Jeśli ktoś byłby naprawdę
świadomy wartości ludzkiego życia to by już wiedział, że
to w ludzkim ciele jest ukryta cała jego duchowość, a
nie w kościele czy innym świętym budynku pod patronatem
innego człowieka. Ten temat poruszałam już od dawna, ale
wiem, że ciągle jest niezrozumiany i budzi wiele
kontrowersji, więc będę dotąd pisać, aż jako tako ludzie
zrozumieją temat... a w dodatku i w moim ciele zachodzi
dużo zmian, które dają mi np wskazówki i pokazują co w
takim małym ciele człowieka może zaistnieć, do czego ono
jest zdolne... o czym nawet człowiek nie śni.
Boskie zmiany w ciele spowodowane są przede wszystkim na
duchowym poziomie (tak tak, boskie, bo my jesteśmy tym
elementem), co prawda poziom duchowy osoby żyjącej na
tym świecie uznanej za świętą musi wynosić około 70%.
Niestety świat w większości populacji posiada poziom
zaledwie 35%. Toteż życie tych świętych ciężko zrozumieć
przeciętnemu człowiekowi, w dodatku ich ciała, kiedy
zbliżają się coraz bliżej własnego urzeczywistnienia
ulegają potężnym zmianom. Gdy taka osoba osiąga poziom
duchowy z powodu zmian ich umysłu i intelektu, ich ciało
zostaje naładowane coraz to większą Boską Świadomością.
Przede wszystkim u tych osób jest inny próg miłości, bez
żadnych oczekiwań, po prostu dają światu to co mają. Nie
oczekują pieniędzy, a nawet dobrego słowa... dają i idą
dalej.
Wraz z wewnętrznymi mentalnymi zmianami zachodzą jeszcze
fizyczne, które można zobaczyć również na ich ciałach,
jednym słowem boskości nie da się ukryć, staje się
widoczna również na ciele fizycznym w postaci tzw.
“boskich zmian”. Trzeba tylko umieć je dobrze czytać.
W obecnym świecie nie ma badań medycznych, które
określiłyby nam zmiany fizyczne ciała podczas wznoszenia
duchowego, lecz najstarsze indyjskie wersety opisały je,
starożytny człowiek miał wiedzę na ten temat, czego nie
posiada współczesny człowiek. Wszystko to co przekazuje
to tylko misz-masz nie wiadomo czego, tak jak jemu
wygodnie.
Osoby takie cechuje lekkość ciała, umiar, przyjemna
złotawa skóra, melodyjny głos, wyglądają dużo młodziej
od rówieśników. Następuje również zmiana koloru
paznokci, robią się złotawe, podobnie jak ich skóra. Te
osoby o złotawym zabarwieniu podążają przeważnie ścieżką
wiedzy. Zmieniają się również ich włosy, są gęste,
jaśniejsze, zaczynają falować, ich twarze stają się
błyszczące, bardziej świeci się ich skóra i wiele
więcej.
W czasach, w których my żyjemy na Ziemię docierają
ogromne ilości światła, następują liczne zmiany na całej
Ziemi i w naszych fizycznych ciałach. Nie możemy być
mocno zdziwieni, że w tych czasach zwiększa się ucisk,
ponieważ Ziemia przechodzi z 3 wymiaru do 5. To jest
bardzo szybki ruch, pęd, a tu na Ziemi ciągle mamy ludzi
na różnych poziomach duchowych. Jedni chcą prowadzić
drugich a duchowość to wolność, a nie ucisk i
prowadzenie innej osoby na smyczy.
W skali planetarnej dokonuje się ogromna zmiana, ten
temat był poruszany przeze mnie wielokrotnie, dużo lat
wcześniej, z powodu czego byłam nawet wyśmiewana... myślę,
że obecnie coraz więcej ludzi rozumie już ten proces.
