli jest wzorcem wszystkiego co nastąpi w
przyszłości, podobnie jak zalążek ciała ludzkiego, który daje życie.
To dzięki nam ludziom tworzy się przyszłość. Ponieważ myśli nie są
przywiązane do ciała ludzkiego, mogą zbierać się we wszystkim co
naładowane jest tą samą esencją. Jeśli myśli są dostatecznie silne,
kształtują nową materialną formę.
"Pierwsze było słowo ... "
Nie pozwalajmy aby nasz umysł wprowadzał nas w takie pułapki i
produkował chore wyobrażenia. Tylko ludzie o niezdrowych umysłach
kreują wprzódy chorą wizję świata, nawet dają mam do ręki fakty
(filmy, karty iluminatów, komiksy, fantazyjne książki... ) i
śmieją się w głos patrząc jak budujemy ściany i cały "dom" nowemu
zdarzeniu. Tak, to my to robimy! ...tworząc niezdrowe sensacje na
necie, oglądając chore filmy i intensywnie o nich myśląc, dyskutując
ściągamy wcześniej czy później daną sytuację, a sami projektanci
śmieją się nam w twarz kiedy sądzimy, że to tylko bajki. Spokojnie
czekają, jaką zrobimy minę w chwili materializacji zdarzenia.
Przeanalizujcie wiele filmów, wiele piosenek, książek ... to my zwykli
ludzie nadajemy temu zdarzeniu moc. Dlatego dzisiaj mamy w takim
stopniu dostępny internet, za jego pomocą, przy udziale dużej ilości
ludzi tworzymy energie - myślokształty, jesteśmy budowniczymi albo
dobra albo zła. Pamiętacie z Biblii jak Józef hodował trzodę i
własnym umysłem kształtował ich wygląd? Ot tak to pracuje .....ci co
wiedzą nie dziwią się, nie będą się kłócić, walczyć bo wiedzą, że
mam rację a ta wiedza jest stara jak świat. Nic tu sama nie
wymyśliłam. To samo mówił Jezus: ja wam tylko przekazuję od Ojca ....
Teraz sami sobie przemyślcie ile stwarzacie sytuacji złu, czy
potraficie przerwać i oczyścić negatywny kanał? Czy jak coś źle
zrobicie potraficie przyznać się do winy, przeprosić, naprawić zło?
Zła nie naprawi się przez odwrócenie się plecami i przez na udawanie, że
się nic takiego nie stało, czy zwalaniu winy na drugą osobę,
czekaniu, że czas minie i wszyscy zapomną. Guzik prawda, tam między
tymi dwoma elementami jest już zawiązana energetyczna nić, chociaż
jej nie widać to jednak istnieje i jest silna jak metalowa lina.
Wystarczy, że ponownie nawet w myślach w nią uderzymy i już zaczyna
ponownie pulsować, przyciągać ten drugi element. Wyrządzona przez
nas krzywda zawsze nas dopadnie, wraca jak bumerang.
Jak to przerwać: ano zdobyć się na odwagę i przeprosić, naprawić
krzywdę a nie wyzywać i walczyć, to tylko wzbudzi potężny pożar i
tylko pogrubi linę... ja wiem, ciężko się zdobyć na odwagę aby
przedstawić światu całą prawdę. Odwaga to cecha Ducha Świętego. Czas
abyśmy zaczęli żyć życiem pełnym odwagi, uczyć się być mądrym a nie
szalonym.

Tak, my
ludzie popełniamy dużo błędów, o wielu nawet nie wiemy, nie
zdajemy sobie sprawy ... mamy prawo je popełniać, dużo z
naszej starej Boskiej wiedzy zostało zniszczone, wypaczone,
wykradli nam święte hasła, symbole, przekręcili na swój
użytek, a my jak te owce bez pasterza biegamy od płotu do
płotu, niby mamy swoich przywódców, lecz rozeznaj tu dzisiaj
człowieku, który jest ten dobry a który zły ?
Jak ostatnio w polskiej polityce: Komorowski - Kaczyński, dobry i
zły policjant. Za tydzień przebudzicie się w nowej Polsce, jeszcze
nie wiemy czy to będzie "komorowska czy kaczyńska" kraj podzielił
się na dwie Polski i jedna boi się drugiej. Czy tak powinno być ? A
ja wam mówię tak czy owak, Polska nie uniknie pod żadnym rządem
wielkich problemów. Zbyt dużo w tą ziemię wsiąknęło energii złości,
nienawiści, przekleństw pod adresem innych ludzi. Skoro taką energię
wysyłamy taki mamy świat wokół siebie. To wszystko musi się oczyścić
do samych fundamentów. A proces oczyszczania nie jest łatwy.
Uwolnij Boga całym sercem swoim,
całą duszą swoją, całą myślą swoją
i całą siłą swoją.

