WIELCY LUDZIE

ŚW. TERESA OD DZIECIĄTKA JEZUS
 

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus - którą zwykliśmy posądzać o nadmiar słodyczy i pociech na modlitwie. W rękopisach autobiograficznych napisała:

"Gdy zostaję sama (wstydzę się to wyznać), odmawianie różańca kosztuje mnie więcej niż używanie narzędzi pokutnych... Czuję, że tak źle go odmawiam! Muszę zadawać sobie gwałt, by rozmyślać o tajemnicach różańcowych; nie mogę skupić myśli... Długi czas smuciłam się tym brakiem pobożności, który mnie zadziwiał, bo tak bardzo kocham Najświętszą Pannę, że powinnam z łatwością odmawiać ku Jej czci modlitwy, tak Jej miłe. Teraz już mniej się martwię; myślę, że skoro Królowa Nieba jest moją Matką, jest zadowolona, widząc moją dobrą wolę. Nieraz, kiedy mój umysł pogrążony jest w tak wielkiej oschłości, że niemożliwością staje się dla mnie wydobycie z niego choćby jednej myśli jednoczącej mnie z Bogiem, odmawiam bardzo powoli "Ojcze nasz", a potem "pozdrowienie anielskie"; wówczas te modlitwy porywają mnie i karmią mą duszę o wiele lepiej, niż gdybym je odmówiła setki razy, ale z pośpiechem!...".

POEZJA ŚW.  TERESKI

Moja pieśń na dzień dzisiejszy
Pieśń Celiny "Co kochałam"
Żyć miłością
Moja radość
Dlaczego kocham Cię, Maryjo!

1.

MOJA PIEŚŃ NA DZIEŃ DZISIEJSZY

Me życie jest cieniem, me życie jest chwilką
co ciągle ucieka i ginie.
By kochać Cię, Panie, tę chwilkę mam tylko
Ten dzień dzisiejszy jedynie?

O jutro się modlić nie jestem ja w stanie
Choć nie wiem, jak życie popłynie;
Dziś strzeż mnie, dziś broń mnie, dziś tylko, o Panie,
Przez dzień ten dzisiejszy jedynie.

Gdy myślę o jutrze, przejmuje mnie trwoga,
Tak smutno na łez tej dolinie;
Lecz próby ja pragnę i cierpieć dla Boga
Przez dzień ten dzisiejszy jedynie.

Przy Sercu Twym blisko nie smucę się znojem,
Ni walką, ni trudem - to minie;
Ach, weź mnie o Jezu, i w Sercu skryj Twoim
Na dzień ten dzisiejszy jedynie.

Ach, skończy się wkrótce, to moje wygnanie;
Wiecznego blask zalśni mi słońca,
I śpiewać Ci będę na wieki, o Panie,
To "dzisiaj"' bez kresu i końca.

2

PIEŚŃ CELINY, "CO KOCHAŁAM"

Kocham dawne wspomnienia.
Dziecięce uniesienia...
By serce ustrzec od złego tchnienia,
Bóg mnie okrył światłością
Miłością!

Mimo mej maleńkości,
Dałam Mu dar miłości
Przyrzekłam w serca mego skrytości,
że poślubię Jezusa
Chrystusa

Kochałam w życia wiośnie,
Matkę Bożą zazdrośnie,
Ach i Józefa ! Biegły radośnie,
Hen, do niebios przeźroczy
Me oczy!

Kochałam łany zboża.
Góry odległe, morza...
Bezmiar mi dała szczęścia moc Boża,
Gdyśmy zbierały kwiaty
Bławaty!

Kochałam lilie białe
I drobne kwiatki małe,
Którymi zasiał Bóg łąki całe,
Woń fiołków, czar słodki
Stokrotki!

Kochałam każde ziele
I przechadzki w niedziele,
W gajach słowicze, cudowne trele
I gwiezdny strop niebieski,
Królewski.

Mój pierwszy był uczynek
W Wilię biec za kominek
Sprawdzić, czy dla mnie jest upominek;
Głos mój pieśnią brzmiał wszędy
Kolędy!

