
Strach
jest potężną aczkolwiek prymitywną emocją. Z jednej strony
ten system ostrzega nas o obecność niebezpieczeństwa i w
znacznym stopniu decyduje o zachowaniu przy życiu, z drugiej
blokuje przekroczenie swoich granic i poznanie najwyższych
swoich możliwości. Strach może być podzielony na dwa etapy:
biochemiczne i emocjonalne.
Rekcja biochemiczna jest uniwersalna a reakcja emocjonalna
jest bardzo zindywidualizowana.
Biochemiczna reakcja
Kiedy
stajemy przed zagrożeniem nasz organizm reaguje w określony
sposób.
Fizyczna
reakcja na strach to: pocić się, przyśpieszone bicie serca,
napięcie mięśni, wysoki poziom adrenaliny. Fizyczne
podpowiedzi są czasami sygnałami do walki lub ucieczki do
której organizm się przygotowuje.
Biochemiczna reakcja może mieć wielkie znaczenie dla
ewolucyjnego rozwoju, to jest automatyczna odpowiedź i jest
niezbędna do przeżycia, przedłużenia gatunku.
Reakcja emocjonalna
Ludzki
strach to reakcja bardzo indywidualna. Jedni ludzie są
niezwykle chłonni na przyrost adrenaliny, kwitną podczas
ekstremalnych sportów i innych sytuacji wywołujących lęk
emocjonalny. Badania przeprowadzone na grupie miłośników
sportów ekstremalnych wykazały, że aktywności związane z
podejmowaniem ryzyka zwiększają wydzielanie się w organizmie
norepinefryny i epinefryny, substancji chemicznych
odpowiedzialnych za przeżywanie stanu euforii. Kiedy pojawia
się lęk, szybko wzrasta pobudzenie całego organizmu. Wraz z
nim rośnie intensywność przeżywanych emocji. Osoby, które
uwielbiają mocne wrażenia, potrafią wykorzystać strach do
tego, by podwyższyć poziom swojego pobudzenia, dzięki
któremu osiągają stan euforii. Przeważnie osoby, które
decydują się na podjęcie ryzyka mają jego świadomość i
posiadają wysoki poziom odpowiednich umiejętności. Wielu
radzi sobie nawet w bardzo niebezpiecznych sytuacjach, nie
odczuwają zbyt dużego strachu. Przeżywają raczej satysfakcję
i zadowolenie, że zdołali wykonać trudne zadanie.
Oczekiwanie, że uda im się zrealizować wyznaczony cel jest
także dodatkowym czynnikiem sprzyjającym podejmowaniu
niebezpiecznych działań.

Z czasem
pasjonaci sportów ekstremalnych podnoszą poziom ryzyka.
Jednak po jakimś czasie, kiedy są przekroczone pewne granice
pojawia się lęk, a co za tym idzie dodatkowe pobudzenie,
pojawia się pewien poziom niepewności. Aby wzrosło
pobudzenie, poziom odczuwalnego zagrożenia musi wzrosnąć.
Ludzie mocnych wrażeń stale narażają własne zdrowie i życie,
jednak z ich perspektywy niebezpieczeństwo wcale nie jest
tak ogromne. Miłośnicy ekstremalnych emocji będąc świadomymi
zagrożenia, z reguły mają profesjonalne przygotowanie, które
zwiększa ich poczucie bezpieczeństwa. Myślą, że potrafią
sobie poradzić w trudnej sytuacji, traktują ryzyko, jako
element niezbędny do osiągnięcia szczęścia.
Dzisiaj stres jest na porządku dziennym: nadmiar zajęć,
presja czasu, zbyt wielkie oczekiwania pracodawców, osobista
kariera, a także brak możliwości do życia: utrata pracy,
niskie zarobki, niestabilne związki (rodzinne, koleżeńskie)
i inne nieoczekiwane zdarzenia w życiu a nawet zła dieta.
Mamy też grupę ludzi unikających ryzyka, odbierają strach
negatywnie, więc unikają sytuacji wywołujących strach.
Chociaż reakcja fizyczna na strach jest taka sama w obu
przypadkach to jednak w obu będzie pozytywna lub negatywna.
Obecnie na świecie zauważa się wielkie fabryki strachu, a co
za tym idzie - korzystanie ze strachu ludzi. Większość ludzi
unika sytuacji, w których istnieje ryzyko przynoszące szkody
ich organizmowi. Korzystają z bezpiecznych form rozrywki,
nie stymulują adrenaliny, nie wywołują nowych reakcji
fizjologicznych. Trzymają kontrolę aby doprowadzić poziom
adrenaliny do naturalnej wysokości. Wówczas ich ciało jest
spokojne i odprężone.

