
Jakże dużo można pisać i mówić o karmie, o różnych jej przejawach i
nie wszystko można łatwo zrozumieć, na to potrzeba nie tylko dużo
czasu, ale i właściwego zrozumienia Praw Kosmicznych.
Ludzkie umysły są obecnie mocno zablokowane, chociaż co niektórzy
uważają siebie za największych ekspertów w dziedzinie Wszechświata,
ziemskiego życia, karmy, religijnych rzeczoznawców, chlubią się
kilkuletnimi naukami duchowymi, dyplomami ... a tu nawet ci
najbardziej wtajemniczeni, zwani mędrcami już pod koniec swojego
długiego życia ciągle dumają nad wieloma zagadnieniami i jakże wiele
mają wątpliwości na temat własnego poznania. Ileż tematów musieli w
swoim życiu prześwietlić własnymi zmysłami, ileż musieli
doświadczyć, pogodzić się z tym, czego nie może zmienić żaden
człowiek.
Jakaż jest wielka różnica między mądrością młodego
człowieka i 100-latka, w chwili kiedy już jego życie leży u jego
stóp, mocno zmiętoszone przez jego własne dłonie, kiedy niejeden
raz swoją mądrością serca musiał dokonywać wielu niełatwych wyborów,
kiedy od ich decyzji zależało nawet życie innych. Wiadomo także, że
mądrość przychodzi do człowieka kiedy ten milczy, kiedy w samotności
potrafi odnaleźć wielkie prawdy ... a obecnie, tak wielu szczególnie
młodych ludzi błyska „mądrością” z gwarnego internetu, nasączają
własne umysły tym, co im najbardziej pasuje do ich teorii życia i
budują własne doktryny ignorując stare prawdy.
Wszędzie tam w internecie, gdzie jest miejsce na otwartą dyskusję znajdziecie ich
jako wojowników na pierwszej linii ... i tworzą gwarne targowiska,
błyskają swoją wiedzą, doświadczeniem i nie mają szacunku dla nikogo
innego, a jeszcze gorzej jeśli ten bywa z innej religii, kultury,
posiada inną wiedzę ... a przecież nikt sam nie jest dostatecznie
mądry, a największą mądrością świata jest umiejętność słuchania
wszystkich światowych mądrości, ze wszystkich kultur, religii, tylko
tym sposobem możemy w miarę dobrze rozpoznać życie i cały
Wszechświat.

Trzeba też wiedzieć, że nasza wiedza i mądrość jest wielkim
szaleństwem w oczach Boga, myślą i umysłem malutkiego dziecka, które
dopiero co wchodzi na ścieżkę poznania. Bywa, że najmocniej obstają
przy swojej prawdzie osoby z mądrością wielkości umysłu koliberka i
z głupotą, których nie można pomieścić w ciele słonia. I tak jak
mówił A. Einstein: „...tylko dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat i
głupota ludzka” ... i dodaje ... „choć nie jestem pewny co do tej
pierwszej”. Człowiek mądry chociaż błądzi, ale szuka prawdy u
wszystkich mędrców świata, zagłębia się we wszystkie święte księgi
życia, niczego nie zignoruje, dotąd szuka aż znajdzie wszystkie jej
kawałki i złoży ją w całość. Człowiek głupi trwa w błędzie i
jeszcze ubliża innym, bo nie może zboleć mądrzejszych od siebie.
Wiadomo także, że pomrzemy i wielu prawd nie odkryjemy, wiele pytań
pozostanie bez odpowiedzi. Podobnie jest z naszą karmą, na wiele
rzeczy dotyczących naszego życia nie znajdziemy odpowiedzi. Patrząc
na te małe duchowe umysły smucę się bo wiem, że zostały mocno
zagrzebane w krainie ciemności, smucę się bo wiem, że musi minąć
dużo czasu, by udało się im wypłynąć na powierzchnię, a to dopiero
będzie dla nich linia startu na wysoką górę. Wiem ile jeszcze muszą
pokonać trudności na swojej nowej drodze już w świetle słońca, gdzie
nie jeden raz zaskoczy ich burza, śnieżyca, a nawet trzęsienie ziemi
... nie jeden raz obsuną się w przepaść i muszą czekać na ratunek albo
sami wydostać się ze swojej niewoli ... nie jeden raz stanie im na ich
drodze zbój, który czyha na nich ... i muszą samotnie stoczyć swoją
walkę o własne życie.