Kochałam uśmiech miły
Matki, jej oczy lśniły
Szczęściem, jak gdyby, patrząc, mówiły:
"Już ściele mi się droga
Do Boga!"

"Tam Maryję w koronie,
Aniołki me po zgonie
Ujrzę i złożę łzy me przy tronie,
Za dzieci tu żyjące,
Cierpiące!"

Nade wszystko kochałam
Hostię, w Niej wszystko miałam:
Gdy Pan do serca zszedł, promieniałam,
Przyjęłam Go olśniona
Do łona!

Kochałam ciszę mego
Belwederu jasnego,
Słodką pieszczotę ojca i jego
Drogą głowę zsiwiałą,
Wspaniałą.

Pamiętam błogą ciszę:
Ojczulek nas kołysze
Mnie i Terenię, jeszcze dziś słyszę
Śpiew jego wśród pieszczoty
Sen złoty!

Ach, serce odpoczywa,
Gdy jawi się jak żywa
Dawna, urocza przeszłość szczęśliwa:
W Buissonnets wesoło
Wokoło...

Gdy dom cisza spowiła,
Moją duszę łączyła
Z duszą Tereni nadziemska siła:
Jedno Stwórca wlał tchnienie
W dwa cienie!

Trwałyśmy zespolone,
Jak ogniwa złączone,
Jednym pragnieniem serc zjednoczone:
Ślubować, Zbawicielu,
W Karmelu.

Czarem Włoch się cieszyłam,
Błękitem niebios żyłam,
Ale najbardziej przejętą byłam
Papieża, Króla wzrokiem
Urokiem!

Z miłością niepojętą
Tuliłam ziemię świętą,
Ofiar męczonych krwią przesiąkniętą:
Echo o nich szeptało
I łkało.

O rozkoszy nieznana:
Jam w łzach szczęścia skąpana,
Żem zbroją mego okryta Pana:
Moc Boża ku mnie z krzyża
Się zniża.

Nad to, co świat mi daje,
Wolałam ciche gaje,
Odległe echa, łąki, ruczaje,
Rwałam kwiaty, snując sny
Poprzez łzy.

Kościół był mi pociechą
I dzwonów słodkie echo,
I wiatr, gdy wzdychał nad moją strzechą
A zmrok szedł po ugorze
W tej porze.

Żale synogarlicze,
Cudne trele słowicze,
Kochałam wszystko, ach, nie policzę!...
Owadów loty w chmury,
Ich chóry...

I te róże pachnące,
Perły rosy płonące,
Lubiłam pszczółki po kwiatach mknące,
Gdy zbierały w zawody
W barć miody.

Lubiłam biec w przestrzeni
Zarośli, leśnych cieni,
Chwytałam w blasku słońca promieni
Motyle kolorowe,
Tęczowe...

Lubiłam świętojańskie
Robaczki i niebiańskie
Gwiezdne sklepienia i szlaki Pańskie
I czar białego lica
Księżyca.

Jam ojczulkowi swemu
Pomoc niosła drogiemu,
Sędziwym wiekiem utrudzonemu;
Skarb, szczęście, moja siła
W nim była!

Lubiliśmy bieg fali,
Gromy burz podziwiali;
Wieczorne trele słowicze w dali:
Gdy je niosła hen... rosa
W niebiosa...

Wtem, widzę dnia jednego
Piękna twarz ojca mego
Szuka Chrystusa, dla dziecka swego
Śle ostatnie spojrzenie
I tchnienie...

Jezus zabrał jedyny
Na świecie skarb Celiny
W swoje królewskie niebios wyżyny,
Do zastępów kochanych
Wybranych!

Dziś jam więźniem została;
Ta śmierć wszystko zabrała,
Nicość i próżnię poznać mi dała,
Szczęście w grobie spoczęło,
Usnęło...

Czar kwiatu prędko minie,
Pod stopą trawa ginie...
Zabierz mnie, Panie! W Twojej krainie
Nie lśni łzą ślad po krokach
W obłokach...!

Jak jeleń, gdy chce wody,
Nie wie, co to przeszkody,
Tak ja do źródła biegnę ochłody,
Odetchnąć w Twym spokoju
Po znoju...!

