EMAIL Z DNIA 31.12.2013
Szczęśliwego Nowego Roku 2014 życzy Barbara
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 29.12.2013
Andrzej,
Germańska Nowa Medycyna jest zbiorem ustaleń i zasad, mocno
opiera charakter choroby na uniwersalnych biologicznych
zasadach na 3-ch poziomach: fizyczne organy, mózg, psychika
.... na ten temat można pisać i pisać i tak jak w każdym
temacie można znaleźć zwolenników i przeciwników, tak jest i
w GNM.
Zwolennicy
wynoszą wiedzę Hamera pod niebiosa a jego przeciwnicy
obwiniają go o wiele zgonów wśród jego pacjentów ... dla mnie
to oczywiste, że chodzi tu o konflikt interesów ... i dla mnie
to oczywiste, że jeszcze żadna metoda nawet ta najbardziej
cudowna nie ocaliła wszystkich ludzi ... inaczej bylibyśmy już
nieśmiertelni ... a jednak prawie wszyscy schodzimy z tego
świata za przyczyną jakiejś choroby! Każdy z nas jest inny,
każdy potrzebuje innej terapii a nawet każdy ma swojego
lekarza, jeśli na niego nie trafi jego losy mogą potoczyć
się w zupełnie odwrotnym kierunku.
Każdy z nas
ma inne potrzeby biologiczne, każdy ma inne środowisko ...
każdy organizm oprócz potrzeby jedzenia, picia i spania
potrzebuje towarzystwa, miłości i celu do życia. Jeśli coś w
tym wszystkim zakłócimy nie czujemy się dobrze, zalewają nas
negatywne emocje. Obecnie nasze życie bardzo się zmieniło,
najczęściej to nieszczęśliwa walka, niby żyjemy w wielkiej
cywilizacji, a ludziom coraz trudniej przetrwać ... toteż
coraz więcej pojawia się chorób cywilizacyjnych: rak,
cukrzyca, choroby serca, wylewy, alergie i wiele innych ...
które rosną w zastraszającym tempie. Czasami do uzdrowienia
potrzebny jest człowiekowi nie cudowny lek czy uzdrowiciel
ale mała dawka miłości, zrozumienia a to już budzi układ
immunologiczny!!!
Każda
choroba wymaga również czasu na gojenie, nie można uleczyć w
parę sekund. Nawet jeśli ktoś poczuje się chwilowo lepiej to
jednak potrzeba mu czasu na całkowity balans.
Osobiście
uważam, że każda metoda uzdrawiania, która przynosi
człowiekowi ulgę i uzdrowienie jest tą najlepszą dla niego...
jedynie musi być oparta na naturalnych sposobach, ponieważ
tylko natura potrafi przywrócić w 100% całkowity balans i
całkowicie uzdrowić człowieka.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 29.12.2013
Witam Panią
Jestem starym czytelnikiem i sympatykiem RS, jestem ciekaw
jak pani "widzi" Nową Medycynę dr Hamera.
Załączam najlepsze życzenia Noworoczne dla całego zespołu.
Namaste
Andrzej Bk
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 27.12.2013
V. K. czakra serca budzi się bardzo długo, u mnie trwało to
co najmniej z 10 lat, nawet nie miałam pojęcia, że to się
dzieje, szukałam choroby serca ... ale wyniki były dobre ...
przez wiele lat przeżywałam napadowy wielki ból w klatce
piersiowej, tak jakby mnie ktoś przebijał nożem, przychodził
nagle, w najmniej oczekiwanej chwili i gdzieś po minucie
znikał, jeśli trwałby dłużej chyba umarłabym z bólu, nie
mogłam się poruszyć, wydać głosu, zmieniałam się w kamienny
słup ... po 13 października 2000 było tych ataków coraz
mniej, były już bardzo słabe, chociaż moje serce jeszcze
mocno szalało, każdego dnia miałam tachykardię, wysokie
ciśnienie krwi, wszystko uregulowało się jakoś na wiosnę
2001, nagle w moim sercu poczułam wielki spokój, jakby go w
ogóle nie było ... i stało się to bez żadnego leczenia, aż
przykładałam rękę w jego miejsce i sprawdzałam czy jeszcze
bije... biło, spokojnie i dość mocno, często czułam jego
bicie aż w głowie, ale tu budziła się już czakra korony,
stąd to bicie serca w głowie ... czakra korony otwiera się
jeszcze dłużej, powoli tak jakby żółw kroił wielki kawał
sera na cieniutkie plasterki ... plasterek po plasterku
następują tam wielkie zmiany, czuje się to w każdej minucie
życia, nie jest to łatwe ... czym dłużej trwa ten proces tym
mocniej doskwiera człowiekowi prąd elektryczny ... z
początku to takie robaki krążące pod skórą, później to już
krzesło elektryczne ... aż potrafi paraliżować ciało, w moim
przypadku czym dłużej żyję z Kundalini, tym więcej we mnie
prądu ... często proszę Boga aby to ode mnie odsunął, bo żyć
nie można ... niestety ... jedynie healingi przynoszą mi
ulgę, kiedy przekazuje energie innym ludziom ... i dzisiaj
już wiem, że nie będzie końca tego procesu, czym dalej w
ocean tym głębiej i więcej wody ... tak czy owak trzeba to
jakoś przeżyć.
Wygląda na
to, że jesteś skazana na healowanie ludzi do końca swojego
życia, teraz rozumiem problem Bruno Groeninga, kiedy mu
zakazali uleczania jego organy się spaliły.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 27.12.2013
Droga Pani Wiesławo,
ogromnie dziękuję za podzielenie się ze mną swoimi
doświadczeniami w procesie przebudzenia się kundalini. Nie
mam pojęcia co dalej się wydarzy w moim duchowym życiu
ponieważ to jest tak nadzwyczajne doświadczenie, że nie da
się ani go kontrolować ani przewidzieć. Wyraźnie czuję, że
jest to działanie Potężnej Mocy Ducha Świętego.
Jak tylko przybyłam do USA 30 lat temu ofiarowałam swoje
życie Panu Bogu. Miałam różne duchowe doświadczenia ze
Świętymi a dwa razy odwiedzili mnie Aniołowie Boży: mój
Anioł Stróż i Św. Rafał Archanioł. Wyglądali zupełnie jak
ludzie, a właściwie jak piękni, uduchowieni młodzieńcy.
Jeszcze wtedy nie odczuwałam bólu w moim ciele.
Tak jak Pani opisuje to ja już przeszłam ten etap:
"Niemniej jednak Twoja Energia Kundalini zbliża się do
czakry serca, przechodzenie tej bramy jest niezwykle bolesne
... i nie chce Cię tu straszyć, ale trzeba to przeżyć, nie
ma innej drogi ... w swoim czasie poczujesz dolegliwości w
sercu, szybkie jego bicie, brak oddechu, wysokie ciśnienie
krwi i wiele innych ..."
Mój poprzedni list napisałam w wielkim skrócie bo napisać o
wszystkich doświadczeniach zajęłoby mi wiele czasu i stron.
Właśnie w listopadzie miałam wielkie problemy z oddychaniem,
duże ciśnienie krwi, szybkie bicie serca i ból w okolicy
serca.
Udałam się do Urgent Care aby mnie zbadali ale nie mogli
zrobić EKG bo było za dużo we mnie elektryczności. Komputer
nie mógł pracować. Chociaż czuje się nieźle, że mogę
pracować to jednak nadal odczuwam lekkie bóle.
Tym razem na zwolnieniu byłam 4 miesiące, najbardziej
odczuwałam problemy z pamięcią, dziwna sensacja w oczach,
wydawało się że zęby wychodziły ze szczęk, byłam kompletnie
głucha momentami, bolała cała czaszka i kość ogonowa, szyja.
Miałam brzuch wypełniony jakimś fluidem i gazami, problemy z
żołądkiem, jelitami. Miałam wrażenie że robaki niewidzialne
z wielką szybkością biegają po całym ciele a to był prąd
elektryczny, nie miałam siły aby chodzić, siedzieć... itd.
3
lata temu byłam 6 miesięcy na zwolnieniu lekarskim z powodu
ogromnie bolesnych skurczy mięśni w całym moim ciele. Moje
ciało stało się twarde jak kamień i brzuch mój był jak w
9-cio miesięcznej ciąży. Były przy tym też inne
dolegliwości. Bardzo się męczyłam fizycznie, duchowo a nawet
moralnie bo byłam z powodu tych symptomów wiele razy
wyśmiana, oczerniana, pogardzona.
Pani Wiesławo, dziękuję za Twój list. Bardzo mi pomógł
zrozumieć moje doświadczenie z kundalini i już jestem
spokojna. Chociaż jest to ogromne cierpienie to jednak będę
go znosić cierpliwie z modlitwą, poddając się całkowicie
Woli Bożej.
Nie doświadczam żadnych wizji ani nie słyszę żadnych
dźwięków ani głosów. Kiedy nastąpił ten wybuch światła to
ogarnęła mnie Potężna Moc. Napełniła mnie ogromną Bożą
Radością. Nie miałam potrzeby jedzenia. Byłam lekka i bardzo
radosna przez około 10 dni. Ta Moc trwała we mnie i jakby
wystawała ze mnie około 1 metra ze wszystkich stron. Miałam
wrażenie że ta Moc patrzy moimi oczami i mówi moimi ustami.
Dzięki Pani stronie naprawdę wiele się nauczyłam i
zrozumiałam. Niech Pan Bóg ma Panią w swojej opiece, Pani
rodzinę i tych wszystkich drogich Pani znajomych. Będę
pamiętać w modlitwie za Panią.
Szczęść Boże, Pani Wiesławo
V. K.
PS. dedykuje dla Pani śpiew pewnego Litwina o niezwykłym
glosie.
LINK1!,
LINK2!
EMAIL Z DNIA 25.12.2013
Tobie
Wiesiu i Tobie Dobry Samarytaninie twórcom tak wspaniałej
strony życzę spokojnych Świąt Bożego Narodzenia w gronie
rodziny, przyjaciół. Dziękuję Wam za piękne życzenia i za
tego wspaniałego pilota, który przeniesie mnie i wszystkich,
którzy tego chcą w lepsze jutro.
Na nadchodzący Nowy Rok 2014 życzę Wam wytrwałości i
"natchnienia", do pisania tych wspaniałości, które można
znaleźć tylko na Waszej stronie.
Dziękuję za
to, że istniejecie i tworzycie.
Małgosia
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 23.12.2013
V. K.
Życie nauczyło mnie jednego - nie ma przypadków!!! A nasza
strona od samego początku służy ludziom z takimi
doświadczeniami. Może nie wszystko co przeżywacie jest już
tą Energią Kundalini w całej jej krasie, ale na pewno w 90%
jest to budzenie się waszego ducha, który właśnie kręci się
niespokojnie spędzając wam sen z powiek.
Piszesz, że
cierpisz na dziwne symptomy, lekarze diagnozują swoje a tak
naprawdę żadnego dowodu na to nie mają, szczególnie na
fibromyalgię. Od co najmniej 10 lat jestem pewna, że pod tym
schorzeniem kryje się przebudzenie duchowe i diagnozuje się
coraz większą ilość ludzi na tą chorobę, na którą nota bene
nie ma żadnego leczenia ani żadnych medycznych testów ...
choroba sama przychodzi, sama odchodzi ... nie można jej
udowodnić, nie można jej leczyć ... jedynie brać środki
przeciwbólowe ... albo cierpliwie znosić ból. I w moim
przypadku na samym początku i u mnie padła taka diagnoza,
wszystko mnie bolało, nawet zdrowe zęby... nie bolały tylko
włosy i paznokcie.
Byłaś
szczęściarą bo mogłaś pójść jeszcze do pracy, ja niestety
już nie, mój stan był tak opłakany, że otrzymałam rentę aż
do wieku emerytalnego. Moja „fibromyalgia” przeczołgała mnie
dokładnie, żyć się odechciewało ... ale jakoś przeżyłam ten
okres i nawet prochów nie łykałam ... bo już wiedziałam co
to jest, chociaż lekarze zdiagnozowali u mnie jeszcze z 10
poważnych chorób, w tym nawet guza mózgu ... którego nigdy
nie było ... dopiero po jakimś czasie znalazł się lekarz,
który postawił mi właściwą diagnozę - „massive spontaneous
awakening kundalini” czyli potężne spontaniczne przebudzenie
się Energii Kundalini ... i kazał lekarzom zaprzestać
medycznych eksperymentów ... a mi doradził znaleźć sobie
grupę duchową w celu wsparcia.
Ze 3 lata dochodziłam do siebie, przeżyłam niesamowite
doświadczenia nie tylko na ciele ale i duchu ..., w tym
doświadczenia światła. Już co najmniej od 1995 roku
towarzyszyły mi w moim życiu ... nawet się ich bałam ... nie
umiałam ich wytłumaczyć ani nikt tego zjawiska nie umiał mi
wyjaśnić ... od października 2000 roku każdej nocy
przeżywałam potężne wybuchy światła w ciele, w tym palący
się kręgosłup. Przez wiele lat moim ciałem wstrząsało,
wyrzucało go w górę a równocześnie wybuchało wokół mnie i we
mnie potężne światło, miałam wrażenie, że to bomba
atomowa... aż w końcu zapaliło się światło, które już ciągle
we mnie płonie, świece się w środku jak neon, to też mnie
mocno zadziwiło.
Teraz już
mnie nic nie dziwi chociaż nie ma dnia aby nie zdarzyło się
coś niezwykłego. Już co najmniej od 3-ch lat z moich oczu
szczególnie w ciemności leją się smugi świateł, niczym
reflektory z samochodu, oczywiście widzę to tylko ja i te
osoby, które postrzegają energię.
I nie
zdziwił się nawet mój okulista kiedy się do niego z tym
zgłosiłam, który zna to zjawisko, chociaż niezmiernie rzadko
się z nim spotyka - nawet zwołał innych swoich kolegów po
fachu aby sobie to obejrzeli, zaglądali w moje oczy z
milczeniem ... nie było pytań ani komentarzy... mój okulista
powiedział mi tylko abym się tego nie bała, że nic złego z
moimi oczami się nie dzieje, ale ostrzegł mnie, że mogę na
jakiś czas stracić wzrok, ale wzrok wróci... i tak się też
stało ... przez parę godzin byłam niewidoma ... a później
powrócił wzrok w dodatku lepszy niż poprzednio, nawet
maszyny to potwierdziły.
Świecąca twarz, to też mnie nie dziwi, a raczej świecące
całe ciało ... osobiście u siebie po raz pierwszy zauważyłam
to zjawisko w listopadzie 2000 roku ... pierwsze co
zauważyłam to to, że moje dłonie się mocno świecą jakąś
dziwną światłością, w tym samym czasie zmieniał się ich
kształt, przybywało na nich linii i pojawiały się nowe znaki
... to był większy szok niż świecące ciało ... mam nawet z
tego okresu zdjęcia tych moich dłoni ... mój syn chciał
sfotografować nowe linie, znaki... ale moje dłonie nie dały
się fotografować, wychodziły całe w świetle, były
prześwietlone, niezależnie w jakiej pozycji były ustawione
wszystkie zdjęcia wychodziły jednakowo ... Cała wyglądałam
jakby mnie ktoś posmarował oliwą, jasna i błyszcząca... a to
tylko sygnał, że światło zaczyna dominować w człowieku,
ustępuje ciemność ... jeśli ktoś podąża za tym co piszę ...
Wybuch światła w tobie, uzyskałaś nowe połączenie,
najprawdopodobniej w splocie słonecznym. O przebudzeniu
Energii Kundalini w zasadzie mówmy dopiero wówczas kiedy ta
energia przedrze się przez czakrę serca, z niższych pokładów
może jeszcze wrócić do swojej groty i dalej długo sobie
jeszcze spać, a może nawet nigdy już się nie przebudzić.
Niemniej
jednak Twoja Energia Kundalini zbliża się do czakry serca,
przechodzenie tej bramy jest niezwykle bolesne ... i nie
chce Cię tu straszyć, ale trzeba to przeżyć, nie ma innej
drogi ... w swoim czasie poczujesz dolegliwości w sercu,
szybkie jego bicie, brak oddechu, wysokie ciśnienie krwi i
wiele innych ... co ze swojej strony mogę ci powiedzieć,
życzę dużo cierpliwości i wytrwałości, będą ci bardzo
potrzebne.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 23.12.2013
Całkiem przypadkowo "weszłam" na waszą stronę internetową i
znalazłam bardzo dużo ciekawych dla mnie wiadomości.
Bardzo dziękuję Wam za to, że taka strona istnieje bo te
wszystkie wiadomości są bardzo potrzebne dla ludzi
szukających wyjaśnień szczególnie na temat kundalini.
Ja sama od kilku lat cierpię na bóle i różne dziwne
symptomy. Lekarze stwierdzili, że to jest Fibromyalgia.
Dopiero informacje na Waszej stronie pozwoliły mi zrozumieć
tę moją chorobę. Byłam przerażona moją chorobą, wiele
miesięcy nie mogłam nawet pracować i byłam na zwolnieniu
lekarskim.
Miesiąc temu poczułam się trochę lepiej i znów podjęłam
pracę ale jestem słaba i nie wiem czy symptomy powrócą czy
już nie. Właśnie miesiąc temu wydarzyło się coś niezwykłego,
otóż doznałam w swoim ciele jakby potężnego wybuchu światła
i moc tego wybuchu mogłam porównać to bomby atomowej chociaż
ten wybuch był bardzo delikatny. Było to bardzo jasno
niebieskie światło.
Pewnego dnia byłam w sklepie i ktoś powiedział, że moja
twarz się świeci. Ale ja byłam bardzo słaba i moje myślenie
było bardzo ograniczone i nic nie odpowiedziałam. Człowiek
ten był aż nerwowy że ja nie dałam odpowiedzi i powtórzył
jeszcze raz, że on nie żartuje i że moja twarz świeci!
Nie bardzo rozumiem co oznacza ten wybuch światła. Bardzo
proszę mi odpowiedzieć na tę moją ciekawość.
V. K.
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 18.12.2013
Jolanto, pisałam już wielokrotnie, nie udzielam osobistych
konsultacji na internecie. Na naszej stronie można znaleźć
bardzo dużo informacji na temat raka i nie tylko ... ale
wybór leczenia należy do czytelników, którzy szukają
wskazówek do leczenia swoich dolegliwości. Człowiek
człowiekowi nie równy, tak jak również różne są typy raka.
Co zadziała na jednego chorego na drugiego może w ogóle nie
zadziałać ... a nawet zaszkodzić!
Jednak w przypadku choroby raka jest jedna ogólna zasada,
którą należy przestrzegać, mianowicie ważna jest właściwa
dieta, przede wszystkim należy bezwzględnie unikać
spożywania wszystkich produktów mięsnych, cukrów, mocnych
używek (alkoholu, kofeiny itd). Wskazana jest dieta
warzywno-owocowa wzmacniana odpowiednimi suplementami ... i
tu ważny jest typ raka. Inne będzie leczenie w przypadku
raka mózgu, inne w przypadku raka wątroby. Pisałam o tym już
nie jeden raz ... nie można brać żadnych suplementów ot tak
z przypadku, bo ktoś powiedział, że to leczy raka ... chory
lub osoba prowadząca chorego powinna sama określić co będzie
w jej przypadku najbardziej wskazane, jaka dieta, jakie
suplementy, które można ze sobą łączyć a których nie
należy!!! ... tutaj potrzeba trochę głębszej wiedzy niż
jednej info z netu ... jak to najczęściej dziś obserwuję.
Mamy na polskich blogach 99% internetowych lekarzy, a
śmiertelność z powodu raka i tak się podnosi i jest naszą
największą plagą.
