KRYZYS DUCHA

TRANSFORMACJA - PIERWSZY KROK
(CZĘŚĆ 4)
LINK! DO CZĘŚCI 3

LINK! DO CZĘŚCI 5

Tak wielu ludzi zaczyna podnosić swoje oczy ku Światłu i Prawdzie ale wielu też myśli,
że w tej samej chwili Niebo natychmiast powinno otworzyć swoje bramy i w tej samej minucie przyjąć takiego człowieka, który go nagle zapragnął ...

"zapragnął"

to mocno powiedziane ... a może tylko ma nową życiową zachciankę, fantazję, chwilową pasję

" - ja chcę"?

Samo chcenie nie wywarza wszystkich zamków. Zanim dla człowieka otworzy się Niebo musi on również dać coś od siebie. Jakże to niewiarygodnie naiwne stwierdzenie jeśli osoba oczekuje tak dużo za "nic". Jakże wielka manipulacja ego, kurczowe trzymanie się tego samego miejsca, w którym się znajduje. Nic też nie da przeczytanie nie wiadomo ilu tomów książek mówiących jak pracować nad sobą, nie wystarczy teoria, należy wprowadzić w życie czyny. Samą teorią nikt się nie wyleczył, nikt nie naprawił własnych życiowych uchybień.

W środku żywego ciała mieszka dusza, iskra Boża - wielkie naturalne oparcie człowieka. Tylko dusza zna prawdę swojego pochodzenia, tylko ona może nawiązać łączność z wyższymi polami świadomości..., ale dusza musi być wolna, niczym nie zniewolona.

Człowiek podczas swojego życia w poszukiwaniu własnego dobrobytu zbiegł za mocno
w dół, zagubił w swym materialnym pędzie wszystko to co duchowe. Podczas swojego schodzenia w dół wytworzył ciężkie gęstości, wrósł całkowicie w świat materii. Z subtelnego ciała zmienił struktury na gęstomaterialne. Ziemia jest gęstomaterialana, tak samo nasze ciała. Między ciałem subtelnym i gęstomaterialnym jest potężna różnica i rządzą nimi inne prawa.

Ludzkie gęstomaterialne ciało zupełnie inaczej czuje, słyszy, widzi. Wyższy człowiek utkany jest z subtelnej energii, odbiera świat w inny sposób, odłącza od siebie wszystko to co jest gęstomaterialne. Nadszedł czas, w którym wiele dusz ludzkich rozpoczyna wspinaczkę na wysoką górę. Był czas kiedy człowiek zbiegał w dół, zniszczył swoją subtelną naturę. Wewnątrz każdego człowieka jest czysta duchowa siła lecz aby powrócić z powrotem do góry musi zrzucić z siebie bagaż, który na siebie nałożył - kto chce powrócić do Źródła tego nie da się obejść, nie można podążać w "górę" bez odrzucenia bycia na "dole". Człowiek musi pojąć co jest dla niego prawdziwą przeszkodą w połączeniu się z Bogiem.

Bóg obdarzył ludzką istotę wolną wolą w podejmowaniu swoich decyzji. Dużo ludzi prawdziwie szuka Boga, szuka prawdy, ale niestety ten kto nie myśli logicznie i szuka szczęścia po obu stronach - na ziemi i w niebie nigdy nie pojmie Boskości na najwyższym poziomie. Bóg zawsze pozostanie dla niego największą tajemnicą. Nie można zakwitnąć duchowo wprzódy nie uwalniając wewnętrznego chaosu; fałszywe postępowanie, mowa, myślenie zawsze wykiełkują we wnętrzu człowieka niczym w ogrodzie chwast, co kto sieje to zbierze.

Człowieka formy: duchowa czy materialna dojrzewają w jego czynach, słowach, marzeniach.

Z pozytywnego myślenia wyrastają: szlachetność, czystość, pokój, rozwiązują wszystkie pętle ludzkiego losu.

Nienawiść, obelgi, zazdrość, gniew, gwałty, manipulacja, morderstwa zniszczą czystość duszy, zdeformują ludzki rozum, pozbawią wyższych uczuć.

Bóg dał człowiekowi szansę na jego powrót, każdy kto w końcu zrozumie własne błędy i będzie szczerze próbował je naprawić dostanie wzmocnienie i światło, lecz ten człowiek musi wprzódy się oczyścić, usunąć wszystko co jest w nim negatywne, musi podjąć wysiłek wyjścia z własnego chaosu, musi rozerwać warstwy ciemności. Pierwsze ziarno powrotu do Boga należy zasiać we własnym umyśle, wiązać się mocniej z własnym rozumem jako instrumentem wiedzy w osiągnięciu duchowego wzlotu, ograniczyć przepływ negatywnych informacji, zaprosić do swojego wnętrza światło.

