NATURALNE LECZENIE

JERICHO SUNFIRE
(CZĘŚĆ 2)
LINK! DO CZĘŚCI 1

Historia zmiany życia Jericho zaczęła się, kiedy przestał jeść gotowaną żywność i żył tylko na owocach.

J.S. - Przeszedłem na frutarianizm w czasie, kiedy mieszkałem w Bristolu. To było traumatyczne doświadczenie, delikatnie mówiąc. Powiedziałbym, ponieważ nawet teraz trudno mi znaleźć słowa, by faktycznie opisać, co się stało, jaki był pierwszy moment. Ale pewnego dnia wstałem, normalnego dnia, normalnego ranka i poczułem się zapchany, zahamowany, przygnębiony - nie mogłem pojąć dlaczego. Kiedy przyszła pora coś zjeść, nie chciałem tego w ogóle zrobić. Coś było nie w porządku. Wtedy starałem się jednak coś zjeść, ale nie mogłem tego zrobić, coś nie było w porządku. I zasadniczo, zmusiłem się do zjedzenia czegoś, ale naprawdę nie chciałem tego robić. Próbowałem myśleć dlaczego, co się dzieje i po prostu zostawić to, pozwolić odejść czy coś takiego, ale po prostu nie chciałem tego robić. A więc po prostu usiadłem i myślałem i po prostu przyszło mi do głowy, że nie czuję się dobrze. Naprawdę nie czułem się dobrze. Siedziałem tam, czułem burzę mózgu na temat tego, dlaczego nie czuję się dobrze. Byłem wypełniony śluzem. Nie mogłem nawet wziąć pełnego oddechu, ponieważ miałem tutaj tyle odpadów. Czułem się przygnębiony i to było coś co zauważałem, że powoli działo się od jakiegoś czasu. I zacząłem się zastanawiać, ponieważ nic z tego, co czułem, nie miało sensu.

Zamiast kontynuować akceptację swojego obecnego stanu bycia i pozwolić depresji, by wyniszczała go dalej, Jericho wziął sprawy w swoje ręce i spróbował czegoś nowego.

J.S. - Patrzyłem w lustro i badałem duszę i coś po prostu powiedziało: „Weź wolny dzień. Wyjdź i kup jakieś owoce”. Z jakiegoś powodu, to właśnie do mnie przemawiało. I to właśnie zrobiłem. Posłuchałem swojej intuicji i to właśnie zrobiłem. Poszedłem na miejscowy indyjski rynek - był tam duży sklep z owocami z całego świata - i kupiłem melona, winogrona, kilka mango oraz - zapamiętam to na zawsze, kupiłem trochę suszonych fig. Wróciłem rowerem do domu i pochłonąłem je natychmiast. Poczułem się fantastycznie, tak naturalnie, jakbym to robił zawsze. W rzeczywistości było odwrotnie, bardzo rzadko zjadłem jakiś owoc. Niebo wie, dlaczego w ogóle chciałem owoce, ale jak powiedziałem, coś naprawdę zadzwoniło na alarm, to był właściwie pierwszy raz, kiedy byłem świadomy swojej intuicji i posłuchałem jej. I jak powiedziałem, poczułem się fantastycznie. To było jak pełny łyk świeżego powietrza, to była całkowita ulga i mogłem dosłownie poczuć swoje ciało, jakby: „Och nie musimy już wkładać wszystkich tych innych rzeczy”.

Jericho tak spodobało się to, co czuł, że spróbował znowu następnego dnia i od tego czasu zaczął eksperymentować z różnymi owocami. Jego nowa dieta spotkała się z początkowym sukcesem, ale w końcu napotkał pierwsze wyzwanie.

J.S. - Robiłem to przez cały tydzień i nie miałem żadnych pragnień czegoś innego - chciałem jedynie owoców. Po siódmym dniu, bum! - uderzenie oczyszczania. Byłem zupełnie tego nieświadomy. Przeczytałem lub przejrzałem może jedną książkę czy coś w tym rodzaju, lecz naprawdę nie miałem dostępu do internetu, aby sprawdzić lub poszukać czegoś na ten temat. Pamiętam, że zamawiałem jakieś frutariańskie magazyny - to nawet nie były magazyny, raczej broszurki. A wcześniej nie zdawałem sobie nawet sprawy, że frutarianie istnieją, myślałem, że byłem jedynym. Myślałem, że stworzę słowo, bo myślałem „weganizm, a ja jem owoce, więc to jest frutarianizm”.