Zanim ustawimy odpowiednie leczenie należy zapoznać się z
wieloma materiałami. Na naszej stronie jest ich pod
dostatkiem. Spędziliśmy wiele dni i nocy aby ten materiał
dać wszystkim ludziom i to zupełnie za darmo. Może z tego
skorzystać tysiące ludzi dzięki naszej dobrej woli i wielu
naszych sponsorów, dzięki którym istnieje ta strona. I
dziękujemy wszystkim za tą pomoc, to jest wasza wielka
cegiełka miłosierdzia, dzięki której ocaleje wielu ludzi.
Ja wiem, że potrzeba trochę czasu aby się z tymi materiałami
zapoznać i umieć ustawić to co będzie nam najlepiej służyło.
Leczenie to również czas, należy dać sobie czas na
zdrowienie, a co często obserwuję ludzie chcą
natychmiastowego uzdrowienia. Niecierpliwość to zły doradca.
Obkurczanie guzów trwa czasami nawet do 2-3 lat i wymaga
systematycznego leczenia.
Co ja ci Jolanto mogę doradzić, wprzódy poczytaj i ustaw
właściwą dietę, wprowadź bardzo subtelnie kilka suplementów,
witaminę D3, C, cynk, a później powoli rozszerzaj to co
uznasz za potrzebne ... nie wolno dawać wszystkiego bez
opamiętania ... możesz spokojnie zastosować mieszankę z
ziół: nagietek, pokrzywa, krwawnik, znajdziesz recepturę na
naszej stronie w celu oczyszczenia organizmu... rak to dużo
toksyn i należy je umiejętnie usunąć. Nie polecam
akupunktury, głębokich masaży, i innych urządzeń, które mogą
gwałtownie rozwalić powłokę guza, uwolnione komórki rakowe
mogą przemieścić się w inne miejsca ciała dając liczne
przeżuty.
Zapoznaj się w miarę dobrze z terapią Gersona (nie jest
wskazana przy guzach mózgu), zapoznaj się z innymi filmikami
na temat leczenia raka, możesz skorzystać z bioenergii ...
obecnie zaczynam pracę z chorą na raka okrężnicy, jest już
po operacji, chemioterapii, radiacji ... i z nowym
przerzutem ... bardzo cierpi, jest hospitalizowana.
Trafiłam do tej osoby poprzez pielęgniarki ze szpitala,
które dają mój telefon chorym. Jeszcze kilka lat temu te
same walczyły ze mną. Ale inna już sprawa czy chory wybierze
ten sposób leczenia czy zda się tylko na kliniczne leczenie.
Zapoznaj się z tym linkiem. Może ci się na coś przyda:
LINK!
Życzę dużo siły (bo będzie bardzo potrzebna tak choremu jak
i jego członkom rodziny) w zwalczaniu choroby i całkowitego
jej wyleczenia. Nie wolno tracić wiary, nie wolno obdzierać
chorych z nadziei tylko ją bezustannie wzmacniać ... to jest
najsilniejszy element terapii.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 18.12.2013
Witam,
Czy wykorzystując Pani ogromną wiedzę i doświadczenie może
Pani udzielić konsultacji w dobraniu diety dla osoby chorej
na raka. Jest tak dużo sprzecznych informacji, że trudno się
połapać. Bardzo proszę o pomoc.
Z
góry dziękuję
Pozdrawiam
Jolanta
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 07.12.2013
Witaj
Mary... Wiesi obecnie nie ma ale ja coś skrobnę... jak na
moje oko wszystko co jest na stronie jest ze sobą spójne...
tylko trzeba mieć odpowiednią wiedzę i mądrość aby to
dostrzec. Trzeba podkreślić, iż każda religia ma swoje plusy
i minusy... w każdej religii występują zakłamania i piękne
perły mądrości... Należy umieć korzystać z wielu źródeł, nie
być zakleszczonym tylko w jednej "świętej" księdze, a resztę
odrzucać jako dzieło "szatana".
Co do ruchu
New Age to w swoim życiu spotkałem się już chyba ze
wszystkimi możliwymi definicjami... każdy sobie definiuje ów
"termin" według własnego uznania. Jedni widzą w nim "demona"
inni widzą w nim ludzi nowej ery... pełnych serca i miłości
Bożej chcących nieść Prawdę po krańce świata. Szczególnie
ten termin przeraża katolików... tak jak słowo "czakry" czy
"kundalini" - jak człowiek mało wie na te tematy to będzie
ostrożny i nieufny... często z braku wiedzy będzie agresywny
i będzie walczył z owymi terminami ale czy agresja cechuje
ludzi prawych, mądrych i pobożnych?
Człowiek
stale łączący się sercem i umysłem z Bogiem nie powinien
mieć problemów w rozpoznawaniu prawdy.
"Każdy,
kto z prawdy pochodzi, słucha głosu mego"
(J 18, 37)
Ale co
zrobić gdy się prawdy nie słyszy? gdy jest się jak puste
naczynie którego nie ma jak napełnić... wtedy jedynym
rozwiązaniem jest łączenie się z Bogiem i proszenie Go aby
napełnił nas swoim Duchem Prawdy i Mądrości... aby zapalił w
nas światło zrozumienia i rozpoznania. Niech owa Mądrość
wchłonie się w nas podczas owej kontemplacji jak wchłania
się woda w żyzną glebę i tego również Tobie życzę, aby owe
Boże Światło pomogło Tobie w rozpoznaniu i zrozumieniu
rzeczy i terminów, których na dzień dzisiejszy nie rozumiesz
lub masz co do nich obawy.
Pozdrawiam
Dobry
Samarytanin
EMAIL Z DNIA 07.12.2013
Witam, na Pańskiej stronie znajduje się wiele ciekawych
informacji. Jednak nie są one ze sobą spójne. Mieszanka
Chrystusa, spowiedzi, modlitw, a jednocześnie pisaniu o
czakrach, potem o buddystach, o rzeczach z Wed, hinduizmu...
coś mi tu nie gra? Jaki jest Pani stosunek do ruchu New Age?
Liczę na odpowiedź, pozdrawiam
Zaciekawiona i zaniepokojona równocześnie
Mary
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 04.11.2013 NR 2
Witaj
Jarku, trochę nadto się rozpisałam i z mojej odpowiedzi
wyszedł mi artykuł, znajdziesz go tutaj:
LINK! :)
Pozdrawiam
Wiesława
EMAIL Z DNIA 04.12.2013 NR 2
Witam pani Wiesławo,
Mam na imię Jarek. Od jakiegoś czasu jestem stałym
czytelnikiem Pani strony vismaya-maitreya.pl. Czytam ją
często, gdyż tematyka, którą Pani porusza jest bliska mojemu
sercu (część), a część to po prostu prawda o tym co się
wokół nas dzieje i nie mówi się o tym w mediach głównego
nurtu...
Poczułem potrzebę napisania, po przeczytaniu artykułu MY
POLACY I NASZE POSTAWY - poruszyła Pani bardzo istotny
temat, który ostatnio często zajmuje moje myśli.
Z
roku na rok widzę w „naszym” społeczeństwie coraz więcej
obłudy, zakłamania, zawiści, wrogości i wiele tego typu
zachowań (a nawet sposobów życia, myślenia).
W artykule pisze Pani o Polakach w Polsce. że mieszka w
Kanadzie lecz nie pisze Pani, co mnie bardzo interesuje, że
ludzie mieszkający w Pani nowym kraju są też tacy jak
Polacy, czy zupełnie inni.
Bardzo proszę o kilka słów na temat - jacy są Polacy w
Kanadzie, a przede wszystkim jacy są Kanadyjczycy.
Często zastanawiam się nad tym skąd w nas, Polakach się TO
wzięło - jedną z moich teorii, jest to, że media / system /
NWO celowo ludziom to „robią”. Lecz jeśli tak jest, to
społeczeństwo całego świata powinno się tak zachowywać...
Pozdrawiam ciepło
Jarek
EMAIL Z DNIA 04.12.2013 NR 1
Witam.
Odnośnie
ostatniego wpisu: JA DAŁEM CI ŻYCIE; polecam wszystkim
"Księga Szczęścia" Bo Yin Ra. Zresztą całą twórczość tego
człowieka. Może znaleźć w internecie zapiski, np. na
himavanti.
Pozdrawiam
:-)
ODPOWIEDŹ NA EMAILE Z DNIA 02.11.2013
Dziękuję Wszystkim za listy ... tak czasy są niezwykle
ciężkie a ludzkie postawy bardzo trudne do zrozumienia. Tak,
misa nienawiści jest dużo potężniejsza niż misa miłości ...
i w tym momencie cisną mi się tylko słowa Matki Teresy: „co
bym dla tego świata nie zrobiła, to świat i tak kopnie mnie
w zęby”.
Nie jest łatwo, ale psy szczekają a karawana jedzie naprzód
... odwracam się do nich plecami i razem z Dobrym
Samarytaninem robimy swoje... i jak to wspaniale, że Pan Bóg
do tej niewdzięcznej pracy dał mi takiego wspaniałego
robotnika a zarazem przyjaciela. To potężny filar i nie
pozwala człowiekowi upaść na buzię.
To co czasami wyprawiają na necie nasi Polacy przerasta
ludzkie wyobrażenie, i powiem szczerze - już mnie nic nie
dziwi, nic nie smuci, to ujadanie co niektórych pod moim
adresem mnie na tyle wzmocniło, że nic nie jest już w stanie
mnie zatrzymać, czym histeryczniej na mnie wrzeszczą tym
bardziej jestem uparta ... i obiecuje walczyć za pomocą
słowa z ludzką obłudą dotąd dopóki będę miała siły, i nie
ważne jakie mi jeszcze łaty przyszyją, jak to od jakiegoś
czasu pisze mi wyrafinowaną biografię rodzina Kisielów z
Bydgoszczy (internetowe pseudonimy- Zenobiusz i jego żona
Wizja), która zaczęła tworzyć o mnie nawet wierszyki, tak po
chrześcijańsku (bo to oni teraz zasiedli w pierwszych
siedzeniach w KK i dyktują ludziom jak mają żyć),
i śmiać mi się chce kiedy się
zarzekają, że jestem nic warta, że mnie nawet nie zauważają
na necie, ale jakoś tak
przypadkiem
poświęcają aż tyle swojego czasu by zniszczyć moją opinię
... już nie wiedzą jak mnie mają ugryźć to rozwieszają po
necie informacje, że trudnię się prostytucją ... ot i jak ma
być w naszej Polsce dobrze, skoro polska inteligencja (za
którą się uważają Kiślowie) szmacą naród polski, ot tak z
czystej ideologicznej nienawiści ... to dzięki takim ludziom
mamy te wszystkie życiowe „smakołyki” i takie potężne
zakłamanie ...
Wiem, lepiej by było na takich nie zwracać uwagi, ale
najwyższy czas aby tą ich nienawiść zatrzymać, czas aby
takich ludzi zauważyć w naszym społeczeństwie i położyć
szlaban na ich kłamstwa i obłudę...
Dlaczego tak się dzieje? Wystarczy popatrzeć na naszą pracę
i wszystkie informacje jakie przekazujemy ludziom, w tym w
zakresie zdrowia; wychodzimy naprzeciw biznesom
farmaceutycznym, mafiom medycznym, społecznym manipulacjom,
religijnej obłudzie, wszystko to co niszczy człowieka życie
... stajemy w jego obronie... toteż trudno się dziwić, że są
tacy, którzy będą nas prześladować, chcą za wszelką cenę
zniszczyć i histerycznie wyją, kiedy tylko widzą moje
imię... i chwytają się wszystkich argumentów ... psy
szczekają a karawana jedzie dalej ... ale i ja nie będę już
taka subtelna i nie będę się bawić w zakrywanie tych ludzi
nazwisk.
I
jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy nas wspierają i życzę
wszystkim czytelnikom Wszystkiego Najlepszego.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 7
Pani Wiesiu,
Właśnie przeczytałam Pani artykuł My Polacy i Nasze Postawy,
poza tym jestem Pani wierną czytelniczką od początku
istnienia Pani strony, nawet troszkę korespondowałyśmy za
czasów Księgi Gości.
Mieszkam w Irlandii obecnie i czy to Polska czy Zielona
Wyspa kiedy tylko mam do czynienia z Polskimi chrześcijanami
też mi się dostaje po uszach od wiedźm, czarownic i
toksycznych wampirów, których trza omijać.
Wierze, że Pani się nie poddaje choć wierze też, że jest
cholernie ciężko, bo widzę ile Pani przeszła i ile pracy
włożyła w przekazanie swojej wiedzy, za co jestem wdzięczna,
bo wciąż z niej korzystam, założę się, że jest mnóstwo
takich osób jak ja. Dlatego proszę istnieć... dla nas :-)
Jezusa też opluwali, wyśmiewali i zabili. He... Polaków
świadomość jest na poziomie przedszkola i tyle.
Keep shining :-)
Beata
EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 6
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, szczególnie panią
Wiesławę.
Chciałem napisać kilka słów pokrzepienia odnośnie ostatniego
wpisu: MY POLACY I NASZE POSTAWY. Niewiele przychodzi mi do
głowy :-) Nie chciałbym też przyciągać złego rozpisując się
o nim, a temat rósł by w miarę pisania... A misa nienawiści
nie zniknie z tego świata, póki będziemy wciąż na nowo ją
napełniać. Dlatego napiszę kilka pozytywnych słów mojej
Przyjaciółki: Wiara, Czystość, Moc, Zaufanie, Miłość.
Wszystkiego dobrego życzę KAŻDEMU!
EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 5
Droga Wiesiu!
Zaglądam na Twoją stronę niemal od początku jej istnienia.
Tyle tu wspaniałych i ważnych informacji, Twoich przemyśleń
i doświadczeń, którymi chętnie dzielisz się z innymi. Ja
również mam za sobą sporo mistycznych doświadczeń podobnych
do Twoich. Były takie sytuacje, że nie wiedziałam czego się
spodziewać czy śmierci czy nowego życia. Teraz jestem
wprawdzie spokojna i zrelaksowana mentalnie, ale duchowo
czuję próżnię i nie wiem czego się spodziewać. Jakbym
czekała na jakiś reset. W zasadzie interesuje mnie tylko
sfera ducha. Żyję w jakiejś przestrzeni, która mnie zmienia.
Czasem czuję jakbym odrywała się od ziemi, bo tak trudno mi
się uziemić. Mam wrażenie niesamowitej lekkości, moje ciało
jest w stanie jakiejś nieważkości, moje mięśnie nie mają
siły, stałam się bardzo delikatna, mam bardzo wyostrzone
zmysły, wszystko widzę ostrzej i wyraźniej. Mam niewiele
zainteresowania dla spraw codziennych. Najchętniej medytuję,
przebywam w samotności i czuję, że staję się inną osobą.
Czytałam wiele na temat transformacji, o osiągnięciu
świetlistego ciała. Między innymi na Twojej stronie Wiesiu.
Nie wiem czy są to informacje aktualne. Chciałabym wiedzieć
czy kwestia wzniesienia jest wciąż możliwa... Bo po grudniu
2012 kiedy nic się nie wydarzyło, wszystkie wiadomości na
ten temat przestały się pojawiać.
Co do Twojej walki z ciemnotą ludzką, z niechęcią niektórych
ludzi, to mogę tylko poradzić, aby takich blogów i kontaktów
unikać. Rozkrzyczanych, wszechwiedzących i tak łatwo
oceniających ludzi. Lepiej nie rzucać pereł przed wieprze...
I nie warto sobie zawracać tym głowy. Większość docenia
Wiesiu Ciebie, Twoją pracę i wkład w budzenie duchowe ludzi.
Serdecznie pozdrawiam, Ela
EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 4
Droga
Wiesiu,
nie przejmuj się proszę podłością, zawiścią, czy brakiem
tolerancji ze strony innych ludzi. Wszak sama wiesz
najlepiej, że każdy człowiek jest na innym poziomie rozwoju
duchowego i każdy musi dojrzeć do tego, aby zrozumieć że
jedyną, wszechobecną i wszechpotężną siłą w relacjach z
ludźmi, ze światem i z Bogiem jest miłość, zatem inne
odczucia są nie na miejscu. Każdy ma swoją karmę i swoją
lekcję do odrobienia, niech więc dojrzewa w swoim tempie.
Cóż, pozostaje tylko wysyłać im miłość i życzyć szybkiego
odzyskania pamięci i życia w miłości i świetle.
Z Miłością,
Światłem, w Prawdzie
Grażyna
EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 3
Witam
serdecznie Pani Wiesiu.
Przykro mi bardzo że jest pani tak atakowana. Niestety musze
przyznać że nasz naród polski (nie wiem czy to ostatnie lata
czy zawsze tak było) jest okropny... to prawda co pani pisze
że ci co uważają się za pobożnych chrześcijan, ci co w
pierwszych ławkach w kościele co niedziela przesiedzą są
najbardziej podli.
Nie raz
spotkałam się z przeróżnymi ludźmi i sytuacjami nawet tu we
Włoszech Polacy nie są lepsi, nawet księża polscy, długo by
pisać o tym... też wiele osób uważa mnie za dziwoląga, bo
sprzeciwiam się i mówię wiele na to co mi się nie podoba i
co uważam za niemoralne, a także że jeżeli ktoś robi
wszystko wbrew Bogu a uważa inaczej i nawet księża... jeżeli
ktoś w ogóle zwraca uwagę albo mówi że sami niewiedzą co
głoszą i co oznacza msza święta itd. to że jest to ksiądz
nie oznacza że może wszystko a najgorsze że wykorzystuje
bezczelnie ludzi a ci ufają mu bezgranicznie i uważają że
grzeszę.
Ostatnio
nie chce nawet utrzymywać kontaktów, chodzę na włoskie msze
i modlę się do Boga jak tylko potrafię jeżeli robie źle
osądzi mnie sam. Często myślę może lepiej niech coś się
stanie, niech ten świat ziemia rozpadnie się bo naprawdę to
co się dzieje jest nie do opisania i nie do zrozumienia.
A co do
ludzi lepiej Pani Wiesiu mieć garstkę prawdziwych
przyjaciół, ludzi którzy zrozumieją będą zawsze gdy potrzeba
niż tłum fałszywych. Najbardziej boli że po ludziach,
przyjaciołach po których najmniej się spodziewamy, którym
oddalibyśmy wszystko zawodzimy się ale jest to dla nas jakaś
nauka. Ja dzięki Pani zrozumiałam bardzo wiele, dziękuje
serdecznie i pozdrawiam także Samarytanina. Jest wielu ludzi
którzy są z Panią nawet jeżeli są rozsypani po całym
świecie. Proszę być dobrej myśli:)
PS w jednym z artykułów pisała pani że pochodzi z
Województwa Świętokrzyskiego :) milo ja również z powiatu
Ostrowieckiego:)
Dorota
EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 2
Dotknięta przez Boga
Smagana przez Wiatr
Spalana Ogniem Żywego
Rozkwitasz jak Kwiat
Wydajesz Owoc i Wzrastasz
W nieskończoności
Nie ma dla Ciebie ziemskiego miejsca
Nic zaoferować może ten świat
Oddałaś życie dla Tego Jedynego
Nie mieścisz się już w żadnych ludzkich proporcjach
W żadnych ramach
Jesteś jak Żywa Woda
I wtedy nie chcą Cię znać..
