
Ziemia pędzi naprzód. Kręci się po
swojej spirali wszechświata.
Nawet najlepszym naukowcom trudno jest udowodnić ile naprawdę
przeżyła lat?
Ile ma lat nasza staruszka
Ziemia?
A kiedy zaistniał na niej
pierwszy człowiek?
I w tej kwestii spotykają ludzi ciągłe niespodzianki, przesuwają
tą granicę coraz mocniej
w przeszłość.
A jaki był ten pierwszy
człowiek?
Czy jak ustalili naukowcy: prymitywny i mało rozgarnięty,
istotą o ciasnym umyśle?
Czy była to już jednostka podobna bogom?
Nauka ogranicza się tylko do badań świata materialnego Jeśli
chodzi
o zjawiska, które trudno dotknąć palcem i zobaczyć
fizycznym okiem uznaje za
niebyłe, a to co można dotknąć i zobaczyć, ale mija się ze zdrową logiką, określa za niewyjaśnione.
Człowiek jest obdarzony wiarą i albo ślepo wierzy w różne
poglądy albo
ma umysł otwarty i przyjmuje świat w szerszym rozumowaniu, nie odwraca się plecami
do
zjawisk niewytłumaczalnych. Szuka ich rozwiązania i wyjaśnienia.
Nic się nie dzieje z przypadku i tylko nasza wiedza nie pozwala dojrzeć prawdy. Każda rzecz, każde
zjawisko ma swoje logiczne wytłumaczenie. Tylko nasze ciasne
głowy nie potrafią przeskoczyć granicy wyższych świadomości.
Sami ustawiamy sobie mury, zagrody i nie chcemy wytknąć nosa
poza nasze ogrodzenie, tkwimy w tych samych wzorcach.
Człowiek żyjący na planecie Ziemi w XXI wieku nawet przez chwilę
nie przypuszcza, że ziemskie społeczeństwo, ogólnie biorąc jest
na niskim
poziomie duchowym.
Wyższe Spirytualne Hierarchie śpieszą na pomoc wszystkim
ludziom.
Żyjemy w czasie kiedy nasza planeta w swojej spiralnej podróży
przeskoczy wyższe wymiary. Nastąpią duże zmiany grawitacji i
znajdziemy się w zupełnie innych warunkach,
ale zanim się tam przeniesiemy
musimy i my ludzie zmienić własne barwy.
Już żadna to tajemnica, że kończy się Wielki Kosmiczny Cykl, tym
razem podwójny.
Koniec okresu 26 000 letniego i domknięcie się okresu
104 000 letniego (4x 26 000).
Jest to ważne wydarzenie nie tylko dla planety Ziemi
i dla jej
mieszkańców, ale również dla wszechświata. Według Vedy co 104 000
lat
we wszechświecie przybywa nowe niebo - nowy świat na
poziomie Shambalii
i gdzieś tam we wszechświecie rodzi się
ponownie nowa "ziemia."
Nadszedł czas, że Ziemia wejdzie w piąty wymiar, pierwszy poziom
Świadomości Chrystusowej. Więc wygląda na to, że wkrótce
zaistniejemy w "Nowym Świecie"
i taki jest rzeczywisty cel człowieka i takie było zamierzenie
Boga. Wszystko idzie zgodnie z planem.
Jezus Chrystus - Wielki
Zwiastun dzisiejszych czasów swoim życiem pokazywał drogi w
"Nowe Jutro" do Nowej Jerozolimy ...
ale ciągle tylko garstka ludzi
właściwie zrozumiała cel Jego Misji na Ziemi.
Wracając do pytania:
- Od ilu lat żyje na Ziemi
człowiek?
- Jak długo trwała jego podróż
aby dotrzeć do "Nowego Lądu"?
Archeolodzy odkryli, że istoty zwane trylobitami żyły ok 600
do
260 milionów lat temu. Wymarli już od 260 milionów lat.
Znaleziono
nawet odciśnięty ślad ludzkiej stopy, ale o dziwo ten
ktoś nosił buty.
Skamieniały
trylobita w butach?
Takich śladów mamy na naszej planecie więcej.

W Narodowym Uniwersyteckim Muzeum w Peru jest kamień z rysunkami
postaci ludzkiej, noszący ubranie, czapkę, buty a w ręku trzyma
teleskop
i obserwuje gwiazdy. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego
ale ten kamień jest
obliczony na 30 000 lat swojego istnienia.
Teoria Darwina w tym kontekście upada ...
Człowiek z przed 30 000 lat obserwuje gwiazdy, więc musiał
wiedzieć
coś więcej o wielkim wszechświecie. Nasz współczesny
teleskop, który wynalazł
Galileusz w porównaniu z tym z kamienia to jeszcze niemowlę, ma
dopiero 300 lat. Takich śladów na
naszej Ziemi jest więcej.
Znaczy, człowiek prehistoryczny nie był taki ograniczony jak
sobie
to większość z nas wyobraża. Ale nie wszyscy akceptują te
prawdy.
Ziemia
przeżywała też swoje katastrofy. Jej ruchy w ogromie
wszechświata mają swoje schematy, tak mówią bynajmniej prawa
fizyki. Ruch materii przebiega według pewnych schematów.
Istniały stare cywilizacje, wymierały a na ich ruinach rodziły
się nowe. Są też źródła mistyczne, które twierdzą, że ludzkość
na Ziemi była 81 razy w totalnych ruinach.
Przetrwali tylko nieliczni i rozpoczynali nowe cykle w bardzo
prymitywnych warunkach
życia. Nadszedł XXI wiek, kółeczko się
zamyka i już dzisiaj szybkim krokiem wchodzimy
w nowy cykl. 2000
lat temu Jezus mówił o nim - "koniec
świata", wzywał do czujności.
"... Czuwajcie więc, modląc się
cały czas
abyście mogli ujść przed tym wszystkim
co nastanie i stanąć przed Synem Człowieczym ..."
(Ew. Łk. 21,36)
Jezus pokazywał drogi do Ojca, mówił ...
idę pierwszy
przygotować wam miejsce ...
"... A zaraz po udręce owych dni
słońce się zaćmi
i księżyc nie zajaśnieje swoim blaskiem
i gwiazdy spadać będą z nieba
i moce niebieskie będą poruszone ... "
(Ew. Mt. 24,29)
"... Zaprawdę powiadam
wam nie przeminie
to pokolenie aż się to wszystko stanie ..."
(Ew. Mt. 24,34)