Nadal mamy na świecie dużo osób, którym trudno zrozumieć nie tylko
duchowe rzeczy, ale i ziemskie zwykłe sprawy, trudno zrozumieć własne
przeznaczenie toteż przychodzi im często płacić zbyt duże ziemskie
rachunki ... a jeszcze trudniej im zrozumieć życie innych ludzi, do
którego nie mają w 100% wglądu, lecz mimo wszystkiego udzielają im
porad, wydają o nich opinie. Ale w dzisiejszym świecie w epoce
„mądrości koliberka” duchowa drabina bywa szybka i bezwzględna,
wielu młodych stosuje duchową akrobatykę pod tytułem „fiku miku i
już jestem w kominku”, a czego nie pojmują własnymi zmysłami, czego
nie doświadczyli na własnej skórze, co nie mieści się w ich umyśle
musi być złe i jest bee ... i walczą z wiatrakami, choć te
przetrwały wieki na silnym wietrze .... i przeważnie na tym polega
dzisiejsze koliberkowe zrozumienie, który nabrał ze swojego
ulubionego kwiatu tyle nektaru, ile zmieściło się w jego dzióbku i
odrzuca zalety wszystkich innych kwiatów, bo akurat jemu nie smakują.

Człowiek na wyższym poziomie rozważy wszystkie aspekty życia i
wniknie głęboko w indywidualną karmę, spojrzy na swoją historię,
oprze się na „księdze losu” poszczególnych ludzi, różnych świętych,
nie tylko z jednej religii, jednej kultury i poświęci na swoje
duchowe studia prawie całe swoje życie, a i jeszcze u jego schyłku
powie całemu światu, że ciągle nic nie wie, ponieważ każdy człowiek
pomimo że tak mocno zanurzony w światowym społeczeństwie żyje
indywidualnie i ma własny karmiczny rachunek, który składa się nie
tylko z jego życiowych doświadczeń, myśli, działań, ale nawet z
diety, ilości wchłoniętych przez swoje ciało promieni słonecznych i
przyjęcia innych energii, które bombardują każdego dnia jego ciało i
duszę. Często robimy wiele rzeczy, które uznawaliśmy za słuszne,
lecz bywa, przychodzi taki dzień, pojmujemy, że to była fałszywa
droga, musimy zawracać i szukać nowej. I bądźże człowieku mądry i
ogarnij to wszystko w krótkim czasie własnym rozumem.
Mądrość człowieka wprowadza go na ścieżkę duchową. Idąc za szeptem
mądrości dochodzimy do głębokiego zrozumienia, po drodze porzucamy
banalne rzeczy, koncentrujemy się na potrzebnych, tych ważniejszych,
pomijamy nieważne zjawiska, które mogą nas tylko zatrzymać w naszej
podróży. Osoby na tym poziomie mają w sobie mądrość Ganeshy, która
daje siłę do osobistej i zbiorowej ewolucji (lub zniszczenia –
osoby, które nie umieją ujarzmić ego). Wówczas nie dostają w pełni
kredytu do przebudzenia wyższych energii (Kundalini). Wiele osób w
tym miejscu pewnie się zdziwi ... tak, tak, aby przebudzić w sobie
Energię Kundalini potrzebna jest człowiekowi mądrość wielkości
hinduskiego słonia - Pana Ganeshy (symbolu wielkiej mądrości), który
za pomocą swojej mądrości potrafił podróżować na grzbiecie myszy.
Słoń Ganesh jest władcą czakry podstawy – Muladhary. I to nie
religijna wiara otwiera naszą duchową ścieżkę tylko doświadczanie
prawdy i ślepa jej akceptacja. Pojazd Ganesha, mysz, pokazuje jakim
trzeba być w życiu małym, aby stać się wielkim. Jeśli odwrócimy role
doświadczymy zniszczenia, nie doznamy szczęścia i stracimy szansę na
zrealizowanie prawdziwego celu życia ... widzimy tutaj doskonałą
hinduską symbolikę prawd o nas samych spisanych w Vedach. Starożytne
hinduskie teksty są pełne opowieści o Panu Gaseshy, jego mocy,
mądrości, dobroci. Nie chodził dumny jak paw, jak jego brat
Kartikeya, chociaż nosił w sobie wszystko co jest potrzebne
człowiekowi do jego duchowego rozwoju.
Hindusi mówią: kiedy masz wątpliwości jak rozpoznać dobro i zło, to
co prawdziwe i nieprawdziwe, zwróć się do Pana Ganeshy, on nigdy nie
dał się zwieść maji (iluzji).

Rozpatrzmy naszą obecną cywilizację, która bez wątpienia jest
najbardziej bolesna w całej historii świata; a to też jest karmiczna
sprawa, która narodziła się w toku całej historii świata i
zmaterializowała się w ostatnim cyklu w jakim obecnie żyjemy, zwanym
Kali Yugą według kultury indyjskiej, a apokalipsą według
chrześcijańskiej... jak kto woli ... epoki z żelaza. Dość obrazowo
przedstawił nam ten czas Daniel, (LINK!)
i następny link mówiący o tym okresie (LINK!).