A ludzkie oko jest małe ..
nie widzi
A ucho zatkane ..
nie słyszy
A ludzki rozum jest ciasny
A ludzka Dusza w niewoli małego ja
I człowiek zniewolił Duszę własną
I rządzi się mały ułomny jak pan
Poddany ciemnemu prawu
Nie widzi już Prawdy nie Słyszy już Niebiańskich drgań
Jest sam w pokoju ciemnym i ciasnym bez ścian
Okrutny się stał jak bestia, przed, którą ostrzega
A sam ją karmi wyznawca jej praw
Obłuda, obłuda u człowiek mieszka
Pycha, egoizm brzydota i strach
I pędzi tak w otchłań bez dna i dzieci swe tam pcha
A ty ani się waż mówić o Kwiatach i Światłu
O Wolności, Miłości, Niebiańskich Dźwiękach
O Bogu, który od zawsze nas Zna od zawsze nas Kocha
Miłością bez końca
A ty ani się waż z Miłości do stworzenia
Kogokolwiek ratować
Nawet ich własne dzieci
Oni mają się bać
Oni mają gnać w przepaść
Oni mają żyć w nędzy bez prawdziwej Miłości
W czarnym więzieniu bez ścian
I cały ten ich świat cię zniszczy, podepta
Opluje, ośmieszy
Najchętniej zabije w imię ... Chrystusa
I Jedni nie wiedzą, co czynią a drudzy wiedzą to doskonale
A serce Twoje odpuścić nie daje
Bo Miłość już taka jest
Kto więcej Widzi i więcej Wie
Kto w Ogniu Najwyższego się Zrodzi
Podąży na wojnę o ludzkie Dusze
Nie zważy na siebie
Bo nie do siebie już należy
Pójdzie na śmieć i życie o Prawdę
Choć dla jednego zagubionego zaświeci Latarnię!
Dla Boga
Ja mała i głupia, nie wykształcona nic nie znacząca
dla tego świata .. poświadczę [serce] w Imię Chrystusa!!
Anna:)
EMAIL Z DNIA 02.12.2013 NR 1
Dzień dobry Pani Wiesławo! Piszę ponieważ strasznie boli
mnie krytyka Pani osoby i działalności. Nie ulega
wątpliwości, że żyjemy w bardzo dziwnych i jednak trudnych
czasach. Proszę niech Pani nie zaprzestaje swojej
działalności bo dla wielu osób jest ona bardzo ważna.
Przesyłam Pani ułożoną przez moją 11-letnią córkę modlitwę:
Dziękuję Ci Boże za przepiękny świat cały, który jest
ogromny a nie jak mrówka mały.
Każde zwierzę, każde stworzenie, nawet ten liść co szeleści.
Jest tego tyle, że w głowie się nie mieści.
Nikt Panie nie jest tak mądry, sprawiedliwy i twórczy.
Potrafisz Panie stworzyć wiele miliardów ludzi, a każdego
kochać jak jedynaka.
Dziękuję Ci Panie za wszystkie stworzenia i za moją rodzinę.
Dziękuję Ci Boże za wszystko co dla mnie zrobiłeś.
Ale najbardziej za to, że mnie stworzyłeś. Amen.
Ja
dodam jeszcze od siebie że dziękuję za to, że PANI jest.
Pozdrawiam serdecznie
Ilona
EMAIL Z DNIA 27.11.2013
Droga Pani Wiesławo,
Mam przyjaciółkę i ciocię o Pani imieniu i wiem, że są
mądrymi i życiowymi kobietami. Kiedy pomyślę, że Szymborska
też nosiła wasze imię, to poprzez wiersze które pisała,
myślę że bardziej rozumie Wiesławy i ich potencjał.
Nie o tym jednak chciałam do Pani napisać. Proszę robić
swoje, nie przejmować się opiniami na Pani temat. Jestem
pewna, że czas i mądrość naszego Stwórcy zrobi swoje. Szkoda
tylko, że tak długo czasami musimy czekać na pewne prawdy,
mam na myśli nasze korzenie.
Jednak, kiedy pomyślę, że gdybym te informacje otrzymała
dużo wcześniej, czy się z nimi urodziła to prawda ta nie
byłaby dla mnie skarbem. Czasy w których żyjemy dla jednych
są zwyczajne a dla innych szczególne bo czują przemiany ale
nie cywilizacyjne lecz duchowe.
Kochana Pani Wiesławo, pisze te słowa bez podtekstów ale po
to aby Panią wesprzeć mą myślą, chociaż Pani nie znam...
jedynie z tych artykułów i paru zdjęć. Róbmy swoje,
rozsiewajmy wszędzie gdzie się da dobroć, pomocność, spokój,
tolerancję ale nie akceptacje.
Nasz dobry Stwórca też toleruje to co robi nasza cywilizacja
a swoje ciało oddal nam ludziom na pożywienie. Mam na myśli
Florę i Faunę i co się dzieje, masakra, jedna wielka
katastrofa. Nie da się bez wiedzy duchowej budować domu ale
aby tą wiedzę poznać trzeba chcieć czytać, dokształcać się,
rozumieć itd ale przede wszystkim miłować, szanować, kochać
wszystko i wszystkich na planecie i samą naszą Matkę Ziemię
za to że tu jesteśmy w tym życiu.
Pani Wiesiu proszę Panią niech pani robi swoje, jest Pani
potrzebna dla wszystkich takich jak ja, która parę lat temu
poszperała w internecie i Pani stronę umieściła jako
"Favorite" bo warto.
Wiele różnorakich spojrzeń na duchowość człowieka, na zioła,
rośliny, naturalne leczenie. Są to tematy, które mnie
interesują, a ostatnio poświęcam też dużo uwagi znaczeniu
kamieni, ciekawy jest turmalin, labradoryt, kryształ górski.
Pozdrawiam Panią serdecznie, proszę myśleć pozytywnie,
pokojowo, niech wreszcie ta niewiedza się przemieni, i
nastanie patrzenie duszą a nie ciałem.
Życzę Pani udanych artykułów, dużo uśmiechu, bo ten działa
na wszystko a jestem pewna, że kiedyś już po naszej
ziemskiej misji nasze dusze się spotkają, miłości, światła,
radości jeszcze raz ode mnie.
Beata
EMAIL Z DNIA 15.11.2013
Dziękuję Wiesiu za to co piszesz, zawsze dodajesz mi otuchy,
aby dalej iść, aby siebie bardziej kochać, wybaczać i dalej
iść, nie obwiniać siebie samej za to, że jestem inna od
innych, za to że nie umiem się dopasować, za to że ciągle
mam pytania i ciągle szukam.
Jestem sobą, jestem jedyna w swoim rodzaju i taką kocha mnie
Bóg. Każdy z nas jest czymś specjalnym. Mam nadzieje że już
przeszłaś ten niełatwy okres po śmierci Marysi. Tyle wiemy,
a ciągle mamy momenty że jesteśmy tylko ludzkimi istotami w
takich momentach. Tak naprawdę jesteśmy Bożymi Istotami,
obecnie odkrywamy to w sobie.
Chce wyjść poza moją piaskownice, Twoje artykuły, mają
mądrość i wiele humoru...
D Z I E K U J Ę ... Ja jadę do Brazylii... będę także u Jana
od Boga, chce zobaczyć to spirytualne centrum, coś mnie tam
ciągnie, chciałam tam jechać jeszcze z chorym mężem, ale on
nie wierzył w duchowe uzdrowienie, tylko w medycynę tą jaką
znał.
Każdego dnia poznaje siebie na nowo i szukam prawdy, o samej
sobie. Więcej zaglądam do wewnątrz... Szukam prawdy dlatego
wybieram się w kolejną podróż.
Pozdrawiam Ciebie serdecznie i wszystkiego dobrego...
Artykuły rewelacja proszę o więcej.
Namaste
Małgosia
EMAIL Z DNIA 09.11.2013
Całym moim Sercem pragnę podziękować Tobie Wiesiu i Tobie
D.S. za Wspaniałą pomoc, podczas tej podroży.
Bogusław
EMAIL Z DNIA 07.11.2013
Pani Wiesławo bardzo chciałabym podziękować pani za artykuły
przez panią pisane i za tą stronę. Zawsze w dniach, w
których się pojawiają wątpliwości i zwątpienie lubię
przeczytać któryś z pani artykułów i wszystkie ciemności
ustępują, a w ich miejsce wstępuje światło. Czuć że to nie
pani pisze a sam Bóg oświeca pani umysł żeby poprzez panią
dotrzeć do innych ludzi. Niech się pani nigdy nie poddaje i
dalej podąża tą cudowną drogą. Jeszcze raz bardzo dziękuję.
Justyna
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 01.11.2013
Tomasz,
zadałeś mi aż 3 pytania, na które nie da się odpowiedzieć w
kilku słowach, a odpowiedzi na Wasze listy nie jest
miejscem, gdzie można się mocniej rozpisać. Jednak spróbuję
w kilku zdaniach podzielić się moją wiedzą na ten temat.
1. Kometa Ison, która pojawiła się w roku 2013 ... czy to
tylko normalne astronomiczne zjawisko czy zły omen jak to
nam przedstawia w swoich przepowiedniach Nostradamus ...
wspomina o planecie jaśniejszej niż księżyc w pełni, która
pojawi się w okresie 2013 roku(?) ... i będzie zapowiedzią
przyjścia Antychrysta, czyli na świecie będzie nerwowo,
burzliwie i krwawo, będą długie wojny, ucisk, zguba dla
ludzi i zwierząt, głód i wielkie zniszczenie. Studiujący
Biblię wymieniają kometę jako specjalny znak, zwiastun
czegoś wyjątkowego, z jednej strony przyjście Chrystusa, a z
drugiej katastroficzne wizje. Amerykanie twierdzą, że kometa
Ison zwiastuje okres kiedy obecny prezydent, który występuje
dla wielu jako czarnoksiężnik z krainy Oz zupełnie pogrąży
USA ... ponieważ w marcu 2013 zaobserwowano ją na Hawajach,
w miejscu urodzenia prezydenta Obamy. Ludzie obawiają się,
że grawitacja Ison spowoduje na Ziemi wybuchy wulkanów,
trzęsienia ziemi i inne kataklizmy. Największy wpływ tej
komety na Ziemię przewidywany jest na 14-15 styczeń 2014r.
NASA uspakaja, że nic takiego Ziemi nie grozi, jednak ludzie
postrzegają tą kometę jako znak ostrzegawczy od Boga.
Hopi twierdzą, że to jest niebieska Kachina, a wiele innych
spekulacji mówi, że to może być planeta Nibiru, która na
Ziemi dużo zmieni już w okresie Bożego Narodzenia 2013,
porównuje się ją do piołunu. Kometa Ison będzie najlepiej
widoczna na Ziemi 28 list. 2013, może być taka jasna za dnia
jak księżyc. Osobiście jestem bardzo powściągliwa aby
wyrażać moją osobistą opinie na ten temat ... nie jestem po
to aby straszyć ludzi, złowróżyć, tym bardziej, że nie mam
wpływu na takie kosmiczne wydarzenia a nawet losy tego
świata ... jednak moje serce jest bardzo spokojne ...i
będzie co będzie ...
2. Dzieci na cmentarzach ... czy powinny tam być? W naszej
narodowej tradycji dzieci są zabierane na cmentarze i jest
to zupełnie normalne. Podobnie w wielu innych kulturach,
nawet u Kanadyjczyków, chociaż po tej stronie oceanu
cmentarze są tylko dla zmarłych, rzadko widuje się na nich
ludzi odwiedzających groby. Nie ma też święta zmarłych.
Osobiście uważam, że małe dzieci nie powinny przebywać w
miejscu pochówku, to jest duży stres dla niedojrzałych
dzieci. Są bardziej wrażliwe i takie widoki jak wkładanie do
grobu... czy nawet do trumny ukochanej babci, dziadka, cioci
... a nawet matki czy ojca do może wywołać w nich potężną
traumę. Kilka lat temu obserwowałam 5-letniego chłopczyka,
któremu zmarł ojciec. Za życia bez przerwy wisiał na jego
szyi, był z nim bardzo związany, kiedy zobaczył go w trumnie
wyraźnie się go bał, nie chciał podejść bliżej, nawet nie
chciał patrzeć na trumnę ... i wiem, że właśnie ten widok
pozostanie mu przed oczami do końca życia ... pytam, czy to
naprawdę taki widok powinien towarzyszyć dziecku, które
wspomina swojego ojca ... czy nawet daleką kuzynkę?
Patrząc na zachowanie Zachariusza widziałam jakie to było
dla niego głębokie przeżycie, i widziałam na jak długo
zniknął z jego twarzy uśmiech ... myślę takie praktyki mogą
mocno uszkodzić psychikę dziecka. Pogrzeby są bardzo trudne
nawet dla dojrzałych ludzi, tak samo pobyt na cmentarzach.
Pamiętam swój pobyt w Polsce kiedy odwiedzałam po wielu
latach groby rodziców, męża, nogi mi się uginały kiedy
stałam i patrzyłam na wyryte na płycie nagrobnej ich
nazwiska.
3. Esencje roślinne a raczej kwiatowe Bacha ... oczywiście -
słyszałam a nawet je stosowałam w czasie pierwszej fazy
przebudzenia Kundalini. Często je zalecam ludziom, są bardzo
pomocne. O drugim panu nie słyszałam. Nie pisałam o olejkach
kwiatowych Bacha, może gdzieś wspominałam (?) ponieważ nie
jest to fizyczną możliwością pisać na wszystkie tematy. Są
również inni ludzie, którzy piszą dobre artykuły, toteż
często dajemy ich linki na naszej stronie w celu wzbogacenia
wiedzy. Zbieramy w jedno miejsce wszystkie ciekawsze
informacje szczególnie dotyczące naturalnego leczenia...
wiadomo że zawsze będzie czegoś brakować... ciężko byłoby
umieścić na jednej stronie absolutnie wszystko :)
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 01.11.2013
Pani
Wiesławo,
1) czy kometa Ison to tylko znak od Boga? pogróżka? czy coś
straszniejszego? zbliża się nieubłagalnie do Ziemi...
2) dziś 1 listopada wszystkich świętych, czy Pani też jest
tego zdania że dzieci nie powinnyśmy prowadzić na cmentarz?
że cmentarze są dla zmarłych nie dla żywych? może warto o
tym napisać...
3) esencje roślinne, słyszała Pani o nich? esencje Bacha lub
esencje Drzymulskiego, biorę je od sierpnia, są
niesamowite... rozpuszczają wszystko co złe w organizmie,
może przegapiłem, ale nie widziałem u Pani na stronie tego
tematu.
Przepraszam
jeśli się mylę, raz jeszcze dziękuję za tą stronę...
Tomasz
EMAIL Z DNIA 29.10.2013
Witam pani
Wiesławo i Dobry Samarytaninie, dziękuję za stronę.
Szczególne ukłony w stronę pani Wiesławy za artykuły. Czytam
już od miesięcy i jestem oczarowana. Piękne.
Pozdrawiam
serdecznie.
Barbara
EMAIL Z DNIA 27.10.2013
Tą drogą pragnę przesłać wyrazy współczucia dla całej
rodziny, przyjaciół Marysi, także dla Ciebie Wiesiu.
Wielka tajemnica śmierci. Śmierć Jezusa Chrystusa. Strach,
ból... Czym jest śmierć? Czy jest tylko końcem życia, a może
jego początkiem? Tak, tu na ziemi jest ona końcem, ale
przecież śmierć to także narodziny w innym wymiarze...
Dla mnie śmierć jest przejściem z życia do życia. Wiem o
tym, ale tak bardzo boli i nie mogę puścić tych których
kocham, których dusze odchodzą...
Cierpienie to ważna część naszego życia, każdy z nas w jakiś
sposób cierpi. Ból i cierpienie często towarzyszy
umierającym, także tym, którzy są przy nich. Czy nasza dusza
spłaca tylko karmiczne długi, a może jest to także
możliwość, by w następnym życiu dusza poszła wyżej, dlatego
decyduje się zakończyć życie na ziemi w taki bolesny sposób,
aby w następnym życiu zrobić wielki krok na drodze do
doskonałości!? Dusza decyduje, co chce przeżyć, co chce
uzyskać, doświadczyć poprzez swoje życie, a także śmierć,
dla siebie i innych.
Jan od Krzyża pisał:
"W głębi tych tajemnic dusza nie wejdzie inaczej, jak tylko
poprzez ucisk i cierpienie wewnętrzne i zewnętrzne. Potrzeba
także wielkich Łask Bożych, tak dla umysłu jak i zmysłu oraz
silnych ćwiczeń duchowych. Przez gęstwinę wszelkiego rodzaju
cierpień może dojść do bogactw Bożych."
Bhagavadgita mówi:
"Gdy człowiek rodzi się, musi przyjść śmierć. Gdy człowiek
umiera, muszą przyjść nowe narodziny".
Pamiętajmy nasza Jaźn jest nieśmiertelna. Ta cudowna
Błękitna Perła, ciało naszej Jaźni..
Marysia żyje, jej narodziny świętuje inna część rodziny,
która jest teraz razem z nią...
Namaste
Izaura
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 24.10.2013
Wiesław,
dobre to pytanie, dlaczego muszą umierać tak młodzi ludzie?
lecz odkąd świat istnieje zawsze tak było i nadal tak jest
... może chociaż ten link nieco wyjaśni Twoją frustrację:
LINK! chociaż ja
także w obliczu takiej śmierci zadaje Panu Bogu pytanie: czy
naprawdę ta śmierć była potrzebna? Ale również wiem, że są
dusze, które przychodzą w nasze życie tylko na krótki
czas... po to by nas czegoś nauczyć, np. miłości, i
odchodzą, właśnie to była ich misja na tej Ziemi.
Namaste
Wieslawa
EMAIL Z DNIA 24.10.2013
Zadaję sobie pytanie: Dlaczego musiała odejść ta młoda i
dzielna dziewczyna? Pomoc medyczna była, pomoc Pani była,
opieka rodziców i rodziny była, wielu dobrych ludzi, ich
dobre myśli, modlitwy, pieniądze były a odeszła. Można
odpowiedzieć: Wola Boża.
Jak ją rozpoznać? Czy można się poddać w różnych sytuacjach
i stwierdzić, że to Wola Boża, czy trzeba działać, walczyć
do końca, nawet w sytuacjach czasami beznadziejnych, nawet
wtedy, gdy czasami przychodzą do głowy myśli: "A może
sprzeciwiam się Woli Bożej".
Z uwagi na wiele szlachetności, które na co dzień Pani
czyni, brak odpowiedzi będzie przyjęty ze zrozumieniem.
Ewentualna odpowiedź może być krótka. Odpowiedzią może być
odesłanie mnie do jakiegoś artykułu, napisanego przez Panią
wcześniej lub innego źródła.
Pozdrawiam
Wiesław R.
EMAIL Z DNIA 19.10.2013
Chciałam się z wszystkimi podzielić moimi ostatnimi
doświadczeniami, które dotyczyły moich duchowych zmagań z
grzechem, z dotychczasowym życiem.
Otóż półtora roku temu zachorowała moja mama, pojawiły się
silne zawroty głowy, zasłabnięcia, dolegliwości fizyczne
przełożyły się na cierpienia duchowe. Najpierw zawierzyłam
lekarzom, były szpitale, diagnozy, leczenie, które nie
dawało rezultatu - stan mojej mamy stopniowo się pogarszał.
Zaczęłam wtedy szukać pomocy w Bogu - wiem że nie taka
kolejność powinna być, ale to dopiero uświadomiłam sobie po
czasie - to najpierw zawierza się Bogu i jego decyzjom.
Doświadczenia były tym trudniejsze, iż zawiedli mnie bardzo
ludzie, Ci najbliżsi, na których liczyłam w trudnych
chwilach i wtedy ... pozostał Bóg i Jezus Miłosierny. Od
tego momentu w moim życiu nastąpiło prawdziwe nawrócenie. Do
tej pory wydawało mi się, że jestem super wierzącą osobą,
której nic nie można zarzucić, jak bardzo się jednak
myliłam.
