KRYZYS DUCHA

NOWA ERA OŚWIECENIA

Dziś życie na Ziemi stało się niezwykle złożonym zadaniem. Szybki technologiczny postęp zjednoczył świat fizyczny, cywilizacja napędzana jest konsumpcją i nafaszerowana agresywnymi ludźmi, którzy są pozbawieni norm moralnych i wartości duchowych.

Ogólnie rzecz ujmując ludzie są zdezorientowani, w dodatku stracili poczucie bezpieczeństwa i ta partia życia nadal zastawia na nas swoje sidła. Gwałtownie znikają uniwersalne wartości i zasady, niszczone jest środowisko naturalne i ludzkie zdrowie... w dodatku zapodziała się gdzieś planetarna sprawiedliwość a ludzie są coraz mocniej gnębieni... a mówi się, że żyjemy w dobie planetarnego oświecenia.

Nigdy nie było na Ziemi tyle osób, które zgłaszają jakoby były na wyższym poziomie duchowym... nigdy nie było tylu wyedukowanych, obczytanych, z tyloma tytułami naukowymi itd... ale cóż z tego, ludzie gwałtownie tracą swoją szlachetność, godność i poczucie wartości. Ginie gdzieś w ludziach naturalna skłonność do traktowania siebie z miłością, współczuciem i gotowością poświęcenia się innemu człowiekowi. Jeśli tak się dzieje, pomagający przede wszystkim patrzą na to, ile zarobią na tej akcji "miłości" i "współczucia" w swojej gorliwości niesienia pomocy.

Na świecie jest coraz mniej ludzi bezinteresownych. Jeśli ktoś komuś oferuje coś za darmo ten drugi pyta: "Gdzie tu haczyk?"... ponieważ tak zakłamany mamy dziś świat. Inna niedorzeczna sprawa jaka się dziś przewala przez świat to duchowa dyscyplina, dzięki której można zbudować solidne podstawy do własnego rozwoju duchowego.

Każdy z nas ma za zadanie odkryć swoją prawdziwą naturę... a nie żyć na tym świecie tylko po to, aby demaskować innych, walczyć z nimi, ośmieszać ich i zabijać. Wszystko co istnieje jest w ruchu z powrotem do Źródła... toteż ludzie powinni wziąć się za ręce i pomagać sobie wzajemnie... a nie walczyć z sobą i mówić: "W tym ziemskim teatrze najważniejszy jestem tylko ja, reszta się nie liczy". To bardzo niski poziom człowieka. Możemy iść różnymi drogami, rozejść się w różnych kierunkach świata, mieć różne doświadczenia, ale niezaprzeczalnym faktem jest, że wszyscy zmierzamy w kierunku światła... lecz do tego potrzebna jest wyrafinowana postawa, wiedza... i tylko po to, aby poznać samego siebie. Tylko te osoby. które mają bardzo wyrafinowane myślenie z poziomu Stwórcy rozpoznają właściwie ten świat, również rozumieją, że na poziomie duchowym istnieją naturalne Duchowe Hierarchie, które zamieszkują wyższe plany astralne i są już na dużo wyższym poziomie niż docześni ludzie. Dzisiaj na świecie dla dużej grupy ludzi nie są już tajemnicą Wniebowstąpieni Mistrzowie... bez względu na to jaką posiadają o Nich wiedzę i co osobiście o Nich sądzą... lecz niestety nie da się tego ukryć, że Ich duchowe poziomy przewyższają nasze (czasami o kilkanaście pięter).