Planeta mutuje i podobnie wszystkie istoty na niej,
toteż w komórkach wszystkiego co żyje na Ziemi zachodzi
transmutacja. Ziemia idzie do wyższego wymiaru i
następują także zmiany naszej fizycznej formy i natury
na wyższą. W naszych ciałach zachodzą przeróżne reakcje
chemiczne, tworzone są zupełnie nowe kombinacje,
oczywiście nasze ciała zaczynają się różnić od
poprzednich. Wzrost duchowy człowieka nie odbija się
tylko w jego sferze mentalnej, w jego naturze,
transmutacja rozciąga się na całe fizyczne ciało,
następują zmiany w chromosomach, w komórkach tworzących
geny. Kodon jest tripletem nukleotydów, który jest
częścią kodu genetycznego organizmu. Kod genetyczny
określa konkretny aminokwas w białku, który albo
rozpoczyna lub zatrzymuje syntezę białka, co oznacza
składanie różnych składników. Na tej zasadzie każdy
organizm albo rośnie albo jest niszczony np poprzez
choroby w ciągu naszego życia (rośnie, kiedy organizm
zdrowieje albo rozwija się duchowo).
Wiele dzisiejszych nauk mówi o mutacji a także
transformacji komórkowej. Jakby na tą naszą
transformację nie patrzył, powinniśmy przyjąć do
wiadomości, że zachodzą obecnie w naszych ciałach duże
zmiany w DNA (stąd też na świecie tyle różnych chorób,
ponieważ nasze ciała nie radzą sobie z tą mutacją, są
zbyt mocno zanieczyszczone).
Nasze DNA będzie ewoluować z 2 helis do 12 (też jest już
na tej stronie sporo materiału na ten temat)... a nawet
pojawi się 14 nitek DNA, które będą odpowiadać centrom
energii (czakrom, meridianom) wewnątrz i na zewnątrz
naszego ciała.
Nie jest to nic nowego, takie DNA znajdowało się w
naszych ciałach ponad 300 000 lat temu. W komórkach
ludzkiego ciała znajdują się włókna kodowane światłem,
drobne nici energii, które niosą informacje. Kiedy te
nici pracują razem są podobne do kabla światłowodowego,
tworzą helisę DNA, wówczas energia, która do nas dociera
zaczyna przez nas łatwiej przechodzić. To tak jakby
nasze komórki musiały się trochę rozdzielić.
Osoby, w które wnika więcej energii dostają wyższe
wibracje fizyczne, które dla nich samych są dziwne,
czasami czują się chore, czasami się boją, bo lekarze
nie znajdują w nich chorób.
Dzieje się to dlatego, że podczas tego procesu nasze
układy hormonalne mogą przyspieszać lub spowalniać, co
powoduje w nas różne zakłócenia, oczywiście ciężko to
nam zrozumieć i lekarze także nie znają zagadnienia. Ci
szukają patologii w człowieku, nikt ich nie uczy o
duchowych “chorobach”.
Będą zmiany również w pamięci, koncentracji, tu zdarzają
się odloty od rzeczywistości, zbyt dużo rzeczy
przemieszcza się między sobą i muszą powoli znaleźć
swoje miejsce albo opuścić nasze ciała. Taki człowiek
staje się wysoko energetycznym transformatorem.
Uwierzcie mi na słowo, to bardzo wysoki poziom energii
jakiego normalny człowiek nie byłby w stanie znieść, a
nasze ciało staje się morzem tej energii aż samemu
człowiekowi, który nosi tę energię trudno uwierzyć, że
jest zdolny udźwignąć w sobie tyle elektryczności w tak
kruchym ciele - wygląda na to, że to ciało nie jest
takie kruche i małe jak my myślimy.
Doświadczam tego procesu od 19 lat, a ostatnimi
miesiącami jeszcze bardziej wszystko się nasiliło... a
było już tak fajnie i myślałam, że nie wrócę w stare
buty. W stare buty nie wróciłam, przyszło zupełnie coś
nowego, niespodziewanego ale to dalszy ciąg. Czuję każdą
komórkę w ciele i mało pomagają wszystkie pomocnicze
zabiegi aby tej energii troszkę od siebie odsunąć, co
bym nie robiła intensywność energii elektromagnetycznej
zwiększa się w moim ciele... uwierzcie mi, bywa to bardzo
ciężkie w codziennym życiu. W dodatku dzieje się to na
wszystkich poziomach naraz, a nawet czuję to w
podświadomości.