Dużo ludzi stara się mnie oceniać, analizować mój charakter, ale
mało kto wie, że mój charakter to nie to co ludzie widzą na
zewnątrz, tylko to co dzieje się w mojej duszy; nie gwałtowne
emocje, kiedy muszę stanąć we własnej obronie, tylko głębokie
westchnienie w nocy, ciche łkanie, tam w samotności nic nie jest
udawane, ukrywane, że wszystko jest w porządku i tak już musi być.
Ludzie obcujący ze mną widzą, że jestem odmienna, wybiegłam zbyt
daleko od normalnych ludzkich ram ... i co wtedy robią? Albo się mocno
przy mnie zakorzeniają, albo zachłysną się na chwilę i znikają, nie
umieją sobie poradzić z moimi doświadczeniami, z moją wiedzą,
sposobem myślenia. Są i tacy, którzy szybko uciekają, nie umieją
nawet wysłuchać do końca co mam im do powiedzenia. Ale są też i
tacy, którzy walczą z moją odmiennością i postrzegają mnie jako
największą tragedię w swoim życiu. A ja czuje się
(i to najbardziej wśród swoich rodaków) jakbym się znalazła
na księżycu w otoczeniu kosmitów bo w żaden sposób nie umiemy się
wspólnie dogadać w ojczystym języku. Tak wygląda życie człowieka,
który już na zawsze umyka z tej planety. Bardziej jest zakotwiczony w
energii kosmicznej, dusza doświadcza innych wymiarów a na Ziemi jest
wystawiona na wielka próbę. Nawet nie wiecie ile mnie to kosztuje,
szczególnie jak spotykam na swojej drodze przeciwnika nie
posiadającego w swoim sercu odrobiny miłości. Mało, że każdego dnia
wiele godzin spędzam w wielkim bólu całego ciała, potężny
magnetyczny prąd smaga mi mózg, kręgosłup i uwierzcie, wcale to nie
jest ani miłe ani nie jest łatwo z tym żyć, to jeszcze zawsze
znajdzie się ktoś kto próbuje torturować moją duszę.
Uwierzcie mi - tacy "wariaci" bywają czasami bardziej normalni niż
ci co ich próbują leczyć. Wielu lekarzy poniosło wielką klęskę
pracując z nimi. W moim przypadku cały sztab dobrych fachowców nie
umiał mi wystawić diagnozy ... a o leczeniu nawet nie było mowy.
Dobrze, że trafiłam na podobnego "wariata", który rozminął się z
ziemską nauką, więc szybko się rozeznał jaki ze mną jest problem.
Obecnie na świecie w różnych środowiskach pojawiło się wielu
"wariatów", na których nie ma żadnego lekarstwa, którzy mówią
odmiennym językiem, nagle objawiają się wszędzie tam, gdzie świat
wypełnia się absurdem.
Rok 2010 wnosi w ludzi nowe potężne energie ... czy ktoś wierzy czy
nie, to nie ma już żadnego znaczenia. Czas na rozbudzenie
wewnętrznej mądrości a nie chwytanie ulotnej wiedzy, która szybko
topi się w jeziorze zapomnienia. Tylko ludzie sprawiedliwi, nie
krzywdzący innych doświadczą otworzenia bram mądrości.

Należy zapamiętać,
czterech rzeczy nie pragnie mądrość:
- gwałtu losu
- pytać o rady wroga
- zmieniać prawdy
- zadowalać wszystkich ludzi.
Podobnie jest z naszą stroną Rose of Sharon.
Próbujemy otworzyć kanał do mądrości całego świata, dajemy mnóstwo
nauk, porad, otwieramy wrota wszystkich wymiarów lecz niestety
często pracuje to na zasadzie:
" daj głupiemu
tysiąc rozumów a on będzie wolał i tak swój własny."
Ano: na głupotę nie ma mądrego. Syzyfowa praca.
Dlatego często sobie myślę lepiej byłoby milczeć niż zapisać tyle
kartek.
I znowu zacytuje tutaj mądrość:
" Głupiemu
wierszy się nie pisze."
Lub jak kto woli cytat z Biblii:
"Nie rzucaj
pereł przed wieprze."
Próbujemy stworzyć ludziom miejsce z wiedzą "od kołyski do
grobu", pokazując jak od początku świata kształtowały się
różne rzeczy. Mądremu wystarczy jedno słowo, głupiemu trzeba
całej biblioteki i tak wszystkiemu zaprzeczy. Są też tacy,
którzy z całej książki wyrwą jeden rozdział, który pasuje im
do ich poglądów a resztę w ogniu spalą.
Później się dziwimy, szczególnie w naszym narodzie, że cały
świat o tym wiedział tylko nie my Polacy ... i dostajemy
ostatni okruch. Czym mniejszy człowiek tym bardziej boi się
przyjąć nową wiedzę, ale zieje nienawiścią do tych co
odnaleźli swoje ukryte skarby, bo sam nie umie do nich
dotrzeć.
I co mogę jeszcze do tego dodać. Skoro nie możemy być
gwiazdami na niebie to chociaż zapalmy we własnym sercu
lampkę miłości i uważajmy aby nasz własny język nie odciął
nam głowy.
DWIE PRAWDY

Pewien indiański chłopiec zapytał kiedyś dziadka:
- Co sądzisz o sytuacji na świecie?
Dziadek odpowiedział:
- Czuję się tak, jakby w moim sercu toczyły walkę dwa wilki.
Jeden jest pełen złości i nienawiści. Drugiego przepełnia miłość,
przebaczenie i pokój.
- Który zwycięży? - chciał wiedzieć chłopiec.
- Ten, którego karmię - odrzekł na to dziadek.
27 June 2010
WIESŁAWA
|