KRYZYS DUCHA

ZWIERCIADŁO TWOJEJ DUSZY

Obecnie ludzkość zrobiła spory krok w kierunku rozwoju duchowego, lecz niestety trudno tu jeszcze mówić o dojrzałości duchowej, to wymaga potężnej cierpliwości i długich lat praktyki na tej drodze.

W dzisiejszym świecie wyraźnie widać dwie grupy ludzi... tą, co się na drabinie duchowej przemieszcza do góry małymi kroczkami i zdaje sobie sprawę ile tych kroczków musi jeszcze wykonać, aby osiągnąć szczyt drabiny.

I jest druga grupa ludzi, która dobrała się do wiedzy duchowej, oczytała się książek, przeszkoliła się na odpowiednich kursach - najczęściej ekspresowo, a ich wiedza nadal jest w powijakach z jednego wielkiego powodu, brak im doświadczenia, które jest bardzo istotne dla naszego rozwoju duchowego. Bez doświadczeń życiowych nie budujemy swoich cnót... bo trudno kogoś kochać, być dla niego dobrym, miłosiernym, pomocnym tylko teoretycznie.

Nasze doświadczenia duchowe wnoszą w nasze życie zrozumienie... bez doświadczenia i zrozumienia nie można otworzyć swojej wewnętrznej mądrości... a bez niej wszyscy ci "cudowni" uzdrowiciele (szczególnie ci po kursach) są nic warci, to tak jakbym ja opisywała smak zupy pomidorowej nie mając jej nigdy w swoich ustach.

I teraz tylko się zastanówmy ile dzisiaj na świecie zrodziło się tych "spirytualnych liderów", którzy są tylko po niedzielnych duchowych kursach... i sami sobie dajcie odpowiedź, jaka jest duchowa wartość tych ludzi...

...i sami się zastanówcie czy to są prawdziwi duchowi nauczyciele, czy tylko duchowi biznesmeni?

Ludzie szybciej wzrastają fizycznie niż duchowo, a kiedy jeszcze duch niedojrzały trudno mówić o transformacji duchowej. Dopóki duch nie dorośnie nie ma mowy o duchowej transformacji w ciele.

Dzisiaj na świecie mamy duży konflikt wiedzy na tematy duchowe, ponieważ ludzie natworzyli tysiące nonsensów, zmieszali prawdę z fałszem. Dodatkowo młodzi ludzie nie mogą się już doczekać na swoje duchowe dary, nowe duchowe umiejętności, toteż karmią się fantazją. I widzimy na świecie tylu niedojrzałych różnej maści duchowych specjalistów... i kiedy wchodzimy w świat ich wiedzy, którą przekazują innym, włos się jeży na głowie. Jest tam więcej zgniłych owoców niż zdrowych... a i te zdrowe bywają mocno niedojrzałe, ponieważ zostały zerwane za wcześnie. Z takimi owocami człowiek nie osiągnie celu, a jeszcze może się nimi zatruć.

Jeśli już chcecie prawdziwie rozwijać ducha, jeśli naprawdę zależy wam na waszej jakości duchowej, rozwijajcie go dojrzale... a nie tylko jeden z drugim jara się marzeniem i fantazją... bo to jest poważny duchowy upadek!

Ludziom do rozwoju duchowego potrzebny jest odpowiedni pokarm, bez niego nie mogą się rozwijać na tej drodze... i tak jak małe dzieci płaczą, kiedy są głodne, tak dusza człowieka łka, kiedy nie ma odpowiedniego duchowego pokarmu i czuje się bardzo chora.

A tym odpowiednim pokarmem jest: modlitwa, medytacja, kontemplacja, rozważanie nad Słowem Bożym... i tą prawdę musimy wcielić w siebie i zrozumieć, a nie tylko wyuczyć się na pamięć powtarzając te słowa bez zrozumienia.

Zastanówcie się jak często dociera do was sens modlitw, które codziennie mówicie. Czasami nawet nie wiecie do kogo się modlicie i o co się modlicie.

Prawda to Słowo Boże - czyli nasz prawdziwy pokarm, po którym wzrastamy duchowo. Prawda to nasze mleko, po którym rośniemy.