Proces naszej transformacji w nasze nowe ciało trwa
wiele lat, też już o tym wspominałam. Wiele osób myśli,
że jest to ekspres, nic z tych rzeczy... ten proces może
być ekspresem tylko dla Uniwersum, ale nie na Ziemi w
naszym ziemskim czasie. Czasami nie mamy pojęcia, że w
nas zachodzi taki proces, wiele osób biega po lekarzach,
u wielu jest on wstrzymywany, zakłócany przez leki i
dzieją się tam jeszcze inne dziwne rzeczy, których nie
mogą ogarnąć ani jedni ani drudzy.
Co najmniej 20 lat przed przebudzeniem Kundalini
odbierałam z ciała dziwne sygnały nieznane lekarzom,
zresztą od 3 dnia życia byłam już przez nich badana, coś
mi było, ale nigdy nic nie wykryto. Choroba przychodziła
i sama odchodziła a w zasadzie wysokie gorączki, które
przekraczały 40 stopni. Po wielu latach nastąpiło
spontaniczne przebudzenie Kundalini... i tu nikt nie
pomagał w niczym, to był spontaniczny wybuch, którego
się nikt nie spodziewał... najmniej chyba ja. Nie był to
dla mnie dobry czas, wycierpiałam dużo fizycznego i
emocjonalnego bólu, wylałam wiele łez. Odczuwałam zmiany
we mnie i wokół mnie, pojawiały się coraz to nowe bóle,
a następnie znikały, wszystko trwało dotąd dopóki ciało
nie dostosowało się do nowej energii. Parę dni temu
patrzyłam na swoje zdjęcie kiedy miałam parę miesięcy i
zadałam pytanie tej małej Wiesi, bo na tym zdjęciu
wydała mi się bardzo poważna - czy ty już wiedziałaś co
cię tym życiu czeka, ile bólu, ile cierpienia?
Był czas, że bardzo mocno odbierałam bóle brzucha,
serca, głowy, mięśni, kości, miałam problem z oczami, ze
słuchem, nawet straciłam słuch i wzrok w stu procentach.
Na szczęście jedno i drugie wróciło do normy, w dodatku
bez pomocy żadnego lekarza, samo się wyłączyło, samo się
włączyło i zgadnij człowieku dlaczego, bo ja do tej pory
tego nie odkryłam, lecz wydaje mi się, że kiedy ciało
dostosowało się do nowych warunków dolegliwości zniknęły
i organy zostały ponownie podłączone jako już
przetransformowane na inny poziom... w tamtym samym czasie
pojawiła się u mnie dysleksja słuchowa, zaczęłam
odbierać inaczej dźwięki, sylaby, wyrazy, a nawet całe
zdania, nie muszę pisać jaki to był dla mnie problem,
często stałam jak słup i nie rozumiałam, co do mnie mówi
drugi człowiek w dodatku moim rodzinnym języku.
Dużym doświadczeniem były zmiany w mózgu, nawet miałam
wykonanych kilka CT-Scan mózgu, no i oczywiście nic tam
nie znaleziono, no może tylko w tamtym okresie
znaleziono jakąś małą infekcję w zatokach, co odkryłam
już po latach, że to był również symptom przebudzenia
duchowego. Uśpiony mózg budził się i wymagał nowego
okablowania wszystkich obwodów mózgowych. Stare wzorce
przestały być funkcjonalne, widać było wyraźnie, że
zwiększa się moja kreatywność, zmienia się sposób
myślenia, wchodzę w inne nieznane obszary życia,
zaczynam doświadczać wiedzy jakiej się w tym życiu nie
uczyłam i zdziwienie skąd to?
Nasze ciało staje się świadome, na początku to
niezmiernie ciężkie doświadczenie w nieświadomym ciele.
