
Grzech pychy,
według Katechizmu Kościoła Katolickiego, zgodnie z tradycją
wywodzącą się od św. Jana Kasjana (zm. ok. 435 r.) i potwierdzoną
autorytetem papieskim w osobie św. Grzegorza Wielkiego (zm. w 604
r.), jest wymieniany na pierwszym miejscu w katalogu grzechów
głównych (por. KKK 1866). Popularnie pychę definiuje się jako
wygórowane mniemanie danego człowieka o sobie samym. Jej zaś
synonimami bywają niejednokrotnie m.in.: duma, wyniosłość,
zarozumiałość i próżność.
Źródła

Lapidarnie można powiedzieć, że źródłem pychy jest sam człowiek ze
swoimi nieokiełznanymi ambicjami dorównania Bogu, a jej duchowym
ojcem jest szatan (por. Rdz 3, 1-24; 11, 1-9). Pyszny jest zatem
każdy, kto zapomina o swojej dotkniętej niedoskonałością i
grzesznością naturze, która potrzebuje ożywiającej obecności
Stwórcy. Człowiek pyszny uważa się za stworzenie idealne i
absolutnie dobre. W konsekwencji ufa tylko i wyłącznie samemu sobie,
widząc w swoich możliwościach i osiągnięciach szczyt wszystkiego, co
istnieje. Taki człowiek nie liczy się ze zdaniem innych, nie
doceniając ich i traktując z pogardą.
W rezultacie pychę można postrzegać jako pewną ludzką postawę, którą
charakteryzuje nadmierna wiara we własną wartość i potencjał.
Człowiek pyszny ma nadmiernie wysoką samoocenę oraz mniemanie o
sobie, co prowadzi zazwyczaj do wyniosłości połączonej niekiedy z
agresją. Pycha niszczy bowiem relacje międzyludzkie i zrywa więzi z
Bogiem.
Pismo Święte wiele razy jednoznacznie piętnuje ten wielki grzech,
który jest bezpośrednio skierowany przeciwko Panu Bogu (por. np.:
Syr 10, 7-13; 1 Kor 4, 6; 8, 1 czy Łk 1, 51). Nauczanie Kościoła
dopowiada natomiast, że „nienawiść do Boga rodzi się z pychy.
Sprzeciwia się ona miłości Boga, zaprzecza Jego dobroci i usiłuje Mu
złorzeczyć jako Temu, który potępia grzech i wymierza kary” (KKK
2094).
Człowiek pyszny nie umie przyjmować darów od innych. Nie umie też
prosić. Nie pozwala mu na to jego źle pojmowana duma. On może tylko
rozdawać coś innym, by w ten sposób pokazać swoją wyższość nad nimi
i swoje miejsce w społecznej hierarchii. Ta jego „łaskawość” pozwala
mu poczuć się lepszym, a nawet kimś na podobieństwo Boga.
Można śmiało podsumować, że pycha jawi się jako źródło innych
grzechów. Wyobcowuje ona człowieka ze środowiska, alienuje go też od
Boga. Jest również fundamentem złego postępowania, ponieważ jest źle
pojętą miłością własną. Prowadzi wprost do próżności, wywołując stan
zadowolenia z samego siebie i pragnienie ludzkiego docenienia.
Innymi słowy - nasze zadufanie osiąga niebotyczne szczyty, a nasz
egoizm nie pozwala nam na ukształtowanie obiektywnej wizji
otaczającej nas rzeczywistości.
Przejawy

We współczesnym świecie pycha przejawia się w na pozór niewinnie
wyglądających aspektach naszej codzienności. Obecnie docenia się
ludzi, którzy umieją sobie radzić w życiu. Ci, którzy nie są w
stanie za nimi nadążyć, bywają niekiedy spychani na margines życia
społecznego. Dotyczy to przede wszystkim ludzi starszych, chorych,
biednych i upośledzonych. Bardzo często, niestety, dążenie do
osiągnięcia sukcesu staje się celem samym w sobie. Wygórowane zaś
ambicje poszczególnych ludzi prowadzą do tzw. wyścigu szczurów.
Obserwuje się go nie tylko w wielkich miastach, gdzie ludzie,
szczególnie młodzi, walczą wręcz o intratne posady, niszcząc
konkurencję wszelkimi możliwymi środkami, lecz również w mniejszych
skupiskach ludzkich. Bez wątpienia sprzyja temu medialna propaganda
sukcesu, którą bez przerwy epatują nas środki masowego przekazu.
Osiągnięcia naukowo-techniczne i daleko posunięte stechnicyzowanie
naszego codziennego życia prowadzi do błędnego wniosku o
samowystarczalności człowieka. Stąd też rodzi się pokusa decydowania
o początku i końcu naszego życia (np.: aborcja czy eutanazja). Homo
sapiens chce się stać absolutnym panem nie tylko samego siebie, lecz
całego kosmosu. Technologiczne osiągnięcia wbijają człowieka w
pychę, prowadząc go na manowce m.in. inżynierii genetycznej, której
wytworem mogą stać się ludzkie hybrydy.
Wracając jednak do bardziej zauważalnych przejawów pychy, warto
pokusę górowania nad innymi zobrazować choćby przykładem masowego
powstawania tzw. strzeżonych osiedli. Wyrastają one jak przysłowiowe
grzyby po deszczu. Ich mieszkańcy zaś są niekiedy przesadnie
zazdrośni o swój społeczny status, manifestując swoją odrębność
przez dziesiątki kamer monitorujących ich domy lub wysokie mury
odgradzające od tzw. przeciętności. Oczywiście, niekoniecznie
mieszkających tam ludzi cechuje jaskrawy egoizm bądź egocentryzm. W
każdym razie izolowanie się sprzyja ugruntowaniu postaw, które mają
swoje źródło w pysze.
Pochodne