W mym Stwórcy mam nagrodę;
"Trzódce daję swobodę,
Ani pilnuję, ani ją wiodę"
Tylko służę Dzieciątku,
Jagniątku!

Tyś Jagniątkiem wybranym,
Jedynym Ukochanym,
Rozkoszą, szczęścia Tyś oceanem,
Kwiatem na łąk kobiercu
W mym sercu...

Tyś lilią spoza świata,
Twój urok mnie oplata,
Ku Tobie dusza moja ulata:
Chcę Cię w sercu hodować,
Miłować!

Moją Twa miłość, wola,
W Tobie kocham las, pola
I kłosy, które daje nam rola,
I gwiazdki brylantowe,
Śniegowe.

W Tobie mam wszystkie kwiaty:
Konwalie, róż szkarłaty,
Nagietki, jaskry, modre bławaty,
I wszystkie w Twej osłonie
Mam wonie!

W Tobie pieśni liryczne
I harmonie prześliczne:
Ustroń, kaskady, skały rozliczne...
Tyś jest szmerem strumyka,
Wietrzyka...

Tyś tęczą kolorową
I jutrzenką różową,
Wyspą na morzu, muszlą perłową,
Motylem, wiosną, gajem,
Tyś rajem.

W Twej miłości słoneczne
Mam blaski, i odwieczne
Na firmamencie, hen, drogi mleczne,
W Tobie spokój, blask słońca,
Bez końca...

Tyś winnych gron słodyczą,
Leśną puszczą dziewiczą,
Cudami wielką i tajemniczą!
W Tobie piękności zdroje
Są moje.

W Tobie pnące wieczyście
Lian gałęzie i liście,
Czar nenufarów, glicynii kiście,
Drżące pod wiatrem brzozy,
Mimozy.

W Tobie mam wyzłacany,
Łan zbóż w słońcu skąpany;
Drżący, podmuchem wiatru muskany;
Falą mknące zefiry,
Woń mirry.

W Tobie niebios mam ptaka:
Radość - w szacie z wełniaka,
Że taka cudna, niebyłe jaka:
Twe ją zdobią promienie
W desenie...

W Tobie mam jezior błogi
spokój i modre drogi
Wód oceanów, ich srebrne progi
Skarb, co cała moc Boża
W toń morza.

W Tobie mknące okręty,
Szafir nocą rozpięty.
Kiedy bieg ziemi - cud niepojęty
Gasi słoneczne brzaski
I blaski.

W Tobie mam gwiazdę lśniącą,
Jak miłość Twa płonącą:
Niekiedy widzę uchylającą,
Mroki, dłoń Twą kochaną,
Świetlaną.

Ty, którego potęga
Owija świat, jak wstęga,
W każde istnienie do głębin sięga.
Ty mnie z miłości chronisz
I bronisz...!

Jam Twą strzałą zraniona...
Moją jest Uwielbiona
Twarz Twoja, Serce, Postać wyśniona:
Kocham Cię coraz więcej,
Goręcej...

Chcę czcić Cię z Aniołami,
Wielbić z Cherubinami,
Z miłości umrzeć Świętych śladami;
Weź, Jezu duszę moją,
Jest Twoją!

Jak ćma, gdy płomień świeci,
Niepomna zgonu leci,
Tak w Twej miłości, która żar nieci,
Pragnę być pogrążona
Spalona...

Zbliża się uroczyste
Święto w niebie wieczyste!
Milczącą harfę zabiorę, Chryste,
Z nią pójdę pod Twe stopy
W nieb stropy...!

Z Tobą Marię wśród chwały,
Ujrzę - niebian huf cały,
I serca, które tu mnie kochały,
Przygarną mnie do siebie
Tam w niebie...!



3.

ŻYĆ MIŁOŚCIĄ

W wieczór miłości, już bez przypowieści
Rzekł Jezus uczniom: "Ten, kto mnie miłuje
I wszystko, co się w mej nauce mieści,
Ochotnym sercem chować usiłuje,
Ten i od Ojca umiłowań będzie -
Ojciec wraz z Synem u niego zagości
I już na ziemi odpoczywać będzie
W wiecznej miłości".