W dodatku zaczynamy cały czas czuć płynącą przez nas
energię, a właściwie prąd elektryczny, który na początku
też wcale nie jest przyjemny... i do tej pory kiedy się
nasila daje się mocno we znaki, szczególnie nocami. Na
początku dochodzi do rozgardiaszu energii, zaczyna
płynąć we wszystkich kierunkach, ciało budzi się i
panuje w nas chaos, już nie ma tylko dwóch ważnych
przepływów, miesza się nieświadome i świadome i potrafi
płynąć w dwóch kierunkach, to tak jakby na ulicy
jednokierunkowej nagle pojawiły się samochody jadące w
przeciwnym kierunku... oczywiście taka sytuacja zapycha
nasz kręgosłup, a przecież my mamy jeszcze przepływy
boczne i tam panuje podobna sytuacja, więc zapychają się
również nasze organy, układ krwionośny i cały układ
nerwowy nie pracuje tak jak powinien. Nie pracuje
prawidłowo serce, pojawia się kołatanie, wysokie tętno,
wysokie ciśnienie krwi i ataki paniki. Oczywiście w tej
sytuacji człowiek cierpi, nie jest to miłe zjawisko. A
jeszcze zaczynają się pojawiać zjawiska paranormalne... i
tu jest biedny człowiek, który nie ma o nich zielonego
pojęcia. A nawet jak coś wie na ten temat, to te bywają
dla niego szokiem, jeszcze długo będzie się z nimi
oswajał.
Nowe połączenia nadają pęd naszemu ciału, czujemy się
jakby pod dziwnym eksperymentem i nasze ciało bez
przerwy przyciąga naszą uwagę, ponieważ cały czas coś
się tam dzieje... i tak już chyba będzie do końca życia.
Czujemy jak płynie energia z przodu, z tyłu, po prawej
stronie ciała, po lewej, w głowie, w nogach, w rękach...
np wczoraj gwałtownie wyrwałam rękę z pozycji spoczynku,
bo mi się wydawało, że jakiś wir wyrywa mi palca.
Widzimy wyraźnie, że w ciele jest wielowymiarowy system
energii, tam zaczyna być mnóstwo miast, w których panuje
duży ruch. I cały czas pojawiają się różne bóle i
znikają... i przychodzą nowe... i tak w kółko. Niestety w
tych okresach czujemy się bardziej niespokojni, bardziej
rozdrażnieni, bardziej wrażliwi, człowieka w tym
procesie denerwuje wszystko, dźwięki, zapachy,
otoczenie. I nie ma co się dziwić, bolą mięśnie, stawy,
plecy, nogi, ręce, żołądek, nie można znaleźć dla siebie
odpowiedniego pożywienia. W ciele dochodzi do większych
zakłóceń nerwowych, występują spadki i wzloty energii,
bezsenność i tak to się będzie działo dopóki ciało nie
osiągnie poziomu subatomowego. To są już zmiany na
wyższy poziom, przejście na ciało świetliste. Energia
Kundalini jest potrzebna do tych przemian, do tworzenia
nowych szablonów dla naszego ciała, wszystko już dzieje
się na poziomie subatomowym. Tylko na tym poziomie można
dojść do takich zmian. Budzimy nowe informacje w
komórkach ciała. W zasadzie to wszystko odbywa się
automatycznie, ale możemy nieco wpłynąć na własne DNA
(pożywienie, oddech, odpoczynek, ćwiczenia, medytacja,
modlitwa, niektóre terapie).
Ponieważ tak naprawdę nasze komórki zostały w nas
zaprojektowane jeszcze przed czasem naszych urodzin, ten
proces mamy w siebie wmontowany i niezależnie czy chcemy
czy nie chcemy on będzie się toczył, a z drugiej strony
możemy robić wszystko, ale kiedy człowiek tego procesu
nie ma zamontowanego nic się dziać nie będzie,
bynajmniej nie w tym życiu, ponieważ my jesteśmy wszyscy
do czegoś na tym świecie zaprogramowani, każdy z nas
odgrywa tu jakąś rolę, ale dopóki tego życia nie
przeżyjesz musisz wszystkiego próbować, bo nigdy nie
wiesz, co tak naprawdę jest zaprojektowane w twoich
komórkach, jaki program się uruchomi.
W naszym życiu widzimy, że wyraźnie pociągają nas jakieś
osoby, albo miejsca, nie ze wszystkimi jest nam dobrze i
nie wszędzie. Z jednymi czujemy się dobrze, z innymi
nie, podobnie jest z różnymi miejscami i często podążamy
za naszymi naturalnymi ruchami życia, potrafimy zostawić
nagle miejsce, rodzinę i przemieszczamy się tam gdzie
nam wygodniej. Prowadzi nas tam ciało, które szuka w
nowym miejscu nowych informacji i też ciężko ten proces
powstrzymać, to się właśnie dzieje i nawet, kiedy wydaje
się, że nie mamy do takich podróży warunków, to my to
wykonujemy bez większych problemów.
