KRYZYS DUCHA

WIARA... i ROZPATRYWANIA...

wpis z 2008-07-15 11:22:14
"...Ludzie, nie jestem tu, po to by was krytykować, ale posłał mnie mój Bóg, Jezus, któremu służę. W Jego imieniu występuję by powiedzieć Wam, że aby dotknąć Boga musicie porzucić zarówno buddyzm jak i wszystkie inne diabelskie nauki. Wiem, co będziecie pisać i jak komentować moją wypowiedź - ale jeśli nie chcecie ukorzyć się przed Bogiem strzepuję popiół z moich stóp na świadectwo przeciwko wam. To co się tu dzieje to zwykły okultyzm jeszcze z duchem religii w tle ..."

Zaczynam ten artykuł od wpisu jakie pojawił się w księdze gości "Rose of Sharon". Wiara... i jak to jest z tą wiarą? Kto tyle namieszał, że nie możemy z nią dojść do ładu ani składu? Po co nam tylu proroków, mesjaszy, kościołów?

Wielu w tym miejscu odezwie się i powie, przecież to sam człowiek tak uczynił, ale inni z tym się nie zgodzą... takie zakłopotanie trwa już tysiące lat.

WIARA, NADZIEJA I MIŁOŚĆ

trzy wielkie filary potrzebne aby dojść do Boga. Wszystkie trzy są zakorzenione w samym człowieku. Nikt nikogo nie może zmusić do wyznawania żadnej wiary, przychodzi czas, że człowiek sam do niej dorasta.

Wiara jest wyrazem naszej relacji do Boga, która ciągle ulega zmianom. Czy rok temu wierzyłeś/aś tak samo jak dzisiaj? Czy naprawdę byłeś/aś na tyle przepełniony/a wiarą, że nigdy nie wątpiłeś/aś? Czy nigdy nie byłeś/aś poddany/a próbie wiary?

Ponad 20 lat temu kiedy wyruszyłam w swoją życiową podróż, nie wiedząc jeszcze o tym, że w tym samym dniu opuszczam na zawsze swój rodzinny dom i mój kraj, wydawało mi się wówczas, że już mam swój ugruntowany pogląd na Boga, wiarę, światowe religie.

Nic więcej nie oczekiwałam, nic więcej nie poszukiwałam, wystarczało mi tylko tyle ... przez te 20 lat Bóg nie raz postawił mnie w trudnej sytuacji, nie raz ogołocił ze wszystkiego ... żaliłam się do Niego bo chociaż nie praktykowałam, gdzieś w głębi serca wierzyłam w Boga i nie rozumiałam dlaczego tak mnie doświadcza? Żyłam w jednej religii - katolickiej, wychowana w kulcie Jezusa, nigdy z nim nie walczyłam jak też z żadną religią na świecie. Przyszedł w końcu i taki dzień, w którym moje życie zostało doszczętnie wywrócone do góry nogami ... zostałam pogrążona w ciemnicy, skąpana własnymi łzami. W chwili kiedy wynurzył się w ciemności mały złoty promyk moje ugruntowane mury wiary zostały zrównane z ziemią.

Nagle ujrzałam świat o innych wartościach, poznałam inne prawdy, z moich starych wierzeń pozostał mi jednak Bóg - Jezus ... a ja już patrzyłam na mój nowy świat zupełnie innymi oczami. W chwili kiedy ujrzałam obraz Chrystusa we własnym sercu ... zaniemówiłam! ... bo to przecież mogła być tylko schizofrenia!! Jakże wówczas byłam zła na kościół, rodziców, nauczycieli i sama nie wiedziałam kogo mam jeszcze obwiniać za moje kulawe poglądy. Czułam się oszukana i nie mogłam uwierzyć w to co widzę!

A jednak Bóg mieszka w naszym sercu ... w tym dniu kiedy to odkryłam narodziła się też moja nowa wiara ... to co było dla mnie wielką prawdą okazało się wielkim kłamstwem
a to co miało być kłamstwem okazało się prawdą.

Z biegiem czasu zrozumiałam własne błędy, ignorancję, przecież to ja sama szłam krzywą drogą ... to ja sama powinnam szukać tej prawdziwej ... zrozumiałam, że nikt tu nie zawinił tylko ja! Uświadomiłam sobie, że w każdej bajce, legendzie, micie są ukryte prawdy a od człowieka zależy jak przesieje ziarno od plewy.