Jeśli
żyjemy w dużym stresie, poziom hormonu nie wraca do normy.
Nie powstaje więc noradrenalina, która ma wyciszyć organizm.
To niekorzystnie wpływa na układ krwionośny i nerwowy.
Wysoka adrenalina doprowadza do silnego pobudzenia, zawrotów
głowy.
Stymulowane sytuacje prowadzą również do zmniejszenia
strachu, oswojenia się z nim, ale otwierają furtki do nowych
I większych emocji.
Wzrost poziomu adrenaliny pod wpływem chwilowego stresu
dostarcza nam wielu niezapomnianych przeżyć, mobilizując
organizm do działania i wpływając na niego pozytywnie.
Jednak ciągle mało ludzi zdaje sobie sprawę z tego, jakie
konsekwencje dla zdrowia i funkcjonowania całego organizmu
może mieć długotrwały stres.
Są też tacy, którzy rzucają tej drugiej grupie wyzwania,
śmieją się z ich słabości. Wpływ stresu na cały układ
hormonalny jest niepodważalny. Uaktywnia on produkcję
androgenów oraz wzrost kortyzolu, jednego z tzw. hormonów
stresu. Prawidłowy poziom kortyzolu w organizmie podnosi
jego odporność, a także wpływa korzystnie na jego
wytrzymałość. Natomiast nadmiar kortyzolu może wywołać
poważne zaburzenia działania układu hormonalnego. Wśród
najczęściej występujących objawów nadmiaru kortyzolu w
organizmie wymienia się przyrost masy ciała, zanik skóry i
mięśni, osteoporozę, upośledzenie układu immunologicznego,
nieprawidłowy poziom glukozy we krwi i inne.
Wysoki poziom kortyzolu stymuluje gromadzenie tłuszczu,
prowadząc do otyłości i złego wchłaniania się insuliny, a
także hamują pracę leukocytów obniżając zdolność organizmu
do walki z infekcjami. Nadmiar aldosteronu może być
natomiast przyczyną zatrzymanie sodu, utraty potasu i
magnezu, zatrzymania wody i w konsekwencji nadciśnienia. Pod
wpływem stresu zwiększa się również poziom prolaktyny oraz
estrogenów. Najczęstszym powodem umiarkowanego podwyższenia
stężenia poziomu prolaktyny w surowicy krwi jest stres.
Estrogeny natomiast są zdolne do intensyfikowania i
wydłużania reakcji nadnerczy, będących producentami
kortyzolu.