Więc żyć miłością - to posiadać Ciebie,
O Jezu, - Ojca Słowo wiekuiste,
w Twej miłości zgubić całą siebie
I wchłaniać Ducha płomienie ogniste,
Bo kiedy Ciebie o Jezu miłuję,
Wtedy i Ojciec cały mi się daje,
Trójca Najświętsza w mej duszy się staje
Więźniem miłości.

Więc żyć miłością jest to - Królu chwały -
Żyć Twoim życiem - wesele przeczyste!
Jak Ty ukryty żyjesz w hostii białej,
Tak ja się ukryć chcę z Tobą, o Chryste!
Dwom miłośnikom samotności trzeba -
Spojrzenie Twoje całą mą radością,
W nim tu na ziemi mam już przedsmak nieba,
Żyję miłością!

By żyć miłością, nie w Taboru chwale
Stawiać nam trzeba przybytki na ziemi,
Lecz za Jezusem mężnie i wytrwale
Wciąż postępować śladami krwawymi.
W niebie spoczynek czeka na mnie błogi -
Tu, krzyż jedyną moją szczęśliwością,
Patrząc na niego, jako na skarb drogi,
Żyję miłością!

Ach żyć miłością - to dawać bez miary,
Bo kto miłuje, w liczbach się nie gubi,
I nic za swoje nie żąda ofiary,
Wiedząc, że miłość rachować nie lubi.
Lekko biec mogę bo wszystko oddałam
Sercu Bożemu, co tryska słodkością
Jeden skarb tylko sobie zatrzymałam
Żyję miłością!

Życie miłości precz wyrzuca trwogę,
Wszelkie wspomnienie występnej przeszłości
I dawnych grzechów lękać się nie mogę,
Bo je wyniszczył już ogień miłości.
W Twoich płomieniach z rozkoszą się gubię,
O święty ogniu - Tyś moją radością,
W Tobie jedynie cieszę się i chlubię,
Żyję miłością!

Ach żyć miłością - to w naczyniu kruchym
Trzymać ukryty skarb nieba całego,
Ja nie anielskim jestem przecież duchem -
Żyję w powłoce ciała śmiertelnego,
Ty widzisz, Panie, upadam co chwila,
Lecz Ty się moją nie zrażasz słabością,
Twa dłoń mię dźwiga, twarz ku mnie się schyla,
Żyję miłością!

Ach żyć miłością - to płynąć wytrwale
Z hałasem miłości na rozpiętej żagli,
Wesele, pokój siejąc wokół stale.
Sterniku Boski! Twa miłość mnie nagli!
Ciebie samego w duszach bliźnich widzę
Miłość mi gwiazdą i serca radością,
Hasła mojego się nie wstydzę,
"Żyję miłością"!

Ach żyć miłością, gdy śpisz w łódce mojej,
To znaleźć pokój wśród szalonej burzy,
Bym Go zbudziła, Pan mój się nie boi -
On wie, że czekam końca mej podróży.
Wiara niebawem rozedrze zasłony
Dzień jeden tylko... oddycham ufnością...
Miłość tchnie w żagiel - mknę w wieczności strony.
Żyjąc miłością!

Ach żyć miłością - to Mistrza i Pana
Błagać, by wzniecał płomienne zapały
W duszy wybranej i świętej kapłana,
By stał się czysty jak serafin biały.
Za Kościół święty wciąż modlić się z wiarą,
Jako za matką, błagać Cię z ufnością,
Za jego święte sprawy być ofiarą -
To żyć miłością!

Ach żyć miłością - to Twarz Twoją świętą
Obmywać łzami i skruchą ocierać,
Słysząc, jak bluźnią miłość niepojętą,
Z bólu i żalu na poły umierać
I Twoje święte Imię błogosławić
I za bluźnierców błagać z żarliwością
Wierząc, że możesz i chcesz ich zbawić,
To żyć miłością!

