NATURALNE LECZENIE

CHOROBY UKŁADU TRAWIENNEGO - R. BREUSS
(CZĘŚĆ 1)
LINK! DO CZĘŚCI 2

CHORZY Z UROJENIA

Czy są chorzy z urojenia?
- Zdaniem Breussa, tak, ale spośród stu uważanych za chorych z urojenia, tylko kilku rzeczywiście jest. Wielu uważa, że połowa wszystkich pacjentów, to chorzy z urojenia. - Być może, że niektórzy lekarze tak sądzą, ale pacjent, który naprawdę j e s t chory, a jest o urojenia podejrzany musi współpracować z lekarzami, o czym świadczy przykład samego Breussa:

-"Przez osiem lat wymiotowałem wszystko, cokolwiek zjadłem lub wypiłem. Kiedy jadłem, miałem bóle aż do obłędu, kiedy nie jadłem, myślałem, że umieram z głodu. To był koszmar! - Leżałem w szpitalu i lekarz, ordynator, który mnie prześwietlał sądził, że mam wiele kamieni żółciowych - w co ja absolutnie nie wierzyłem. Błagałem go, żeby zamiast pęcherzyka żółciowego zoperował mi żołądek. - Jednak lekarz uważał, że ma rację i zoperował mi pęcherzyk żółciowy, w którym oczywiście nie było żadnych kamieni. Po operacji lekarz powiedział, że pęcherzyk żółciowy był tylko zgięty i dlatego został usunięty. - Po operacji mój stan był jeszcze gorszy, ponieważ mój żołądek na skutek wcześniejszej, a źle wykonanej operacji (pęknięcie otrzewnej), był zarośnięty! Po dwóch latach byłem operowany na raka żołądka, i ponieważ rentgenolog tak stwierdził! - Niestety nie miałem żadnego raka. - Chirurg badał moje jelita i tu też nic nie znalazł i wtedy zostałem uznany chorym z urojenia. Podczas badania jelit stwierdzono, że gdy trochę wydobrzeję, to trzeba mi będzie wyciąć kawałek jelita grubego. Po następnych dwu latach musiałem znowu wrócić do 39 szpitala i tak minęło osiem lat, w których nigdy nie byłem wolny od bólu i cierpienia i ciągle wymiotowałem. - Więc leżałem j u ż prawie 14 dni w łóżku, w ciężkich bólach i j a k zwykle około północy wymiotowałem, a rano miałem całe u s t a i język we krwi, ponieważ te wymioty były ostre j a k spirytus. Nie mogłem już nawet mówić. - Co rano przychodziło do mnie dwóch asystentów lekarza i kpili:

- Dzień dobry uzdrawiaczu, innym pomagasz, ale sobie pomóc nie potrafisz! - Nie mogłem im odpowiedzieć, ponieważ bardzo mnie bolało w ustach. Żeby móc mówić musiałem nic nie jeść przez cały dzień. Następnego dnia znowu mnie powitali szyderstwem i wtedy im powiedziałem, że mówią j a k małe dzieci. Niech przyjrzą się krucyfiksom - tam już 1900 lat temu powiedziano to samo. Powiedziałem, ze to co ja mam jest tak proste, że trzeba być nie iylko lekarzem, ale i uzdrowicielem, by ustalić co mi dolega. - To proste, jeśli treść żołądka nie przechodzi dalej to na pewno żołądek jest zarośnięty i tam trzeba zoperować. Ci lekarze na to: Pan nie ma już żadnego żołądka, został wycięty. Ja mam to na papierze! Wówczas ci młodzi lekarze mówią: Często się okłamuje chorych, ale my mamy tę wiadomość z Kasy Chorych. Wówczas upewniłem ich jeszcze raz, że mam żołądek dokładnie tam, gdzie oni, że dobrze wiem co o mnie sobie myślą, mianowicie, że sobie tę chorobę uroiłem, co mi już kiedyś powiedział pewien lekarz w wielkim zaufaniu. Mówił, żebym sobie wyobrażał, że jestem zdrowy i wtedy będę nim. Ja na to odpowiedziałem, że autosugestia ma granice i nie ma sensu wyobrażać sobie po amputacji ręki, że się ją ma, bo nie odrośnie. Spytałem tych dwóch lekarzy czy wiedzą jaki opad krwi (OB) ma chory z urojenia? Milczenie - ja: od zera do 3 a ja mam 84! Więc pytam, po co robi się to badanie, jeżeli się z niego nie wyciąga wniosków? Mówiłem im, jak się traktuje tzw. chorych z urojenia i, że nigdy nie wolno ich wykpiwać. Pod koniec tej rozmowy rozstaliśmy się po przyjacielsku, przyznali, że się mylili i sądzą, że dużo się nauczyli. Obiecali porozmawiać ze swoim szefem. Ten kazał mnie prześwietlić.

Wynik?
- Mam żołądek i będę operowany!
Otwarto żołądek i stwierdzono, że jest zarośnięty tak, j a k zapewniałem. Po operacji przyszło do mnie dziewięciu lekarzy, a ordynator powiedział:
- Panie Breuss, tylko Pan miał rację!
Był to rok 1956 - skończył się ośmioletni koszmar."

Piszę to ku przestrodze lekarzy, żeby ten przykład ich przekonał, że chory musi we wszystkim uczestniczyć, gdy diagnoza nie pasuje i zaczyna się podejrzewać chorego o urojenia. Wtedy dochodzi do niepotrzebnych cierpień fizycznych i psychicznych, gdy chory spostrzeże, j a k ludzie na niego krzywo patrzą i sobie go lekceważą. Poza tym dochodzą straty materialne, które się z tego tytułu ponosi i te niepotrzebne, duże koszty, jakie ponoszą zakłady ubezpieczeniowe. Zatem Szanowni Lekarze, zanim nazwiecie kogoś chorym z urojenia, to dobrze się zastanówcie, bo tu zawsze chodzi o los człowieka. Choroba z urojenia j e s t też chorobą.

Mam nadzieję, że tymi wywodami nikt nie został urażony, a błądzić może każdy człowiek. Nikt nie jest nieomylny na tym świecie i co komuś jest naprawdę - jest naprawdę.

cdn...

Opracowała Daniela Gasiecka