Większe
stymulowanie adrenaliny lub unikanie stymulacji nie jest ani
złe ani dobre w sobie. Efekt zależy od odpowiedniego i
proporcjonalnego wykorzystywania każdej rzeczy, w tym
stresu. Jeśli spojrzymy na badanie stresu, istnieje wiele
poglądów. Niektórzy ludzie próbowali opanować stres poprzez
wprowadzenie w swoje życie zmian, na bardziej ciche,
wyeliminowanie konfliktów. Prawdą jest, że pozytywne
czynniki stresogenne mogą być dla nas dobre szczególnie dla
naszego układu nerwowego. Zbyt długotrwałe nieodpowiednie
wyzwania tworzą negatywne emocje takie jak strach nawet u
ekstremalnych miłośników przychodzi czas kiedy zdają sobie
sprawę, że ich fizyczne ładunki kończą się i pewne rzeczy są
już nie do wykonania. Należy dobrze wyliczyć swoją energię aby
sprostać zadaniom, takie nagłe przesunięcia poziomu
energetycznego może okazać się szkodliwe.
Przesunięcie energii krótkoterminowej i długoterminowej
bywają zupełnie inne. Inaczej zareaguje nasz organizm kiedy
uciekamy tylko raz, inaczej kiedy musimy zawsze uciekać. Po
pewnym czasie nasz system obronny może zupełnie się
zawiesić. Krótki wybuch kortyzolu pomaga systemowi
immunologicznemu do obrony, ale jego trwałe uruchomienie może
powodować duże problemy. Wysoki poziom kortyzolu może
wpłynąć na przysadkę mózgową, wysłać sygnał do zmniejszenia
odporności i równowagi ciała. Interesujące jest, że jedną z
cech depresji jest to, że poziom kortyzolu pozostaje
podwyższony przez cały dzień, szczególnie w godzinach
wieczornych. Mały ładunek kortyzolu prowadzi do hartowania i
wytrzymałości.
Jednak
wysoki poziom powoduje, że osoba nie może zsynchronizować
się ze swoim środowiskiem, nie jest w stanie odszukać
własnego sensu życia, próbuje coraz to nowszych rzeczy.
Depresja jaka w tym przypadku zaczyna się rozwijać spłaszcza
reakcję na stres i odłącza nas od świata. Już starożytni
wiedzieli, że należy przerwać nadmierny stres aby powrócić
do normalnego stanu. Również jogini podkreślają, że mózg
musi być w jakiś sposób przywrócony do normalnego stanu,
należy wyzwolić się od rzeczy wywołujących stres. To pozwala
budować charakter i siłę, tworzy równowagę - cechy tak
potrzebne w rozwoju duchowym.

U ludzi
nieprzebudzonych w 99% uśpione są ich systemy nerwowe i
hormonalne. To tak jakby były zardzewiałe, źle
zsynchronizowane i nie dają dobrego sygnału, który jest
naszym prawdziwym życiem.
W chwili duchowego przebudzenia, kiedy budzi się Energia
Kundalini zmienia się ten stan rzeczy. Różne części mózgu,
kręgosłupa i zwojów nerwowych wraz z różnymi gruczołami
wydzielania wewnętrznego mają doskonała łączność i
synchronizację. Gonady, nadnercza, i gruczoły trawienne (produkujące
niższe emocje) łączą się z gruczołami serca, gardła,
i mózgu. Systemy te szybko młodnieją, sprawniej funkcjonują
i zaczynają przewodzić poprzez ciało ładunki bioelektryczne.
Kundalini powoduje w człowieku wielkie zmiany: fizyczne,
charyzmę i zdolności uzdrawiania. Osoby z rozbudzonym
Kundalini bywają często zwane "oświetleni mędrcy". Obecność
Kundalini w ciele daje także inną osobowość, geniusz (Leonardo
Da Vinci, Michał Anioł).