Ach żyć miłością - to oblewać łzami
Wraz z Magdaleną nogi Twoje święte,
Jej pocałunki wespół z wonnościami
Wdzięcznie przez Ciebie zostały przyjęte.
Widząc to wstaje i na Twoją głowę
Olejek zlewa ze świętą śmiałością.
Serce me Twarz Twą namaścić gotowe
Moją miłością!

"Ach żyć miłością! - gdzież większe szaleństwo?
Świat na mnie woła: porzuć to śpiewanie!
Daremne życia Twojego męczeństwo,
Daremne Twoich wonności rozlanie!..."
Kochać Cię Jezu - jak płodna to strata!
Dla Ciebie tylko wszystkie me wonności,
Chcę przeto śpiewać, schodząc z tego świata:
Konam z miłości!

Umrzeć z miłości!... o męczeństwo błogie!
Tego męczeństwa pożądam jedynie.
Cheruby, nućcie wasze pienia drogie!
Wygnanie moje już wkrótce przeminie...
Grocie płomienny, nim wieczność nastanie,
Pochłoń mnie całą, nie szczędź Twej własności,
O Boski Zbawco, spełń moje żądanie:
Umrzeć z miłości!

Umrzeć z miłości - to nadzieja moja!
Gdy ziemskie ze mnie opadną kajdany,
Innej nagrody nie chce sługa Twoja,
Jak tylko Ciebie, o Panie nad pany !
Miłości Twojej trawi mnie pragnienie.
Rozpal mnie całą, wyniszcz w zupełności,
Bo moje niebo, moje przeznaczenie:
Żyć w Twej miłości!



4.

MOJA RADOŚĆ

Wielu na ziemi mknie ludzi
W próżnej za szczęściem pogoni
We mnie to pragnień nie budzi,
Radość w mym sercu się chroni.
To kwiat, który nie jednego
Dnia zakwita, kwitnie wiecznie!
I czarem dnia wiośnianego
Uśmiecha się wciąż słonecznie...

Och, jam aż nadto szczęśliwa,
Bóg mi hojnie łask udziela,
Więc dusza ma nie ukrywa
Swojej radości, wesela!
Radość, to kochać cierpienia,
Uśmiecham się, choć ból rani,
Wdzięczna za me doświadczenia
I ciernie między kwiatami.

Gdy niebo skryła zasłona
Błękity w cień się spowiły,
Radość mam, żem poniżona,
Że mnie ciemności okryły.
Ach, mój Pokój, to jedynie
Pełnić, co chce Jezus drogi,
Wtedy moje życie płynie
W dzień, czy w noc, bez żadnej trwogi.

Mój Pokój, to być maleńką,
Bo gdy padam, gdy się chwieję,
Pan mnie dźwiga świętą ręką
Więc radością promienieję
I zdwajam mych pieszczot dary,
Mówię, że dla Niego żyję,
Że miłuję Go bez miary,
Nawet gdy mi się ukryje!

Mój Pokój, gdy w utajeniu
Chowam me łzy przed siostrami,
Jakie rozkosze w cierpieniu,
Gdy je zarzucam kwiatami...
Abym Pana radowała,
Ból mój okryje milczenie,
W uśmiechu Jego jest cała
Radość, choć w sercu mym cienie.

Mój Pokój, to walczyć stale
Niecić w sercach żar miłości,
I każdą Panu dać chwilę,
Mówiąc, ku Jego radości:
Braciszku Boski, dla Ciebie
Zniosę przeżycia najkrwawsze,
By radość - ofiarę z siebie
Dać i weselić Cię zawsze!

Pragnę jeszcze żyć na ziemi,
Jeśliby Twa wola była,
Lub iść do nieba z świętymi,
Byłem Ci radość sprawiła.
Żyć będę, chociaż powieki
Zamknę, miłością strawiona.
Kochać Cię, Boże, przez wieki
To radość ma nieskończona!



5.

DLACZEGO KOCHAM CIĘ, MARYJO

O Matko, niech pieśń moja dziś ku Tobie płynie,
Dlaczego z mej miłości przynoszę Ci dary,
Czemu w duszy, gdy myślę o Tobie jedynie,
Nie budzą lęku Twojej wielkości bezmiary.
Ach! Twej chwały, Mateńko, ni pojąć, ni mierzyć,
Ona blaskiem przewyższa Świętych w zaobłoczu!
Że jestem Twoim dzieckiem, trudno mi uwierzyć...
Ja nie zdołam przed Tobą, Maryjo, podnieść oczu.