Ziemia jest miejscem naszej ewolucji, tutaj zdobywamy doświadczenia, tutaj poznajemy siebie... tutaj zakładamy swoje duchowe szaty i klejnoty - symbole naszego duchowego rozwoju. Nie myślmy sobie, że będzie to korona chwały, cała ze złota umajona szafirami, rubinami... tylko nasza mądrość, wiedza, czystość i doskonałość. A to wszystko objawi się tylko w człowieku, który wpuści w siebie światło, uczyni z siebie poranną gwiazdę, od której bije olśniewający blask... wówczas jego korona na głowie będzie najszlachetniejsza i bardziej błogosławiona... i taki człowiek osiąga największe bogactwo, nie to materialne z ciężką złotą koroną na głowie, z której ludzie są tacy dumni i tak bardzo zadzierają swoje głowy do góry.

Po duchowej stronie życia duma jest przeszkodą i ciąży w postępie duchowym, tak jak fizyczna ciężka korona w poruszaniu własną fizyczną głową. Tacy ludzie już dawno przestali wzrastać w świadomości, chociaż ich logo w tym życiu jest - rozwój duchowy. Ale dziś to tylko nazwa, w dodatku także arogancka moda i już dawno zatraciła swoją szlachetność duchową, wyzbyła się duchowej hierarchii...  a na tej duchowej ścieżce rozpętały się przepychanki łokciami, kto pierwszy i najważniejszy na samej górze. I tak jeden z drugim pchają się do przodu i pokazuje jeden drugiemu jaki to dzielny i jaki to ważny... i jak to potrafi przechytrzyć innego w dojściu do swojej duchowej hierarchii, jak to szybko osiągnęli poziom złotej aury, której koloru złota nawet nie zakłóci kilka kufelków piwa.

Dziś do oświecenia wystarczy wypić browar nasączony żółcią i już złota aura gotowa... a jeszcze jacy dumni są z siebie ci ludzie... no cóż na głupotę ludzką jak widać nie ma jeszcze lekarstwa.

A mnie ogarnia rozpacz, kiedy widzę jakie to "duchowe persony" przerosły już swoimi duchowymi polami Buddę, Jezusa Chrystusa czy innych duchowych nauczycieli i świętych... i proszę bardzo, jacy stali się silni... wszyscy ci ważni i nowo awansowani mogą tylko tym wszystkim duchowym nauczycielom i świętym z tych Wyższych Duchowych Hierarchii napluć w twarz... oto taką hodowlę idiotów mamy w dzisiejszym świecie... tym razem duchowych.

I taki taniec (a może sabat) duchowych idiotów rozpoczyna się na Ziemi, aż strach myśleć jaka "duchowa hierarchia" wylęgnie się z tego nasienia.

I brak takim osobom szacunku do innych ludzi, zatracili już nawet własne rodziny czy inne społeczne hierarchie, brak im poszanowania dla rodziców, starszych osób, które stają się coraz częstszymi obiektami ich kpin... a w dodatku ich największym marzeniem jest osiągnięcie największych materialnych dóbr tego świata... no i oczywiście - największych duchowych mocy... i tym sposobem sami rozdzierają się na pół, to tak jakby ich dwa konie ciągnęły za nogi w dwóch różnych kierunkach.

Nigdy nie słyszałam, aby ktoś osiągnął oświecenie według takiego szablonu... ale dzisiejsze życie jest pełne paradoksów, anomalii i ludzi żyjących w amoku własnego "ja"... w stylu "Ja wam pokażę co potrafię, pokażę wam swoją siłę i władzę"... i co najbardziej śmieszne i żałosne, kiedy taka persona próbuje także pokazać Wyższej Duchowej Hierarchii gdzie jest jej miejsce.

Głupi ludzie kreują nam fałszywe życie a tym, którym została jeszcze odrobina zdrowego rozsądku mogą tylko otrzeć swoją łzę przy oku i patrzeć smutnymi oczami jak świat koziołkuje w przepaść... bo nasze obecne życie to sala luster a w nim różne ludzkie karykatury... i jakże często nas mylą, jakże często zwodzą i wyprowadzają na manowce... a największa rozpacz ogarnia człowieka, kiedy widzi, że czynią to także religie i jej wierni wyznawcy. I zamiast iść ścieżką Wniebowstąpienia, do Prawdziwej Wyższej Hierarchii Duchowej durnie tego świata rozpoczęli z nią walkę, wierząc naiwnie, że wygrają tą wojnę. Powinni w porę skoczyć po rozum do głowy i ustalić wcześniej jej wynik.