Jak Jerycho czuł się po siedmiu dniach frutarianizmu? Ponieważ Jericho nie miał żadnej grupy wsparcia ani informacji o procesie bycia frutarianinem, uczył się w miarę postępów, polegając na swojej intuicji, aby przeprowadziła go przez ciężkie chwile, szczególnie po pierwszych siedmiu dniach bycia frutarianinem.

J.S. - Miodowy miesiąc się skończył. Uderzenie oczyszczania. Nie było mnie przez siedem dni, przez siedem kolejnych dni leżałem w łóżku z symptomami grypy, i nawet o tym nie wiedziałem. Dla mnie to była po prostu grypa. Dla mnie to było: „Dobrze, w porządku, mam grypę, zła koordynacja”. Nie chodziło nawet o oczyszczanie, ponieważ nic o tym nie wiedziałem. Tak więc potem robiłem to, co wszyscy inni, obwiniałem owoce: to przez owoce się rozchorowałem, to przez owoce miałem grypę. Gdyby owoce były takie zdrowe, nie zachorowałbym na grypę”. Wróciłem więc do gotowanego jedzenia i ponownie było to dla mnie potwierdzenie, że to jest zły kierunek, że to było głównym powodem moich problemów. Ponieważ po tym, jak czułem się tak wspaniale... czułem drobną poprawę wewnątrz siebie. Czułem się odrobinę lżejszy, Czułem się bardziej pozytywny, czułem, jak gdyby odebrany mi został ciężar. A gdy powróciłem do normalnego jedzenia, gotowanego i przetworzonego jedzenia, to wszystko powróciło naprawdę szybko. Było to dla mnie potwierdzeniem, że miałem rację, że to gotowane jedzenie było problemem, i dlatego nie chciałem jeść. To było tak, jakby moje ciało miało już dosyć.

Gdy jego ciało przechodziło proces detoksykacji, Jericho nigdy nie przyszło do głowy, aby szukać pomocy lekarza z powodu swojego stanu. Z odwagą i intuicją kontynuował swoją nową dietę, eksperymentował ze swoim ciałem, co mogło znieść, i posuwał się naprzód, aby pozbyć się zależności od gotowanego jedzenia.

JS - Środki, których używałem by przetrwać dany dzień - na początku nie miałem żadnego. Faktycznie, środki, które stosowałem by przetrwać dany dzień, to było gotowane jedzenie. I właśnie robiąc to odkryłem naszą zależność od tego jak od narkotyku. Ludzie, wymykałem się o drugiej, wpół do trzeciej rano, by kupić frytki. Bóg wie, dlaczego musiałem się wymykać, ale mówiłem sobie: „Będę frutarianinem, będę frutarianinem, będę frutarianinem”, potem się łamałem. I wymykałem się, jakby wymykałem się od siebie, by iść kupić te frytki i szedłem pohulać. I gołym okiem ludzie widzieli i mówili: „Wiesz, masz zaburzenia odżywiania. Skończ z tymi owocami i zjedz coś odpowiedniego”. Ale to był cały proces odstawiania narkotyku. I robiłem te same rzeczy, jakie robiłby uzależniony czy zdrowiejący alkoholik, który może się ześlizgnąć - dokładnie to samo.

Ale my nie postrzegamy rzeczy gotowanych jako narkotyku. Okres detoksu był dla Jericho doświadczeniem uczącym pokory. Jego duma i poczucie siebie napotkały ciężkie wyzwanie.