Zawsze płomień miłości dziecko w piersi czuje,
Na myśl, że Matki serce wspólnie z nim cierpiało:
Królowo, Twoje Serce, ach, ja to pojmuję,
By zyskać moją miłość, ileż łez wylało!
To, co mówią o Tobie Ewangelii słowa,
Zbliżyć mi się do Ciebie i patrzeć ośmiela,
Tak prosta życia Twojego osnowa,
Żyłaś, cierpiałaś, jak ja, Matko Zbawiciela!

Gdy Ci anioł zwiastował poczęcie, Dziewico!
Boga, który świat cały trzyma w mocy swojej,
Wydawałaś się trwożną, dziwna tajemnico!
Boś myślała o skarbie dziewiczości Twojej.
Ja pojmuję, że dusza Twa pokorna, czysta
Tak drogą była Bogu, jak w niej przebywanie,
Ja wiem, że tylko ona, jasna, promienista,
Mogła służyć samemu Stwórcy za mieszkanie!

Kocham Cię, jako Pana służebnicę małą,
Któregoś zachwyciła pokory wielkością.
Ty w pokorze posiadasz swą potęgę całą,
Przez nią Cię Trójca Święta darzy obecnością.
I dla niej Cię otoczył dobry, miłościwy
Duch Boży. I w łonie Twym miał przybytek godny,
Gdy dla nas postać ludzką przyjął, Bóg prawdziwy,
Którego Imię: Jezus, Twój Syn pierworodny!

Ty wiesz, Maryjo, że mimo mojej maleńkości,
Jak Ty w sercu posiadam Wszechmocnego Pana,
Lecz nie wzbudzą we mnie lęku ułomności,
Skarb Matki to skarb dziecka, Matko Ukochana!
Jam dzieckiem kochającym mocą duszy całej,
Czyż Twa miłość i cnoty nie są także moje?
Gdy do serca wstępuje mój Pan w Hostii białej,
Niech w mym sercu znajduje, Matko, Serce Twoje!

Ty mi dajesz rozumieć, że iść w Twoje ślady,
To nie jest trudną rzeczą, Królowo wybranych!
Wąskiej do nieba ścieżce nie dałabym rady,
Gdybyś przez nią nie wiodła blaskiem cnót świetlanych.
Przy Tobie pragnę zawsze pozostać maleńką,
Niechaj Twoja pokora przykładem mi będzie,
W domu świętej Elżbiety poznałam, Mateńko,
Jak ziarna miłosierdzia mam rozsiewać wszędzie!

Tam, klęcząc słucham, słodka Królowo Aniołów,
Wzniosłego hymnu, który z Twego Serca tryska,
Ty mnie uczysz melodii niebieskich zespołów,
Dziękczynnej, żem jest Zbawcy mojemu tak bliska.
Twoje słowa miłości to tajemna rosa,
Która po wszystkie wieki da ożywcze tchnienie,
Przez Ciebie wszechmocnego zesłały niebiosa,
Rozmyślam, błogosławiąc Najświętsze Wcielenie.

Opiekun Twój nie widział cudu Zwiastowania,
Więc pogrążony w smutku, płakał Józef święty,
W swej pokorze nie dałaś niczym do poznania,
Że w Twoim żywocie Zbawiciel poczęty!
Jakże Cię kocham za to milczenie wymowne!
To symfonia melodii nikomu nie znanej,
Ona moce Twej duszy ujawnia cudowne,
Ty widzisz pomoc tylko w krainie świetlanej!

Widzę Cię, wraz z Józefem zewsząd odepchniętych,
Gdy szukacie w Betlejem, kędy głowę złożyć;
W każdym domu brak miejsca dla biedaków świętych,
Nikt Warn, Przeczysta Matko, nie chce drzwi otworzyć.
Możni miejsca zajęli! zaledwie w stajence
Dano Dziewiczej Matce wydać Stwórcę nieba,
O Maryjo, jakżeś cudna w tej Twojej udręce,
Aby taką być, na to Twej wielkości trzeba!