Mówił kiedyś Jezus Chrystus: nie samym chlebem człowiek żyje...

...i to odżywianie musi być systematyczne, a nie tylko od święta. Człowiek potrzebuje modlitwy co najmniej 2x dziennie... ale tej prawdziwej a nie jak lekcje odrobione na kolanie... a wielu ludzi zamiast systematycznej modlitwy woli czytać duchowe książki... nie ma w tym nic złego pod warunkiem, że ich autorzy posiedli już Boskie zrozumienie... a nie tylko ten nic warty chłam, gdzie więcej w nim fantazji niż prawdy, to jest takie ziarno zmieszane z plewami... w dodatku ciężko znaleźć tam ziarno.

Wielu ludzi woli kolorowe czasopisma, filmy, wolą słuchać muzyki, niż usiąść spokojnie do medytacji i posłuchać co Bóg ma do powiedzenia... dlatego taki niedojrzały duchowo człowiek często zachowuje się jak szaleniec... i ludzie tak często klepią bzdury... bo naczytali się tych wszystkich swoich książeczek, zamiast wsłuchać się w głos Boga.

Duchowi ludzie mają wyćwiczone zmysły, rozumieją życie, siebie, innych, rozróżniają dobro i zło. Bardzo rzadko rodzą się ludzie z tą umiejętnością, to są rodzynki w cieście... i z reguły ci są z góry naznaczeni na pełne etaty nauczycieli duchowych... i nie trzeba na świecie pokazywać ich palcem, ludzie ich wspaniale wyczuwają i podążają za ich naukami. Ludzie, którzy mają w sobie już rozbudzony duchowy zmysł wspaniale ich wyczuwają i podążają za ich naukami... potrafią ich słuchać i wyciągać wnioski, to są przede wszystkim ci cierpliwi, co nie łykają szybko wiedzy tylko przeżuwają ją powoli i starannie, tak jak pokarm, z którego chcemy wyciągnąć jak najwięcej wartości odżywczych... bo doskonale wiedzą, że okres nauki jest długi.

Szkoła to nie jeden rok nauki, tylko pół życia, jeśli chcesz się dobrze przysposobić do zawodu... a dla tych starannych i dbających o swoją profesję to całe życie... bo nie można powiedzieć o czymś pełnym, kiedy tego nie przeżyjemy do końca, co do ostatniej minuty.

Nie ma takiego pojęcia "jestem w pełni transformacji"... ponieważ nasze ciało i dusza w każdej minucie życia pulsuje i żyje... a życie to nowość, zmiany, ale przecież te nowości i zmiany nie zachodzą każdego dnia... tak samo nasze fizyczne organy, niby pracują wszystkie codziennie tak samo, ale we wszystkich zachodzą te same fizjologiczne procesy i bywa, że popadają w patologię, niektóre pracują wolniej lub się całkiem wyłączają... a transformacja jest niczym innym jak przemianą, odnową... ale jedne rzeczy zmieniły się wczoraj, drugie zmieniają się dzisiaj, i jeszcze inne zmienią się jutro. Każda nasza komórka ciała zmienia się co parę sekund, ponieważ w naszym ciele zachodzą wielkie chemiczne procesy, które transmutują na coraz to inne poziomy nasze ciało.

Człowiek nie może uzyskać wszystkich umiejętności w krótkim czasie... to jest jego lekcja na całe życie. I nigdy nie wiemy, gdzie jest ta nasza pełnia... w zasadzie dopóki żyjemy nie mamy tej pełni bo to zależy od naszej osobistej wiedzy i życia doświadczeń... a nawet umieranie jest naszym potężnym doświadczeniem... i od tego naszego umierania najlepiej widać jak człowiek jest duchowo dojrzały, właśnie w tej jego ostatniej chwili życia ukazuje swoje prawdziwe oblicze... czy śmierć jest dla niego zupełnie naturalnym procesem... czy histeryzuje się i miota w obawie przed śmiercią. Nasze doświadczenia są tym pożywieniem, które codziennie dostarczamy ciału i duszy.