Apokalipsa napawa ludzi strachem, podobnie jak rok 2012 ... ale
musimy wiedzieć, że coś złego bywa zapowiedzią czegoś dobrego i na
odwrót ... jest to zasada dwubiegunowości: yang i yin, pozorne niby
zdarzenia, a w tym wszystkim kryje się przyrodzona
nieprzewidywalność, w ewolucji, życiu, związkach, raz mamy chaos a
drugi spokój i ciszę. Jedno i drugie potrzebne jest do naszej
transformacji, zanim dusza powróci ze swojej podróży do domu miewa
różne fazy.
W naszej światowej karmie jedno pociągnęło drugie, czasami coś tam
zdarzyło się na drugiej półkuli, ale z biegiem czasu przeniosło w
zupełnie nowe miejsce, jedno zdarzenie pociąga drugie i bywało, że
we wcześniejszych cyklach ludzie wymierzali sami kary swoim
prześladowcom: oko za oko, ząb za ząb, a taki proces tylko
zacieśniał nasze karmiczne więzy. Dopiero Jezus wszedł na nasze
drogi, aby pokazać nam jak należy uwolnić się od złej karmy.
Niestety, wielu ludzi nadal stosuje stare obyczaje: oko za oko, ząb
za ząb ... rzuca na innych przekleństwa, klątwy, złorzeczy. Musimy na
te wszystkie zdarzenia popatrzeć w taki sposób - każdy w świetle ma
swój cień, ale niestety są ludzie, którzy mają w sobie dużo
ciemniejsze elementy, które nie powinny mieć miejsca. Nasza
cywilizacja jest wyraźnym tego efektem, rozszerzenia się granicy w
materii za pomocą siły fizycznej. Na przestrzeni historii świata
wiele kultur, religii, rozwijało się na zasadach karmicznych, które
były uważane za skarby nauki duchowej w drodze do Boga. Umiejętność
rozeznania karmicznych zasad wiele wyjaśnia i możemy dzięki nim
uzyskać wyraźniejszy obraz naszego życia. Brak znajomości o karmie
wcale nie oznacza, że ci ludzie postępują lepiej w swoim życiu, w
dodatku wielu myśli, że konfesjonał ich ze wszystkiego rozgrzeszy.
Pamiętajmy, nie tylko nasze czyny ważne są w tworzeniu naszej karmy!
Kiedy patrzymy wstecz widzimy jak na świecie tworzyły się
cywilizacje, jakie sznurki były pociągane, jak to wszystko wpłynęło
na następne życie, a nawet nasze obecne. Cywilizacje tworzyły się
jedna po drugiej, ale wszystkie mają te same korzenie, chociaż dla
nas są już słabym echem dalekiego czasu ... ale kto czyta Biblię zna
słowa Kaznodziei Salomona:
"To,
co jest, już było,
a to, co ma być kiedyś, już jest;
Bóg przywraca to, co przeminęło.”
(Koh 3, 15)
Wydaje
nam się, że jakiś tam naród na drugiej półkuli to zupełnie
odrębna sprawa, inny nurt, a to jest ta sama woda, która
spadła z nieba, tylko inaczej się zachowa w innym środowisku. Jest to ta
sama woda tylko inna fala, na równiku będzie ciepła jak zupa dla
całego życia, które będzie się szybko rozwijało i pięknie kwitło
przez cały rok, a na biegunie zamrozi życie na kość. I tak fala po
fali przybyliśmy w XXI wiek, raz kąpaliśmy się w ciepłym oceanie, a
innym razem zamarzaliśmy na kość ... jedno i drugie zdarzenie
stworzyło nam nowe doświadczenie, lecz oba wpłynęły zasadniczo na
całą kulturę, która żyła w danych warunkach.
Wydaje się nam, że to
dzisiaj osiągnęliśmy szczyt technologii, nauki, ale kto bardziej
rozgląda się po świecie ten wie, że to nieprawda ... mamy zbyt wiele
zagadek i pytań o wiele starych technologii, a nawet wiedzy z
dalekiego kosmosu, którą nasi naukowcy dopiero co znajdują. Kiedy
spojrzymy wstecz zauważamy inne, może nawet większe cywilizacje:
Atlantyda, starożytne Indie, które opisane są w Vedach, wiele ich
mądrości jest utożsamiane z cywilizacją Mu.
Każda cywilizacja to
nowa fala na tym samym oceanie, na jednej fali widzimy potężnego
wieloryba, na innej śpiewające delfiny, a jeszcze dalej stado mew
łowiących ryby ... ale woda jest ta sama. I trudno jest oderwać jedną
falę od drugiej i klasyfikować ją jako nasze życie i tylko nasze,
mieć do niej prawo własności; na każdej jest życie, którym dowodzi
ta sama ręka. Nie ma ruchu jednej fali bez drugiej. Podobnie jest z
naszymi kulturami, religiami. Jakże trudno w tym wszystkim bez
właściwego zrozumienia znaleźć własną tożsamość, szczególnie kiedy
będziemy rozpatrywać tylko falę, na której obecnie przybyliśmy. Ile
wówczas doświadczymy nieporozumień i kolizji?