Bóg wybrał ten czas na mój powrót do NIEGO. Wszystko w
oczach i zamysłach Stwórcy jest dokładnie zaplanowane - w
chwilach ogromnego zwątpienia, a nawet rozpaczy zaczęłam
przyzywać Bożego Miłosierdzia, z wielką ufnością odmawiałam
koronkę, litanię do Najświętszej Krwi Jezusa oraz Gorzkie
Żale, aby uczcić mękę Zbawiciela. Powoli zaczęły następować
zmiany w moim życiu, uspokajałam się, wiedziałam, że Jezus
nigdy mnie nie zostawi, nie zawiedzie jak inni ludzie, że
zawsze mogę do NIEGO zwrócić się z wielką ufnością o pomoc a
ON zawsze wysłucha i pomoże. Jest to czas ogromnej próby,
wewnętrznych zmagań - to prawdziwa noc duszy, która się
miota, aby ostatecznie dostąpić ukojenia w Panu. Innego
znaczenia nabrała Spowiedź święta - od tej pory czułam
prawdziwe przebaczenie i łaski Boga.
Wtedy uświadomiłam sobie, że krzyż który dźwigam nie jest
taki straszny i ciężki - bo Jezus dźwiga go razem ze mną, to
On podnosi mnie w chwilach upadku.
Ostatnio bardzo dokuczała mi czakra serca, transmutowałam
wszystkie dotychczasowe przeżycia, ból był przeogromny, ale
nie ma innej drogi by wznieść się na wyższe Chrystusowe
wibracje. Porzuciłam większość moich dotychczasowych
zainteresowań, które nie bardzo przystawały do wymagań jakie
stawia przed każdym Chrystus, przestały mnie interesować
seriale, niektóre filmy, dom mój ucichł, zniknęli
pseudoprzyjaciele, poświęcam dużo czasu na modlitwę,
refleksje, słucham wartościowych audycji.
Każdemu błądzącemu i poszukującemu polecam, aby całkowicie
zawierzył Bogu, aby z ufnością dziecka rzucił się w ramiona
Chrystusa Miłosiernego, aby czcił jego mękę, a przede
wszystkim odmawiał koronkę do Bożego Miłosierdzia, która ma
ogromną moc. Z Bożą pomocą nie ma sytuacji bez wyjścia.
Niech każdy zaufa Chrystusowi, a ON nie pozwoli zginąć, poda
zawsze dłoń, pocieszy, nada nowy sens życiu, pokaże, że JEMU
zawsze można zaufać, a ON nigdy nie zawiedzie.
Moje dwa sny z tego okresu mnie w tym utwierdziły - w jednym
żegnałam stare swoje życie w formie pogrzebu, by zaraz po
tym uczestniczyć w obrzędzie chrztu świętego i narodzenia do
nowego życia, a w drugim śnie usłyszałam głos "Jezus
Chrystus Cię oczyścił".
Maria
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 16.10.2013
Mayer, cieszę się że lubisz naszą stronę i dziękuję za
zaufanie do nas ... od początku istnienia tej strony naszym
założeniem było dać ludziom wiedzę z różnych półek,
odgrzebać z gruzów stare dobre nauki, wiedzę, naturalną
medycynę i życiową mądrość, która zawsze była przyjaciółką
ludzi. To co osobiście piszę to głównie moja wiedza, to co
płynie z mojego umysłu, to co ja czuję, co odbieram podczas
moich mistycznych doświadczeń ... zdaje sobie sprawę, że
wiele tych rzeczy jest nadal owiane tajemnicą dla większości
ludzi, toteż często w ogóle nie rozumieją o czym ja pisze...
stąd też ataki na mnie, wyzywanie mnie od New Age,
dopasowywanie mnie do jakiś tam religii itd ... a ja tylko
przekazuje to co ja czuję,
a ta strona nigdy nie była żadnej
natury religijnej czy coś w tym stylu, to tylko nasze
spojrzenie na świat i ludzi, i kto ma otwarty umysł to za
nami podąża, a kto nie, to nas atakuje ... oprócz swoich
prywatnych doświadczeń dzielimy się wiedzą o wszystkich
powiedzmy „teoriach spiskowych” w które jesteśmy obecnie
wszyscy wplątani, które próbują dominować w naszym życiu,
nadają mu kierunek, ... wiemy, że dzisiaj manipulacja
ludzkimi umysłami jest potężna ... i trzeba mieć na wszystko
otworzone oczy ... i mądry ten, kto potrafi czerpać z
mądrości, odróżnić fałsz od prawdy.
Niestety, wiele ludzi wiruje w tym zamęcie niczym kurz na
wietrze, nadal brakuje im zdrowego spojrzenia na całokształt
naszego życia.
Osobiście mogłabym pisać i pisać, szczególnie jeśli chodzi o
tematy duchowe, bo to płynie ze mnie jak woda w rzece, tutaj
nie muszę niczego udowadniać, to tylko kwestia wiary,
inaczej to wygląda kiedy przekazujemy to co mówi świat, to
trzeba sprawdzić, znaleźć prawdę, często ostrzec przed
manipulatorami, a to też wymaga sprawdzenia, nie można iść
do jasnowidza i zapytać o prawdę i na tej podstawie
kompromitować innych ludzi... trzeba ją rzetelnie samemu
sprawdzić choćby nawet moja intuicja krzyczała, że tak jest
... a to trwa w czasie. Najłatwiej przekopiować jakiś
artykuł, nadać mu dobry tytuł i czynić sensację ... dlatego
niektóre rzeczy, o których pisze trwają trochę w czasie ...
staram się to sprawdzać na wszystkie możliwe sposoby.
Z
drugiej strony prowadzimy tą stronę tylko w dwie osoby:
Dobry Samarytanin i ja ... a oprócz tej strony mamy także
swoje codzienne życie, a nawet musimy trochę odpoczywać ...
co ostatnio ja czynię, w większości jestem na łonie natury,
mamy jeszcze piękną pogodę i korzystam z jej uroków, obecnie
rzadko spędzam czas z komputerem a nawet w domu ... kilka
dni temu wróciłam z jednego wyjazdu, wybrałam się już na
następny, na całodniowy odpoczynek w lesie, i już za dwie
godziny wybywam ponownie na kilka dni i tam gdzie będę nie
będzie nawet radia ... i może w następnym tygodniu coś tam
napiszę ... póki co dałam sobie urlop od strony i pisania
... jednak myślę że w zimowych miesiącach, kiedy w Vancouver
więcej pada wrócę do pisania i może zaspokoję twoje
pragnienia.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 16.10.2013
Witam,
Od dwóch lat wiernie śledzę waszą stronę. Treści do których
dotarłem dzięki wam zmieniły w sposób znaczący to jak
zapatruje się na otaczającą rzeczywistość i świat i
wszechświat. O większości spraw, problemów, i tematów
wcześniej miałem znikome pojęcie choć interesowałem się
wieloma tematami które poruszane są na waszej stronie.
Ostatnio
smuci mnie jednak fakt że praktycznie jedynymi treściami
jakie są zamieszczane na waszej stronie są linki, filmy,
teksty dotyczące prawie wyłącznie tematu szkodliwych
szczepionek. Tematu skądinąd bardzo ważnego i także mnie
interesującego jednak wcześniej można było u was znaleźć
artykuły i filmy dotyczące wielu aspektów i problematyki
ducha obecnych czasów, historii ludzkości, naukowych etc.
Wiem że łatwo się domagać takich treści a trudniej redagować
taką stronę. Mogę się tylko domyślać ile czasu potrzeba
poświęcić na prowadzenie tej strony. Absolutnie nie
krytykuje waszych treści i obranego kierunku. Proszę jedynie
o próbę (w miarę waszych możliwości oczywiście) umieszczenie
od czasu do czasu jakiś treści związanych z historią,
astronomią, nauką, lub różnymi zjawiskami, cywilizacjami
itp. Tym bardziej iż na TV właściwie nigdy nie można było
liczyć jeśli chodzi o pokazywanie prawdy, i w ogóle
ciekawych interesujących aczkolwiek często trudnych tematów.
PS.
Uświadomiłem sobie że żalę się trochę a zapomniałem o
najważniejszym. Przede wszystkim dziękuje wam Wiesławo i
Dobry Samarytaninie że jesteście tu i robicie to co robicie.
Pozdrawiam
Wasz wierny czytelnik
Mayer
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 15.10.2013
Witaj
Mariolu, szczerze mówiąc nie znam Stewarda Swierdlowa, nie
czytałam jego publikacji... Jeśli chodzi o moją wizję
przeszłości, to Lemuria była długo przed Atlantydą, obecnie
żyjemy w Kali Yudze czyli epoce Żelaza. Atlantyda była
wyższą epoką a Lemuria jeszcze wyższą, wcześniej była Ziemia
Mu. Cykle Wszechświata idą po kolei: Złoty, Srebrny, Brązowy
i Żelazny (wszystkie te epoki opisują dokładnie Wedy). W
naszej epoce Żelaznej (Kali Yudze) jest największy duchowy
upadek i nie tylko, runie także nasz materializm, to tylko
kwestia czasu ... i to nie jest żadna nauka, ponieważ nie da
się tego naukowo udowodnić, to wewnętrzna mądrość, wiedza i
prosta ludzka logika.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 15.10.2013
Dobry
wieczór! Pani Wiesiu chciałabym zapytać o pani zdanie na
temat Stewarda Swierdlowa. Jego wersja naszej prawdziwej
historii nie zgadza się z tym co wiem od Pani. Podam jeden z
przykładów: Pani napisała, że Lemuria związana jest z
dobrymi, wysoko uduchowionymi osobami natomiast Swierdlow
mówi, że Lemurią władali reptilianie a Atlantą
przedstawiciele układu gwiezdnego z Lyry.
Dziękuję Mariola
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 11.10.2013
Witaj Roman...
Ogólnie z
tego co widzę to ciężko dostać ten specyfik, w Polsce w
ogóle go nie ma. Znalazłem na szybko trzy angielskie linki (LINK1!,
LINK2!,
LINK3!) ale nie
gwarantujemy że są to pewne źródła itd, my dajemy jedynie
informacje o specyfikach ale ich nie sprzedajemy ani nie
rozprowadzamy, trzeba niestety szukać pewnych rzeczy na
własną rękę.
PS.
Pamiętaj że poza tym specyfikiem są jeszcze inne naturalne
terapie, które też mogę się Twojej mamie przydać (LINK!),
im więcej wiesz tym lepiej :)
Dobry
Samarytanin
EMAIL Z DNIA 11.10.2013
(...)
Tak się
złożyło że moja mama choruje na raka i choć ma słuszny wiek
to wcale nie jest powiedziane że to juz koniec. Znalazłem
specyfik pod nazwą Carctol opis i działanie super ale moje
pytanie brzmi: gdzie kupić ten specyfik a właściwie lek
Carctol?
Proszę o udzielenie mi takiej informacji, co do ceny to już
mniej istotne bo w tym przypadku cena nie gra roli. Czekam
niecierpliwie na odzew.
Pozdrawiam
Roman
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 09.10.2013
Yar, dziękuje za zaufanie do nas.
Pytasz o numer 333, który jest powiązany z cyfrą 3, kiedy
pojawia się trzykrotnie, tyle razy zwiększa swoje wpływy.
Numer 3 to zachęta, pomoc, komunikacja, wolność, przygoda,
entuzjazm, inspiracja, twórczość ... energia, która łatwo
zawiera kontakty, jest otwarta, spontaniczna, życzliwa,
pełna wiary, nadziei, miłości, optymizmu. Patrzy na świat
innymi oczami, otwartym umysłem, jest społecznie świadoma i
otwarcie manifestuje swoje pragnienia. Towarzyszy jej pasja,
sztuka, zdolności parapsychiczne, umie siebie wyrazić.
Numer 3 jest Istotą Trójcy: umysł, ciało i duch. Liczba ta
symbolizuje zasadę wzrostu, obfitości i energii w akcji.
333, tak zwana liczba Aniołów... kiedy pojawia się w Twoim
życiu, znaczy Aniołowie odpowiadają na twoje modlitwy,
prośby i chcą ci pomóc.
333, znaczy, jesteś zapraszany do wzorca bezwarunkowej
miłości, pomocy, jeśli wejdziesz na tą ścieżkę dostaniesz
wskazówki.
333, odnosi się również do Wniebowstąpionych Mistrzów, kryją
się pod nim Wielcy Duchowi Nauczyciele, którzy niegdyś
chodzili po Ziemi.
333 pojawia się ludziom, którzy kochają ludzkość i mają w
nich wiarę i pracują z nimi na wszystkich poziomach, kochają
ich i chronią.
Toteż wykorzystaj swoje naturalne umiejętności, pomagaj i
służ światu i ludziom w pozytywny sposób, najlepiej tak jak
umiesz i podnoś innych na duchu.
Liczby 3, 33, 333, 3333, itd. oznaczają Prawdę.
333 to równoboczny trójkąt, a to jest liczbowe
przedstawienie Prawdy.
Kiedy widzisz liczbę 333 oznacza to, że jesteś zgodny z
Boską Prawdą, Światłem i Miłością ... ale wprzódy połącz się
z Aniołami i wybalansuj swój umysł, ciało i ducha, i bądź
świadom swoich nowych możliwości, które wkraczają na twoją
ścieżkę ... lecz nie zadzieraj nosa ... pycha może cię tylko
zgubić. I wiedz, że praca z ludźmi jest bardzo szlachetna
lecz i bardzo niewdzięczna i nie oczekuj zbyt wiele w
podziękowaniu...
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 09.10.2013
Pani Wiesławo, z całego serca dzięki za ezoteryczną wiedzę,
co pomaga mi i gronu osób wokół mnie się rozwijać. Oprócz
podziękowań za niesamowicie konkretny zbiór informacji
(które rzecz jasna polecamy komu że tak powiem się da:))
zachodzę z pytaniem, niesamowicie nurtującym moje serce i
choć nigdy nie spotkałem osoby kryjącej się pod Wiesława :)
wierzę, że istota tak świadoma pomoże mi dociec w końcu
dlaczego 333 spotykam ciągle, wszędzie, w dziwnych zbiegach
okoliczności otoczony jestem trójkami bardziej niż
ktokolwiek kogo znam bo taki już jestem, że dzielę się
przeżyciami i odzwierciedla mi to otoczenie. Proszę o
podpowiedź dlaczego 333, przecież nie pisałem się na
duchowego nauczyciela i nie wiem czy podołałbym, wierzę
nieskończenie i wciąż szukam, proszę o odpowiedź, będę
czekał, i tak długo czekam więc zaczekam na Pani odpowiedź.
Pozdrawiam Yar...
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 08.10.2013
Spoko Adam, póki co nasz statek płynie nadal ... nie jest to
łatwa praca, ponieważ świadomość ludzi jest ciągle na bardzo
niskim poziomie. Kiedy czytam na necie, że medycyna chińska
jest zła i demoniczna to nie dziwi mnie fakt iż tematy które
my tu poruszamy są dla tych ludzi tak samo nasączone. Toteż
musimy się z tym liczyć, że będą na nas ataki właśnie takich
ignorantów i ludzi kroczących ciągle po omacku.
Dobremu
Samarytaninowi przydałby się urlop, pracuje na stronie na
całym etacie ... to pracoholik ... ja od czasu do czasu
odrywam się od strony nawet na dłużej, szczególnie kiedy
wyjeżdżam dalej od domu, nie zaglądam na nią całymi
tygodniami. Robię sobie urlop od internetu. Właśnie wróciłam
niedawno z Jukatanu, odpoczęłam, oczyściłam się ze stresu po
dosyć trudnych wakacjach ... tak, że należy oczekiwać paru
nowych tematów na Rose of Sharon. Pozdrawiam i dziękuję za
Twoje zainteresowanie naszą stroną.
Wiesława
EMAIL Z DNIA 08.10.2013
Pozdrawiam
Serdecznie Wiesławę i Dobrego Samarytanina!!!
Jestem
Waszym czytelnikiem od jakiś 2 lat i nie wyobrażam sobie
byście dalej nie działali...
Każdorazowo, gdy mam możliwość surfowania po necie odwiedzam
Waszą stronę i czerpię z niej całymi garściami. Nie
przeczytałem jeszcze wszystkiego a na nowe czekam z
ciekawością i utęsknieniem. Myślę, że Bóg Was prowadzi i da
Wam siłę, byście prowadzili ją nadal i jak powiedział Jurek
Owsiak: "Do końca świata i jeden dzień dłużej!". Wierzę, że
ciemna strona nie da nam rady! Bardzo dziękuję, że jesteście
i życzę dużo wytrwałości. A Pani Wiesławo, życzę udanego i
zasłużonego urlopu. Na pewno wkrótce się ziści i będzie
udany. Osobne pozdrowienia dla Dobrego Samarytanina. A kiedy
Ty jedziesz na urlop? ;)))
Adam z
Zielonej Góry
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 01.10.2013
JF... Strach i intuicja ... i jak w tym wszystkim odnaleźć
emocjonalną wolność? Wprzódy popatrz i dobrze wysłuchaj co
mówią do ciebie obronne lęki, bo właśnie one także są
wysyłane z twojej intuicji, która może przewidzieć realne
zagrożenie.
Wiadomo, że człowiek ze słabą samooceną bardziej lęka się
życia, nowych wyzwań, toteż musisz nauczyć się odróżniać
irracjonalny lęk i uzasadnioną intuicję. Drugi krok, to
podejmij odpowiednie decyzje, wysłuchaj co mówi do ciebie
lęk i przekształć go w odwagę.
I pamiętaj, prawdziwa intuicja nie będzie cię spychać w dół,
nie będzie dla ciebie destruktywna, toteż naucz się
odróżniać niezdrowe obawy od intuicji. Musisz je kontrolować
skąd przychodzą, czy ze świata zewnętrznego czy z twojego
serca.
Intuicja, twój najlepszy osobisty doradca, i jeśli
uporządkujesz swoje osobiste lękowe foldery przemówi do
ciebie czystym głosem. Lęk, to inny głos w twojej psychice,
który zakłóca głos czystej intuicji. Intuicja, czyli twój
wewnętrzny głos to również twoja wewnętrzna mądrość ... i
słuchaj jej dobrze, nie spapraj tego zewnętrzną głupotą i
paranoją ... i pamiętaj, mądrość jest znacznie silniejsza
niż strach.
Mądrość to także cisza, a w ciszy umysłu i serca dojrzewają
w człowieku piękne kwiaty, z których przenika subtelna
energia, to dzięki niej każdy twój obraz nabiera życia,
czyli wnika w ciebie strumień świadomości o większej mocy,
niczym większe napięcie prądu a wówczas widzisz lepiej
wszystkie szczegóły, które cię otaczają, twój umysł nabiera
ostrości. Doceń ten twój wewnętrzny blask i pozwól mu
oświecić twoje życie.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 01.10.2013
Pozdrawiam was!
Nie wiem czy to intuicja czy serce (dla mnie są bardzo
podobne) podpowiada by do was napisać. Kilka miesięcy temu
coś się we mnie zmieniło. Zdarza się, że czuję wszystkich
dookoła kiedy jadę metrem, czuję jak cały ciężar napiera na
serce, czasem mam wrażenie, że zaczynam się dusić.
Mam często inne myśli niż kiedyś. Objawia się to zwykle tak
jakbym patrzył z innej perspektywy. Nie ze swoich oczu.
Często patrzę na naturę podczas spacerów a potem mam
wrażenie jakby ludzi zachowywali się jak natura tylko, że
trochę bardziej skomplikowanie. Ciężko jest to opisać. Mam
też wrażenie jakby wszystko co mi się przytrafia było moim
działaniem i przykładów jest zbyt wiele by opisać i nie chcę
was zamęczać tymi przykładami. Mój cel jest inny. To co
przeżywam w sobie to często walka. Walka z myślami, wiem, że
to dziwnie brzmi ale to tak jakby myśli przeszkadzały mi.
Nie mogę wtedy słuchać. Kiedy wreszcie uda mi się wyciszyć
wszystko do mnie mówi jednak nie jak głosy w głowie tylko
uczuciami. Jakby moje serce rozmawiało z całym otoczeniem.
