MIECZ PRAWDY

POSŁUCHAJCIE BAJECZKI

... na początku było tak pięknie
... miał być wieczny raj...
a w nim wszystko miało poetyckie kształty
i dusza człowieka wymiar małego dziecka...
beztroska, szczęśliwa, kochana...

i cóż takiego człowieku się stało...
zamieniłeś swoją beztroską radość na smutek i cierpienie?
I ileż to wycierpiałeś od tego czasu...
ani tego zliczyć nie potrafisz... ani nie rozumiesz...
zanurzyłeś się w noc nie do zniszczenia...
tylko od czasu do czasu pojawia się w twoim sercu błysk światła,
pocieszy, ukoi i już odchodzi...

odchodzi, ale silniejsza jest twoja natura
i nie uciekasz z tej życia drogi...
i masz siłę się uczyć, jak rozpoznawać te bolesne rzeczy...
i potrafisz analizować wszystkie swoje błędy...

życie nie jest złe...
życie nie jest puste... bezwartościowe...
życie ma swoją gorycz... ale ma i swoje słodycze...
a ile czego na swoją szalkę włożysz, to już twoja sprawa...
życie jest twoim dziełem
i jak go przełożysz... tak będziesz smakował...
ale ty nie patrz na to, co szorstkie i smutne...
ty musisz wiedzieć... i ciężary są lekkie
kiedy dodają ci skrzydeł do lotów...
by usłyszeć własne bicie serca w tym Wszechświecie pełnym tajemnic...

i ta twoja ziemska ścieżka... gdzież cię ona prowadzi...
czy kroczysz po niej na próżno...
czy staczasz się w przepaść?
Bo jakże może być inaczej, skoro twój los jest taki kapryśny i straszny?

Ale musisz wiedzieć,
to dzięki temu strasznemu losowi możesz znaleźć w życiu coś więcej...
choćby pocieszyć bardziej utrapionego, ścisnąć jego rękę...
i patrzysz w jego oczy... i przeglądasz się w nich... i widzisz w nich Boga,
który żyje w tobie, we mnie... i w nim też...
nikt tu nie żyje bez Niego...
pojawia się w oczach i słowach miłosiernego człowieka...

bo każdy człowiek jest czymś więcej niż tylko sobą... jest wyjątkowy...
i kiedy nawet cierpi rozpoznaje te promienie światła, które go prowadzą...
tą ścieżką... do samego siebie...

Namaste

Vancouver
12 Nov. 2018

WIESŁAWA