Kultura, religia, to człowieka impuls życia, entuzjazm, a także
iluzje, ale każda z nich wierzy w stworzenie czegoś wiecznego ...
niestety, wszystkie bywają krótkowzroczne, ponieważ nigdy nie możemy
określić na 100% jak zmienią się warunki naszego życia, co w danej
chwili wpłynie na nasze myśli, co je zakłóci, co ukształtuje nasze
uczucia, a nawet naszą wolę? Każda epoka ma swoje warunki,
doświadczenia, jest to składanka zbiorowej ewolucji narodów, różnych
grup, które żyją na tym globie w tym samym czasie, ale są splecione
ze swoimi przodkami w przeszłości i nadadzą rytm następnym
pokoleniom. Podobnie jak w oceanie, znajdziemy w nim różne gatunki
życia, każdy na swoim terenie, ale bywa, że woda albo inne zdarzenie
zepchnie je na inny teren, jeśli przetrwają narzucą temu miejscu
nowe warunki i muszą też przyjąć warunki nowego miejsca, z kolei to
wszystko i to stare i nowe wpłynie na konto tego samego oceanu, mimo
zachowania indywidualności wielu różnych istnień.
Każdą żywą istotę charakteryzują dwie rzeczy: rodzi się i umiera,
chociaż należy się z tym liczyć, że każda może umrzeć już w chwili
narodzenia i każda może przetrwać swój cały cykl życia. Im dłużej
żyje tym może zebrać więcej życiowych owoców. U człowieka może
zdecydowanie rozwinąć się jego dusza i to w zasadzie jest celem
człowieka, osiągnięcie najwyższego duchowego stanu i powrót do
Źródła. Jeśli wierzymy w reinkarnację, karmę, możemy wyjaśnić
dlaczego dziecko się rodzi i parę minut później umiera ... gorzej bywa
kiedy osoba nie wierzy w reinkarnację, wówczas nie może znaleźć
sensu takich urodzin czy ciężkiej choroby dziecka. Nie ma tu także
miejsca na rozwój duchowy, dlaczego tej duszy Pan Bóg nie daje
takowej szansy? Dlaczego Bóg bywa łaskawszy dla jednej duszy, daje
jej możliwości na duchowy rozwój poprzez doświadczenia życia, a
drugiej nie? Nawet Jezus Chrystus wyraźnie mówił, że każdemu należy
dać drugą szansę, wybaczyć i to nie jeden raz, nawet 77 razy, toteż
pytanie: dlaczego jedna dusza ma takie uprawnienia, a druga w ogóle
ich nie ma?
Ludzka dusza żyjąc w ciele może doprowadzić do najwyższego dobra
albo zła, nie jeden człowiek pogrąży się we własnej niegodziwości i
w swoich niechlubnych występkach, wówczas pomaga Lucyferowi, który
ściąga go w dół. Odkąd ludzkość pamięta widzimy jak całe zastępy
Lucyfera niszczą życie na Ziemi. Nie ma na Ziemi żadnego człowieka ,
który byłby nie objęty jego planem. Kto tonie we własnych niecnych
występkach jest ogniwem w królestwie Lucyfera. Działanie wielu ludzi
na przestrzeni tysiącleci, wielu różnych epok umocniło na Ziemi
królestwo Lucyfera. Całe narody potrafią być w nieustannej akcji i
karmią całymi strumieniami zła najniższe wymiary. Oczywiście
wszystkie te działania wpływają na ich zbiorową i indywidualną
karmę, toteż karma wielu ludzi a nawet całych narodów bywa bardzo
ciężka.

Ziemia dobiega do końca cyklu słonecznego – planetarnego, tak
zwanego – Piątego Słońca, który przewidziany jest na 21 grudnia 2012
roku, według kalendarza Majów.
Cykl zwany jako Piąte Słońce rozpoczął się w 3114 roku pne i po 5125
latach, w tym najsłynniejszym na cały świat dniu będzie miał swój
koniec. W tym dniu kończy się także cykl precesji 26 000 letniego
cyklu (rok platoński), w którym porusza się Wielki Zodiak. Spotkają
się dwa wielkie wydarzenia, słońce przesilenia zimowego z równikiem
galaktycznym, które złożą się w ramiona krzyża.