Podczas
budzenia się tej energii pierwsze co można zauważyć jest
wyższy poziom adrenaliny, hormonu tarczycy. W czaszce
budzącej się osoby występuje potężne ciśnienie i uczucie
pękania czaszki na tysiące kawałków. W tym czasie ciało jest
wystawione na niełatwe doświadczenia, zaczyna świecić -
iluminować, osoba jest mocno podniecona, ma mocno
przyśpieszoną akcję serca, puls, oddech, ciśnienie krwi.
Ciało staje się wrażliwe, pełne niepokoju. Uderzają fale
silnej energii od stóp do głowy a przy tym towarzyszy silny
ból ciała. Usuwane są wszystkie przeszkody, bloki
emocjonalne a budzący się człowiek nie może zbyt wiele
zrobić. Musi ten okres przeczekać. Wszystkie te symptomy
wywołują potężne zmęczenie, lecz problem jest w tym, że nie
można zasnąć, nawet całymi tygodniami. Nie pozwala na to
inna aktywność szyszynki. Wyższa energia łączy dolne kanały
i górne, następuje zakłócenie mózgu, osoba jest nerwowa,
napięta, przepełniona strachem, przychodzi depresja.
Człowiek jeszcze nie rozumie tego procesu i miota się na
wszystkie strony. W tym okresie nie wolno podawać
antydepresantów, może dojść do ataków paniki lub większych
tragedii.
W chwili kiedy oczyści się ciało i umysł już na wielu
poziomach stan fizyczny i psychiczny sam się poprawia.
Ponadto Kundalini przebije centrum w śródmózgowiu, pobudzi
uśpione obszary co stwarza możliwość do połączenia z
transcendentalną energią, taki człowiek zostaje wyzwolony i
uzyskuje kosmiczną świadomość. Te osoby od tej pory będą już
zawsze czuć wzmożony ruch energii w całym ciele,
przypominający prąd elektryczny. Parę centymetrów nad głową
czują jakby zawieszony dysk, z którego spada na czakrę
korony magnetyczno-elektryczny deszcz.
Zaburzenia lękowe

Mają
tendencję do tworzenia strachu przed strachem. Gdzie
większość ludzi raczej doświadcza strachu tylko w sytuacji,
która jest postrzegana jako przerażająca, ci którzy cierpią
z powodu zaburzeń lękowych boją się, że będą się bać.
Fobie to
skręcanie prawidłowej reakcji strachu. Kierują strach do
obiektu lub sytuacji, które nie są realnym zagrożeniem.
Cierpiący przyznaje, że strach jest nieuzasadniony, ale nie
umie powstrzymać tej emocji. W czasie strachu ma tendencję
do jeszcze większego strachu co buduje ten emocjonalny
ładunek często powodując ataki paniki.
Co mówią na temat strachu duchowi
nauczyciele?

To jest
tylko twoje odbicie, manifestacja ciebie, wszystkie twoje
błędne założenia, np.: strach przed cierpieniem, głodem,
brakiem pieniędzy, chorobą, samotnością wywołują fobie.
Wielu z nas rozumie jak bardzo jesteśmy zniewoleni przez
strach, jak bardzo ujemnie wpływa na nasze postawy,
zachowania i osobowość. W świecie duchowym strach jest
uznawany za ludzką skłonność do prowadzenia życia bez bólu,
cierpienia i korzystania tylko z przyjemności. Stąd dzisiaj
mamy tyle duchowych szkół, kursów, które za wszelką cenę
kreują nasze szczęśliwe życie - jako jedno wielkie
szczęście, ucieczkę przed bólem ..., ale zachodzi pytanie:
czy to jest w życiu naprawdę realne? Jeśli ktoś kreuje bycie
tylko szczęśliwym, pozbawionym cierpienia, bólu, jakże
zareaguje w chwili własnej choroby, śmierci najbliższych
osób ... czy potrafi nadal trwać w szczęściu? Nie jest to
możliwe, powiem więcej, taki stan wywołuje w tym człowieku
większe cierpienie, bunt i strach. W takiej chwili właśnie
zostały zburzone jego nierealne szczęśliwe filary. Pryska
jak kawałki lustra jego szczęśliwy obraz. Widzi jaki to
zakłamany obraz i jaki nietrwały, życie na ziemi to świat
iluzji.
Inaczej reaguje na podobne zjawisko osoba, która podchodzi
do życia w sposób naturalny, nie kreuje tylko szczęścia,
dobrobytu, własnego sukcesu. Bierze od życia wszystko co
przynosi dany dzień i umie w sposób naturalny wejść w daną
sytuację.
Pamiętajmy:

