
Chociaż w każdej istocie ludzkiej jest zawsze obecne światło
to jednak ciemność potrafi zaciemnić połączenie ze Źródłem
do tego stopnia, że światło może być nieodczuwalne, W
naszej zbiorowej świadomości przez bardzo długi czas światło
było uśpione, tylko niektóre jednostki umiały go w sobie
znaleźć. Globalna świadomość: złość, nienawiść,
okrucieństwo, strach mocno odbijało się w świadomości wielu
tych, którzy łączyli się z tymi emocjami. Również wielu
potrafiło wyzwolić się z wewnętrznej pustki i ciemnicy; w
tym procesie budzenia się duszy poczujemy separację, uczucie
bezsilności, beznadziei, rozpaczy. Czym osoba bardziej
głodna światła, tym głębiej będzie odczuwać wewnętrzną pustkę.
Człowiek osaczony ciemnością widzi w sobie tylko ciemność,
pozostaje we własnej mrocznej komórce, która nie posiada ani
drzwi ani okna. Wielokrotnie nawet nie zdaje sobie z tego
sprawy.

Bywa też tak, że dusza jest już dojrzała i niewzruszona na żądania
ego bez
względu na to jakie ono wywiera na nią myśli. Jej celem
będzie pokonać wszystkie niepokojące fazy życia, opanować
podświadomość i wyruszyć na spotkanie z Super Umysłem. Tutaj właśnie
rodzą się największe pytania i pozostaną na długo bez odpowiedzi. W
tym miejscu rozegra się najcięższa walka, z początku pojawi się
niewinny lęk, gniew, depresja, później dojdzie do jeszcze cięższych
stanów - życiowego piekła. Człowiek - obserwator, który ma wyższą
świadomość zdaje sobie sprawę, że osoba doświadczająca podobnych
stanów rozpoczyna swoje nowe życie, nowe Wielkie Doświadczenie,
zaczyna naprawdę poznawać Boga i powoli łączy się z Jego Światłem.
Istnieje na świecie grupa ludzi, która zrozumie bardzo dobrze moje
słowa, ich umysły są już poza przestrzenią ich podświadomości,
w
której też zaczyna się dziać proces połączenia w całość.

Każdy człowiek połączony jest ze Źródłem, które cały
czas przyzywa
do siebie. Super Świadomy Umysł ciągle rzuca
człowiekowi kotwicę,
zatrzymuje w drodze w głąb podświadomości.
Często pytacie: "dlaczego Bóg
mnie tak mocno doświadcza,
dlaczego mnie skazuje na cierpienie, ból, choroby?
A to jest tylko kotwica, która zatrzymuje w marszu w niższe warstwy
podświadomości. Czasami ciężka choroba, trudne doświadczenie obudzą
mocne refleksje, pokażą inny
punkt zaczepienia i nowe dotąd
nieznane drogi. Z początku trudno nam pojąć o co Bogu chodzi,
dlaczego rujnuje nam nasze życie? Ale później wiele doświadczonych w
ten
sposób osób odkrywa, że to co było dla nas przekleństwem stało się największym błogosławieństwem i mocno za to Bogu dziękują. Widzą
jaśniej nowe
drogi, zaczynają właściwie rozumieć własne cele życia.

Również i ja przeszłam przez taki długi i ciemny korytarz po długim
pobycie w
ciemnej komórce. W moich snach wiele razy objawiał mi się
Bóg; w pierwszym
z nich dokładnie pokazał mi moje stare miejsce.
Byłam w ciemnej, ponurej komórce,
bez drzwi i okien, bez żadnych
ozdób a to było mieszkanie, w którym obecnie
mieszkam... a w nim ja,
taka nijaka. Miejsce, któremu codziennie poświęcałam
większość czasu
Bóg przedstawił mi jako marną klitkę. Pojawienie się
Pana Boga w tym
miejscu wywołało we mnie wielkie zdziwienie:
- "Panie Boże, Ty przyszedłeś do
mnie na ziemię?"
Takie właśnie były moje słowa kiedy Go ujrzałam obok siebie. Patrzył
na mnie
spokojnie, nie dał mi żadnej odpowiedzi jedynie wskazał mi
ręką abym wyszła
z tej mojej komórki na zewnątrz przez drzwi, które
ukazały się za Nim. Wyszłam ...
i co tam znalazłam - cały świat był
zasypany grubą warstwą złotych kulek, a wokół
mnie była potężna,
jasna i niczym nieograniczona przestrzeń. Musiał upłynąć
długi okres
czasu zanim w pełni zrozumiałam ten senny przekaz.