Majowie rozpoczęli naliczanie tego cyklu od „Narodzin Venus”, czego
nasi współcześni naukowcy ciągle nie są w stanie określić, jednak
wiedzą, że Venus spełnia w tym cyklu wielką rolę, kończy się jego
104-letni cykl. Mniej więcej w tym samym czasie kończy się cykl
znany z Ved jako Kali Yuga. Zamyka się okres 4-ch Yug, co oznacza ,
że Ziemia wpływa w nową galaktyczną falę (a raczej spiralę), tzw.
Lordów Świtu. Całą parą wejdzie w galaktyczny portal aktywacyjny o
przyśpieszonej fazie transformacji na płaszczyźnie mentalnej naszej
świadomości, definiowanej jako: Panów Siedmiu Świtów. Nowa fala
pulsuje na Ziemię z centrum galaktyki i daje nowy ruch życia,
ponieważ zmieni się gęstość tworząc nowe impulsy życia, które wpłyną
na ewolucję człowieka. I na pewno nie będzie to data końca świata
tylko uśmiercania starego życia i otwierania bram dla nowego, już na
innej fali wejdziemy w nową epokę, tym razem Złotą.
Ale zanim tam
się znajdziemy świat musi się oczyścić ... ten proces ma miejsce cały
czas, dlatego bywa taki dramatyczny w przeżycia ... wszystko co złe, a
zarejestrowało się w naszej karmie wychodzi z nas, i wiele starych
zdarzeń przychodzi przeżywać nam od nowa, w tym choroby, i inne
utrapienia, odkręca się nasz film ... męczą nas dziwne sny, zmienne
stany psychiczne, walki religijne, ogólne niezrozumienie, rozlatują
się związki. U jednych proces oczyszczenia przebiega szybciej, u
innych wolniej, są i tacy, którzy go nie osiągną; o tych mówił Jezus
... będzie płacz i zgrzytanie zębami ... ponieważ nie wykorzystają
danej im szansy. Szczerze mówiąc nie bardzo wiem na dzisiejszy dzień
co tak naprawdę z nimi się stanie?

Dobiegamy do końca ważnego kosmicznego okresu, następnego duchowego
cyklu i to co obecnie mamy na świecie zawdzięczamy tylko ludzkim
działaniom na przestrzeni długiego okresu. Zbliża się dzień
zbierania własnych plonów i zapłata za naszą pracę. Fala po fali
płynęliśmy na wielu do swojego brzegu, do końca cyklu ludzkiej
ewolucji w tym paśmie częstotliwości, które wyniosą dużo ludzi na
wyższe poziomy. Fale bywały różne, te które prowadziły do prawdziwej
wolności i które prowadziły ludzkość do jej upadku, przez wspólne
doświadczenia rozwijaliśmy zbiorową świadomość i wewnętrzną mądrość.
Teraz zachodzi tylko jedno wielkie pytanie, jaka fala będzie kończyć
nasz osobisty cykl ... czy wypłyniemy na ląd spokojnie i osiądziemy
łagodnie na złoty piasek... czy porwie nas fala tsunami i grzmotnie
nami twardo o ląd ...? Jaką zapłatę otrzyma cała ludzkość, jaką
poszczególne narody, komu przyjdzie budować nowe i lepsze życie...
już w tym Nowym Jeruzalem? Jaka rola nam przypadnie jako
indywidualnych ludzi, czy osiągniemy swój duchowy cel, przejdziemy
trudny test, co upoważni nas do wejścia na wyższy poziom, czy
będziemy musieli odpaść z drzewa życia niczym niedojrzałe i zgniłe
jabłka z jabłoni? Co się z nami dalej stanie i w jakim dniu
rozstrzygną się nasze losy? I ostatnie gdybanie: czy jest jeszcze
czas aby coś zmienić? Na pewno można zmienić jeszcze niejedno,
choćby uczepić się płaszcza Jezusa i dać się na tej nowej fali Jemu
pociągnąć ...

Ile osób uwierzyło swojemu ego, które jest w stanie błędu, zawsze
kołysze się między dobrem i złem i zawsze ściąga nas bliżej bram
śmierci, ale my ludzie mamy wolną wolę i możemy wybierać: dobro czy
zło. Jeśli ujarzmimy własne ego, poddamy się wyższemu „Ja”
przejdziemy bolesny okres oczyszczenia, które odbędzie się w ciągu
dłuższego czasu, czasami nieco krócej, rzadko, ale zdarza się
oczyszczenie ekspresowe, lecz człowiek musi zdecydowanie w jednej
chwili odrzucić to co złe i wejść na dobrą drogę, jak to kiedyś
zrobił św. Paweł. Nie jest to łatwe, negatywne siły mocno naciskają
w swoim kierunku, poprzez ego oskarżają nas o wszystkie dramaty
życia, mącą w głowach, blokują drogę przez strach, lęk, rzucają na
bocznice, z których ciężko wyjechać na główną autostradę.