Gdy słyszę, jak cichutko Słowo Boże kwili!
Kiedy widzę, jak Stwórca w pieluszki spowity...
Maryjo, czy mam zazdrościć Aniołom w tej chwili?
Ich Bóg jest moim Bratem, to rozkoszy szczyty!
Kocham Cię, żeś, Najświętsza, u ziemskich wybrzeży
Kwiat niebiański z Bożego tchnienia rozwinęła
I, że przyjmując hołdy królów i pasterzy,
Radość ukryłaś w sercu, żeś Boga poczęła.

Kocham Cię, że zniżając świętość swą, z innymi
Niewiasty niesiesz Syna swego do Świątyni,
Za to, że Go podajesz rękami własnymi
W objęcia Symeona, Najświętsza Władczyni.
Jam najpierw uniesiona, szczęśliwa, wsłuchana
W hymn chwały, lecz gdy starzec swe proroctwo wieści,
Do serca mego trwoga napływa o Pana,
Twoje, Matko, przeszywa ostry miecz boleści!

Królowo męczenników, do zmierzchu dni Twoich
Miecze boleści będą ranić Twoje Serce;
Teraz porzucasz, Matko, strony ojców swoich
W ucieczce przed Herodem, by żyć w poniewierce...
W fałdach szaty ukryty śpi Jezus spokojny,
A Ty Najświętsza, zawsze posłuszna, bez zwłoki,
Gdy Cię w podróż przynagla Józef bogobojny,
Idziesz w dal, choć noc skryła ziemię i obłoki...

Tam, na ziemi egipskiej, w biedzie, słodka, cicha,
Zdajesz mi się w swym Sercu spokojną, radosną;
Wygnanie? Twoje łono swobodnie oddycha,
Jezus jest Twą ojczyzną, Twym niebem, Twą wiosną...!
Lecz potem gorzki smutek znów w Jerozolimie
Napełnia Twoją duszę, zginął Jezus drogi...!
Trzy dni szukasz Go wszędzie, szepcąc słodkie Imię;
To było Twe wygnanie! Pełne bólu trwogi.

Na koniec Go wśród grona uczonych znajdujesz,
Gdzie budzi podziw starców dookoła siebie
I wołasz: "ach, mój Synu! - drżąca obejmujesz -
Oto wraz z ojcem płacząc, szukaliśmy Ciebie!"
I gdy tulisz do łona jedyne swe Dziecię,
Słyszysz prostą odpowiedź Jezusa Małego:
"Czemuście mnie szukali! - czyż o tym nie wiecie,
Iż trzeba, bym o rzeczach myślał ojca mego?!"

Ewangelia mi mówi, że podziwu godny,
Wzrastał w mądrości Jezus, a zawsze poddany
Ojcu i Matce swojej, posłuszny, pogodny,
Jak tylko mógł być Maryi Syn umiłowany.
Poznałam tajemnicę idąc Jego śladem,
Do świątyni nie tylko wiodła Go nauka,
O Matko, Syn Twój pragnął, byś była przykładem,
Niech dusza, w nocy wiary też Jezusa szuka.

Jeżeli Stwórca świata dał cierpienia tyle
Swej Matce, że konała z bólu i goryczy,
To łaską dla nas cierpieć przez wygnania chwile,
A cierpienie z miłości jest szczytem słodyczy!
Wszystko, co dał mi Jezus, niech weźmie z powrotem,
Powiedz Mu, Przenajświętsza, niech mnie nie oszczędza.
Gdy się skryje, zaczekam, Ty wiesz dobrze o tym,
Do dnia, w którym się zetli życia mego przędza.

W Nazarecie, Przeczysta, pełna Bożej łaski,
W pracy i biedzie żyłaś pośród swej rodziny,
Nie zdobiły zachwyty, uniesienia, blaski
Dni Twoich szarych, Matko Królewskiej Dzieciny.
Biedakom, których mnóstwo na ziemskim padole,
Otuchę niosło Twoje oblicze anielskie,
Znosiłaś w ciężkim trudzie, wspólną z nimi dolę,
By wskazać im wieczyste wybrzeża niebieskie.