czym więcej kochamy życie
tym bardziej boimy się śmierci.
Czym bardziej lękamy się bólu
tym mocniej cierpimy.
Jakie jest wyjście z tej sytuacji?
Jest
jeden skuteczny sposób - pozbyć się strachu w jak
największym stopniu, nie myśleć o przyszłym bólu,
cierpieniu, chorobie i niebezpieczeństwie i cierpieć w
teraźniejszości. Takie wyprzedzające emocje należy opanować.
Cieszyć się chwilą obecną, nie martwić się na zapas, nie
czyńmy z własnego życia piekła.
C. Jung powiedział:
"wszystkie
nerwice są wynikiem unikania cierpienia."
Ważne
jest aby nie kontrolować zachowania innych ludzi lub
okoliczności, to nam odbiera własne życie, szczęście,
przynosi cierpienie, ból. Również śmierć jest sytuacją kiedy
już nic nie możemy zrobić, należy sobie zdać sprawę, że jest
procesem naturalnym i dotyczy każdego człowieka.
Sztuką jest zrozumienie sensu życia a nie poszukiwania
niepewności jutra. Jeśli odkryjemy prawdę życia; jakie
cudowne rzeczy możemy zrobić w stanie fizycznym i duchowym
pozbawiamy się strachu. Będziemy od niego wolni. Tak długo
jak staramy się uniknąć bólu, cierpienia tak długo będzie
towarzyszył nam strach.
Wyciągnij ręce do niego i przekształć go w wewnętrzną siłę,
która wzniesie cię na inne pola świadomości.
Następna kwestia naszego bólu, cierpienia, gniewu co
potęguje strach - niemożliwość bezwarunkowego kochania. Mało
jest ludzi, którzy za swoją miłość nic nie żądają, nie chcą
nic w zamian. Często słyszymy od innych: kochasz mnie, więc
udowodnij jak mnie kochasz?
Przez opanowanie strachu możemy żyć w całkowitej harmonii z
rzeczywistością. Możemy uczyć się puszczać wolno wszystkie
oczekiwania bo są zbyt złudne, dopiero wtedy będziemy żyć w
radości, dostrzeżemy jakie cenne jest życie i tylko dlatego,
że jest nietrwałe.

Lęki,
obawy - takie maleńkie słowa a tyle nad nimi pracy!
Przeciętny człowiek dużo myśli o strachu, lekarze,
psycholodzy mają pełne ręce roboty. Strach trzyma ludzi w
uzależnieniach: alkoholicy, narkomanii. W obawie przed
ciężką prawdą, którą najczęściej sami sobie kreują uciekają
w uzależnienia. Własną duszę należy puścić na wolność, musi
poczuć prawdziwą radość, w prawdziwym świetle a nie tą
stymulowaną, zakłamaną, wkładania jej w sztuczne szczęśliwe
ramki. Nie wolno jej tłamsić strachem, niczym więźnia w
ciemnym lochu. Należy pamiętać o chwilach zwątpienia -
światło widać lepiej w ciemności. Pozwólmy mu tylko świecić.
Nasze obawy zamykają żaluzje, przez które wpada światło do
naszego wnętrza. Bojąc się nie dostrzegamy prawdziwej
miłości.
Osoby, które ubiegają się o wyższe duchowe pola muszą
rozpoznać nieskończoną prawdę i światło, które w nas działa.
Wszyscy żyjący na Ziemi znajdujemy się na Boskim statku
marzeń. Naszym wyborem jest to czy dojdziemy do szczytu
złotych promieni, czy zawiśniemy gdzieś w połowie lub
zostaniemy całkiem na dole? W tej drodze ważnym czynnikiem
jest strach.
Strach
przed życiem zewnętrznym.
Strach przed życiem wewnętrznym.
W
duchowym aspekcie strach jest doświadczeniem tego, co wiąże
się ze skończonym życiem, z doświadczeniem Ziemi i wszystkim
co jest z tym związane. Strach jest wewnątrz nas samych, w
sercu życia, które nas prowadzi w czasie ziemskiej wędrówki.