Człowiek powinien poznać własne słabości, które mieszkają w jego
myślach, uczuciach, w naszej woli Jeśli będziemy kontrolować te trzy
elementy, nasza duchowa siła wzrośnie i w końcu będziemy w stanie
oprzeć się sile zła, wydobędziemy na światło dzienne duchowe skarby,
aż w końcu osiągniemy duchowe mistrzostwo. Tutaj przyda się nam nie
tylko wiedza ze świata wewnętrznego, ale i zewnętrznego. Musimy
rozeznać wszystkie elementy życia, aby ograć Lucyfera, który
dokładnie nam wszystko pomieszał, wprowadził do swojej niecnej gry
wiele nowych talii i tasuje nimi we wszystkich gałęziach naszego
życia: w świecie politycznym, w religijnym, świętych symbolach. A my
ludzie musimy w tym wszystkim znaleźć prawdziwe ziarno i odsiać
plewy ... ale mądrze, jak uczył nas Jezus:
„Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd
więc wziął się na niej chwast?'
Odpowiedział im: Nieprzyjazny człowiek to sprawił'.
Rzekli mu słudzy: 'Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?'
A On im odrzekł: Nie, byście zbierając chwast nie
wyrwali razem z nim i pszenicy.
Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem
żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na
spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza' ".
(Mt 13, 27-30)
Zdecydowanie większość ludzi trwa w starych szablonach, w swoim
religijnym egoizmie, więcej myśli o dobrobycie niż o prawdziwym
życiu duchowym, toteż nie mogą liczyć na szybkie oczyszczenie, wzlot
duszy. Jest nawet grupa, która w ogóle nie pojmuje, co to znaczy -
wzlot duszy, przebudzenie, oświecenie; słowo kundalini, czakry,
energia, działają na wyobraźnię co niektórych jak czerwona płachta na
byka ... uznają to wszystko za wymysły szatana, a to także jest tylko
jego manipulacja. I cieszy się z nieświadomości ludzi, którzy ciągle
szukają, czytają, kształcą się, zbierają dyplomy, a tak łatwo dają
wodzić się za nos.
Nigdy na przestrzeni tysiącleci Lucyfer nie miał takiego pola do
popisu jak ma obecnie i pomimo, że dzieci światła codziennie montują
oświetlenie dla całej ludzkości, to jednak na świecie coraz mocniej
i już oficjalnie rozwija się satanizm.

Boskie siły montują na Ziemi i te silne latarnie, przez które płynie
Boskie tchnienie, chociaż w nich pulsuje ludzka krew, aby jak
najmniej ludzi uniknęło brutalnego zderzenia z nową Ziemią kiedy będą
już blisko swojego celu. Wysoko rozwinięte dusze zawsze przychodziły
na świat, w każdej epoce, nawet niektóre opóźniały swój rozwój, aby
poświęcić się pracy na Ziemi, np. bogini miłosierdzia Quan Yin
(LINK!), która już w progu Nieba zrobiła 1 krok do tyłu, by ciągle
pomagać ludziom w ich duchowym rozwoju..
Obecnie przyszło wiele dusz, które doskonale rozumieją wszystkie
ziemskie cykle, rozwój i upadki cywilizacji, umieją odczytać karmę
różnych kultur, religii i innych życiowych zdarzeń. Nie płyną tylko
na jednej fali, umieją dryfować na wszystkich, mają większe
rozeznanie nie tylko w świecie wewnętrznym, ale i zewnętrznym. Umieją
dodać nowe do starego, ponieważ bez tego nie można ewoluować, nie
można określić całej ludzkości i jej ewolucji na podstawie życia
w ciągu ostatnich 2-3 tysięcy lat. Postępując w ten sposób nigdy nie
oczyścimy światowej karmy, nie zrozumiemy Duchowych Nauk. A dla ilu
ludzi na świecie karma jest abstrakcją, tajemniczym impulsem, wymysłem szatana, chociaż ci sami ludzie potrafią zaprzeczyć i jego
istnieniu, gdyż człowieka wiedza jest w tym temacie prawie żadna.
Jakże bywa żenujące jak się czyta dzisiaj wypowiedzi co niektórych
osób w stylu: już wszystko wiem, rozumiem, bo interesuję się
duchowością 4 lata. Nie ma tu nawet jednego cyklu ludzkiego życia,
ale za to ego jest wyrośnięte pod same niebo, zapaliło sobie własne
światło oświecenia.
Na wszystkich rzeczach, których dotknęli na ziemi ludzie pozostają
informacje, które wnoszą nam jakieś ważne światło, naukę i myśl,
które rozwijają nas i przyszłe pokolenia. Ileż na świecie ciągle
jest zagrzebanych Prawd dotyczących głębokich podstaw naszej obecnej
egzystencji.