Moje JA przyjęło każdą formę jaką podała mi matka, ojciec, kościół, nauczyciele, nie zadałam sobie trudu aby poszukać Boga na własną rękę. Moja wiara była zbyt skostniała, więc wcześniej czy później musiała się zawalić.

Wiara jest jednym z trzech filarów, w którym wzrastamy, ile razy sam Bóg kruszył naszą stabilizację by nasza skostniała wiara przyjęła nowe formy?

"... z mocy Boga było to co robimy, nie z nas ...
(2 Kor 2,4)

Bóg daje i ogałaca, kształtuje kruche ludzkie naczynie. Przez wiarę stajemy się nowym człowiekiem, otrzymujemy inne zrozumienie, zaczynamy dostrzegać inną rzeczywistość i istotę samego Boga. Wiara umożliwia nam kontakt z samym Bogiem. W chwili obecnej mamy taką wiarę, ale wcale nie jesteśmy pewni, że jutro ta wiara będzie taka sama. Wielu w tym miejscu się odezwie ... oczywiście ... bo ja wiary na pewno nie zmienię! Ale czy tutaj o to chodzi czy o coś zupełnie innego?

Brak zmiany w wartości wiary czyni człowieka skostniałym, nie dopuszcza on możliwości pogłębienia swojej wiary. Ucieka sam przed sobą, nie chce dorosnąć. Skostniała wiara nigdy nie wzrasta!

Czy naprawdę Bóg chce takiej skostniałej wiary?

Jeśli tak to przecież nie powinien nam dać Jezusa? Nikt inny tylko Jezus zarzucał swoim apostołom i uczniom, że nie wierzą bądź za mało wierzą. Przypominał nieustannie, że wiara powinna wzrastać. Jeśli wiara będzie taka sama znaczy, że człowiek upada, przestaje szukać Boga, który objawia siebie w niezliczonych formach.

Biedni są ludzie nie posiadający żadnej wiary, żyją beż żadnego oparcia, bez nadziei i jakże w takim sercu wyhodować choćby najmniejsze ziarenko miłości? Nierzadko zdarza się, że Bóg właśnie takich mocno doświadcza. Próbuje otworzyć im oczy i ich serca na ukryty wielki skarb jaki drzemie w nich samych, wskazuje na ich wielki talent jaki może zostać na zawsze zagrzebany w ich skostniałym wnętrzu. Tak, wiara jest wielkim skarbem i wielkim talentem człowieka danym mu przez Boga. Jest bardzo silnym mechanizmem obronnym w walce ze wszystkimi przeciwnościami życia.

Od zarania dziejów ludzie znajdują na Ziemi ślady Boga, w każdej kulturze. Bóg wyciska przed człowiekiem własne stopy, można Go rozpoznać wszędzie. Kto zauważy Boga przejdzie przez życie bezpiecznie.

Wiara to bezcenny skarb dany człowiekowi, to udział w obcowaniu z Bogiem a Bóg liczy na człowieka wiarę i jego miłość do siebie. Jak to dobrze kiedy człowiek może zdać się na Boga, stać się Jego ciężarem i zrzucić z siebie swój wielki ciężar jaki go przytłacza. A jakże nieszczęśliwy jest ten, który musi dźwigać go sam. W świecie wiary człowiek rozpoznaje własne błędy, niedociągnięcia, uczy się być uczciwy i sprawiedliwy. Jego moralność podnosi się wysoko. Otwiera mocno swoje serce na krzywdy i na głęboką miłość.

Często się składa, że Bóg zasłania wiarę ciemnością, przeprowadza przez noce duchowe, w takich chwilach zdaje się nam, że nie ma Boga ..., ale ta droga otwiera wnętrze człowieka na jeszcze większą wiarę, szukania własnej Boskiej iskierki w swoim sercu. Tak, przychodzi ten czas, że człowiek dorasta do głębszych poszukiwań, nie zadowala się już tylko płonącym krzakiem na pustyni. Czuje, że w jego wnętrzu Bóg złożył coś cenniejszego, dzięki wielkiej wierze zaczyna poszukiwać ..., ale już nie na pustyni tylko we własnym sercu. Poprzez ciemnicę dociera do najgłębszego własnego pokładu. Tam znajdzie promieniujące Boskie Słońce - Chrystusa w sobie. Bóg daje człowiekowi następny potężny swój dar - Chrystusa - jako nagrodę za jego wielką wiarę.