Przeczytałem 2 artykuły na waszej stronie. I dlatego
poczułem żeby napisać. Wiesławo zawarłaś w jednym z nich
słowo klucz. To tak jak opisałaś kwiat, który pielęgnowałaś
cały czas. Zobaczyłaś jego inną naturę. Ze mną jest
podobnie, zdarza mi się właśnie w taki sposób coś
obserwować.
Jednak często czuję, że moje myśli mnie blokują, sprawiają
mi czasami cierpienie. Czytałem, żeby sobie afirmować
pozytywne słowa i czuć w sobie pozytywne uczucia wtedy.
Jednak wtedy znów zagłuszam tą ciszę tylko, że innymi
myślami. To właśnie jest przeszkodą. Piszę do was bo czuję,
że jeśli mi odpiszecie to coś się zmieni. Nie oczekuję
konkretnej odpowiedzi. Jestem w stanie wysłuchać każdej
odpowiedzi z waszej strony. Czuję po prostu, że może mi ona
pomóc w jakiś sposób.
Będę bardzo wdzięczny jeśli po przeczytaniu tej wiadomości
będziecie czuć w jakim miejscu na drodze się teraz znajduję.
Czuję, że przeszliście podobne momenty bo opisujecie właśnie
to co czuję. Właśnie dlatego wam ufam. I z tego powodu też
napisałem. Macie znacznie większe doświadczenie. Czy
moglibyście powiedzieć mi jak radziliście sobie w momentach
podobnych do moich?
Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź chociaż czasem i cisza
jest dobrą odpowiedzią.
Jeszcze raz pozdrawiam was bardzo ciepło.
JF
EMAIL Z DNIA 12.09.2013
Pani Wiesiu:) chcę powiedzieć że rozumiem bardzo dobrze jak
ludzie potrafią być okrutni... sama często się przekonuję...
niestety jak mi ktoś powiedział... całego świata nie
zmienimy... ale na pewno próbujmy zmiany zacząć od siebie:)
W moim życiu wiele się wydarzyło złego i dobrego... wiele
popełniłam błędów... ale dużo się nauczyłam... stałam się
silniejsza... zdarzały mi się dziwne sytuacje... czasem mnie
przeraziły, czasem zdziwiły... szukałam wyjaśnień
wszędzie... często zdarzały mi się dziwne dolegliwości...
szukałam odpowiedzi... pomocy, zrozumienia tego wszystkiego
i tak natrafiłam na Pani stronkę... i powiem tak Bardzo mi
Pani swoimi artykułami, wiadomościami pomogła... zaczęłam
inaczej patrzeć na wszystko... wiele mi wyjaśniło... Chce
powiedzieć, że robi Pani coś pięknego dla ludzi... jest na
pewno wielu, którym to pomogło mi na pewno:) Dziękuję Pani i
współpracownikom... przytoczę takie powiedzonko którego
często moja ciocia używa... Jeszcze się taki nie urodził
który by wszystkim dogodził:) i to prawda... a ci co źle o
Pani piszą lub mówią myślę że boją się bo wreszcie ludziom
otwierają się oczy na wszystko... i to ci którzy nie są w
porządku to robią... jestem pewna że jest bardzo wielu ludzi
którzy są z Panią... Ja również:) Dziękuję że Jesteście i
nie rezygnujcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:)
Pozdrawiam bardzo serdecznie z Turynu... i Słonecznej
jeszcze Italii.
Dorota
ODPOWIEDŹ NA EMAILE 09-10.09.2013
Dziękuje za
Wasze listy skierowane do nas w ostatnich dniach... ciężko
mi będzie odpisać na wszystkie indywidualnie,
toteż napisze dłuższy wpis bardziej ogólny.
Dziękuje Ani z White Rock, BC, że nam zwróciła uwagę, że
zalinkowana przez nas strona nie spełnia naszych oczekiwań
... tak, byłam zapewniona, że to będzie o zdrowiu, a jak
widać wyszła z tego brudna polityka ... poniekąd to moja
wina, nie zadałam sobie trudu aby tam od czasu do czasu
zajrzeć i sprawdzić co się tam naprawdę pisze ... bardzo
przepraszam, już zdjęliśmy ten link i więcej nie będziemy
nikomu robić reklamy.
Aniu pragniesz być woluntariuszem w hospicjum ... to nie
jest łatwa praca, chociaż czasami tylko siedzisz na krześle
i wydaje się że nic nie robisz, bo ta praca polega na sercu
i miłosierdziu, tam czasami tylko siedzisz i patrzysz na
człowieka, potrzymasz go za rękę, obetrzesz łzy, podasz
szklankę wody, zawołasz pielęgniarkę czy spełnisz inne
życzenie kiedy wyniknie taka potrzeba. Hospicjum to miejsce,
w którym człowiek żegna się z tym światem, jest już na końcu
swojej drogi i musisz się liczyć z tym, że każdego dnia
możesz być świadkiem takiego odejścia, a to w każdym
przypadku jest bardzo bolesne i nie ważne, że to zupełnie
obcy ci człowiek ... twoje serce i tak płacze ... nie mniej
potrzeba nam takich ludzi i dzięki Bogu mamy takich i to w
każdym wieku, to widać po ilości woluntariuszy obu płci w
hospicjach, szpitalach. Jeśli szukasz takiego miejsca
polecam ci znaleźć takowe bliżej twojego miejsca
zamieszkania. Widzę mieszkasz w White Rock, BC, a tam bez
wątpienia znajdziesz nie jedno takie miejsce, jest tam
również szpital, skontaktuj się z nimi, na pewno coś dla
ciebie znajdą, ważne aby było blisko domu, będziesz mogła
więcej czasu poświęcić potrzebującym ludziom a nie tracić go
na dojazdy. Przez całe lato jeżdżę z Van. do hospicjum w
Port Moody, mieszkasz na tym terenie, więc nie muszę ci
pisać ile na to poświęcam czasu, w dodatku, kiedy „jedynka”
jest w przebudowie. Ale w moim przypadku jest taka potrzeba,
wyciągam człowieka z guza mózgu ... i udało się ... 3 dni
przed jego planowaną przez lekarzy śmiercią pacjent wyszedł
ze śpiączki i już lada dzień wraca do domu, zostało mu dane
drugie życie. Ostatnie badania TCscan zdumiały lekarzy! I
życzę ci Aniu do tej pracy dużo siły i cierpliwości.
Pozostałe listy-
dziękuję za zaufanie do mojego pisania wszystkim pozostały
czytelnikom, którzy mnie wspierają i dodają otuchy do
dalszego pisania, ot zawsze miałam do tego talent ale po
2000 roku wyszło ze mnie zupełnie inne pisanie, takie
natchnione... nagle biorę długopis do ręki i piszę bez
żadnego dumania o czym to będzie ... to płynie we mnie jak
woda w rzece i przelewam swoje myśli na papier ... piszę, bo
czasami jest to silniejsze ode mnie i trudno mi to
powstrzymać. Proszę tylko Boga aby to moje pisanie służyło
dobru, rozwijało miłość, i wznosiło prawdę. Abyśmy mogli żyć
na świecie jak jedna wielka rodzina, ale niestety
rozglądając się wokół siebie widzę i złe rzeczy, dużo złych
rzeczy... i też o tym piszę a nawet krzyczę, to także moja
część osobowości, nie godzę się na zło, kłamstwo, gwałt,
obłudę, wojnę ... a już krzyczę bardzo głośno kiedy widzę,
że ludzie z własnego powodu wpadają do dołu ... i trudno
mnie za to winić, że buntuje się przeciwko kłamstwu,
obłudzie, wulgaryzmom, niszczeniu innych ludzi ... i żyje mi
się z tym bardzo ciężko, bo walcząc o naprawę świata, zbyt
często jestem bezsilna ... nic dziwnego, że w takich
chwilach upadam, bo moja wizja świata nie pasuje do tej
naszej rzeczywistości, daleko jej od tej pokojowej i
przyjacielskiej sielanki ... i nic nie poradzę, że taka
jestem, że nie daje się wcielić w tą liczną armię ludzi,
którzy dużo krzyczą, mało robią i jeszcze wyzywają
wszystkich od głupców, agentów i Bóg wie czego i plują po
ludziach jak po najgorszych śmieciach ... i nawet sami
pewnie w to nie wierzą, co wygadują o innych ale za wszelką
cenę bronią tej swojej wątpliwej prawdy.
Już nie raz odgrażałam się że zejdę z neta i naprawdę mam
taką ochotę, lecz kiedy czytam listy czytelników kierowane
do mnie (chociaż nie brakuje i złośliwych) to jednak te
dobre mają przeważającą siłę miłości i dodają mi sił i
otuchy do dalszego pisania. I jakoś nie mam siły opuścić tej
garstki czytelników, którzy tym moim pisaniem czują się
pokrzepieni.
Pamiętam i ja miałam takie chwile, kiedy budziłam się do
innego życia i były mi potrzebne chociaż najmniejsze słowa
otuchy, wsparcia, zapewnienia, że nie żyjemy na tym świecie
sami, że jest ktoś dużo Większy, kochający i miłosierny,
który zawsze nas wesprze w każdej życiowej sytuacji.
Szukałam opowieści, choćby to miały być tylko bajeczki dla
dzieci, właśnie takich osób, które już tą drogę przemierzały
przede mną i wiedziały co piszą, i pokrzepiały serca
wątpiących. To ich pisanie było dla mnie najlepszym
lekarstwem, dodawało mi siły i mogłam wytrwać w chwili kiedy
nie miałam wsparcia z żadnej innej strony. Ja już przeszłam
tą drogę, samotna po pustyni w dodatku bez kropli wody... i
wiem jakim doskonałym napojem jest w takiej chwili słowo,
które karmi i prowadzi dalej przed siebie i pozwala wytrwać
najcięższe chwile w życiu ... i nie trzeba koniecznie
wchodzić na drogę tego człowieka, który to pisze, mówi...
każdy musi znaleźć swoją ... i długimi dniami szukałam
takich pisarzy, spędziłam miesiące w bibliotekach, i
karmiłam się słowami świętych ludzi z każdej religii, latami
szukałam prawdy ... a oni wszyscy, z każdej religii nieśli
mi napój życia ... toteż kiedy już wyszłam z tej swojej
pustyni postanowiłam i ja opisać te rzeczy, które dla innych
wydają się dziwne i niepojęte ... ale są i tacy, którzy
doceniają moją wiedzę w tym temacie i moje doświadczenia ...
i chociaż zdaje sobie sprawę, że mogą to być tylko nieliczni
czytelnicy, to jednak myślę, że warto ...
i zdaje sobie sprawę, że większość nie
rozumie mojego języka, że będzie prowadzić ze mną walkę ...
i ta większość często wygrywa, rzuca mnie na kolana. Jestem
tylko człowiekiem i upadam, ale mam w sobie i taką siłę, że
nie potrzebuje długiego czasu aby ponownie się pozbierać i
dalej iść naprzód ... toteż znowu chwytam za pióro, które
spełnia rolę cudownego lekarstwa, które koi serce i rózgi,
które czasem zadaję moim ciętym słowem... jeśli widzę
utrapionych to im służę i staram się osłodzić życie a kiedy
widzę łobuzów to wyciągam swoją rózgę.
Póki co planuje krótki urlop, te wakacje nie były dla mnie
łatwe, w Van było upalne lato a ja zaledwie byłam może ze 3
razy na plaży ... i chociaż jeszcze nie wiem kiedy to
będzie, za tydzień, za dwa ... ciągle mnie coś zatrzymuje,
... a może wcale żadnego urlopu nie będzie, jak mojego
planowanego w tym roku wyjazdu do Polski ,
może tylko sobie tak marzę? Ale póki co pisze dalej ... i
dziękuję Dobremu Samarytaninowi, że mi pomaga tyle lat w
prowadzeniu tej strony, chociaż także czuje się zmęczony
różnymi sytuacjami, bez jego pomocy by jej nie było, i też
mu czasami nie jest ze mną łatwo bo mam silną osobowość, ale
zawsze taka byłam, od dziecka, chociaż wyglądam na słabą
osobę i jak mówił mój manager, kiedy pojawiłam się na
kanadyjskim college, że jestem jego najbardziej nieśmiałą
studentką. Dobry Samarytanin jakoś nie chce z tego mojego
towarzystwa rezygnować, chociaż już mu to proponowałam.
I życzę wszystkim naszym
czytelnikom wszystkiego najlepszego w tym naszym ziemskim
życiu, a przede wszystkim szybkich lotów do Światła aby
zaczerpnąć jak najwięcej mądrości i miłości, aby to Światło
było Waszą pochodnią tu i tam ... i świeciło Wam
nieustannie.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 10.09.2013 NR 2
Witam
serdecznie
Jestem stałą czytelniczką stronki i staram się czytać to co
mnie interesuje. Czasami czytam również listy czytelników,
którzy piszą maile... Chciałabym Kochani zwrócić uwagę na
osobę Dobrego Samarytanina, który jest współzałożycielem tej
stronki i tak na dobrą sprawę to dzięki niemu ta stronka
działa tak waśnie jak działa. Dlatego też bardzo proszę aby
kierując podziękowania za wszystko co dzieje się na stronce
nie zapominać o Dobrym Samarytaninie.
Serdecznie
pozdrawiam - stała czytelniczka.
EMAIL Z DNIA 10.09.2013 NR 1
Witam.
Pani nam
nie może tego zrobić!! Pisałam już kilka razy ale nigdy nie
zależało mi na publikacji a teraz owszem. Nie umiem ładnie
pisać ale myślę, że każdy zrozumie sens. Ta strona zmieniła
bieg moich myśli, zmieniła moją duszę, zmieniła mnie.
Kręciłam się w kółko, szukałam czegoś co miałam na
wyciągnięcie ręki tuż obok. Została Pani można powiedzieć
moim nauczycielem. Czerpie z Pani wiedzy, duchowości tyle
ile potrafię, staram dzielić się tym z innymi. Myślę, że
także dla wielu odwiedzających tę stronę jest Pani
drogowskazem na tej drodze.
I teraz
mielibyśmy zostać SAMI??? Mając trochę doświadczeń życiowych
wiem (i bardzo mocno w to wierze), że tak naprawdę 90%
społeczeństwa to normalni (mający duże pokłady dobra)
ludzie. Owszem robią głupie no i czasami niedobre rzeczy z
nudy, nierozwagi, chciwości, głupoty. Ale to nie są ich
cechy stałe, potrafią się pokajać i naprawić. Tych naprawdę
złych jest tylko mały procent, tylko głośno krzyczą i
rzeczywiście robią dużo szkody wszędzie gdzie się pojawią. I
czekają na opór aby walczyć i wywoływać zło.
A dobrem
można się dzielić w różny sposób. To nie tylko dobra
materialne, które niestety nie są wielką wartością dla
człowieka oświeconego. Czasami wystarczy gest, spojrzenie,
uśmiech, przekazana wiedza, poczucie bezpieczeństwa,
wskazanie drogi, dodanie otuchy, wiara w drugiego człowieka
i nade wszystko wiara w Boga. A tu na Pani stronę wchodzą w
większości osoby które są anonimowe, czytają, zmieniają
swoją osobę, rodziny, otoczenie a teraz co?? Mają zostać
sami? One potrzebują tego wszystkiego a nie są w stanie sami
ukierunkować swojego życia aby nie pobłądzić.
Czy mają
szukać po omacku i znowu trafić na jakąś osobę oszusta.
Każdy powinien doprowadzić swoje dzieło do końca. Pani
zaczęła wielką Rzecz nawet ośmielę się powiedzieć, że bardzo
Wielką. I mam nadzieję, że pomimo doznanych upokorzeń da
Pani radę to dalej prowadzić i przygotować na zamknięcie tej
strony. Teraz chciałabym aby obudzić śpiących i obojętnych
ale dobrych ludzi odwiedzających tą stronę. Możemy stracić
dostęp do wiedzy którą Pani Wiesława dysponuje!!
Módlmy się aby, Pani Wiesława była odporna na ataki zła
którego coraz więcej w tym świecie. Aby otaczali ją tylko
dobrzy ludzie.
Pozdrawiam
Daneczka
EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 7
Szanowna Pani
Chciałam serdecznie podziękować za modlitwy za mojego
siostrzeńca Maksymiliana. Maksymilian zmarł w nocy z soboty
na niedzielę. Mózg przestał pracować. Jego matka a moja
siostra to dzielna kobieta, zgodziła się na pobranie jego
organów-podziwiam ją za to bo nie wiem czy sama bym się na
to zdobyła. Teraz musimy się uporać z rozpaczą, dodajemy
sobie otuchy nawzajem i przyzwyczajamy się do myśli, że
Maksia już nie ma wśród żywych.
Dzisiaj weszłam na Pani blog i przeczytałam artykuł
"Codzienna Przemoc", wspomina tam Pani o naszej tragedii i
prosi o modlitwę -dziękuję. Zasmuciła mnie bardzo wiadomość
o tym, że ma Pani takie kłopoty i zdecydowała Pani nie pisać
więcej. Proszę Panią żeby Pani tego nie robiła. Pani
artykuły czytam już od kilku lat. Wydaje mi się jakbym Panią
znała osobiście. Bardzo mi Pani pomogła w życiu. Moim
zdaniem jest Pani atakowana przez szatana a ludzie to tylko
jego narzędzia.
Był czas w moim życiu że Przeżywałam koszmar, nie wiedziałam
kim jestem i poco jestem, nie wiedziałam co mam robić i
gdzie iść-to było straszne, ciemna rozpacz w duszy. Na
zewnątrz wszystko było normalnie, dziwiłam się że nawet moje
dzieci nic nie zauważają. Modliłam się ale nawet nie
wiedziałam o co mam się modlić więc modliłam się do Boga
żeby mnie nie opuścił. Pewnej nocy, nie mogłam spać,
modliłam się żeby Bóg mi dał siły i stało się ze mną coś
dziwnego. To nie było nic gwałtownego jak w Pani przypadku
gdy się w Pani budziło kundalini, nie wiem jak to opisać-to
był obłoczek który wniknął we mnie. Poczułam się jakby cała
skorupa brudu ze mnie odpadła, jakbym była w środku
rozszerzona bez granic, jakby na mnie zstąpił Duch Święty.
Zasnęłam spokojnie i rano świat był inny i zmieniał się co
dnia. Zadawałam sobie pytania tak jakby od podstaw-kim jest
Bóg, kim jestem ja i wiele innych nurtujących mnie pytań.
Wydawało mi się że zrobiłam krok w przestrzeń, gdzieś w
kosmos. Pierwszy raz opisuję te przeżycia i nie znajdę chyba
odpowiednich słów. Szkoda-bo to było piękne. Zaczęłam pisać
wiersze, trochę zdziwiona, lubiłam rysować a skąd mi się
wzięły te wiersze? Nurtowały mnie dziwne pytania i to do
takiego stopnia że o niczym nie mogłam myśleć tylko o jakimś
pytaniu, jakby mi ktoś je zadawał, odpowiedzi otrzymywałam w
oka mgnieniu. To nie działo się według normalnego toku
myślenia. Wypowiadałam nieraz nie swoje zdanie, tak jakby
ktoś w środku układał moją mowę-wszystko było dziwne ale
piękne. Przytoczę mój wiersz z tego okresu-
Przebudzenie
Jak krystaliczna źródlana woda,
Lub w górach haust powietrza czysty.
Jak nie skończona przestrzeń kosmosu,
Umysł mam teraz taki przejrzysty.
Dawniej wśród mgieł błądziłam,
Po omacku kroki stawiałam.
Wierzyłam, że ku światłu idę,
Zdawało mi się, że drogę widziałam.
Przepełniłam duszę bezładem,
Który mi ciążył brzemieniem.
Ziarna od plew nie odróżniałam,
Szczęście myliłam z cierpieniem.
I kiedyś, gdzieś, w pół kroku,
Gdy już nie miałam nic do stracenia.