Od tysiącleci Ziemia jest przygotowywana do wielkich rzeczy, toteż
by zrozumieć obecny świat i nasze życie musimy sięgnąć do samych jej
fundamentów. Zrozumieć, skąd się wywodzimy, kiedy i gdzie zaczęło
się zło, które tak bardzo nam się rozrosło, niczym perz na
niewłaściwie uprawianej roli. Należy umieć dobrze analizować
wszystkie poprzednie cykle i związki między nimi, umieć znaleźć
jeden wspólny punkt odnośnie wszystkich rzeczy, nawet legendy głoszą
nam stare prawdy i nikt nie powinien uważać ich za nieważne, nic
warte, ludzka ignorancja na pewno nie doprowadzi do prawidłowego
zrozumienia naszego życia.

Ziemia – z jednej strony doświadczamy głębokiej materialnej
egzystencji, a z drugiej duchowej, toteż czas zdobyć głębsze
zrozumienie tego co odnosi się do duszy i do świata materialnego.
Dusza człowieka może przeniknąć do świata materialnego mniej lub
bardziej. Pisałam już, że dusza mężczyzny wnika głębiej w materię,
podczas gdy dusza kobiety jest bardziej duchowa i nie chodzi tutaj o
ilość odmawianych modlitw, medytacji czy ćwiczeń yogi, tylko o
niezależność duszy. Dusza kobiety penetruje głęboko w materię, ale
zna również swoje granice i czas kiedy może się wycofać, nie więzi
się w sztywnych szablonach życia, dlatego jest niezależna od
materii.. nie jest tajemnicą, że kobieta mimo swojej fizycznej
słabości jest psychicznie silniejsza od mężczyzny, zdolna do
wielkiej obrony swojego potomstwa, rodziny, umie radzić sobie z
chorobami, szybciej dochodzi do równowagi w chwili życiowych
tragedii.
Toteż w nowym nadchodzącym cyklu wielką rolę odegra
kobieta, która połączy dwa tak odległe bieguny: Kali Yugi i Satyi
Yugi, aby stworzyć nowy ląd, więc nie można się dziwić, że w obecnym
czasie tak ciężko jest żyć kobietom. Atakuje je szatan już od
kołyski i niszczy w okrutny sposób. Dzisiaj to kobiety tkają miłość
i światło, te dwa elementy są częścią składową całej ziemskiej
egzystencji; miłość jako część duszy i światło jako lekka zewnętrzna
część materii. Lecz miłość i światło musi mieć dobrego przewodnika,
który będzie umiał utkać ze światła miłość. Musi umieć tkać w taki
sposób, aby powstała z niego czysta miłość. Obecnie z kosmosu
otrzymujemy silniejsze strumienie światła, a naszą misją jest pleść z
niego miłość i zawieszać ją na Ziemi na wszystkie rzeczy i ludzi, aby
ich ukryć przed Lucyferem. Wszyscy powołani jesteśmy do tego, by
budzić mądrość i miłość, więc bierzmy się do pracy i bądźmy wszyscy
tkaczami miłości, tylko człowiek wpleciony w miłość ma szansę na
wysokie loty.
W przeciwnym razie, bez mądrości, miłości, zginie nasza
siła, nasza mistyczna moc. Pomóżmy naszej Ziemi przenieść się w nowy
wymiar w łagodnym tańcu, a nie w gwałtownej szarpaninie, które także
gwałtownie przeniknie w nasze życie i wszystkie rzeczy. Oczywiście w
czasie szarpaniny wyzwalają się wielkie fale bólu, cierpień, które
są konsekwencją szybkiego oczyszczania, niczym terapia wstrząsowa,
jakie podyktuje nam prawo karmy w danym czasie. Ból jest naszym karmicznym doświadczeniem, który uświadamia nam, że rozwiązujemy
swoje karmiczne węzły. Nie dziwmy się, że potrzebne są nam i
silniejsze szarpnięcia, szczególnie kiedy karmiczne węzły mocno
trzymają. Nie dziwmy się, że na świecie mamy tak dużo bólu,
cierpienia, chorób. I nie użalajmy się już tyle nad własnym losem
tylko wprowadźmy w nasze życie więcej miłości, zrozumienia, a
zobaczymy, że nasze utrapienia nie są znowu takie straszne, są
ludzie którzy mają jeszcze gorzej.