Kiedy duchowo wzrastamy następuje przebudzenie, wybuch
Kundalini, a później następuje proces jeszcze wyższego
wznoszenia - Wniebowstąpienie. To wszystko trwa wiele
lat, zachodzi tu pewien rodzaj nakładania się i łączenia
wielu procesów zachodzących podczas wyzwalania i
aktywowania ciała. W tym nowym ciele są już aktywowane
nowe informacje, nasze nowe ciało ma już swoją mądrość i
idzie w tym kierunku co wyzwala pamięć komórkową...
aktywuje DNA, to właśnie ono zmienia ciało, następuje
nowa pigmentacja ciała, w tym czasie pojawi się na
skórze masa symptomów, które nas o tym zawiadamiają, nie
ważne czy jest to ciało młode czy starsze, należy
zwrócić uwagę na wszystkie znaki, które się na skórze
ukażą.
Dlaczego skóra pokaże zmiany?
Skóra jest organem, który jest niczym pomost między
ciężką, gęstą materią i lżejszą materią naszej aury.
Czym więcej energii w ciele toteż większe dotlenienie
błon komórkowych krwi wzbogaconych w tlen. Nowe ciało
umożliwia im poruszanie się w większej ilości i z
większą prędkością przez naczynia włosowate bliżej
powierzchni skóry. Na początku i tam panuje chaos.
W swoim duchowym rozwoju wypełniamy pętlę czasu, która
pozwala na głębsze zbadanie wielu spraw, kiedy ta pętla
się zamyka nasze ciało zmienia kształt. To jest czas,
kiedy ta osoba cofa się do przeszłości, właśnie na tym
etapie osoba transmutująca zauważa jak jej głowa próbuje
rozszerzyć się, tu pojawią się silne bóle głowy, jakby
pękanie kości czaszki na tysiące kawałków i wyraźnie
widać na czaszce przesunięcia i zgrubienia, tak jakby
zaczynała rosnąć. Z czasem zmiany ciała następują
powoli, najbardziej widoczne jest to w układzie kostnym,
zmieniają się stopy, kolana, biodra, dłonie, ramiona,
żebra. Osoby z tymi zmianami czują się dziwnie, czują
to, ale w lusterku nie widzą tym zachodzących zmian... ale
te nie wiadomo skąd z czasem zaczynają być widoczne dla
wszystkich. W pierwszej fazie najwięcej zmian zachodzi w
układzie komórkowym, we krwi, w ośrodkowym układzie
nerwowym, w szpiku kostnym, w mózgu. Wszystkie te zmiany
wywołają w ciele ludzkim duże zamieszanie.
Wewnętrzna duchowa ścieżka człowieka jest ciężka,
bolesna, traumatyczna, nie ma co się łudzić, że uda się
to komuś przejść bezbólowo... w dodatku te zmiany zachodzą
powoli i z wewnątrz przenoszą się na zewnątrz. W tym
procesie zawsze zostaniemy czymś zaskoczeni, nie ma tu
mądrego, który by przewidział jakie będzie jutro, nawet
jak się czuje oczytany i wyżej duchowo w tych sprawach...
a jeszcze zdarza się tak, że wiele tych zmian przesuwa
nas do tyłu, a nie do przodu... ponieważ okazuje się, że
tam zostały jakieś nie przerobione prace.
Wewnętrzna transformacja potrafi zmienić masę ciała...
albo ją tracimy, albo przybieramy na wadze niezależnie
od tego czym się żywimy. Później to się normuje, ciało
wie jak się do tego dostosować i jak zareagować w danym
momencie i jest to całkiem naturalnym procesem, raz
gromadzi, drugi raz wyrzuca. Wszystko to jest już
zakodowane w naszych komórkach, a my musimy w tym
procesie nie jednego się nauczyć, obserwować własne
ciało, bo to ono jest naszym własnym nauczycielem, my
mamy wykonywać tylko polecenia, bo tak szczerze mówiąc
mało kto może nam w tym procesie pomóc. Nasze komórki są
zakodowane i ciężko je przechytrzyć.
cdn...
Vancouver
27 Apr. 2019
WIESŁAWA
|