Nie jest łatwo uporządkować samego siebie. Jakże trudno uwolnić się spod jarzma chorobliwych manii, przesadów, krytyki innych i krytykowania, wybrać drogę ascezy czy samotności. Każdy pragnie wolności, miłości i radości życia, ale ciągle zniewala iskrzącą się w nim iskierkę Bożą, która pragnie wzniecić potężny płomień w sercu. Z jednej strony tęsknota za czymś nowym, mistycznym, czystym, a z drugiej strach i beznadziejna rozpacz, kiedy człowiek traci to co materialne.

Ot, to są granice ziemskiego rozumu, sami wytwarzamy swój nieprawidłowy obraz.

Ludzie chcą wzlotu do Boga, ale iluż jest takich, którzy w chwili docierania na materialne szczyty przekręcą wszystkie fakty aby tylko nie pozwolić sobie wyrwać z rąk ziemskiej wygody, pozycji i postawią niejeden mur przed Prawdą. Swoim zarozumialstwem udowadniają, że nikt inny tylko Bóg gorąco pragnie aby byli na ziemi szczęśliwi i Bóg obdarza właśnie ich bogactwem - w ich rozumowaniu to oni zasłużyli na Boskie dary. Taki człowiek nie troszczy się o innych tylko o siebie a jeszcze rości sobie pretensje do czegoś wyższego, udowadnia, że działając na szczycie materii można równie dobrze posiąść Boskie moce ducha.

To co Boskie porusza się w najwyższych wymiarach a to co ziemskie w najniższych i ci co mocno trzymają się ziemi nie mogą rościć sobie pretensji do duchowych rzeczywistości. I tak dziś wiele "duchowych" ludzi stoi na swojej drodze jedną nogą na ziemi a drugą usilnie wpycha na drogę do nieba. Kurczowo trzymają się obu tych pól i kreują w swojej podświadomości karierę tu i tam. Wcześniej czy później nastąpi dla nich totalne przebudzenie, wyższy mechanizm zepchnie ich na właściwy biegun. Nie można podróżować w dwóch kierunkach, zawsze nastąpi upadek. Jeśli ucieknie nam z rąk materializm będzie to oznaka, że zaczynamy wspinać się w górę. Może to być straszliwy upadek, tą osobę otoczą wokół gęste i złowrogie chmury, zniknie wszystko co było piękne a przerażony człowiek zostanie sam we własnej samotności, wtedy zaczyna postrzegać wszystkie własne błędy. Oprócz przerażenia i rozpaczy nie widzi wokół siebie nic pozytywnego, ale musi wiedzieć, że za tą wielką ciemnością ukrywa się Wielkie Światło, które nie czeka na jego zgubę tylko na właściwą chwilę aby podążyć mu na ratunek i otoczyć własnym blaskiem. Wynurzy się nagle niczym błyskawica, piorunem rozerwie gęste chmury, zerwie z twarzy fałszywa maskę. W blasku tego światła człowiek ujrzy Prawdę.

Radosny będzie to dzień kiedy gęste chmury rozwieją się a człowiek chwiejnym jeszcze krokiem powędruje naprzód. Przebudzony z głębokiego snu jeszcze nieraz będzie musiał przymykać oczy kiedy wielka fala światła prześle mu nowe promieniowanie, nowy pokarm na dalszą drogę aby mógł po niej bezpiecznie wędrować. Będzie to doskonała droga, runą mury, rozerwą się wewnętrzne pętle, już nie będzie własnym niewolnikiem.

Cierpienie i radość chodzą w jednej parze, na przemian kołaczą do serca człowieka, jedno i drugie jest mu potrzebne do wzlotu duchowego, czym większe cierpienie zapuka
w nasze drzwi to z przeciwnej strony czeka już wielka radość. Cierpienie spada w jednej minucie i burzy całą naszą doskonałą konstrukcję ... kiedy oszołomieni wychodzimy z tego obłoku, dymu i kurzu zauważamy, że uwalniamy się ze wszystkich ziemskich myśli, odrzucamy męczące teorie i nauki, szukamy już innej prawdy, zmieniamy własne formy, znikają nawet pytania. Jakaś inna fala pojawia się na naszej drodze i wynosi wysoko w górę; z błota, z głębokiej ciemności do słońca.

Wiara, szlachetność serca i dążenie do doskonałości są magnetycznym napędem w tym wzlocie.

Pamiętaj! Wszystko co szlachetne i doskonałe pokona największy brud i da potężne wsparcie, utworzy most do samego Serca Boga.

Kto idzie uczciwą drogą zawsze dojdzie do celu:
- nie musi lękać się własnych czynów, nie spętają go własne kłamstwa.
- nie musi bać się tych co go prześladują, bez względu jakie wykopią przed nim głębokie doły, jakie gęste zastawią sidła.
- nie musi bać się ciemności, słowo prawdy będzie dla niego najlepszą pochodnią.

Postaw na swojej straży czystość własnego serca, niech cię prowadzi, nie daj nad sobą władzy żadnej przewrotności, tylko słowo prawdy oświeca, każda twoja prośba dotrze do Boga ... i spłyną na ciebie Jego Najwyższe Łaski.

cdn...

Vancouver
10 Oct. 2008


WIESŁAWA