Zaczęłam wszystko jasno pojmować,
Życie innego nabrało znaczenia.
To co nieważne - odrzuciłam,
Przyjęłam los z otwartą głową.
Stałam się jak naczynie puste,
By je wypełnić treścią nową.
Umysł mam teraz czysty,
Oczy i uszy otwarte.
Ujrzałam to co jest we mnie,
I otworzyłam nowej księgi kartę.
I
wtedy właśnie trafiłam przypadkowo na Pani blog, wiele spraw
mi Pani wyjaśniła. Uczucie z tego okresu minęło, tęsknię za
tym uczuciem, wiersze zostały a ja dalej nie wiem co mnie
spotkało? Dziękuję Pani za wszystko.
Justyna
EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 6
Witam
serdecznie Wszystkich czytających stronę Wiesławy.
Codziennie zaglądam na tą stronę z nadzieją na zaspokojenie
i wiem, że Wiesia poświęca mnóstwo swego prywatnego czasu na
pomoc innym, bezinteresowną pomoc, ot taką ludzką
przysługę-to jednak zawsze znajdzie chwile, żeby wstawić
artykuł który trafia do serca, który jest teraz potrzebny, a
często bezcenny... dla mnie, dla Ciebie i dla Ciebie też.
Bardzo, bardzo przepraszam panią, Pani Renato za to
niefortunne zdjęcie, proszę mi wybaczyć, mnie czytelnikowi i
użytkownikowi Rose Of Sharon.
Bogusław
EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 5
PANI WIESŁAWO!
Czytam codziennie Państwa stronę. Jest ona wspaniała, o czym
już kiedyś wspomniałem. Nauki - bo te są dla mnie tu
najważniejsze - które są tu kapitalnie prezentowane, są
wspaniałym skarbem dla ludzi, ale nie wszyscy dorośli do ich
treści. Kilkadziesiąt lat temu musiałem za każdą książką
ganiać po "specjalnych sklepach", aby dostać, np. "Doktrynę
tajemną", czy inną książkę, która wydawało mi się że akurat
na mnie czekała i to w tym właśnie sklepie. Lecz owe
książki, np. Bławatskiej, Leadbetera, Sineta, Besant czy
Steinera i wielu anonimowych autorów - były tak trudnym
językiem pisane, że nieraz chciało mi się siąść w kącie i
płakać nad losem ludzkości. Zgłębiłem też książki Okultyzmu
czy Tybetańskiej, Egipskiej księgi umarłych itd. i wiele
innych, dość "ciężkich opracowań. Najwięcej o Jezusie i o
Jego Miłości dowiedziałem się z Buddyzmu czy Hinduizmu, od
wielkich Mistrzów (którzy opisywali wiele systemów
wznoszenia się ludzkości, np. w swoich systemach Yogi itd.
Szkoda, że nie spotkałem tyle miłości na temat innych
religii w Chrześcijańskich opracowaniach. Kiedy po raz
pierwszy otworzyłem Państwa stronę, a później robiłem i
robię to nieustannie - stwierdziłem, że jest tu opisane
wszystko "to samo", co w owych książkach, lecz w o wiele
piękniejszym, a co ważniejsze zrozumialszym dla wszystkich
języku. Staram się każdemu, który tego potrzebuje polecać
Państwa stronę, bo wiem intuicyjnie, że jest to strona pełna
miłości i prawdy! Wiem także, że większość ludzi nie rozumie
tych wielkich słów mądrości tam ukazanych, są zasklepieni
pomiędzy "pracą, jedzeniem a spaniem". Podziwiam Panią, że
wzniosła Pani tę potężną energię Kundalini i przeszła tyle
"męczarni" i jeszcze ma siłę, aby poświęcać się ludzkości!
Za to bardzo Panią cenię!!!!!! Nie rozumiem też tych, którzy
z zazdrości Panią oczerniają, nie zdając sobie w ogóle
sprawy, że nawarstwia się tylko ich negatywna karma, która
ich przyciągnie w odpowiednie warunki egzystencji, na które
zasłużyli itp.
Nie zanudzam, dziękuję - PROSZĘ WYTRWAĆ!!!!!
Z Poważaniem i Miłością
Leszek
EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 4
Pani Wiesławo
Od dłuższego czasu, prawie codziennie wchodzę chociaż na
parę minut na Pani stronę. Z całego serca dziękuję Pani za
tą piękną stronę. Niektóre napisane przez Panią artykuły
czytam po parę razy. Czasami trafię na zdanie, które trafia
do duszy, zapisuję je na kartce, która później wielokrotnie
czytam (takie złote myśli). Wiem, na świecie jest dużo bólu
i przemocy. Ludzie mają puste serca, nie mają świadomości,
kaleczą innych i siebie. Proszę pamiętać, że są też i tacy
ludzie, dla których czytanie Pani strony jest dużym
wsparciem. Ja dzięki Pani artykułom zmieniłam się.
Pozdrawiam Panią z całego mojego serca. Dziękuję za ogrom
Pani pracy, nie idzie ona na marne.
Ania
EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 3
Nie może
się Pani poddać w swojej pracy... Wiem jak trudno jest
walczyć o prawdę, gdyż ludzie byli i są obłudni... Ale
miejmy nadzieje że kiedyś to przeminie. Pani robi naprawdę
kawał porządnej roboty, są ludzie którzy naprawdę bardzo
lubią czytać Pani artykuły, bo wiele wnoszą do życia,
nakierowują, motywują... Tymi złymi ludźmi niech się Pani
nie martwi, oni dostaną swoją nagrodę... Niech Pani idzie na
przód nie zważając na ich nienawiść, ponieważ tacy ludzie
jak Pani wskazują nam, zagubionym drogę. Ci źli mają oczy
lecz nie widzą, ale to ich problem. Pani nic złego nie robi,
więc proszę się nie poddawać... A listy z wyzwiskami usuwać
z uśmiechem na twarzy, nie czytając ich nawet :) Pozdrawiam
ciepło, życzę wszystkiego dobrego. Szczęść Boże.
Natalia
EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 2
Pani
Wiesławo,
przeczytałam dziś Pani korespondencję z osobą, która
dopomina się swoich praw związanych ze zdjęciem użytym na
stronie. Przykro mi z powodu ataków, które Panią spotykają,
rozumiem też frustrację, którą to budzi. Nawet jeśli
faktycznie zdecyduje się Pani na zaprzestanie prowadzenia
strony to i tak należy się Pani szacunek za całą pracę,
którą włożyła Pani i inne osoby w tworzenie tego wirtualnego
miejsca. Już kiedyś dziękowałam za jego stworzenie, ale tego
nigdy za wiele, więc dziękuję jeszcze raz. Ludzie, którzy
potrafią otwarcie i nie dogmatycznie mówić o Bogu są
potrzebni, bo tylko dzięki nim ten świat ma szansę się
zmienić. Ja póki co robię to cichutko - w swoim otoczeniu.
Dzielę się swoimi odczuciami, nie mam natomiast wiedzy, nie
mam odpowiedzi na większość pytań. Chciałabym móc nadal
czytać o Pani doświadczeniach, jeśli nie będzie to możliwe
poprzez stronę to być może chociaż w formie mailowej może
Pani wysyłać artykuły do grupy stałych bywalców.
Pozdrawiam z
całego serca
EMAIL Z DNIA 09.09.2013 NR 1
Pani
Wiesławo,
W równym stopniu jak Pani ubolewam nad poziomem
moralno-etycznym niektórych naszych rodaków, którzy posuwają
się do takich obrzydliwości.
Właściwie
dopiero dzisiaj natknęłam się na... Pani odpowiedz z dnia 9
marca 2013 była pełna zachęty dla nowej strony ''Nasze
Zdrowie'', wiec z entuzjazmem otworzyłam link: (link
usunięty przez nas aby go dalej nie reklamować) który
Pani ze szczerym sercem i sumieniem zamieściła w nadziei, że
niejaki Pan - Paj miał zacne zamiary lecz niestety ten link
nie ma nic wspólnego ze zdrowiem Pani Wiesławo!
Oczywiście to jest niezwykle bolesne i smutne, że ponownie
ktoś podstępnie Panią "podszedł" i próbuje skaleczyć Pani
dobre imię i jakże zacne, szczere i piękne Pani serce oraz
podważyć Pani działalność na stronie Rose of Sharon.
W moim
zrozumieniu spraw duchowych (t.j. w/g Wspaniałych Wyższych
Praw Falun Dafa) widzę to tak, że tacy jak Pan Paj nawet
chyba nie zdają sobie sprawy ile sami sobie wyrządzają
szkody, gdyż tylko ignorant, arogant i głupiec za sprawą
zniesławienia innych, wypchany jak kukła rządza sławy może
dopuścić się takich występków.
Jestem
całym sercem z Panią i popieram Pani dzielną odwagę,
mądrość, wiedzę i postawę oraz działalność na stronie Rose
of Sharon.
Czytam
wiele Pani wierszy i artykułów i przesyłam dalej do szerszej
grupy znajomych w Polsce i w Kanadzie tak aby propagować;
Prawdę, Dobroduszność i umiejętność Wybaczania za sprawą
Bezinteresownej Miłości.
Myślę że
Bogowie w Niebiosach cieszą się tymczasem, że tu na Ziemi
mają swoich boskich przyjaciół jak Pani, Pani Wiesławo!
Życzę
wytrwałości, silnej woli, miłości, wstrzemięźliwości i
niczym nie zmąconej odwagi do osiągnięcia Wyższej PRAWDY...
i zapewniam Panią, a zapewne Pani to już wie, że każdy kto
szczerze poszukuje czystości swojego serca stoi po Pani
stronie.
Załączam
gorące pozdrowienia i ukłony. Gdyby potrzebowała Pani
jakiejś pomocy woluntariusza w hospicjum to jestem do Pani
usług.
Ania z White
Rock, B.C.
KORESPONDENCJA Z DNI 04-07.09.2013
Renata 1:
(temat wiadomości:
Szczęść Boże) No taka pobożna strona i taka gafa .. Wstyd
naprawdę wstyd .. Kraść zdjęcia z czyjegoś bloga... A prawa
autorskie? Na moim blogu zastrzeżone jest kopiowanie zdjęć i
używanie ich .. (LINK!)
a tu moje soczki zabłądziły.. (LINK!)
(obrazek jest obecnie podmieniony)
Upowszechnianie zdjęcia bez mojej zgody naruszono osobiste
prawa autorskie oraz majątkowe prawa autorskie (art. 78 w
związku z art. 16 ustawy, art. 79-80 w związku z art. 17).
Chciałam zauważyć, że naruszenie osobistych praw autorskich
skutkuje również odpowiedzialnością karną. Zgodnie z art.
115 ust. 1 prawa autorskiego kto przywłaszcza sobie
autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub
części cudzego utworu (zdjęcia) albo artystycznego
wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności
albo pozbawienia wolności do lat 3. Takiej samej karze
podlega, kto rozpowszechnia bez podania nazwiska lub
pseudonimu twórcy cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w
postaci opracowania, artystyczne wykonanie albo publicznie
zniekształca taki utwór, artystyczne wykonanie, fonogram,
wideogram lub nadanie (art. 115 ust. 2).
Osoba, której autorskie prawa majątkowe zostały naruszone,
może żądać od osób, która naruszyły te prawa m.in.
zaniechania naruszenia, usunięcia skutków naruszenia,
naprawienia wyrządzonej szkody oraz wydania uzyskanych
korzyści.
Regulaminy portali w różny sposób regulują kwestię praw
autorskich. Na moim blogu jest wpis ostrzegający o prawach
autorskich (LINK!).
Znam swoje prawa i będę ich dochodzić i walczyć o
odszkodowanie. Czekam na decyzję i szybki kontakt polecam
lekturę o prawach autorskich (LINK!).
Wiesława
1: Witaj Renatko, Bóg zapłać - za twoje "szczęść Boże",
zaczęłaś ten swój list bardzo pokojowo i pobożnie, jak to na
dobrego człowieka przystało... ale z tego co tu dalej
wyczytałam ... taka gafa i afera w jednym ciele ...
podwędziłam ci zastrzeżoną przez Ciebie fotografię ... ups
sorrki ... naprawdę nie zauważyłam, że była dla ciebie taka
cenna.
Toteż jeśli
jesteś pewna w 100% mojego nadużycia, proszę podaj mnie do
sądu, oskarż o naruszenie twojego majątku, praw osobistych i
z tego co widzę masz nawet ochotę wtrącić mnie do więzienia
na całe 3 lata ... jeśli taka wola Boża i twoje
miłosierdzie, posiedzę jeszcze i te 3 lata w więzieniu,
ponieważ nie mam na tyle pieniędzy aby ci wypłacić
odszkodowanie za naruszenie twojego majątku... i jeśli już
tak musisz walczyć o to swoje odszkodowanie, i taka jesteś
obeznana w tych paragrafach, to walcz kobieto, walcz,
słusznie ci się należy, czekam na twój pozew sądowy.
Obiecuję,
nawet nie wezmę sobie obrońcy i na pewno wygrasz proces bo
ja w tych paragrafach taka dobra nie jestem. Nigdy w życiu
nie sądziłam się z nikim ... a przeżyłam już swoje latka.
Namaste.
Renata 2: A
zapytać o pozwolenie na użycie? było by tak za grzecznie?
pewnie bym się zgodziła, wystarczyłoby tylko fotografię
podpisach moim nazwiskiem, tego w kościele nie uczą?
Wszystko to co w internecie jest niczyje?
Otóż
pomyłka, nie interesuje mnie wiek ani stanowisko, złodziej
to złodziej, internetowy czy inny.. jaka różnica? Ja nie
kradnę i mnie nie okradaj bo cholernie tego nie lubię. Na
moim blogu widnieje mrugający gif "NIE KRADNIJ" ale któż to
raczy wziąć sobie do serca?
Po co te
żale? Są na to paragrafy, ale nie chce mi się po sądach
włóczyć mam inne przyjemniejsze rzeczy do zrobienia.
z Bogiem ...
i Nie Kradnij
Wiesława
2: Czekam na pozew, uczciwa Renatko ... żale to masz
ty... i to ty mnie chcesz uczyć przykazań, a nie ja ciebie
... i to ty chcesz mnie zawlec do sądu a nie ja ciebie ...
jeśli zasłużyłam, droga wolna, przyjmę karę na siebie i nie
widzę powodu abyś mi jeszcze bardziej ubliżała ... wolę aby
tym sąd się zajął, bo ty do tego jeszcze nie dorosłaś aby
oceniać ludzi ... Namaste.
Renata
3: tak młodo wyglądam? to się cieszę... nikogo wlec
nigdzie nie będę, szkoda czasu. Ubliżam? a gdzie? "Ty"-kam?
też nie... wiec o co kaman? nie widzę sensu dalszej
rozmowy..
Wiesława 3:
Więc po co piszesz? po to abyś usłyszała coś przykrego...
odpisałam jeden list i dalej nie mam ochoty na
korespondencję z tobą ... czekam na ten pozew ... nie bądź
gołosłowna ... a jak ty wyglądasz w ogóle nie wiem i
nawiasem mówiąc w ogóle mnie to nie obchodzi ... wystarczy,
że znam twoje myśli i intencje ... i to mi już zupełnie
wystarczy ...
Wiesława 4:
Renatko, gwoli
zadośćuczynienia i pokuty z powodu moich zawinionych win
przeciwko twoim dobrom majątkowym od dzisiaj strona Rose of
Sharon została zawieszona na zawsze ... nie będę już jej
redagować, jak i nie będę pisać gdziekolwiek indziej na
necie, ani kraść ludziom ich majątku, czy to ci wystarczy
czy spodziewasz się jeszcze innej rekompensaty?
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 30.08.2013
Sylwia,
każda osoba może czuć się samotnie, nieważne czy jest sama
czy w tłumie ... szczególnie dzisiaj w dobie wielkiej
cywilizacji nie jest nam łatwo żyć, gdzie jesteśmy jednym z
klawiszy we wspólnej klawiaturze, i nie pozwala się nam
odgrywać solowych roli! Najczęściej nasze uczucia i emocje
nie są zrozumiałe dla większości świata, nawet dla tych
ludzi, którzy mają dobrą wolę ... nurt myśli i działań
innych ludzi, którzy za wszelką cenę chcą sobie nas
podporządkować, w domu, w pracy a nawet na ulicy, lub
umieszczają nas w nurcie zdarzeń, który wcale do nas nie
należy, w nurcie, który w ogóle nie ma z nami pokrycia ...
toteż rośnie w nas niezadowolenie, bezsilność, samotność aż
w końcu tego nie wytrzymujemy i wybucha z nas wielka złość.
Nie ma żadnej tajemnicy w tym procesie, to jest normalna
reakcja obronna naszego organizmu, niezależnie od tego czy
jesteśmy wysoko czy nisko w swoim rozwoju duchowym, kiedy w
naszym życiu zaczyna brakować spokoju, bezpieczeństwa, kiedy
czujemy się spychani nie na nasze tory ... to dusza zaczyna
walkę o swoją przestrzeń, i wpycha nas w samotność ... to w
samotności rośnie cisza i spokój, to wówczas skupiamy się na
rzeczywistości, stajemy się świadkami sami siebie i tego
faktu, że nasze życie jest czymś więcej niż tylko zbiorowym
doświadczeniem ... a może tylko zbiorowym chaosem? Właśnie w
samotności zaczynamy budzić się i zadajemy sobie pytanie:
kim naprawdę jestem? Ale jeszcze na tym etapie budzimy się w
gęstej podświadomości, nie obywa się to bez cierpienia i
samotności a nawet uczucia straty, i każdy poziom
świadomości, przez który się przebijamy ma swoje poziomy
samotności ... i nie ważne, że na zewnątrz wokół siebie mamy
miłość i wsparcie życzliwych nam osób ... a my jednak
tańczymy swój samotny blues ... a to wszystko tylko po to
aby połączyć się z wszelkim życiem i stać się całością, ale
w naszych tkankach szaleje iluzja samotności ... na tym
etapie jest to dla ciebie męczące i ty jesteś męcząca dla
innych, masz uczucie, że przeżywasz załamanie psychiczne,
opętanie, że ktoś tobą włada, że przestałaś być sobą ...
lecz jak sama piszesz, masz silniejsze chwile i umiesz
łączyć się ze swoimi aniołami i widzisz ich pomoc i siłę
jaką ci dają, toteż próbuj częściej korzystać z ich
wsparcia.
I
musisz być cierpliwa, nie da się przemeblować samego siebie
w ciągu jednej godziny, czy kilku miesięcy, a nawet rok na
to to zbyt krótki okres czasu ... to jest cena jaką trzeba
zapłacić aby przedostać się przez mały otwór do nowej
rzeczywistości prawdy, gdzie życie będzie łatwiejsze,
bardziej zrozumiałe, kiedy zacznie w twoim życiu dominować
prawda i mądrość ...
Zaufaj Bogu i idź do przodu, wiedz, że nasze życie składa
się z wielu mniejszych i większych fal, to co ty obecnie
przeżywasz jest tylko jedną falą ... i raz jesteś na jej
wierzchołku a drugi raz na samym jej dole i topisz się w
głębi ... i przyjdzie taki czas, że wypłyniesz na spokojne
wody i wreszcie poczujesz w swoim sercu spokój ... a nawet
będziesz pragnąć samotności, ludzie i świat będą cię męczyć.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 30.08.2013
Droga Pani Wiesławo!
Powiedzmy, że jest Pani moją ostatnią deską ratunku.
Postaram się opisać krótko, nie wiem, czy list mój zostanie
przeczytany, ale jeśli ma być przeczytany, to będzie. Jestem
na wielkim zakręcie mojego życia, nie wiem, czy ten zakręt
przejdę. Od dawna dzieje się ze mną coś dziwnego. Moje
odczucia są różne, ale ponad 3 lata temu zetknęłam się
trochę z duchowością (tak to nazwijmy), i teraz widzę
niektóre rzeczy inaczej. Przejdę do konkretów.