Podświadomość - królestwo ego, które też nie umie znaleźć swojej
głębiny,
schodzi niżej i niżej ...czym niżej schodzi, tym zachodzą w
człowieku boleśniejsze doświadczenia - hamuje go kotwica, z której
próbuje się urwać. A kiedy jest wytrwały
w swoich poglądach, Bóg mówi: wolna
wola. Kiedy jest skłonny do refleksji -
"czy to
naprawdę moja prawdziwa droga" ...? ... budzi się inne uczucie,
głębsze przemyślenia, ukazują się prawdziwe cele życia. Coraz
mocniej trawi go pytanie: Kim naprawdę jestem?
Czy naprawdę potrzebne mi do życia: honory, zaszczyty, pieniądze?
Człowiek, którego dusza prawdziwie zaczyna się wznosić ku Bogu,
zawsze będzie
miał dużo wątpliwości. Zaczyna rozumieć, że czasami
jego zbyt rozwinięty intelekt, jego życiowa mądrość wnosi do jego
życia potężne fale cierpienia, boi się śmierci, utraty
tego co
zgromadził ... a czym wyżej wchodzi na materialną drabinę mocniej
wzmoże się jego strach, obawy, również boleśniejszy będzie jego
upadek.
"I
postanowiłem szczerze poznać
mądrość i wiedzę,
szaleństwo i głupotę: lecz poznałem,
że to jest gonitwą za wiatrem.
Bo tam, gdzie jest wiele mądrości,
tam jest wielkie zmartwienie:
a kto pomnaża poznanie, pomnaża cierpienie."
(K. Kaz. Sal. 1: 17 -18)
Rozsądny człowiek wychwyci swoje szaleństwo i oddali go od siebie,
pokrzepi
swoje ciało tylko tym co mu naprawdę jest do życia
potrzebne. W tym czasie
jego serce mądrzeje, już nie rzuca po
świecie tysiąca zbędnych słów, różnych
deklaracji, nie ważny jest
dla niego stan posiadania rzeczy materialnych, którym
poświęca
dziennie zaledwie tylko kilka minut bo wie, że krótki jest czas
ziemskiego
życia; można wybudować sobie wielki dom lecz nigdy w nim
nie zamieszkać.

Życie powinno być miejscem, gdzie budujemy dom o trwałych
fundamentach
ale nie ma on nic wspólnego z materią. Codzienne
rozmyślanie: co zrobić abym
był bogaty, miał pieniądze, sukces ...
etc...graniczy z głupotą i szaleństwem. Mądry człowiek idzie do
światła wyzbywając się wszystkiego co blokuje mu drogę, a głupiec
wchodzi w ciemność bo myśli, że pieniądze, ziemskie sukcesy,
przyniosą mu największe korzyści, tak w życiu materialnym jak i
duchowym. Te dwie drogi wiodą w dwóch
różnych kierunkach, nigdy się
nie spotkają. Tylko naiwnym wydaje się, że
napełnią obie garście;
złotem ziemskim i złotem niebieskim.

W zależności od osoby, procesy integracji ciała i duszy, mogą
prowadzić do
zagubienia i dezorientacji. Mówimy wówczas o depresji.
Dusza wie, że zbliża się
do złych rzeczy, robi wszystko aby nie
przejść zakazanej granicy. Już kiedyś człowiek
był nieposłuszny
Bogu, zerwał owoc z zakazanego drzewa, znalazł się po drugiej
stronie świadomego bytu. Efekty tego działania doświadczają wszyscy
ludzie.
Dusza każdego człowieka jest czystym Duchem lub jak kto woli
Czystą Energią.
Językiem duszy są czyste uczucia i osobista wizja -
wtopić się w Wolę Boga.
Dzięki takiej postawie dusza zostanie ożywiona i nastąpi wewnątrz
przestawienie, świadomość człowieka podającemu się Woli Boga
przygotowuje go do transformacji.
Powoli staje się pusty, jego
pragnienia są zastępowane przez spływające na niego dary, zaczyna
absorbować coraz więcej światła. Czym potężniejsze wibracje spadają
na jego ciało tym większe odbywają się w nim przemiany komórkowe.
Światło pobudza duszę
i rozszerza jej pojęcie rzeczywistości.
Człowiek, który osiąga ten poziom ujrzy
wewnątrz siebie złociste
światło. Zaczyna się budzenie świetlistego ciała.
cdn...
6 Oct. 2009
WIESŁAWA
|