Wiadomo, że nasza psychika i
ciało zostało naruszone przez negatywne siły, a ból i cierpienie
potraktujmy jako wyganianie z naszych pól demonicznych energii, lecz
używajmy do tego zabiegu strumienia miłości utkanego z Boskiego
Światła. Wiadomo również, że takie uzdrawiania, gojenie starych ran
wywoła wiele napięć, nie jest łatwe odwracać biegun, zawracać łódź
pod prąd wartkiej rzeki, ponieważ jest to rodzaj przeciwnej energii
i aby zmienić ładunek ujemny na dodatni potrzeba wiele ofiary i
wewnętrznej siły. Jeszcze nie raz negatywne ładunki wyrwą się na
wolność i wrócą na stare pozycje kalecząc po drodze te pozytywne,
niczym rozpędzony samochód wypadający ze swojej trasy i pędzący pod
prąd niszcząc wszystko co mu stanie na drodze. Wszystkim, którzy
chcą przemeblować swoje życie potrzebna będzie ofiara z siłą i
miłość, która zawsze pomoże w transmutacji i doprowadzi do właściwej
bramy.
Jeśli dopuścimy do pracy własną duszę, która zasadniczo składa się z
miłości szybciej uwolnimy się od negatywnej karmy, ale kiedy wpuścimy
na swój plac zabaw ego może być z nami marnie, może nam całkowicie
odwrócić kierunek karmy do niewłaściwej bramy.

W naprawianiu naszych ciał potrzebny nam jest Duch Nauki, dywan
miłości i mądrości utkany ze złotego światła. W dywan tkany czarną
nicią wplątują się dusze ludzkie, które mają silniejsze ego. Kiedy
czerpiemy mocniej z materii niszczymy czyste światło Ziemi,
przykrywamy kurzem nie tylko nasze dusze, także królestwo zwierząt,
roślin i minerałów. Zakłócamy ich czystość, przez nas chorują,
cierpią i przesuwamy granice światła tworząc większe obszary
ciemności. A przecież wiemy, że niższe królestwa były dla nas od
zawsze najlepszym lekarstwem, niezależnie od naszych życiowych
kontuzji. Czas usunąć już tą ciemność, która nas zasłania i czas
zacząć tkać tkaninę ze złotego światła i zastosować jako remedium na
nasze szkody. Nasze organizmy mają w sobie obronne siły, potrafią
sobie pomóc, uleczyć ciało i duszę, zebrać siły do dalszego życia.
Szukajmy
lekarstwa dla naszych ciał i duszy w królestwie natury,
która jest naszym skarbem. Duch Nauki, który wywodzi się
prawie od 8000 lat z tajemniczych szkół zawiera recepty na
wszystkie choroby i chociaż te się zmieniają, przybywają
nowe, to jednak te same rośliny pokazują swoje nowe
możliwości, nie straszne są dla nich nowe choroby, świetnie
stawiają im czoła. Podobnie nasza żywność, diety i posty są
stare jak świat, to nie kościół katolicki wprowadził post, w
starożytności znane były jeszcze bardziej wyrafinowane
posty, diety, w tym wegetarianizm, który znają od tysiącleci
wschodnie kultury. Należy także wiedzieć, że każdy element
żywności potrafi być także trucizną kiedy go przedawkujemy,
spróbujcie wypić w ciągu jednego dnia wiadro wody czy zjeść
10 bochenków chleba itd. ... nie
wolno przedawkować promieni słońca, zimna. Jak powinniśmy korzystać
ze świata natury uczy nas wewnętrzna mądrość, podpowiada wewnętrzna
intuicja. Musimy znać wszystkie magiczne połączenia dwóch biegunów i
umieć prawidłowo wcielić je w życie.
Musimy umieć zarządzać wodą i
ogniem. Nie wolno nam zbyt mocno skondensować ani ciała, ani duszy,
ani za mocno rozcieńczyć, tutaj znajdują się nasze klucze do
niezliczonych tajemnic ziemskiej egzystencji. W świecie fizycznym
musi być równowaga we wszystkich życiowych elementach. Leczmy swoje
ciała duchowo z siły duszy uzyskanej z miłości. Łączmy się za jej
pomocą na Ziemi, ale dbajmy o równowagę, nie popadajmy w paranoję,
nie skaczmy z jednego bieguna na drugi. Rozłóżmy prawidłowo
wszystkie elementy życia, nawet miłość, a poczujemy, że naprawdę
żyjemy i jesteśmy szczęśliwi. Nie dramatyzujmy, że nas nikt nie
kocha, bo to nie jest prawda i nie demonstrujmy, że potrafimy kochać
tak jak nikt inny ... jedno i drugie jest mocno przesadzone i
niezdrowe. Nasze dobre życie na ziemi to umiejętność utrzymania
wszystkiego w równowadze przeciwieństw. Nasza ewolucja trwa od epoki
do epoki, najpierw huśtamy się w jedną stronę, a później w drugą; i
tak fala po fali, raz przypływamy, raz odpływamy, kąpiemy się w
mniejszym i większym świetle, za pomocą którego jesteśmy związani z
całym wszechświatem.
24 Apr. 2012
WIESŁAWA
|