Obecnie ludzie nie chcą
cierpieć, za wszelką cenę uciekają od nieszczęść tego
świata, a nawet nie chcą słuchać, że ktoś cierpi... jakże to
inny stan do tych osób, które pragnęły cierpieć i były
gotowe wytrwać każdy ból i cierpienie, ponieważ ich
świadomość była na tym poziomie, że zdawali sobie sprawę, że
tylko w ten sposób osiągną mądrość i wzniosą się na jeszcze
wyższy poziom duchowy. Taką prawdę nosi w sobie każdy
mędrzec.
Taki stan człowieka jest już tą kroplą zjednoczenia z naszym
Stwórcą, otwiera się w nim okno w sercu, które do tego
momentu było w nim zamknięte... serce człowieka, które nie
ma zdolności do odczuwania ma tylko swoje egoistyczne
pragnienia, stąd ból i cierpienie. Od chwili kiedy zaczyna
coś czuć burzy swoje stare mury, wychwytuje promienie
Boskiego Światła i następuje powolne zjednoczenie z
Bogiem... ten proces odbywa się podczas intensywnego
cierpienia. Udręczona dusza otrzymuje kroplę Boskiego
Światła i wypełnia siebie. Lecz tutaj musimy wiedzieć, że
duchowe światło płynie tylko do cząsteczki serca, która
zostaje oczyszczona z egoizmu.
Trudno jest oszukać Boga, On widzi wszystko co się dzieje w
naszych sercach, tylko ludziom o czystych sercach Bóg
ujawnia wiedzę, daje zrozumienie, mądrość, ich rozum zaczyna
funkcjonować na wyższych poziomach. Tylko nasze wewnętrzne
działania, odczuwanie świata duchowego poddaje nas
transformacji duchowej a ta sprawia, że zaczynamy żyć
równocześnie w obu światach... to już jest poziom świata
altruistycznego.
Nasz rozum już zaczyna obliczać nasze przyjemności i
trud pracy nad sobą, ocenia nasze dążenia, kształtujemy
własne duchowe naczynie według własnego już wyższego rozumu,
lecz umieszczamy pragnienie Stwórcy ponad naszym. Jest to
już etap wiary, gdzie powstrzymujemy swój własny rozum,
dławimy nasze ziemskie pragnienia, często wysoko samolubne.
Ile jeszcze ludzi ma pretensje do Boga, że umieszcza na ich
drodze coraz większe przeszkody... ale to ma swój cel...
poszerzenie naszej duchowej świadomości, tylko w ten sposób
można osiągnąć wieczną prawdę.
Kiedy człowiek zdobywa więcej ziemskiej wiedzy, inteligencji
tym trudniej mu wejść na ścieżkę wiary a kiedy odrzucamy
nasz rozum zwiększamy nasze cierpienie. Aby Bóg
przyjął nasze modlitwy, medytacje muszą one pochodzić z
głębi naszych serc, musimy być zakorzenieni w Bogu...
szczere przekazy serca same w sobie są modlitwą. Takie
postępowanie prowadzi nas do wieczności. Tak długo jak nie
rozumiemy tej prawdy człowiekowi ciężko jest znaleźć swoją
duchową ścieżkę i scalić się z Jednością. Czym bliżej
jesteśmy Boga tym więcej manifestuje się w naszym życiu
dobrych rzeczy, zaczynamy głębiej rozumieć swój rozwój
duchowy i sens życia.