Cytując te słowa, z których jasno wynika, że taka konieczność
została już zaplanowana.
W taki sposób na Ziemi kończy się i zaczyna nie po raz pierwszy
kolejny cykl.
Wielu Oświeconych Mistrzów twierdzi, że zostali oświeceni na
Ziemi wiele
setek milionów lat temu. Są to astrologiczne daty,
niełatwo odnaleźć prawdę,
trudno rozpoznać czy nawet zaprzeczyć na ile są prawdziwe takie
informacje?
Drogi do Boga są różne. Wielcy Mistrzowie inkarnowali się na
Ziemi we wszystkich
czasach. Próbowali wnieść w ludzi prawdziwe
zrozumienie, podnosili świadomość.
Ale równocześnie na Ziemię
przybywało wielu fałszywych "proroków" i osób, którzy
zaistnieli
tylko po to aby oszukać ludzi. Jak donoszą mistyczne źródła
zawsze
przeważali liczebnie. Owładnięci własną lekkomyślnością i
wielką inteligencją
wymyślają rzeczy, które trudno rozróżnić czy
są prawdziwe czy są pospolitym fałszem.
Dlatego Jezus ostrzegał:

"Strzeżcie się kwasu, to
znaczy obłudy faryzeuszów..."
(Ew. Łk. 12:1)
"Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak
gołębie."
(Ew. Mt. 10, 16)
Ludzie,
czego nie wybiorą ich zmysły odrzucają i kierują się "ślepą
wiarą".
I takiemu człowiekowi najłatwiej jest wplątać się w
fałsz.
Są tacy którzy
wybierają prawdy na swoim poziomie, usprawniają
własne zdolności, cnoty i wierzą w Boga, albo są też tacy, którzy praktykują jedno i drugie,
wybierają
środowisko i religię, która też musi pasować do ich wierzeń i do ich standardu życia.
Zdarza się bardzo często, że nie idą za głosem własnego serca
tylko za
"owczym pędem"
aby pokazać światu, że nie są gorsi.
Ale czy
zawsze dobrze na tym wychodzą? Różnie z tym bywa.
Dla przeciętnego człowieka liczy się materia, mocno się
przywiązuje
do swoich rzeczy.
Jeśli chce duchowo wzrosnąć musi odnaleźć własną
indywidualność,
własną drogę.
Ale kiedy ją wybierze musi też umieć na niej
wytrwać. Emocje,
nadmierne pragnienia, chęć posiadania są zawsze ryglem do
wnętrza człowieka. W zamierzchłych czasach i w dzisiejszych jak donoszą różne źródła,
do oświecenia dochodził tylko
taki człowiek, który posiadał własną mocną osobowość, odwagę
wyrażania swoich poglądów i brak strachu przed trudnościami. Im
wyżej wspinał
się na drabinę własnej świadomości tym trudniejsze
przeszkody czekały na niego. Nie odczuwał strachu jak zwykli
ludzie.
Tylko w ten sposób umiera w nim stary człowiek
i rodzi
się nowy. Nowe człowieka narodzenie jest bolesnym procesem, nie
tylko w formie duchowej, ale również następują zmiany w
molekułach, protonach, neutronach, w każdej komórce ciała.
Następują wielkie zmiany w samych jądrach komórkowych. Osoba
może umrzeć fizycznie, ale jądra komórkowe nie umierają tak po
prostu ... odchodzi tylko
fizyczne ciało, ale ciała w innych
wymiarach są nie zniszczone. Nasze ciało istnieje
na wielu
wymiarach.
W "dobrych"
ciałach gromadzą się dobre energie, które pomagają rozwijać
dobre cnoty człowieka. Mało też ludzi wie a nawet nie chce tego
wiedzieć,
nie przyjmują tego do wiadomości,
że dobre cnoty człowiek
otrzymuje przez cierpienie.
Ci, którzy przechodzą ciężkie chwile nie są znowu tacy
poszkodowani duchowo,
cierpi tylko ciało. Kto zrozumie tą
mądrość wszechświata znajdzie
najpiękniejszą perłę życia, która
też jest wielką cnotą.
"... Powiadam wam, przyjaciołom
moim,
nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało
a potem nie mają już nic do zrobienia.
Ale wskażę wam, kogo się bać macie!
Bójcie się tego, który,
gdy zabija ma moc wrzucić do piekła.
Zaiste powiadam wam, tego się bójcie ..."
(Ew. Łk. 12,4)
Vancouver
12 Sep. 2007
WIESŁAWA
|