Zanim jednak człowiek dojdzie do tego pokładu musi przejść setki i tysiące stopni w próbowaniu innych prawd. Zawsze powtarzam, że Bóg jest Wielkim Gentelmanem i nam się nie narzuca. Zapala nad nami swoją lampkę miłości i cierpliwie czeka. Jeśli widzi, że człowiek jest dojrzały wyciąga swoją rękę i daje mu swoje serce. Odpowiedzią takiego człowieka będzie pełne miłości spojrzenie, w tej chwili jest już gotowy na Jego wezwanie.

I nie będzie to tylko jego mała przygoda tylko wielkie poświęcenie i bezgraniczne zaufanie. Budzi się w nim wielka miłość, jakiej jeszcze nie przeżywał. Bóg jest Wielkim Gentelmanem i cierpliwie czeka na każdego syna marnotrawnego aby się nawrócił. Bóg jest niezwykłym Miłosierdziem i nosi w swoim sercu wielką miłość do grzeszników. Jakże się raduje w chwili powrotu syna marnotrawnego ... i wybaczy mu wszystkie winy.

..., ale posłał mnie mój Bóg, Jezus, któremu służę...

Jakże ja mam rozumieć to posłannictwo Jezusa, który jest też moim Bogiem i modlę się do niego każdego dnia. Proszę w ciężkich chwilach o łaski dla potrzebujących i dla samej siebie i widzę, że mnie w żadnej potrzebie NIGDY nie opuścił. Był i jest ze mną codziennie od chwili kiedy Go rozpoznałam, kiedy otworzyłam mu swoje drzwi - własnego serca. Mój Bóg ... twój Bóg jest tym samym Bogiem. On kocha ciebie, on kocha mnie i każdego dnia mocniej jednoczy ze sobą. Każdego dnia przychodzi do mnie i wlewa we mnie potoki swojej miłości ... a jest ona wielka i niepojęta dla zmysłów normalnego człowieka.

... ale jeśli nie chcecie ukorzyć się przed Bogiem strzepuję popiół z moich stóp na świadectwo przeciwko wam ... i jakże mają się te słowa do Wielkiej Miłości Boga? Z góry przewidujesz, że nie chcemy się ukorzyć? i z góry potępiasz!

A ja tylko pytam kto ci dał takie prawo bo chyba nie ten sam Bóg, który dał człowiekowi wolną wolę?

Na pewno to nie był ten Jezus, którego ja znam. W sercu Boga, którego ja znam mieszka potężne Miłosierdzie dla każdej żywej istoty na Ziemi. Jeśli by tak nie było nie oddałby za mnie... za ciebie ... i za niego ... swojego życia na krzyżu ... Jezus, którego ja znam przebacza wszystkie winy i prosi abyśmy i my przebaczyli, nie raz ... tylko 77 razy i jeszcze więcej ... już przybity do krzyża sam dał przykład wybaczając swoim oprawcom.

"... Córko moja biegnij przez świat ... zbierz wszystkich grzeszników z całego świata i zanurz ich w przepaści miłosierdzia mojego ... a ja ich uleczę i uzdrowię.

Mój Jezus nie wywiera presji na innych ludzi, nie straszy:

"... Dziecię moje, nie lękaj się domu Ojca swojego. Tak, zawsze będę przy tobie, nie lękaj się niczego, jak byłem tu twoim początkiem tak też będę twoim końcem ... dam ci umocnienie w duszy i światło a niepokój rozwieje się jak mgła przed promieniem słońca ... (Faustyna Kowalska)

Tak, Bogu nie brakuje swojego Miłosierdzia, On nie ma problemu aby wybaczyć człowiekowi ... temu co to wędruje w Jego poszukiwaniu przez pustynię z daleka od ludzi, kościołów, świętych pism ... i temu co jeszcze bada inne religie, inne źródła wiary,
poszukuje w nich wszystkich esencji Boga ... i temu co całkiem się zagubił, biega po manowcach i ani myśli wrócić do swojego Ojca.

Zanim zacznie się podobne nauki należy wprzódy zrzucić z własnego tronu swojego bożka JA. Mój Bóg - Jezus, którego kocham kiedy widzi taką postawę człowieka jest pełen goryczy i rozczarowania ... wiesz dlaczego? Burzysz Jego Prawdziwe nauki! Niszczysz Jego pracę!

Namaste

Vancouver
15 July 2008


WIESŁAWA