Do życia
wszyscy potrzebujemy światła, tak samo jak każda roślinka na tej
Ziemi. Odżywiamy się światłem od chwili poczęcia do chwili śmierci.
Jeśli nie ma światła, nie ma życia - powiedział Joachim.
Do życia wszyscy potrzebujemy światła, tak samo jak każda roślinka
na tej Ziemi. Odżywiamy się światłem od chwili poczęcia do chwili
śmierci. Jeśli nie ma światła, nie ma życia - powiedział Joachim i
choć w pierwszej chwili nie wydaje się to zbyt odkrywcze, jednak
jego opowieść jest o czymś zupełnie nieprawdopodobnym, o czymś, co
jednak wydarzyło się naprawdę.
Dla Joachima światło, to przejawianie się świadomości. To świadomość
tworzy życie. Jednak Joachim zagłębiając się w ten temat dalej,
odróżnia czerpanie życia ze światła od stanu, kiedy człowiek nie je
i nie pije. Stan niejedzenia i niepicia nazywa inedią. Jest to stan,
w którym ciało i umysł pozostają w świetnej formie. Według niego
człowiek może dokonać wszystkiego - jest nawet w stanie żyć bez
jedzenia i picia. Cały sekret polega na tym, czy jesteśmy w stanie w
to uwierzyć.
Joachim twierdzi, że celem jego 2-letniego doświadczenia z
niejedzeniem było “rozpowszechnienie informacji, które mają pomóc w
przywróceniu na Ziemi naturalnych warunków życia”, takich, jakie
istniały przed rozwojem obecnej cywilizacji. Joachim twierdzi, że
może rozbudzić w ludziach pragnienie życia zgodnie z tym, co Ziemia
im daje. Uważa, że społeczeństwo powinno opierać się na organicznych
uprawach warzyw i owoców, na indywidualnych przydomowych ogródkach,
które zapewnią każdemu zdrowe pożywienie.
Przygoda z niejedzeniem zaczęła się dla Joachima od głodówek, które
stosował, kiedy zachorował, wierząc, że będą one skuteczne.
Wyzdrowiał w ciągu bardzo krótkiego czasu. I odtąd doświadczenia z
inedią dały podstawy Joachimowi do stworzenia filozofii o
nieskończonych możliwościach woli i ciała. Człowiek jest zdolny do
życia bez jakichkolwiek pokarmów, nie potrzebuje niczego z zewnątrz,
czyli przestaje być kimś, kto pobiera fizyczną energię, i sam staje
się energią, światłem, czyli, jak Joachim to ujął, zamienia się w
coś, co można nazwać słońcem.
Człowiek
staje się wtedy zupełnie wolny: nie potrzebuje pokarmu, picia, nie
odczuwa zmian temperatury. I mimo że nie mamy do czynienia z
joginem, a nasz Joachim mieszka w Polsce, nagle to, o czym mówi, dla
wielu z nas wydaje się bardzo egzotyczne, ale jest jak najbardziej
”domowe”.
Joachim po raz pierwszy postanowił przestać jeść w 2001r. Nie
przygotowywał do tego swojego ciała, ale zaczął wytwarzać projekcje
tego procesu w swoim umyśle. Kiedy rozpoczął “niejedzenie”, miał za
sobą już wiele doświadczeń z różnymi głodówkami i wiedział, że
potrafią wyprowadzić ciało z choroby. Dlatego też ta głodówka
“absolutna” potraktowana została przez Joachima jako następny etap.
Trwało to kilka miesięcy, choć, jak przyznaje, kilka razy ją
przerywał, kiedy uznał to za słuszne ze względów rodzinnych.
Zaskoczony był tym, że czuł się gorzej, kiedy coś zjadł niż kiedy
znów powracał do niejedzenia. Organizm jego świetnie sobie radził
podczas inedii. W dniach zupełnego niejedzenia i niepicia Joachim
czuł się najlepiej, a wypicie choćby herbaty z cukrem powodowało u
niego “żołądkowe perturbacje”.
Po tej długiej głodówce doszedł do wniosku, że to, co człowiek je,
jest w pewnym sensie uzależnione od wewnętrznego przekonania
jednostki, co powinna jeść. Wówczas umysł projektuje i jakby
uzależnia ciało od tego rodzaju jedzenia. Dodając do tego emocje,
mamy do czynienia z silną wizualizacją, która z kolei tworzy
instynkt człowieka. Ciało działa wówczas według tego programu, albo
też współ-reaguje z otoczeniem i domaga się tego, czego oczekują od
niego inni ludzie, Joachim nazywa to instynktem narzuconym przez
środowisko. Dlatego w różnych miejscach naszego globu ludzie stosują
różne diety. Dla przeciętnego człowieka dieta jest średnią wypadkową
jego środowiska, które zakodowało mu pewne sugestie od momentu
narodzin.