W
naszym duchowym rozwoju ważna jest nasza naprawa, musimy ten
stan prawidłowo oszacować - nie możemy w swoim egoizmie
pokazywać światu, że jesteśmy wyżej ponad innych... ale
powinniśmy umieć oszacować swój realny stan i zdawać sobie z
tego sprawę... bez samo-szacowania ciężko określić co nam
jest naprawdę potrzebne... nasz egoizm może nam zakryć nasz
prawdziwy cel. Tylko w prawdziwej samoocenie zdajemy sobie
sprawę jak możemy sobie sami pomóc, jak odnaleźć siebie, jak
wydobyć się z czarnej otchłani, rozpaczy, depresji. Bez
usunięcie naszych rozczarowań niczego nie osiągniemy. Musimy
również zwrócić się do Boga, który może nam pomóc i musimy
wiedzieć, że to On pobudza w nas pragnienia i stawia przed
nami następne schody aby otworzyć głębię naszego serca.
Często kiedy stajemy przed grubym murem wtedy widzimy, że
tylko Bóg może nas ocalić i otworzyć nasze skamieniałe
serce, które zamienia na prawdziwe.
Skąd mamy wiedzieć, że Bóg nas naprawia?

Im gorzej odczuwamy swój wewnętrzny stan tym trwa w nas
większa naprawa... to wówczas czujemy się beznadziejnie,
nasze ego wciąż chce uzyskać kontrolę nad nami. Widzimy, że
wszystkie nasze siły zostały wyczerpane i rozpaczliwie
zwracamy się do Boga. W takich chwilach budzi się wielka
wiara w Boga - a to jest automatycznie nasz duchowy postęp.
Jeśli w trudnych chwilach nie zwrócimy się do Boga, nie
wykorzystamy tej szansy wówczas pozostaniemy w ciemności a
Bóg może ukryć się przed nami na długi czas. I może się
zdarzyć, że pokona nas ciemność i może w naszym życiu trwać
długo, aż ponownie Bóg rozświetli nam maleńki odcinek naszej
drogi i dzięki temu wydostaniemy się z ciemności.
Pamiętajmy: Bóg obdarza nas tym czego my chcemy ale musimy
się mu odwzajemnić - pukajcie a będzie wam otworzone,
szukajcie a znajdziecie, proście a będzie wam dane... lecz
nasze serce musi być wypełnione dobrem i miłością a nie
tylko obłudnymi odczuciami i egoistycznymi pragnieniami.
Nie wolno także dać się oszołomić, uciekać przed życiem w
świat alkoholu, narkotyków... to jest fałszywa
przyjemność... utrudni nam życie, zepchnie z duchowej
ścieżki i tu ranimy najmocniej siebie... zaczyna nam
brakować motywacji do życia, uciekamy od rzeczywistości, nie
stawiamy czoła przeszkodom i coraz bardziej oddalamy się od
Boga.
Jak długo powinniśmy się modlić?

Większe znaczenie ma czysta intencja płynąca z czystego
serca niż piękne automatyczne wypływające słowa modlitwy z
naszych ust. Ważne jest abyśmy cały czas byli myślami z
Bogiem, abyśmy nie zapominali o Nim w naszych codziennych
sytuacjach, wobec których stajemy, abyśmy w każdej chwili
odczuwali Boską Obecność, nie odwracajmy się do Boga
plecami... inaczej nigdy nie staniemy się duchowo żywi,
będziemy działać tylko mechanicznie...
i
musimy już wiedzieć, Bóg nie podsyła nam cierpienia tylko
środki (doświadczenia) aby przyspieszyć nasz duchowy
rozwój... abyśmy mogli dokonać w sobie samonaprawy. Tylko
przezwyciężając wszystkie trudności możemy się rozwinąć
duchowo, wyeliminować egoizm i osiągnąć wyższe światy.
Proces ten oznacza zamianę kamiennego serca na żywe serce...
osiągamy sens życia - kształtujemy więź ze Stwórcą, osiągamy
wyższy rozwój... jednym słowem światło oświetla wszystko, na
naszej drodze nie ma cieni.
Jesteśmy stworzeni w taki sposób, że pragniemy być
zjednoczeni ze światłem i nie da się tego zmienić... jest to
tylko kwestią czasu... światło Boga przenika całe
stworzenie.
Vancouver
7 Feb. 2015
WIESŁAWA
|