Proszę mi wyjaśnić, co według pani dzieje się ze mną? Czy
jest to bardzo ciężki proces przebudzania, czy szaleństwo, a
może co gorsza jakieś opętanie?
Mimo, że mieszkam miedzy ludźmi, czuje się strasznie
samotna, bardzo samotna, czasami tak samotna, że płaczę
strasznie i wołam do Boga o pomoc; o pomoc w zmianie tego
stanu lub żeby mi pozwolili odejść z tego świata. Czuje się
bardzo źle, mam dzieci, męża, ale nie widzę sensu życia,
tęsknię za czymś i nie potrafię określić za czym. Nie
potrafię nawet wyjaśnić słowami tej samotności, która
rozdziera mi dusze. Bardzo często modle się o śmierć, nie
zależy mi na życiu, nie boje się śmierci, w zasadzie nie
boje się niczego, jedynie złych mocy. To jedyne, z czym nie
chce mieć nic wspólnego.
Na zewnątrz jestem bardzo otwarta, uśmiechnięta, miła,
ludzie mnie lubią, może czasami myślą, że jestem dziwakiem,
bo żyję po swojemu. Ale w mojej duszy rozgrywa się dramat,
nie potrafię zrozumieć, po co żyję, po co tu jestem, nie
mogę się odnaleźć. Jeszcze kwestia mojej wiary. Jestem
urodzoną katoliczką, ale na dzień dzisiejszy (mam 35 lat)
jestem bardzo na bakier z kościołem, ale w głębi duszy
bardzo mocno wierzę w Boga, modle się, tylko że po swojemu,
modlę się do Anioła Stróża, i często, gdy wydaje mi się, że
jestem już na samym dnie przychodzi pocieszenie, tak jakbym
dostawała znak i nowy motor na jakiś, zazwyczaj krótki czas.
Oprócz uczucia samotności musze jeszcze wspomnieć o wielkiej
obojętności wobec innych, może raczej dystansie, bo w sumie
to chyba nie jestem obojętna na ludzką krzywdę, ale mam
naprawdę wielki dystans do ludzi, a nawet można powiedzieć
że się boje ludzi i trzymam raczej z boku, do mojego wnętrza
prawie nie wpuszczam nikogo (zostałam kilka razy skrzywdzona
w różnym etapie mojego życia przez różne osoby). I jest
jeszcze jedno bardzo brzydkie uczucie we mnie. Agresja...
jak sobie nie radzę sama ze sobą, reaguje agresją, krzyczę
na dzieci i do męża. Trudno mi samej określić, czy jest to
pokazówka przed mężem, może żeby zwrócić na niego uwagę, nie
jestem pewna. Czyli nie do końca radzę sobie z emocjami. I
teraz nie wiem, czy mam udać się po pomoc do psychologa, czy
modlić się, czy co robić. Jestem bardzo odważną kobietą, tak
jak juz pisałam, nie ma we mnie strachu, ale nie mam
wystarczająco odwagi, żeby odejść na zawsze. Proszę mnie
teraz nie posądzać o depresje, nie uważam samobójstwa za coś
złego, nie potępiam osób, które to zrobiły, uważam, że
wybrały taką drogę, bo sobie nie radziły. Czasami jest to
impuls, ale u mnie to proces długotrwały, od dawna myślę,
czy to nie jest wyjście...
W
każdym bądź razie w mojej duszy dzieje się szaleństwo, jakaś
walka, czasami jest tam wielka pustka, czuję się wypalona.
Czuję, jakbym się urodziła za późno, nie nadążam za
dzisiejszym życiem, dzisiejszym światem... Czy są inne tak
pokręcone i samotne osoby? Moją ucieczką są kwiaty, muzyka,
drzewa, koty... i praca, bo chyba nie potrafię siedzieć
bezczynnie. To, jak postrzegam świat, kryje w głębi duszy,
gdyż spotkałoby to się z wielkim niezrozumieniem wśród
otoczenia, być może stąd właśnie moja samotność, brak mi
towarzystwa do głębokich rozmów.
Jeśli znajdzie Pani chwileczkę na przeczytanie mojego
chaotycznego listu i na odpisanie, będę wdzięczna. Może
czyjaś podpowiedź, że nie jest dziwne, że jestem dziwakiem
przyniesie ulgę, że jednak nie jestem sama na tym świecie,
że są inne równie samotne dusze. Jeśli Pani nie odpisze, to
też w porządku, widocznie nie mam dostać odpowiedzi,
jedynie, niech mnie Pani w myślach wesprze, prześle
pozytywną energię i optymizm.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Sylwia
EMAIL Z DNIA 20.08.2013
I
znowu artykuł z pułki własnych doświadczeń... jest Pani
bardzo otwartą, silną i odważną osobą, Pani Wiesiu... nie
każdy by tak potrafił... dziękuję za to... chłonę Pani
artykuły z zaciekawieniem... wiele z nich wynoszę... uczę
się... choć idę własną drogą... czakry... kundalini... ja
nie lubię tego nazywać... może i tak jest... ale to nie
wszystko... Bóg wie lepiej, czego mi potrzeba... wystarczy
szczera modlitwa Serca i bycie na co dzień w każdej sytuacji
dobrym człowiekiem... współczującym... pomagającym... to
przynosi radość... szczęście... zadowolenie... to jest
dobre...
Ale tak jak Pani Wiesia pisze, znajdą się tacy, którzy będą
podważać każde twoje słowo... ale na szczęście i tacy,
którzy zauważą w tym tą jedyną i prawdziwą mądrość... a tych
jest więcej, bo to oni wchodzą przeważnie na Pani stronę...
i to jest fajne... uczymy się jeden od drugiego... przecież
nikt nam nie każe przyjmować wszystkiego... jeśli nie
chcesz, to daj temu wolność... przemilcz... i rób swoje...
to ty decydujesz, co w danym czasie jest dla ciebie prawdą,
a co nie... nikt cię nie zmusi... zrozumienie tak i tak
przyjdzie wcześniej, czy później... tylko trzeba się
wyciszyć... otworzyć na to... słuchać tylko jednego
nauczyciela, tego którego ma się w Sercu... nie na zewnątrz,
tylko wewnątrz... a tak jak Pani Wiesia podkreśla... to nie
jest łatwa droga, tak jak niektórzy nam obiecują... wiem, o
czym mówię... to jest indywidualna droga każdej duszy... i
nie jedno cierpienie ją wieńczy... oj niejedno... Bóg
doświadcza, aby człowiek stał się pokorny... silniejszy...
odważniejszy... dobry... współczujący... aby zauważył obok
siebie bliźniego... wyciągnął do niego rękę... aby
zrozumiał, że każdy człowiek jest ważny... aby uznał tylko
prawdy płynące od Boga... aby zrozumiał, że wszystko, czego
potrzebuje, ma już w sobie... w swoim Sercu... bo Bóg daje
wszystko, tylko człowiek lubi to czasami podeptać... myśli,
że bez Boga jest silniejszy... mądrzejszy... i że wystarczy
mu wiedza tego świata... a tak nie jest... gdy to
zrozumiemy... poczujemy... w życiu człowieka zaczynają dziać
się cuda... cuda życia codziennego w Bogu...
Święte słowa Pani Wiesiu... można wiele czytać... uprawiać
jogę... medytować... i może to i fajne... pomocne... szanuję
to, ale ja tego akurat osobiście nie preferuję... bo to
trzeba po prostu czuć, bo to co dobre dla jednego, nie musi
być dobre dla drugiego... też tak miałam na początku...
chłonęłam każdą książkę związaną z rozwojem duchowym...
techniki jogi... medytacje... czakramy... kundalini... w
mojej głowie powstał mętlik... kup moją książkę, a ukażę ci
drogę do szczęścia... rozwieję wszelkie twoje wątpliwości...
nie wiedziałam, co jest prawdą, a co nie... wyślij sms na
ten numer, a za jedyne 2,46 zł przepowiem ci przyszłość...
odżywiaj się tak i tak... zrezygnuj z tego... jedz to... pij
to... nie pij tego... chodź do kościoła... albo po co tam
idziesz?... moja religia jest lepsza niż twoja... telewizja
ukazuje katastroficzny obraz świata... wszystko się tak
jakby wali... internet pokazuje drogę do miłości poprzez
pornografię... skąd młody, dorastający człowiek ma wiedzieć
w dzisiejszych czasach na czym polega prawdziwa miłość? Boże
gdzie my żyjemy... każdy próbuje przekabacić cię na swoją
stronę... rób tak... nie, rób inaczej... masz niestety
zablokowane wszystkie czakry... pokażę ci, jak je
otworzyć... pokaże ci, jak to zrobić... zaznasz szczęścia...
przyciągniesz super związek... będziesz pływał w
pieniądzach... znajdziesz wymarzoną pracę... tylko za jedyne
69 zł cały pakiet... kup już dziś, a otrzymasz rabat itp. po
prostu wszędzie prawdziwi nauczyciele, tylko ty jesteś jakiś
inny... głupi... to, że wierzysz całym Sercem w dobro i
miłość... to że modlisz się za innych... to że czujesz się w
miarę z tym co masz w twoim życiu szczęśliwy... to
nieważne... przecież twoje czakry są zablokowane, a ja chcę
ci pomóc... do zwariowania to... a wszystko tylko po to,
abyś nie dotarł człowieku do swojego Serca... abyś nie mógł
się wyciszyć... abyś nie był sobą, tylko robotem
funkcjonującym według norm i zasad, które nakłada na ciebie
społeczeństwo... a gdy próbujesz się z tego całego systemu
wyłamać jesteś inna... jesteś nikim... bo co on / ona sobie
myśli... musisz się podporządkować, albo podcinamy ci
skrzydełka... chcesz kierować się Sercem? rób to w domu...
tu obowiązuje inny system - system upadłego rozumu...
dualizm... gdy przechodzisz koło figurki z Matką Boską i
czynisz znak krzyża, 95% ludzi spogląda na ciebie dziwnie,
wstydzi się za ciebie i odwraca głowę, choć w niedziele
widzisz ich w kościele jako gorliwych katolików... ale jak
to tak oficjalnie na ulicy oddawać cześć Maryi? przecież to
siara... nosisz na szyi krzyż z Panem Jezusem... po co?
schowaj Go... to siara... to nie te czasy... co pomyślą
sobie ludzie? jakaś fanatyczka? ale załóż sobie jakiś
kamień... kryształ... choć zaprogramuję go ci... o jaki
piękny... i ma magiczne działanie... pomaga na to i na to...
może... ale kto go stworzył...? noś to wszystko... ciesz się
tym... jeśli ci to pomaga, bo tak myślisz i czujesz... a
myśl powiązana z uczuciem ma siłę stwórczą... tylko pamiętaj
Boga masz jednego, a On mieszka w twoim Sercu... nic nie
zabierzesz ze sobą na tamten świat, oprócz swoich uczynków i
miłości, którą posiadasz albo i nie... a ile ci zostało
dni... tego też nie wiesz, choćbyś zaangażował najlepszą
wróżkę i zapłacił jej... ona ci tego nie powie... bo nie wie
nic, o twojej przyszłości... ją zna tylko Bóg... i na Nim
buduj swoją świątynie... W Bogu... ZAHIR
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 14.08.2013 NR 2
Basiu, Twoje myślenie przewróciło się o 180 stopni, a może
to tylko Twoje pola świadomości zostały mocniej oświecone?
Oczywiście umysł nie może działać sam z siebie, trzeba
zrozumieć wszystkie jego procesy chemiczne i elektryczne.
Zadać sobie pytanie, kto jest jego sterowniczym?
Świadomość człowieka jest fascynująca i każdy z nas ma swoje
osobiste pola wartości, możliwości, swoją bibliotekę wiedzy,
filozofii, wierzeń ... mamy także swoje punkty wątpliwości a
nawet ignorancji ... więc Twoje myślenie, wątpliwości czy
inne uczucia wypływają tylko z Twojego umysłu, w którym jak
widzę, ciągle zachodzą zbiorowe świadome i nieświadome
procesy, niby coś czujesz, kontrolujesz a jednak ciągle coś
odbywa się mechanicznie ...
Twój umysł coś pamięta ... ale nie utożsamiasz tego, że
ciągle jesteś mocno podłączona do zbiorowej świadomości, i
tego, że nadmiernie przenosisz swoje emocje do umysłu ze
świata fizycznego.
Niemniej obserwuję w Tobie budzenie się Natury Świadomości,
woła do Ciebie Twoja Jaźń i budzi Cię do nowego życia,
zaczynasz czuć głód Boga. Twój umysł wchodzi w stan wiedzy,
w którym nie wystarczają mu już zwykłe przekonania,
poszukuje w samotności i izolacji czegoś więcej ...
Twoje pola świadomości oparte na 5-ciu fizycznych zmysłach,
jeszcze czerpią wiedzę z banku pamięci - podświadomości ...
lecz Twój umysł stara się stworzyć już inną bazę danych -
większą świadomość - niematerialną.
Każdy człowiek jest zaczepiony w wyższych polach
świadomości, które są wieczne i niezniszczalne ale dopóki
nasz kierunek życia jest nadawany przez podświadomość nie
odkryjemy tajemnic Natury i jej ukrytych sekretów.
Jeśli ludzie poddają się codziennie pod ignoranckie pranie
mózgów, szukając u innych ludzi wartości życia, wiedzy,
poklasku, czują się lepiej w społecznych klimatach, dotąd
będą walczyć z negatywnymi stronami umysłu.
Większość ludzi nie dostrzega tej rzeczywistości i
nieświadomie prowadzą wyścig po ziemskich drogach, osiągają
sukcesy, budują własne kariery i nie wykorzystują swojego
wyższego potencjału, nieświadomy umysł skacze z jednego
tematu na drugi, ciągle szuka nowych informacji i chce nimi
zabłysnąć .. i tak wędruje bez celu przez swoje życie ...
niby kształcąc swój umysł a tak naprawdę utrzymuje go w
niewiedzy, i oszukuje nawet samego siebie stwarzając w swoim
umyśle mit własnej wielkości ...
Ale bywa, że dusza znajduje w swoim umyśle cichy moment i
przyzywa człowieka do innej krainy, do prawdziwej Natury,
tej, która jest nieskończona, tej, która skupia Najwyższe
Tajemnice ... a kluczem do niej jest modlitwa ... i nie
ważne jaka jest długa, ważne, że pochodzi z serca ... ten
człowiek wykuł już w litej skale maleńki otwór, przez który
oświeca go Boskie Światło ...
Namaste
Wiesława
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 14.08.2013 NR 1
Zahir, nie jestem wyrocznią ani wszechwiedzącą, sama mam
wiele pytań ... czasami czekam na właściwe odpowiedzi na
moje pytania całe lata ... i żadna wiedza tego świata tu nie
pomaga ... i cóż czasem po naszej wiedzy, choćby była
wyjątkowa kiedy ludzie - ignoranci wszystko nam zaprzeczają
i stwarzają problemy. Świat jest pełny uczonych, mądrali
lecz jakże trudno w tym tłumie spotkać prawdziwie mądrego
człowieka.
Tutaj potrzebna jest mądrość, która jest ważniejsza niż
wiedza. To mądrość jest Twoją zbroją a tarczą obronną
miłość, która rozprasza każdy atak, i cóż po wiedzy kiedy
człowiek jest ubogi w te cnoty ... jeśli cokolwiek czynisz z
miłością, przybierze to postać miłości, szczególnie kiedy
czynisz coś dla dobra drugiego człowieka.
Sama musisz nauczyć się podejmować ważne decyzje, nie
wszystko można powiedzieć ludziom, nie wszystko zrozumieją a
jeszcze zniszczą Twoje szlachetne cele. Sama musisz
uświadomić sobie swoje szlachetne cele, rozważyć dobro i zło
a potem dokonać wyboru. I pamiętaj, każdy Twój
najdrobniejszy gest do drugiego człowieka znajdzie w nim
odbicie, co wysyłasz to wraca do ciebie. Kiedy kochamy,
wierzymy, jesteśmy silniejsi, jakaś niepojęta siła pomaga
nam osiągnąć nasze cele.
Toteż wybuduj własną drogę i podróżuj po niej ... lecz
pamiętaj, i na tej drodze możesz natknąć się na wroga, ale
poszukaj swojej mądrości i omiń tą przeszkodę. Idź za głosem
swojego serca.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 14.08.2013 NR 2
Witaj Wiesławo, od kilku lat wchodzę na Twoją stronę niemal
codziennie. Czytając Twoje przemyślenia muszę wyznać, że
jesteś pierwszą osobą z którą zawsze się zgadzam. Do tego o
czym Ty piszesz doszłam kilka lat temu sama w swojej
samotności i rozważaniach. Jednak do dnia dzisiejszego mam
problem z wyrażeniem prawdy - tego co myślę słowami.
Czytając Twoje wypowiedzi cieszę się za każdym razem, że
moje rozważania nie pozostają w oderwaniu od rzeczywistości.
Przez wiele miesięcy zastanawiałam się jak z Tobą można się
skontaktować. Może błędnie poszukiwałam. Mam jedno pytanie z
którym zwracałam się do wielu osób, w tym wielu osób w
Kościele. Przeczytałam też wiele książek osób które opisują
swoje osobiste doświadczenia w tym temacie.
Od roku 2009 wydaje mi się, że z Bożą pomocą otwarłam się na
inne myślenie, to tak jak ktoś obróciłby mnie o 360 stopni.
Poprzedzone to było pewnym moim stanem z którego nie
zdawałam sobie sprawy i do dnia dzisiejszego ten temat mam
nie wyjaśniony. Tłumaczę to sobie, że Bóg tak chciał, że
jest to pewna łaska Boża, i nie jest to bez znaczenia. Ale
od tego też czasu systematycznie budzę się o 3 w nocy na
modlitwę, i tylko na modlitwę. Wygląda to tak jak bym była
zaprogramowana. Nie rozmyślam o niczym, budzę się sama, albo
coś mnie budzi i zaczynam się modlić z całego serca, a
następnie zasypiam. I tak jest noc w noc. Nie widzę w tym
też nic złego, nie czuje strachu, ani niczego negatywnego.
Czasami mam wrażenie, że ktoś przychodzi i prosi o tą
modlitwę. Jak jestem bardziej zmęczona po całym dniu pracy
to trochę ciężej jest mi się wybudzić, i wtedy odmawiam nie
pełny różaniec, czy też nie pełną koronkę. Innym razem
zdarza się tak, że modlę się słowami (modlitwą) której nie
znam i której bym nie wypowiedziała w ciągu dnia.
Zastanawiam się coraz częściej o co to chodzi? Od roku
czasu, jak gdzieś wyczytałam, że to mogą przychodzić dusze
czyśćcowe, to modlę się w ich intencji. Przepraszam, że
pozwalam sobie tak pisać, ale jak masz swoje zdanie w tym
temacie, to bardzo chętnie bym go wysłuchała. Ja jestem
osobą we wszystkim widzącą wolę Boga, i w tym co dobre i w
tym o mniej dobre.
Mam za sobą wiele różnych dziwnych zdarzeń, których nie
potrafię sobie wytłumaczyć, ale to o co pytam jest dla mnie
na dzień dzisiejszy najważniejsze. Z cztery miesiące temu
zastanawiając się nad tym głębiej zapytałam Boga, o co w tym
wszystkim chodzi? Prosiłam, żeby mi w jakiś sposób dał
odpowiedź. Dwa dni później zawołała mnie koleżanka z pracy
(nigdy na te tematy z nią nie rozmawiałam i nie mam z nią na
co dzień kontaktu), że miała sen w którym ja byłam, i musi
mi go opowiedzieć, bo był dla niej niecodzienny.