JS - Moje dzieciństwo było ciężkie, że dalej poszło w twardy sport - liga rugby, na profesjonalnym poziomie. Grałem dla mojego kraju jako amator - i to jest nie lada wyczyn, i grałem z zespołem profesjonalnym przeciw międzynarodowym sławom z różnych krajów, wielkim gwiazdom. Toteż uważałem, że ten frutarianizm będzie jak wietrzyk. Ale nie, było przeciwnie. Konieczność zaakceptowania tego poważnie mnie załamała. To było wielkie uderzenie w moje ego i zrozumiałem, że siła woli nie miała z tym nic wspólnego, zupełnie nic, by osiągnąć sukces. Bo, tak jak mówiłem, objadałem się i cofałem się znowu do gotowanego jedzenia wiele razy. I to stało się wzorcem i w ważnych momentach, jak mówiłem, wasz umysł jest zawsze krok przed wami. W ważnych momentach, kiedy wasz umysł staje się zdesperowany i płata wam figle, kończycie na tym, że w jednej minucie jesteś tak silni jak walec, a w następnej minucie jecie frytki lub wielką szarlotkę czy cokolwiek.

Dla Jericho proces detoksykacji zaczął się dotkliwymi symptomami podobnymi do grypy, które musiał znosić przez cały tydzień. Podczas gdy jego ciało przechodziło oczyszczanie, Jericho sądził, że może to z powodu owocowej diety, więc powrócił do jedzenia gotowanej żywności. Kiedy jednak to zrobił, uświadomił sobie, że gotowana żywność powoduje, że czuje się jeszcze gorzej. Zmagał się, przeskakując pomiędzy jedzeniem gotowanej żywności a jedzeniem samych owoców.

J.S. - Złapiecie się na tym, że wychodzicie i kupujecie najdziwniejszy produkt, jaki możecie znaleźć, którego normalnie byście nie zjedli, gdybyście byli na gotowanym jedzeniu. Ale tylko, żeby zyskać usprawiedliwienie: „Cóż, co, jeśli to kupię? Będzie w porządku, bo to tylko to”. Będziecie tak spragnieni. Ten uzależniający pęd zmusi was do wybrania najbardziej szalonych rzeczy.

Bez żadnego systemu wsparcia, Jericho polegał na własnej dyscyplinie i własnej wiedzy, by przejść przez to wyzwanie.

J.S. - Często to nie było łatwe i nie udawało się. Próbowałem wszystkiego. Próbowałem całej swej twardości: „Nie zamierzam tego robić, nie zamierzam”. Próbowałem każdej motywującej rzeczy znanej człowiekowi. To zostało wywrócone, rozbite w drobny mak, nie było szans. Mój proces detoksykacji, moje uzależnienie od gotowanego jedzenia po prostu szerzyło się, nic nie mogło tego zatrzymać. Jedyna rzecz, o której mogę szczerze powiedzieć, że zrobiła wyrwę, to oczyszczanie.

Na szczęście odkrył płukanie słoną wodą, co pomogło mu znacznie w procesie detoksykacji.

J.S. - Dla mnie płukanie słoną wodą było bardzo skuteczne i byłem zaszokowany, gdy zdałem sobie sprawę z ilości brudu, jaki miałem, nawet po 7 dniach, wciąż był we mnie. I to uświadomiło mi pracę, jaką musiałem wykonać. Dzień życia jako frutarianin - to było dla mnie piekło. To było piekło, aż odkryłem płukanie słoną wodą. Spędziłem wiele dni odtruwając się, oczyszczając, ponieważ to jest bardzo długi proces. Płukanie słoną wodą to była moja najefektywniejsza amunicja przeciwko temu, przez co przechodziłem. To była mała kropka światła na końcu mojego tunelu, bardzo długiego, ciemnego tunelu. Nie mogę nawet zacząć mówić wam, jak ciężki był wtedy dla mnie ten proces.

Jericho wierzy, że bycie frutarianinem jest pierwszym krokiem w podróży do odkrycia naszego duchowego Ja. Proces pokonywania wyzwań ustawionych przez nasz umysł ostatecznie zabierze nas do odkrycia własnego Ja i z czasem, opanowania siebie.

J.S. - Ludzie myślą, że mogą zostać frutarianami w kilka tygodni i będzie w porządku - to wcale nie jest tak. To pierwsza inicjacja na wyższe poziomy świadomości i sposobem dostania się na nie jest wyeliminowanie tego, co obniża waszą świadomość, czyli stworzona przez człowieka przetworzona żywność. Ponieważ, jeśli o tym pomyślicie, jedzenie wytworzone przez człowieka nie ma nic wspólnego z waszym ciałem. Przez większość czasu czułem się marnie. Ale intuicyjnie, czułem się wspaniale. Był to proces pozbywania się gotowanego jedzenia i musiałem przez niego przejść.