Powszechnie zauważalną pochodną pychy jest próżność (bardzo często
traktowane są one synonimicznie). Warto przywołać w tym miejscu
końcową scenę z filmu „Adwokat diabła” z Alem Pacino w roli głównej,
gdzie szatan wypowiada pamiętną kwestię: „Vanity is my favourite
sin” (Próżność jest moim ulubionym grzechem). Nic dodać, nic ująć.
Człowiek próżny wydaje się nie tylko pusty, lecz także coraz
bardziej oddalony od rzeczywistości i znajdujący się w szponach zła.
Z tą problematyką wiążą się też trendy obowiązujące w modzie na dany
sezon. Nie bez kozery pokazy mody bywają nazywane targowiskami
próżności. Wielu ludzi wstydzi się pokazywać publicznie w niemodnych
rzeczach.
Od próżności już bardzo łatwo przejść do narcyzmu. Egocentryk
popadający w narcyzm zakochuje się w sobie. Jest święcie przekonany,
że na całym świecie nie ma nikogo, kto byłby tak piękny i wspaniały
jak on. Często owej „miłości” towarzyszy autoerotyzm.
Pycha przeradza się też w snobizm. Tę niezdrową postawę prezentują
osoby, które za wszelką cenę chcą innym zaimponować swoją wiedzą na
jakiś wybrany temat. Zwykle mają o nim mgliste pojęcie, ale - chcąc
być na „topie” i „cool” - na każdym kroku objawiają swoją głupotę.
Snoby nie zauważają nawet, że się ośmieszają, ponieważ nie pozwala
im na to ich źle pojmowana miłość własna i dobre zdanie na swój
temat. Z myślą o nich powstają też specjalne sklepy. Snoby bowiem
przywiązują się do konkretnego znaku firmowego bądź marki.
Z tą tematyką wiąże się przesadna dbałość o swój image, czyli
wizerunek. Nie chodzi tu tylko o modny ubiór, ale przede wszystkim o
pokazywanie się tylko i wyłącznie z konkretnymi ludźmi (np. z
postaciami życia publicznego). Z tym związana jest też sprawa
bywania w odpowiednich miejscach (np. takich, a nie innych
lokalach). Ponadto człowiek zatroskany o swój wizerunek bardzo
często zatraca poczucie rzeczywistości, gdyż jego życie staje się
jednym wielkim teatralnym przedstawieniem, gdzie właśnie on gra rolę
swojego życia.
Pokora lekarstwem na pychę

Człowiek w pełni dojrzały umysłowo i emocjonalnie umie na siebie
spojrzeć jakby z boku. Dzięki owemu dystansowi jest zdolny do
dokonania autoanalizy, która pozwala mu na obiektywną ocenę własnego
myślenia i zachowania. Potrafi też zdobyć się na samokrytycyzm,
przyznając się do popełnionych błędów. W tym tkwi jego wielkość.
Wypływa ona bowiem z cechy, o której w dzisiejszych czasach zwykło
się zapominać lub którą błędnie się rozumie. Jest nią pokora. Można
ją zdefiniować jako umiejętność patrzenia na siebie w prawdzie.
Prawda ta odnosi się zarówno do porządku naturalnego, jak i
rzeczywistości objawionych przez osobowego Boga, w którego wierzymy.
Człowiek wierzący, mając świadomość przemijalności i ulotności
swojej egzystencji, może spokojnie spoglądać w przyszłość, ponieważ
czeka na niego - nie tylko na końcu tego życia - osobowa Miłość.
Ona właśnie objawiła się światu w słowach i czynach Jezusa z
Nazaretu. On zaś poprzez swoją ziemską misję zakończoną chwalebnym
powrotem do Niebiańskiego Ojca przetarł nam szlak do wieczności, w
której będziemy oglądać Boga takim, jakim rzeczywiście jest (por. 1
Kor 13, 12).

Chrześcijanin wie, że tam, gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, tam
wszystko jest na miejscu właściwym. Dlatego też chce w pokorze
przeżywać życie, pamiętając o słowach Apostoła Narodów: „...niech nikt
w swej pysze nie wynosi się nad drugiego. Któż będzie cię wyróżniał?
Cóż masz, czego byś nie otrzymał?” (1 Kor 4, 6nn.) - które mogą stać
się mottem egzystencji każdego z nas.
Źródło:
LINK!
|