Człowieka natura jest odbiciem doskonałości, emanacją Boga... i człowiek nawet nie wie jak bardzo się krzywdzi, kiedy chce obejść tą ścieżkę na drabinie hierarchii duchowej... pragnie skakać o kilka stopni wyżej nie zdając sobie sprawy jakie ciężkie są jeszcze jego pola świadomości... i wszyscy ci powinni uważać... czym wyżej próbują się usadzić na szczeblach tej duchowej hierarchii tym ich upadek może być bardziej bolesny... ponieważ wznosi ich tylko ich własna zarozumiała wiedza i duma.

Tylko ciężka i długa praca nad sobą, dobroć, miłosierdzie, jego wielkość... i suma wszystkich cnót człowieka, które zebrał podczas całego swojego życia są miarą w osiągnięciu jego duchowej hierarchii.

Człowiek to taki tkacz własnego losu i tka swój dywan niczym pająk pajęczynę. Jeśli człowiek chce osiągnąć wyższy poziom duchowy musi dbać nie tylko o siebie, ale i o innych ludzi, musi być kochający dla zwierząt, musi nauczyć się żyć w zgodzie z prawem wzajemności, nie da się obejść tej zasady na drabinie duchowej, ponieważ zasady wzajemnych powiązań opierają się na zrozumieniu całego świata egzystującego wokół nas. A dziś zwierzęta zostały zredukowane do nicości. Jeśli są dla człowieka ważne to przeważnie na talerzu... posolić je, popieprzyć i zjeść. Toteż nic dziwnego, że człowiek swoim wyglądem zaczyna przypominać dzikie zwierze, które zrobiło sobie makijaż na twarzy, ubrało się w markowe ubranie i przypięło sobie logo w klapę, po którym się rozpoznaje.

I podziwiaj tu taką moc człowieka pozbawioną ludzkich cnót... i taka cywilizacja jest płodna w zło... a miarą jej siły jest bogactwo materialne... i sami wyświęcają się na bogów wdeptując wszystkich słabszych swoimi stopami w ziemię ponieważ cechuje ich pycha, arogancja i próżność.

Nie naprawimy Ziemi, nie usuniemy z niej całego zła jak w tej sprawie nie będzie uczestniczyć cała ludzkość... nic nie zrobimy, kiedy nie naprawimy wiary, nie nauczymy się żyć w harmonii z naturą, a ludziom do życia będzie służyć tylko wybujała technologia... niedługo wszyscy będziemy mieć głowy załadowane sztuczną inteligencją... ta cała cudowna technologia jeszcze mocniej pogrąży świat. I będziemy mieć na świecie takie zmory jakich jeszcze nie widział świat, a z tego co widać ludzie dążą do tego nieustannie i przebijają się swoimi mądrościami i łokciami do przodu... po trupach i z triumfem na ustach, przecie dzięki tej technologii będą bogami... i jak mało już im brakuje... przecież już co drugi jest ubrany w złotą aurę... i coraz bardziej pogrążają świat w głupocie ludzkiej. I jakże mnie to bardzo dziwi, że ci ubrani w te "złote aury" mają w swoich ciałach tak potężne defekty... i jak to się dzieje, że ta złota aura nie potrafi ich skorygować... przecież człowiek ze złotą aurą powinien być już doskonały.

Osobiście wierzę, że przyjdzie czas, że zjawi się ten prawdziwy władca świata i przywróci na Ziemi harmonię, nawet jakby miał tą Ziemię zalać ogniem i wodą... a już na tej oczyszczonej posadzi swoje nowe sadzonki.

Vancouver
21 June 2016

WIESŁAWA