Jak wyglądało przejście przez detoksykację i oczyszczanie? Jericho musiał przez to przejść zarówno na poziomie mentalnym jak i fizycznym.

J.S. - Musiałem poradzić sobie z oczyszczaniem, z detoksykacją. Musiałem poradzić sobie z syndromami odstawienia jedzenia, uzależnieniem od jedzeniem. Mój mózg mówił: „Czemu nie mogę tego jeść? Zawsze to robiłem i właśnie to robię. A tu nagle muszę jeść owoce”. Uwarunkowanie na wielu poziomach, i to nie było miłe.

Jericho przeszedł przez całą gamę doświadczeń podczas procesu detoksykacji.

J.S. - Jestem pewny, że wiele z symptomów detoksykacji pochodziło z niejedzenia gotowanych potraw w procesie ich odstawienia, z całego tego uzależnienia. Były to bóle głowy - nigdy nie cierpiałem na bóle głowy, a miałem bóle głowy, u nasady szyi, te denerwujące bóle głowy, silnie drażniące. Pewnego razu dosłownie byłem gotowy wywołać walkę uliczną. Byłem gotowy pobić kogokolwiek. Ktoś wpadł na mnie na ulicy, a ja byłem gotowy do kłótni i walki. Jeśli ktoś spojrzał na mnie źle w kolejce do kasy, kłótnia. Na początkowym etapie, objawy detoksykacji przypominały chorobę, grypę. Często byłem bardzo senny, bardzo przygnębiony, i wiedziałem, że było to związane z tym procesem. Wiedziałem, że to nie przez owoce czuję się chory. Wiedziałem, że to z detoksykacji. Małe, pięcioletnie dzieci podchodziły do mnie i pytały: „Dlaczego jesteś taki chudy?” I to bardzo mnie bolało. Nie radziłem sobie zbyt dobrze z sytuacją utraty wagi.

Po przejściu procesu od bycia frutarianinem do przyjmowania tylko płynów i po dojściu do stanu życia bez jedzenia, z wiedzą, którą zdobył w ciągu całego procesu, Jerycho może spojrzeć wstecz i wyjaśnić wyzwanie, jakiem była utrata wagi.

Całe moje ego wyszło na wierzch. A w rzeczywistości, to była sprawa utraty wagi. Zasadniczo, na przestrzeni lat budowałem moje ciało z wody i tłuszczu. To, co jadłem, stawało się toksyczne, więc moje ciało zatrzymywało wodę, żeby zneutralizować toksyny, i miałem tłuszcz, i byłem spuchnięty. Każdy, kto przechodzi na surową dietę, kto przeskakuje między surowym a gotowanym, będzie wiedział, że się puchnie, że tworzy się opuchlizna. A ja miałem tyle doświadczenia z ciągłym zmianami żywności frutariańskiej i gotowanej, że widziałem, że jestem spuchnięty. Widziałem skutki i zrozumiałem, że byłem spuchnięty przez wszystkie te przeszłe lata. To nie były mięśnie, po prostu byłem spuchnięty, i tego właśnie się pozbywałem. Kiedy przeszedłem na frutarianizm i skończyłem z gotowanym jedzeniem nie byłem już spuchnięty, nie zatrzymywałem wody, bo nie było potrzeby.

Po jedzeniu gotowanej żywności przez całe życie, ciało Jericha potrzebowało teraz czasu, by pozbyć się toksyn, wszystkich, które zgromadził.

A więc moje ciało uwalniało płyny, które były zatrzymywane tak długo. I jeśli możecie sobie wyobrazić zatrzymywanie płynu przez tak długo, to czy wyobrażacie sobie, jak jest brudny? I to wszystko w środku was, wraz z tłuszczami, częściowo strawione odpady, diabelnie toksyczne. Nie wszystko, co oczyszczacie, wychodzi od razu. Nawet po płukaniu wodą z solą. Dlatego musicie robić to przez siedem dni. Nasze jelita są zniekształcone z powodu jedzenia gotowanej żywności. Wasze organy są zniekształcone, przeładowane. Tak więc nie wszystko wychodzi, część ukrywa się w kącikach i uchyłkach jelit i nigdy nie wychodzi, dopóki się nie skurczą i dopóki wszystko nie wróci do swojego pierwotnego stanu.