Duchowa dojrzałość to czasami bardzo długi szmat życia, cierpliwość, pokora w zdobywaniu prawdy, w odłączaniu ziarna od plew... a każdego dnia otrzymujemy do przesiewu nową partię, czasami taką maleńką... a czasami cały wagon... a od tego jak my tą pracę wykonamy będzie zależeć nasza pozycja w naszym świecie... i to jest nasz świat a nie innej osoby.

Na naszej duchowej drodze popełniamy również błędy, czasami potężne... i ważne jest, aby umieć wnieść korektę do własnego życia... umieć naprawić swoje błędy, nauczyć się przebaczać, żałować za grzechy, przeprosić... a najważniejsze, aby zrozumieć te swoje błędy.

Najwięksi święci popełniali błędy, czasami mnóstwo... ale pewnego dnia spojrzeli na swoją kartotekę i postanowili to swoje konto zmienić.

Wielcy święci to ludzie, którzy żyją na tym świecie, grzeszą, popełniają błędy, upadają... każdy człowiek ma swoje upadki... nawet Jezus... jedni dlatego, że grzeszą, inni bo brakuje im siły, aby ponieść swój krzyż... ustają w drodze do swojego przeznaczenia... ale kiedy podnoszą się i idą dalej, wówczas dojrzewają duchowo.

Co cię nie zabije to cię wzmocni...

...to nie wstyd upaść, to wielkie doświadczenie, które pozwala człowiekowi potężnie wzrosnąć... czasami upadek doprawia nam skrzydła dzięki którym wynosi człowieka na same szczyty, kiedy człowiek umie odbić się od dna.

Każdy w jakimś stopniu rozwija się duchowo, nie ma ludzi do końca złych, ani do końca dobrych... i mądrzy ci, którzy umieją wyciągnąć naukę ze swojej pochwały jaką otrzymali... i kiedy zostali skarceni... tylko w ten sposób prawidłowo rośniemy.

Jesteśmy podlewani i przycinani jak winna latorośl... dopiero wówczas nasze owoce mogą być duże, słodkie i wartościowe.

Toteż jeśli chcesz duchowo wzrosnąć, upewnij się czy widzisz prawidłowo swoje życie... i nie udowadniaj mi tego, tylko udowodnij to sobie!

Sprawdź czy masz prawdziwy duchowy charakter, prawdziwy duchowy kręgosłup i prawdziwe duchowe serce, ale nie bajdurz mi tu nieustannie, że kochasz cały świat, że tak łatwo wpada w twoje objęcia i mieści się w twoich ramionach tak doskonale... bo jeśli ktoś tak mówi, to tylko udowadnia światu, że jest lepszy niż inni...

...bo ja tego o sobie powiedzieć nie mogę... owszem, chciałabym kochać wszystkich ludzi, wciąć wszystkich w swoje objęcia...

...ale Panie Boże wybacz mi,
jakoś nie mogę przytulić do siebie tego mordercy
co przed chwilą zabił wielu ludzi,
nie mogę wziąć w swoje ramiona tych co nas nieustannie okradają,
manipulują naszymi umysłami, i tych co kłamią mi prosto w oczy...
i tych, którzy niszczą nasze dusze...
wybacz Panie Boże,
jakoś ich wszystkich kochać nie umiem...
jeszcze nie dzisiaj,
ale może jutro...
kiedy okażą skruchę
i naprawią wszystkie swoje błędy.

I zastanów się czy ty masz już w ręku ten klucz, który otwiera każdy pokład nieba...
i czy ty jesteś na tyle przygotowany, aby do niego wejść...
i zastanów się co weźmiesz w swoim koszu z darami,
czym chcesz zachwycić Boga,
jakie ofiarujesz Mu swoje owoce?

Czy to są te naprędce zerwane, niedojrzałe,
czasami zgarnięte tylko spod drzewa: poobijane, robaczywe, zgnite...
czy może te piękne i słodkie... i czy ty ofiarujesz Panu Bogu te najlepsze?

Twoje owoce będą zwierciadłem twojej duszy.

Vancouver
28 June 2016

WIESŁAWA