Człowiek
boi się również życia duchowego, ponieważ czuje, że życie
Boże narazi go na ziemskie słabości. Żyjąc duchowo musi
rozstać się z wieloma elementami życia. Tutaj następuje
błędne koło... nadmierne zainteresowanie ziemskim życiem
prowadzi do ciągłości życia na Ziemi, ciągłego odradzania
się w bólu i cierpieniu.
Boskie życie jest życiem w Bogu. Człowiek pozbywa się wad,
słabości, niedoskonałości i nie musi się już odradzać w
fizycznej formie. Wychodzi poza ludzkie granice w kierunku
współczucia, jest świadomy własnych błędów, umie je
kontrolować, działa w najlepszych intencjach, nie boi się
cierpienia. Widzi różnice między życiem zewnętrznym i
wewnętrznym Jest to ogromny krok do przodu w kierunku
oświecenia, budzi w sobie światło mądrości. To ono zmienia
życie człowieka z nocy w dzień.
Człowiek nie lęka się kiedy czuje, że jest połączony z czymś
wyższym, podobnie jak dziecko i rodzice. Dziecko nie lęka
się życia, w chwili strachu przybiega do matki, ojca,
przytula się do nich i gasi strach. Podobnie jest z ludźmi
wierzącymi prawdziwie w Boga.

Mało
prawdopodobnie brzmią zapewnienia: mocno wierzę w Boga, ale
lękam się wszystkiego co mi wychodzi w życiu na spotkanie.
Krocząc z Bogiem nie ma czego się bać. Gdzie istnieje
wewnętrzna jedność nie ma strachu. Tak jak mała łódka
dryfująca po oceanie; chociaż jest taki potężny pozwala jej
płynąć po swoich falach i dobić do brzegu. Gdy nie czujemy
jedności nie pozwalamy sobie na taką podróż. Dusza nie wygra
kiedy wychodzi z niej słabeusz a słaby jest ten, który bez
przerwy czegoś się lęka, boi się i własnego życia i własnej
śmierci.
Słabeusz bał się wczoraj, boi się dzisiaj i już na zapas się
lęka jutra i tego co będzie za kilka lat. Boi się
przyszłości ponieważ dla niego jutro jest obce. Nawet kiedy
dochodzimy do pułapu wiary, nadal się lękamy, straszymy
jedni drugich: złym wyborem religii, złą duchową praktyką. W
życiu człowieka ważne jest aby zamieszkał w domu Boga, nie
ważne w jakim pokoju, czy to kościół chrześcijański, czy
świątynia indyjska, każdy ma prawo chodzić swoją drogą,
która prowadzi do jednej szkoły z wieloma klasami, z różnymi
poziomami nauki, gdzie otrzymujemy stopień po stopniu wyższą
wiedzę. W wewnętrznym życiu wszyscy dążymy do Boga, idziemy
jedną drogą bez względu na miejsce zamieszkania, kulturę,
religię. Nasze miejsce przeznaczenia jest takie samo - Bóg!