Pomimo wyzwań, przez które musiał przejść fizycznie i mentalnie, Jerycho nigdy nie czuł się zagrożony ani też nie musiał szukać pomocy medycznej.

Przyjmowałem spadek wagi jakby to był ślepy los - nawet nie myślałem o tym. To raniło mnie, martwiło, że nie wyglądałem tak seksownie. Nigdy nie chodziło mi o zdrowie. Nigdy się nie martwiłem o moje zdrowie, bo nie czułem się zagrożony. Nigdy nie czułem się chory. Czułem się tak, jakbym przechodził przez proces, bardzo ekstremalny proces, ale intuicyjnie nigdy nie czułem, abym był chory i że powinienem szukać pomocy. Zawsze się czułem tak: „Wiesz co? Przejdź to, będzie dobrze”. Zawsze czułem to samo.

Inaczej niż inni frutarianie, którzy mieli pewne trudności z zębami, doświadczenia Jerycho były inne.

To zmieniło moje usta. Były dużo świeższe, było dużo lepiej. Moje zęby były mocniejsze. Nie odkładała się cała ta płytka nazębna od gotowanych potraw. Tak więc nie miałem problemów, o których mówili ludzie. Regularnie poddawałem się działaniu kwasu cytrynowego. Jednak doświadczyłem zmiany - moje zęby zmieniły się, bo nie byłem już opuchnięty, i wtedy zrozumiałem, że jesteśmy opuchnięci na każdym poziomie. To nie tylko skóra czy wasze ciało, wasze usta też są opuchnięte. Tak więc, kiedy wszystko schodzi z powrotem do swojego pierwotnego rozmiaru, wszystko zaczyna się kurczyć i przesuwać, a zwłaszcza wasze zęby - zaczynają się ruszać i myślę, że stąd jest cały ten ból. Miałem ból zębów przez pewien okres czasu. Jako frutarianin miałem zęby w lepszym stanie. Żyłem pewnie ze trzy lata na owocach, całych owocach i sokach owocowych, cytrusowych. Wyciskałem sok z cytrusów. Tak było w późnym stadium frutarianizmu, kiedy miałem zasadniczo opanowany frutarianizm. Kiedy przechodziłem dalej na picie płynów, niczego nie doświadczyłem, tylko odmłodzenia moich zębów, całych ust. W tamtym punkcie większość mojego detoksu już była zrobiona, najtrudniejsza część. Wszystko więc było w równowadze, jeśli chodzi o doświadczenie z odorem ciała, brzydkim oddechem, i tego typu rzeczami. Moje usta nigdy nie czuły się lepiej, nigdy.

Od frutarianizmu Jerycho w sposób naturalny przeszedł do życia tylko na płynach. Tym razem, proces był dużo łatwiejszy ponieważ przeszedł przez najtrudniejsze części detoksykacji podczas etapu frutariańskiego.

Nie planowałem przejść na picie płynów. Dowiedziałem się o piciu płynów, jak tylko opanowałem frutarianizm. Potem uświadomiłem sobie, że już i tak w naturalny sposób przechodziłem na picie płynów 3 lata przed tym jak opanowałem frutarianizm. O jednej rzeczy ludzie zapominają albo nie wiedzą, to znaczy, kiedy się przejdzie cały proces, inicjacje się nakładają. Zatem, kiedy jesteśmy w trakcie, na przykład, opanowywania frutarianizmu, to już zaczyna się inicjacja w picie płynów.

Jericho odkrył, że już przechodził subtelny proces przejścia na picie płynów podczas ostatnich 3 lat frutariańskiego stylu życia.

Byłem frutarianinem od około 10 lat. Podczas tych 10 lat, ostatnie kilka lat to było przejście na picie płynów. I jak mówiłem, nie wiedziałem nawet o życiu na płynach, do czasu aż zobaczyłem to w internecie i uświadomiłem sobie, że to właśnie robię!

