
Nieraz słyszymy
skargi i ubolewania przygnębionego mrokiem depresji człowieka,
który bez końca miota się w swoim życiu, czasami przez długi
okres czasu.
W dzisiejszych czasach zwraca uwagę fakt, że bardzo dużo
ludzi cierpi na depresję.
Wyraźnie też widać, że wielu z nich przechodzi przez jakąś
kosmiczna dziurę, szuka nowych dróg albo ukrywa się całymi długimi
okresami w zamknięciu przed całym światem. Lekarze twierdzą,
że to choroba i leczą takiego człowieka w tradycyjny sposób,
farmakologicznie by przywrócić jego zdolności do
funkcjonowania w normalnym życiu.
Jednak mało ludzi wie, że depresja bywa stanem kiedy
dusza człowieka
zaczyna mocniej budzić się i pociąga w kierunku
światła. Ta nowa droga sprawia wielki ból tak dla ciała jak
i dla duszy. Jeśli uda się jej przejść przez ten
pas czarnej, kosmicznej strefy, powoli jej osobowość będzie
się przekształcać. Wtedy ta depresja może być dla takiej
osoby cennym darem, nie każdemu danym, zwana również
jako ciemna noc.
Dusza w tym momencie rozpoczyna swoją długą wędrówkę.
Wyruszyła na poszukiwanie Boga. Ten etap życia jest jednym z
najtrudniejszych jakie w swoim życiu doświadcza człowiek. Ten
stan znają wszyscy mistycy, którzy dążyli do połączenia
własnej duszy z Bogiem.
Próby i ciemności napotykane na tej drodze są bardzo głębokie
i bardzo bolesne.
Brakuje jakiejkolwiek mądrości człowieka by do końca
zrozumieć i pojąć ten stan ducha.
Są dusze, które dążą do złączenia z Bogiem samoistnie.
Taki człowiek pragnie tego zjednoczenia i czyni wszystko aby to
stało się rzeczywistością. Jest to tzw. noc czynna. Sam
wchodzi w tą ciemną noc na drodze własnych wyrzeczeń,
duchowego oczyszczenia, modlitwy, medytacji, kontemplacji,
przekreśleniem swojego osobistego życia.
Przygotowuje się i dostosowuje do zjednoczenia z Bogiem.
Pragnie tego ponad wszystko i uwalnia się od wszystkich
ziemskich rzeczy. Największym pożądaniem dla niego jest Bóg
i Jego Miłość.
Narzuca rozumowi milczenie, ogranicza swobody
materialnego. Pomimo, że taki człowiek sam świadomie wybiera
taką ścieżkę życiową, to jednak to wspinanie się na
wysoką górę do Boga nie jest łatwe i nie jest pozbawione
cierpienia. Zmysły człowieka robią wszystko aby z powrotem wrócił
w stare miejsce.
Znana jest również inna noc zmysłów - bierna, kiedy człowiek
nic nie robi a tylko działa w nim Bóg. Bierna noc zmysłów
od samego początku jest bardzo bolesnym doświadczeniem. Sam Bóg
oczyszcza swoimi rękami i prowadzi dalej człowieka Cierpi
on bardziej niż w przypadku przechodzenia przez noc czynną ale
jednak jest mocniej otoczony opieką Boga. Nie widzi jasno
swojej drogi, udręczony i smutny.
Nie rozumie co się
z nim dzieje. Potrzebuje długiego okresu aby zrozumieć działanie
Boga, który sam osobiście podnosi go do góry .na wyższy
stopień i powoli doprowadza do zjednoczenia z Nim duszy. Bóg
zamyka wszystkie bramy zmysłowe i podnosi w takim człowieku
stopień Miłości Bożej. Powoli przestaje on troszczyć
się, że zanikają w nim pragnienia, żądze, że
zamierają jego upodobania.
Zwiększa się
gorliwość do Boga.
"...Noc duchowa jest to
oczyszczenie,
które przychodzi na ciebie
prosto z Nieba.
Będziesz więcej cierpieć
aniżeli ktoś bliski śmierci.
Pamiętaj, że taki stan ma
przygotować twą duszę
na niebiańskie zaślubiny,
pamiętaj,
że w twojej duszy lśni słońce,
chociaż nie jawi ci się
nic innego jak gęste ciemności..."
(Ojciec Pio)
Zarówno podczas nocy zmysłowej
- czynnej jak i biernej ostatni etap zjednoczenia
przeprowadza Bóg. Żaden człowiek nie jest na tyle silny
aby tego dokonał.
W ostatniej
fazie dochodzi do wielkiej czystości, doskonałości, pokory,
dusza powoli umiera dla siebie, czuje połączenie z Miłością
Boga. Jest gotowa do zjednoczenia.
Zanim jednak osiągnie ten
ostateczny cel, Bóg przeprowadza ją przez wiele różnych doświadczeń.
Stopniowo odcina żądze zmysłowe, niczym gałęzie drzew, jak również
wyrywa korzenie, które nadal trzymają takiego człowieka mocno
na Ziemi.
Jest to bardzo bolesne. Dusza odczuwa wielkie
wyniszczenie, ostateczne ubóstwo. Będąc w tym stanie człowiek
myśli, że Bóg go opuścił i wtrącił do ciemności. Dla
utrapionego ducha właśnie ten okres jest najbardziej bolesny.
Odczuwa męki piekielne, własną śmierć, dręczy go sumienie,
że nie jest godzien Boga, że jest stracony na zawsze. Taka dusza
- zupełnie spętana, nie może nic sama zrobić. Bóg sprawia, że
dusza umiera dla wszystkiego co nie jest Nim. W ten sposób
przeobraża jej starą formę na zupełnie nową, odnawia ją, oświeca
jej umysł, obdarza nadprzyrodzonymi darami.
"...Staraj się wyciszyć
i uspokoić
na ile to będzie możliwe,
zawsze pamiętać o tym
o czym zapewnia cię ten, który
troszczy się o twoją duszę.
Panu Jezusowi ona podoba się
i dajesz Mu właściwą odpowiedź
na działającą w tobie
Jego łaskę..."
(Ojciec Pio)
Doskonałe zjednoczenie
duszy z Bogiem oznacza kres wędrówki duchowej. Kończy się wędrówka
po stopniach niczym po schodach, po których szła. Jest już
na szczycie góry.
Te schody - stopnie to sama wiara, przez które szła. Dzięki
tej wierze były zasłonięte wszystkie jej zmysły jak i rozum.
Dlatego dusza pozostawała w ciemnościach
względem natury. Z tą wiarą mogła przejść bez obawy
nigdzie nie zbaczając a sama była schowana w ciemnościach,
ukryta przed szatanem, dla którego światło wiary jest
czymś gorszym niż dla duszy mroki. Otulona w płaszcz wiary dosięgnęła
celu.
Od ciemnej nocy jest tylko
gorszy mrok. W ciemnej nocy można jeszcze coś dojrzeć,
w mroku nie widać nic.
"... Jak dobry jest Jezus
dla swoich stworzeń
i jak wiele zwycięstw zdobył
(we mnie Swoim słudze a wszystko dzięki
Jego
najpotężniejszej
pomocy...’
(Ojciec Pio)
Dzięki zjednoczeniu duszy z
Bogiem rozpala się w niej płomień.
Dusza staje się światłem.
"...Życie jest tańcem
na linie:
szybko z niej spadnie kto o
tym
tylko na chwilę
zapomni..."
(Nari)

2006 rok
WIESŁAWA
|