Można z tego
wywnioskować, że są to nie potrzeby ciała, tylko twory umysłu, a te
przecież możemy w każdej chwili zmienić. Podsumowując Joachim mówi:
,,człowiek do życia potrzebuje tak naprawdę tylko woli, ale woli
opartej o swoją wewnętrzną moc”. Postanowienie o życiu bez jedzenia
i picia jest możliwe dla każdego, kto się na to zdecyduje.
No cóż, wydaje się to nam zupełnie nieosiągalne, ale Joachim uważa,
że wystarczy uświadomić sobie, że człowiek nie jest tylko tym ciałem
i umysłem, jest istotą wyższą, a umysł i ciało są tylko jego
narzędziami. Jeżeli będziemy kierowali się naszym wewnętrznym Ja,
możemy zaprogramować sobie taką dietę, jaką chcemy. Z drugiej
strony, jeżeli nie jesteśmy tego świadomi, potrzebujemy tych
wszystkich substytutów, szczególnie ciężkich energetycznie produktów
mięsnych.
Joachim w życiu właśnie kieruje się swoim wewnętrznym Ja. Źródłem
działania jest dla niego jego wewnętrzna moc. W czasie inedii
szczególnie mocno Joachim doświadczał istnienia tej Najwyższej
Energii, tej wewnętrznej mocy. Bywało, że w czasie niejedzenia
Joachim korzystał z prany - energii Ziemi, Słońca, i to także było
dla niego wspaniałym przeżyciem. Działo się to wtedy, kiedy boso
wychodził na zewnątrz, stawał na gołej ziemi w promieniach słońca...
i starał się czerpać z tej energii jak najwięcej i rozprowadzać ja
po całym ciele.
Można by się spodziewać, że taki tryb życia niechybnie doprowadziłby
do śmierci lub ciężkiej choroby. I tu znów niespodzianka. W czasie
tych prób tylko raz, po kilku miesiącach niejedzenia, Joachim poczuł
silny ból i musiał skorzystać z opieki lekarskiej. W innych
sytuacjach, mimo obcowania z ludźmi chorymi na choroby zakaźne,
nigdy nie zdarzyło się, żeby zachorował. Joachim jednak nie poleca
inedii jako sposobu na leczenie się z chorób. To nie jest dobra
motywacja. Najpierw należy właściwie zaprojektować swój umysł,
uświadomić sobie wewnętrzną Najwyższą Jaźń.
Według
Joachima podczas przechodzenia w stan niejedzenia i wychodzenia z
tego stanu, występują takie same objawy, jak przy odchodzeniu od
uzależnień, np. od kofeiny, tytoniu, narkotyków. Dlatego zbyt
pochopne przerwanie nawyku jedzenia może skończyć się tragicznie,
ponieważ jedzenie jest “największym narkotykiem”. Ilość podobnych
symptomów, jak bóle głowy, omdlenia, uczucie marznięcia, podczas
próby przechodzenia na inedię i ich natężenie zależy od tego, w
jakim stopniu organizm danego człowieka został zanieczyszczony. W
pierwszym stadium bowiem organizm przestawia się na proces
oczyszczania ze wszystkich substancji, które są mu niepotrzebne i
które mu szkodzą. Ten proces ma za zadanie przywrócić organizm do
stanu idealnego. Jest przeprogramowywaniem organizmu, zmienia się
ciśnienie krążenia krwi, zmniejsza się żołądek itd. Takie ćwiczenia
jak Tai czy joga, pomagają w procesie oczyszczania.
Każdy człowiek ma w sobie ogromną moc. Moc tworzenia i moc
niszczenia. I tylko od nas zależy, którą moc w sobie wyzwolimy.
Tysiące lat temu, gleba, woda i powietrze były tak czyste, że
człowiek mógł schylić się i napić się wody z rzeki. Dziś jest to
niemożliwe. Swoim działaniem, mimo inteligencji, człowiek zdąża do
samounicestwienia. Mimo że produkuje zbyt dużo żywności, którą
później wyrzuca, w pewnych rejonach Ziemi panuje głód.
Joachim marzy, aby żyć w sposób zbliżony do naturalnego. Podziwiam
jego silną wolę i to, że udostępnia swoją wiedzę na ten temat. Nie
każdy z nas jednak jest na tyle silny, aby zupełnie zrezygnować z
jedzenia.
Dlatego w obecnym świecie
należy stosować dietę wegańską, która oczyszcza organizm i
nie powoduje zatrucia środowiska w takim stopniu jak
tradycyjna dieta.
Źródło:
LINK!