Podczas tych dni przesmutnych, Matko Uwielbiona,
Pragnę z Tobą być razem, gdy trwa me wygnanie.
Jakże do głębi dusza moja zachwycona,
Odkrywając w Twym Sercu miłości otchłanie!
Ty mnie uczysz, Najświętsza, smutku i wesela,
Pod ócz Twoich spojrzeniem pryska bojaźń wszelka,
Wiem, że łzy i radości Serce Twe podziela
I błogosławi życiu Twoja dobroć wielka!

Widząc niepokój w Kanie młodych oblubieńców
Powiedziałaś Synowi, co było ich troską,
Tyś współczuła w kłopotach biednych nowożeńców
I znałaś niepojętą Jezusa moc Boską.
- Nie zaraz spełnił prośbę, rzekł: "Co mnie i tobie
niewiasto: jeszcze moja nie przyszła godzina".
Lecz w Sercu zwie Cię Matką i o Twej osobie
Myśli, gdy na Twą prośbę cuda rozpoczyna.

Dnia jednego, gdy rzesza nauki słuchała
Tego, którego miłość wszechświat ogarnęła,
Ktoś się do Pana zwrócił, Tyś na wzgórzu stała,
Żeś się, Najświętsza z Synem zobaczyć pragnęła.
Pan powiódł po zebranych miłosiernym, rzewnym
Wzrokiem, a chcąc okazać wszystkim miłość swoją,
Powiedział: "Któż jest matką, kto jest moim krewnym,
Jeżeli nie ten, który czyni wolę moją"?

Matko Niepokalana, Tyś się nie zdziwiła,
Ani słowa Jezusa nie były przyczyną
Smutku Twego, przeciwnie, Tyś się ucieszyła,
Że Jezus tu, na ziemi, zwie nas swą rodziną.
Jakże Cię Matko nasza mamy nie miłować?
W bezgranicznej hojności skarb niebieski dajesz;
Gdy Jezus ma swe życie za nas ofiarować,
Ty w Sercu swym strapionym radości doznajesz!

Twą miłość równać można tylko z Jezusową,
Godzisz się na rozstanie, na Syna ofiarę,
By nam być wspomożeniem na ziemi, Królowo;
Kochać to dawać wszystko wraz z sobą bez miary!
Zbawiciel widział w Serca Twojego skarbnicy
I znał ogrom uczucia, miłości i troski,
Więc chciał, by w Tobie mieli ucieczkę grzesznicy,
Gdy po męce do nieba wróci, On, Syn Boski!

Ty mi się jawisz, na Kalwarii szczycie,
U stóp Krzyża, jak kapłan, gdy ofiarę składa;
By przebłagać gniew Ojca, Zbawiciela życie
Niesiesz, Twe Serce większych skarbów nie posiada...
Już prorok przepowiedział tę mękę bezkresną:
"Nie ma w świecie cierpienia podobnego Twemu".
Królowo męczenników, Tyś Matką Bolesną,
Za krew Serca oddaną ludowi grzesznemu!

W ostatniej chwili Chrystus poleca Ci Jana
I schronieniem dla Ciebie jego dom się staje.
Oprócz tych wiadomości Matko Ukochana,
Nic więcej Ewangelia o Tobie nie daje.
To głębokie milczenie Ewangelii świętej
Pozwala nam rozumieć, że wszystko opowie
Swoim wiernym sam Jezus, w łasce niepojętej,
Że w niebie o Twym życiu każdy z nas się dowie!

Wkrótce w Bożych niebiosach będę Cię widziała,
Gdzie pieśń Świętych o Tobie napełnia przestrzenie,
W ranku mojego życia, Tyś mi uśmiech dała;
Uśmiechnij się znowu, oto już wieczoru cienie!...
Nie trwożę się Twych blasków po ziemskiej ciemności,
Jam cierpienia dzieliła Twe i ciężkie znoje...
Teraz u stóp Twych pragnę śpiewać hymn radości:
Czemu kocham Cię Matko? - bom ja dziecię Twoje