Kiedy przeszedł na życie tylko na sokach, ten proces był dużo łatwiejszy, gdyż przeżył on już większą część trudnej detoksykacji podczas etapu frutarianizmu. Tym razem było to bardziej duchowe doświadczenie i rozwój.

Doświadczyłem ponownie uwarunkowań, gier umysłu. Ponieważ myślałem o tym, mój umysł współpracował ze mną. Nie biłem go. Umysł pozwolił mi przejść, współpracował ze mną, dokładnie wiedział, co chcę zrobić i współpracował. Ale tym razem było inaczej. Nie chodziło o sprawy fizyczne. Większość mojej fizycznej pracy została wykonana. Większość mojego odmłodzenia, rozbicia i odbudowy została zakończona. Większość całego emocjonalnego przywiązania została wykonana. Pozbycie się uzależnienia od gotowanego jedzenia zostało zrobione. Picie płynów, to było uczenie się, ale w inny sposób. Tym razem wiele mnie to nauczyło o moim umyśle. To bardziej dotyczyło umysłu. Czy chciałem pozostać w strefie komfortu czy też chciałem podążać ścieżką i brać wszystko cokolwiek przyjdzie? Musiałem usiąść i spojrzeć w duszę, i zdecydować, co chcę robić. Musiałem wziąć pod uwagę futarianizm, picie płynów - wszystko, przez co przechodziłem. Musiałem zdecydować, co chcę robić. Musiałem rozważyć gdzie jestem, czego się nauczyłem i zaakceptować powołanie do bretarianizmu. Zajęło to trochę czasu. Zastanawiałem się, przez co przeszedłem, gdzie jestem. Śmiałem się, płakałem, przeszedłem przez wszystkie emocje. Byłem zły, kopałem kamienie, byłem zły na wszystko przez długi wieczór. Tak potężna była cała ta podróż, to było jak podróż samo-odkrywania, której nigdy nie przeszedłem. Myślę, że niewiele osób by ją przeszło.

Odkąd przeszedł proces detoksykacji i oczyszczania podczas etapów frutarianizmu i odżywiania się płynami, poradzenie sobie z przejściem na niejedzenie było dla Jericho stosunkowo proste.

J.S. - Większość pracy zrobiłem. Teraz odnoszę korzyści z odżywiania się płynami. Nadal mam do przejścia mój proces z bretarianizmem, ale większość pracy zrobiłem. I stałem się takim twardzielem, że proces, jaki mam do przejścia z bretarianizmem jest niczym.

Jednym z jego głównych zmartwień podczas fazy frutariańskiej była utrata wagi. Jednakże, jako bretarianin i z większym doświadczeniem, to już nie był problem dla Jericho.

J.S. - Tak jakby wszystko, przez co przeszedłem jako frutarianin, przygotowało mnie na teraz, na przyszłość. Pewnego dnia, po wielkim odczuciu dobrego samopoczucia - w późniejszym czasie, gdy nakładał się frutarianizm i odżywianie płynami - wskoczyłem na wagę, i nagle przytyłem 10 kilo, tak po prostu. Musiałem pogratulować ciału. To było niesamowite. Wiedziałem więc, że mogą przydarzać się takie cudowne rzeczy, jak to. Przeszedłem więc przez nałożenie się odżywiania płynami i bretarianizmu i zdecydowałem się żyć bez wody. Schudłem trochę, ale na tym etapie nawet mnie to nie ruszyło. Nadal trenowałem. Wszystko było świetne. Byłem większy, niż większość gości na gotowanym jedzeniu.

Pomimo iż Jerycho już nie je, jego energia życiowa jest fantastyczna.

J.S. - Sprawiałem, że ludzie w parku zatrzymywali się i patrzyli z zachwytem na to, co robię, jak rzucałem się dookoła. Chodziłem do parku, gdzie zwykle trenuję i gdy tylko dotarłem do drabinek, ludzie siadali na ławkach i przyglądali się.

Odkąd stał się niejedzącym, Jerycho nigdy nie chorował, nawet w ciągu fazy przejściowej.

J.S. - Czy chorowałem jako bretarianin? Nie, po prostu ewoluowałem z odżywiania płynami, bez żadnych problemów. Nie szamotałem się, nie miałem kaszlu, nie miałem niczego. Nie, nie, nawet żadnego strachu, że robię coś złego, nic takiego.