Do Rzymu
prowadzi wiele dróg, ale wszyscy spotykają się w jednym
miejscu. W jednym celu. Musimy tylko otworzyć własną
mądrość; jedna droga może być krótsza, inna dłuższa czy
całkiem pokręcona i nie widać jej końca. Jedna bywa
słoneczna i krótka, inne są długie, zaciemnione, ciasne.
Jeśli wychodzimy na drogę serca przyśpieszamy swój marsz,
będzie krótki i w słońcu. Jeśli wybierzemy drogę rozumu,
możemy błąkać się dłużej, w ciemności. Droga serca to
również droga wyrzeczeń i cierpienia, ale już bez strachu i
zwątpienia w istnienie Boga. Bóg jest na pierwszym miejscu,
jest głównym celem. Droga rozumu pokazuje, że dla człowieka
Bóg jest ciągle na drugim miejscu a nasze życiowe cele są tu
ważniejsze. Bardziej martwimy się o nasze fizyczne ciało,
cierpienia, boimy się o stan naszego umysłu - czy nam ktoś
nie zarzuci braku inteligencji, wiedzy, wykształcenia. Umysł
ciągle ma wątpliwości. Ciągle coś udowadnia. Inaczej jest z
sercem.
Nasze serce kiedy poczuje jedność ze wszystkim nie lęka się
o siebie, cierpi lecz nie za długo, człowiek nie jest
skoncentrowany na sobie mimo własnego cierpienia pomaga
innym i zawsze chwali Boga za to, że obdarza go światłem
duszy, dzięki czemu nie pozostaje w ciemności.

Człowiek boi się śmierci bo jej nie zna. A wszystko co straszne
tworzy się w nas, dlatego tworzy wokół siebie pierścień strachu. Śmierć boi się, że jesteśmy na drodze Prawdy, boi się, że staniemy
się jednością z Bogiem, że poprzez śmierć wzrośniemy w życie
wieczne. Życie wieczne jest zawsze rozpoznawalne przez śmierć.
Zanim wzrośniemy w życiu wiecznym boimy się śmierci, ale kiedy
staniemy się życiem wiecznym śmierć boi się nas.
Czas aby nadrobić lekcję o strachu. Wiemy, że istnieje wiele typów
obaw, strachu. Nie zapominajmy, że to tylko nasze uczucie na niskim
poziomie. Czas aby mu powiedzieć "nie chcę ciebie".
Ale ludzie boją się również życia a nawet własnych snów, które
często są sygnałem ostrzegawczym, zwiastunem tego co ma nastąpić.
Należy dobrze je odczytać a nie uciekać przed nimi. To tak jakbyśmy
ujrzeli na drodze znak ostrzegający nas przed niebezpieczeństwem,
czy wtedy zawracamy z drogi czy prowadzimy samochód dalej, ale już
uważniej? Stransmutowanie strachu daje siłę i niezależność. Musimy
nauczyć się wejść w strach, tak jak w niebezpieczną drogę, lot
samolotem, popłynięcie łodzią przez głęboką wodę, nie wymyślajmy
wcześniej historii co się może stać podczas naszej podróży. Nie
używajmy swojego wyroku, chociaż należy znać realne zagrożenie.
Największą bronią w zwalczaniu strachu jest akt wewnętrznej miłości.
Jeśli ze spokojem usuniemy emocję strachu i zastąpimy miłością
zobaczymy jak w ciągu kilku minut a nawet sekund opuści nas i co by
się nie działo pozostaniemy spokojni.
Największym strachem jest strach przed samym sobą, nienaturalne
tworzenie nowych historyjek, kreowanie coraz większych obaw.
Poobserwujcie niektóre fora na internecie, jedna strachliwa
wypowiedź budzi następną i następną, następuje całkowity brak
kontroli i zamiast iść drogą w górę zaniżamy naszą świadomość
odcinając od siebie nawet najmniejszy cień nadziei na coś bardziej
pozytywnego.
Bardzo ważnym zagadnieniem jest tanatofobia (inaczej nekrofobia),
nadmierny strach przed śmiercią. Ten temat wymaga większego
zrozumienia.

Jeśli nie zrozumiesz sensu tej lekcji, może zdarzyć się, że strach
zatrzyma cię w drodze w twoje głębsze pokłady. Jeśli oddzielisz
własne lęki od świadomości twoja podróż objawi ci największą Prawdę.
21 April 2010
WIESŁAWA
|