Jak Jerycho odczuwał całkowite przejście na bretarianizm? Jerycho nie potrafił ukryć radości, kiedy opowiadał o swoim doświadczeniu.

J.S. - Och, to było niesamowite, niesamowite, niesamowite. Gdybym miał kilka czirliderek, krzyczałyby teraz „Daj mi ‘B!’”. To było niesamowite, niesamowite, niesamowite. Spędziłem 15, 16 lat przechodząc przez to, a dopiero teraz czerpię z tego korzyści. Czuję, że jeszcze będę czerpał korzyści z bretarianizmu. To było niesamowite! Przeżywanie mojego własnego życia jest słodkie. Frutarianizm zrobił ze nie mężczyznę, więc mogę sobie z tym poradzić, nie ma problemu.

Przez jaki rodzaj zmian mentalnych i fizycznych przechodził Jerycho?

J.S. - Nie straciłem siły. Pewności siebie miałem na tony, bo widziałem korzyści z samego przejścia przez tą małą rzecz w ciągu trzech, czterech tygodni Przebrnięcie przez cały głód - to nie był prawdziwy głód, to tylko doznania mojego ciała pozbywającego się czegoś, czego potrzebowało się pozbyć, a potem powrót do swojego pierwotnego stanu. Zmiany, które przeszedłem jako bretarianin, to były zmiany mentalne. Moje myślenie się zmieniło - byłem bardziej pozytywny, stałem się bardziej świadomy i bardziej otwarty na rzeczy duchowe. Inna zmiana, którą odnotowałem, to to, że byłem lekki jak piórko i to naprawdę pogmatwało troszkę w moim umyśle, bo to było tak, jakby uczyć się chodzić od nowa. To było jak ponowna nauka biegania, we wszystko wkładałem za dużo siły, bo byłem tak dużo lżejszy. Były momenty, kiedy wstawałem i po prostu przechylałem się na jedną stronę, albo kiedy szedłem byłem całkowicie poza rytmem i wszystkim. Z bieganiem było tak samo - całkowicie poza rytmem i zajęło mi chwilę, by dostosować się do tej całej lekkości.

Jerycho wierzy, że by stać się wolnym od jedzenia, potrzebujemy połączenia z boskością. Nie każdy może stać się bretarianinem. Musimy polegać na swoim instynkcie i intuicji, by ocenić czy możemy wieść życie wolne od jedzenia, polegając całkowicie na kosmicznej energii jako wyżywieniu.

J.S. - Dla mnie osobiście to było duchowe połączenie. Osobiście, nie miałem żadnego pojęcia jak ludzkie ciało może obywać się bez jedzenia, ale wierzę, że dla niektórych ludzi to stan naturalny. Szczerze wierzę, że to nie jest dla każdego. I wierzę, że mam połączenie duchowe, które umożliwia mi powrót do mojego naturalnego stanu, którym jest niejedzenie. To nie było naginanie mojej siły charakteru - to nie miało nic wspólnego ze mną. Jak mówiłem wcześniej, czułem się jak dopuszczony do rozwoju i to wszystko było boską synchronizacją dla mnie i nie było w tym żadnej mojej inspiracji, byłem zdumiony - zupełnie nie miałem nic do tego.

Dla Jerycha prowadzenie życia bez jedzenia jest wciąż trwającym procesem. Chociaż jest on bretarianinem od ponad dwóch lat, nadal czuje, że jest jeszcze wiele do nauki.

J.S. - Nadal uważam siebie za dziecko, uczę się. Wciąż czuję, że mam dużo do oczyszczenia, dużo do ujawnienia. To wciąż jest proces. Przez tę całą podróż, dużo mieszałem, poślizgiwałem się przechodząc na frutarianizm, picie płynów, bretarianizm. I to zawsze będzie proces uczenia się. A wtedy podnosisz się i ruszasz naprzód. Nawet teraz to jest wciąż proces, uczenie się nowych rzeczy.

Treść artykuły znajduje się również w filmie:
Jericho Sunfire - Transitioning to Breatharianism

Pozostałe filmy o Jericho Sunfire znajdziesz w tej tabelce: LINK!

Źródło:
LINK!