W
tym śnie widziała mnie w pustym pokoju, gdzie nie było
żadnych przedmiotów, byłam tylko ja radosna, wesoła i białe
duchy, anioły, które wychodziły ze ścian w liczbie mnogiej i
one były ze mną. Ja się nie bałam i obcowałam z nimi z
radością. Przyjęłam ten sen jako odpowiedź Boga, że wszystko
jest ze mną w porządku. Nie mam wokół siebie ludzi o
podobnym postrzeganiu świata, nie mam z kim pogadać na te i
inne tematy i dzielnie pozostaję w swoim postrzeganiu świata
sama, ale czasami się zastanawiam, czy to nie jest tylko
moja prawda.
Pozdrawiam Basia
EMAIL Z DNIA 14.08.2013 NR 1
Witam Pani
Wiesiu...
Mam takie pytanie, na które już dłuższy czas próbuję znaleźć
odpowiedź... może Pani będzie mogła mi w tym pomóc... bo w
internecie jest parę na nie odpowiedzi, ale są one bardzo
zróżnicowane... moje pytanie jest następujące - Czy
przyjmując Ciało Chrystusa, można Nim się podzielić w
myślach z drugą osobą, którą się czyście kocha i dla, której
chcemy jak najlepiej?
ZAHIR
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 13.08.2013
Izo... Modląc się musimy wyrażać właściwe intencje. Niektóre
osoby używają modlitwy rzucając w innych przekleństwa. Nie
sugeruję, że ty tak czynisz ale zawsze kiedy się modlimy
musimy mieć czyste serce i myśli. Nie wolno dopuścić do tego
aby je coś zakłócało. Modlitwa jest naszą prośbą, może stać
się kanałem ... toteż baczmy o to o co prosimy!
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 13.08.2013
Witam serdecznie,
Mam pytanie: czy modląc się za kogoś stajemy się kanałem dla
niechcianej energii o której uwolnienie modlimy się?
Zdarzyło się coś, ale trudno mi to poskładać, a wiedza
ograniczona.
Będę wdzięczna za odpowiedź
Iza
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 10.08.2013
Tomasz
Deepak Chopra opisuje jak stosować w codziennym życiu
starożytną mądrość - Ayurvedę. Jego książka - „Zdrowie
bez granic. Leczenie ducha i ciała na poziomie kwantowym”
jest również przewodnikiem jak wykorzystać uzdrawiającą moc
umysłu.
Doskonałe zdrowie to nie tylko dobra forma fizyczna, to
również praca z umysłem - spokojny i zrównoważony ogranicza
choroby, starzenie się, jest jednym z głównych elementów
doskonałego zdrowia, samopoczucia.
Ayurveda - nauka znana od 5000 lat, stanowi podstawę do
przywrócenia naturalnej równowagi ciała i umysłu.
Nasze ciało potrafi samo się odbudować, zregenerować,
uzdrowić, ale trzeba mu stworzyć właściwe warunki. Każdego
roku odnawia się 98% naszej całkowitej liczby atomów. Co 5
tygodni nasza skóra jest nowa, co 5 dni nasz żołądek ma nową
wykładzinę ... itd. ... ale należy organizmowi dostarczyć
odpowiednich budulców, warunków ... przede wszystkim
właściwego pożywienia, zredukować stres, przywrócić
równowagę z naturą (co wzmocni połączenie ciała i umysłu).
To wszystko znane jest od lat i nawet mało kto podejrzewa,
że jest to już uzdrawianie na poziomie kwantowym. A jest to
przede wszystkim skutek znajomości żywności, ziół, olejów,
jogi i innych rutynowych codziennych ćwiczeń, zachowań. Wg
Ayurvedy należy zrównoważyć elementy takie jak: Vata, Pitta,
Kapha (LINK!).
Każdy z nas musi wypracować swój odpowiedni wzorzec, jego
miernikiem jest nasze samopoczucie, każdy z nas będzie miał
swój indywidualny program, nie można nikogo wkładać w te
same szablony ... nie można nikomu narzucać własnych
żywieniowych nawyków, a nawet zachowań np. sterować inną
osobą, kiedy ma spać, kiedy pracować... każdy z nas jest
unikalny, każdy wyjątkowy ... jeden będzie pił mleko i
będzie żył długo i w zdrowiu, a drugi nie ... to my sami
musimy ustalić, wybudować własną ścieżkę zdrowia ... a to
nasz mózg buduje nowe neutronowe ścieżki i wprowadza w nas
zmiany i przygotowuje nasze ciało do adaptacji. W naszej
nauce jest to neuroplastyczność ... a w Ayurvedzie - mądre
doświadczenie i zastosowanie tej wiedzy w życiu. Tylko z
własną dyscypliną dostajemy prawo do tworzenia zmian i
przemiany naszego życia ... niestety, obecnie naszą słabą
stroną i wielkim dylematem jest brak mocnych motywacji i
zaangażowania w zdrowy wzorzec życia ... niby dzisiaj tyle o
tym się mówi ... ale to tylko puste gadanie ... a my
chorujemy coraz bardziej i to na wszystkie odmiany chorób.
Najbardziej niepokojący jest duży stres, który powoduje w
nas dużo zaburzeń, w tym większość nowotworów. Ayurveda
pomaga zapobiegać chorobom, stresowi, podnosi naszą
świadomość, ale trzeba dłuższego czasu, choćby roku aby
naprawić przy jej pomocy naszą potarganą kondycję, aby
zmienić stare atomy na nowe, wyreperować niedociągnięcia,
odzyskać w głowie i sercu spokój ... formatowanie nowego
nawyku trochę trwa a trzeba i swojemu nowemu formatowi nadać
ostrości. Oczywiście i tu nie wystarczy kilka dni pracy nad
sobą.
Toteż prawda jest taka, że kiedy już walczymy z chorobą,
musimy zastosować oprócz mądrości Ayurvedy inne, bardziej
głębokie leczenie, w zależności od choroby. Wiele chorób to
często także wyścig z czasem, toteż w tym okresie oprócz
stosowania metod Ayurvedy musimy wdrążyć inny, bardziej
skuteczny schemat leczenia.
Aby zmienić swoje negatywne nawyki, przede wszystkim trzeba
wiedzieć czym one dla nas są np. palenie, nadmierne picie
alkoholu, narkotyki, siedzenie całymi dniami przed
komputerem, mało snu, zła żywność ... od tego zacznijmy
nasze kwantowe uzdrowienie, stawiajmy temu czoła, zwróćmy
się do mądrości Ayurvedy, nauczny się zmieniać nasze
niewłaściwe oprogramowania umysłu. Przeskanujmy własny
umysł, ciało i podejmujmy właściwe decyzje. Umiejmy walczyć
z pokusami, wyrzućmy z siebie strach, złość, ... i fizyczny
głód ... nie objadajmy się, szczególnie dzisiaj, pustymi w
dodatku zatrutymi kaloriami.
Zacznijmy od ustawienia własnej odnowy biologicznej na co
najmniej 6 miesięcy i zaobserwujmy co się będzie zmieniać w
naszym życiu.
Nie wiem gdzie można w Polsce nabyć książki Deepaka Chopry,
w Kanadzie jest ich pod dostatkiem ... musisz sam poszukać,
może ktoś ci odstąpi na Allegro czy gdzieś indziej... i
życzę ci Tomku dobrej pracy nad sobą i całkowitego uleczenia
twojej choroby.
Pamiętaj: niezależnie jakie będziesz miał nastawienie do
niej, nie przeklinaj jej (jak to często obserwuję u chorych
ludzi), zrozum ją, zastanów się skąd się w tobie wzięła, to
połowa Twojego sukcesu, znaleźć źródło ... druga połowa to
twoja wiara, wybuduj ten mur obronny, wówczas i twój układ
immunologiczny będzie walczył, w tym przypadku najgorsza
jest kapitulacja, brak cierpliwości i wieczne wątpliwości.
Dzięki swojej wierze możesz odnieść wielkie zwycięstwo...
nie stosuj daremnych walk o zdrowie poddając się zabójczym
zabiegom... które z jednej strony walczą z chorobą a z
drugiej łamią zdrowe zasady. Co najczęściej widzę u ludzi,
którzy przegrywają z chorobą? Brak dyscypliny i
cierpliwości!!! Pamiętaj że Twoje życie jest źródłem Twojej
siły!!!
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 10.08.2013
Dzień Dobry, mam serdeczną prośbę, trafiłem na temat
Ayurwedy po raz pierwszy i nie bardzo jestem zorientowany w
temacie, potrzebuję informacji i pomocy. Chodzi mi o związek
Ayurwedy z medycyną, z leczeniem raka a konkretnie to
czerniaka czyli raka skóry. Czy znają Państwo kogoś w
Polsce, kto używa Ayurwedy do celów medycznych?
Natrafiłem na autora książek: Deepaka Choprę, który jest
podobno jednym z największych propagatorów Ayurwedy na
świecie. Czy ten człowiek jest dla Państwa jakimś
autorytetem, czy można polegać na jego książkach?
Chodzi mi konkretnie o książkę: "Zdrowie bez granic.
Leczenie ducha i ciała na poziomie kwantowym". Czy mają
Państwo jakąś opinię na temat tej książki? Może posiadają
Państwo tę książkę lub ktoś z kręgu Państwa znajomych? Już
dawno została wyprzedana i na rynku wtórnym, antykwarycznym
jest praktycznie nie do zdobycia. Bardzo chętnie odkupiłbym
tę książkę. Bardzo liczę na pomoc, proszę o jakiekolwiek
wskazówki i informacje.
Pozdrawiam
Tomasz
INFORMACJA OGÓLNA Z DNIA 02.08.2013
Marysia jest wspaniała i tak dzielnie walczy o swoje zdrowie
... nie jedna dorosła osoba nie potrafi z tak wielką
dyscypliną przyjmować wszystko co jest jej potrzebne do
leczenia ciężkiej choroby. Ma na buzi uśmiech ale w sercu
nosi cierpienie, stara się nigdy nie płakać przy mamie, ale
kiedy z nią rozmawiam jej oczy wypełniają się łzami, jest
jej ciężko ... dlatego proszę jeszcze raz o wsparcie jej
przez modlitwę, aby miała na tyle siły by to wszystko
zwalczyć.
Dziękuję
Wiesława
EMAIL Z DNIA 02.08.2013 NR 2
Dzięki za
wszystko co uczyniłaś dla ratowania Boba i jego powrót do
życia oraz przebudzenie, jest to wspaniały i radosny widok
jak człowiek z biletem już tylko w jedna stronę otrzymuje
szanse nowego życia, jak otwierają się przed nim kolejne
drzwi a za nimi czekają na niego nowe doświadczenia i
lekcje.
Takiej
możliwości nie należy zmarnować, jestem pewna, że już
niedługo Bob będzie chodził i cieszył się każdą chwilka
swego pięknego bo opartego na wierze życia. To wielka
satysfakcja dla Ciebie a dla innych radość.
Małgorzata
EMAIL Z DNIA 02.08.2013 NR 1
Jak bardzo raduje się ludzkie Serce, gdy może zobaczyć taki
cud, jak Pani fotografię z uśmiechniętym Bobem... gdy można
poczuć, że Bóg wysłuchuje nasze modlitwy... Serce człowieka
to przepiękny talizman wypełniającej się w nas Bożej
miłości... nie potrzeba innego... bo tylko Serce prawdę Ci
powie... Bob wraca do zdrowia, choć lekarze nie dawali mu
wielkiej nadziei... Marysia się uśmiecha i jest pełna
życia... a babcia Izuni wkłada całe swoje Serce w to, aby
jej wnusia miała piękne i normalne dzieciństwo... życie to
cud... a człowiek z otwartym Sercem stanowi jego podstawę...
wszystko, co pochodzi z wnętrza... z czystości Serca - jest
więcej warte niż jakakolwiek rzecz materialna... człowiek
nie musi poznać wszystkich tajemnic przychodząc tu na
ziemię, ale powinien dowiedzieć się, co to prawdziwa miłość,
a ta objawia się w nas codziennie, gdy otwieramy nasze Serce
na drugiego człowieka poprzez Jedność w Bogu... i nie zawsze
musi to być kontakt bezpośredni... czasami wystarczy
intencja modlitwy i błogosławieństwa, a drugi człowiek
odczuje Twoją miłość i dobroć płynącą z Twojego Serduszka...
z Serca do Serca - ZAHIR
EMAIL Z DNIA 30.07.2013
Długo
czekałem na ten artykuł. Dziękuję Wiesiu. Dziękuję DS.
Ucałuj Marysie.
Pozdrawiam
Bogusław
EMAIL Z DNIA 29.07.2013
Słoneczka
blask...
Kochana Marysiu... za każdym razem, gdy trzymałam w ręku
różaniec i modliłam się w Twojej intencji zastanawiałam się,
jak wygląda ta dziewczynka, która została dotknięta w tak
młodym wieku jedną z najcięższych chorób... dziś, gdy
weszłam na stronę www.vismaya-maitreya.pl przyszła
niespodziewanie odpowiedź, bo Pani Wiesława wstawiła zdjęcia
z Twoich urodzin... i wiesz co Marysiu, teraz jeszcze
bardziej wierzę w moc naszej wspólnej modlitwy o Twoje
uzdrowienie... :-) nie pytaj mnie dlaczego, ale ja wiem, że
będziesz zdrowa i że czeka Cię jeszcze wiele pięknych i
niezapomnianych chwil w Twoim życiu... jesteś silna, a Twoja
wiara jest wielka... uda Ci się Marysiu przezwyciężyć
wszystko... a jeżeli ja i inni w to wierzą, to Ty nie masz
prawa w to wątpić... ;-) ... jesteś kochana otoczona ludźmi,
którzy mają w sobie wiele czystej, bezwarunkowej miłości, a
ta jest dla Ciebie teraz Twoim pożywieniem... energią, która
Cię zasila... jesteś śliczna kochanie... tyle w Tobie
życia... zobaczysz, wszystko będzie dobrze... a to dla
Ciebie z okazji Twoich urodzin:
Słonko
wschodzi na Niebie,
codziennie tylko dla Ciebie,
bo Bóg ukochał Cię szczerze
i wysłuchuje Twoje pacierze.
Nie ma Marysiu rzeczy niemożliwych,
gdy ma się wokół Aniołów prawdziwych.
One energią miłości Cię co dnia otaczają
i Twoje najskrytsze marzenia spełniają.
Ty jesteś Bożym darem dla tej ziemi
i to się już nigdy nie zmieni,
dlatego ciesz się każdą chwilą,
a Anioły Twe życie niech umilą.
Otacza Cię tylu wspaniałych ludzi,
a Twoje Serce na nowo do życia się budzi.
To Marysiu nie koniec - to dopiero początek,
bo Twoje życie to piękny wyjątek.
Jesteś Słoneczkiem dla tej ziemi
i to się już nigdy nie zmieni...
życzę Ci
Marysiu wszystkiego najlepszego
i wiele radości z życia przyszłego,
niech Boża miłość Cię prowadzi w blasku
o zmierzchu i o poranka brzasku.
ZAHIR ;-)
P.S. Marysiu... HAKUNA MATATA - to znak, który dzisiaj do
mnie przyszedł ze Źródła... myślisz, że to przypadek???
dzielę się Tobą tym znakiem, ponieważ oznacza - NIE MARTW
SIĘ... proszę kochane Słoneczko - nie martw się o nic... On
Cię uzdrowi... tylko uwierz w to całą sobą... i nie lękaj
się proszę... nie postrzegaj Twojej choroby, jako coś
złego... wiem, że jest Ci ciężko i cierpisz niejednokrotnie,
czuję to... ale pamiętaj w tym wszystkim, że po burzy na
Niebie wyjdzie Słońce i że to doświadczenie zbliży Cię do
Niego jeszcze bardziej niż innych, którzy nie przeżywają
tego co Ty, tak że kiedyś wspominając to co minęło, z
uśmiechem na twarzy, będziesz mogła powiedzieć: "Pan do mnie
przyszedł i mnie uzdrowił..." i będziesz mogła w ten sposób
dawać Jego świadectwo innym poprzez Twoje uzdrowienie... i
tak będzie... masz jeszcze Marysiu tyle tu do zrobienia w
imię Pana...
Wiem kochane Słoneczko, że dużo myślisz teraz o Twojej
chorobie... ale jest taki pewien sposób, aby Cię od tego
odciągnąć w chwilach, gdy jesteś sama... u mnie to działa...
i właściwie jest to sposób dla każdego, kto ma jakieś
strapienia w swoim życiu i czegoś się lęka... zacznijcie
czytać i słuchać Sercem słów naszego Pana, a one was
uzdrowią z całego tego lęku i "chorób"... gdzie je
znajdziecie? no gdzie? w takich książkach jak "Sekret", a
może "Moc przyciągania"... "Przebudzenie"... "Rozmowy z
Bogiem", a może jakiś wróżbita (tarocista), jasnowidz,
plejadianin lub "lekarz" leczący "Światłem" - powołujący się
na Boga i pobierający za swoje usługi zapłatę - je przed
wami odkryje i was uleczy???
Nie... nigdzie tam nie znajdziecie tego, czego szukacie...
choć może wam się tak wydawać... ale to tylko iluzja...
droga na skróty... ona nie prowadzi do prawdziwego Boga,
którego macie w Sercu, bo jedyną Księgą Mądrości, która uczy
o prawdziwej i czystej Miłości Ojca do nas oraz o życiu w
Nim - jest BIBLIA... każda inna księga czerpie z niej swoje
mądrości i przeistacza je na swoje... i nie ma w tym nic
złego... ale tylko BIBLIA zawiera w sobie wszystko, aby nas
uzdrowić... otworzyć nasze Serca... dać nam moc miłości
poprzez Boga w nas, Jego Syna Jedynego Jezusa Chrystusa i
Ducha Świętego... życzę Marysiu przyjemnej lektury...
zagłębiaj się w słowie naszego Pana - Ojca Jedynego - Boga w
Trójcy Przenajświętszej...
Wiem... może niektórzy pomyślą, że mam nierówno pod
sufitem... ale to nie jest już dla mnie istotne... bo
wszystko, co "myślę i czynię" opiera się na mojej wierze w
Boga... nie ma innej opcji... jest tylko Jeden - JAM
JEST..., ale oni Go odtrącili, bo nie uwierzyli... i
ukrzyżowali Go, bo myśleli, że mogą posiąść mądrość bez
Niego... za pomocą magii, rytuałów i kart - za pomocą
Szatana, który nie pochodzi od Pana, bo Pan uzdrawia Marysiu
tylko czystą Wodą i Duchem Świętym... a Ty wierzysz w Niego
Marysiu - i to jest w tej chwili najważniejsze... Bóg
powiedział JA JESTEM ALFĄ I OMEGĄ... KTO BĘDZIE WE MNIE
TRWAŁ, A JA W NIM - TEN BĘDZIE MIAŁ ŻYCIE WIECZNE... po co
wam wszyscy Ci ziemscy nauczyciele, którzy patrzą, aby
napełnić własne kieszenie!??? prawdziwego nauczyciela macie
w Sercu... nie opierajcie się na niczym i nikim... tylko na
Nim polegajcie i Jego wychwalajcie poprzez Syna Jego Jezusa
Chrystusa i Ducha Świętego...
Wielu próbuje dziś mącić wasze umysły dla własnej sławy, ale
ten który JEST i BĘDZIE działa w ciszy waszego SERCA... On
nie pobiera zapłaty... On nigdy nie żąda nic dla siebie, bo
On kocha was prawdziwie... usłyszcie Jego głos w sobie i nie
dajcie się zwodzić temu, co na zewnątrz, bo wszystko czego
potrzebujecie macie w sobie... bo ziemia przeminie, a wy w
Nim będziecie trwać na wieki... boicie się??? czego??? Pana,
który przyszedł i ponownie przybędzie, gdy tylko otworzycie
na Niego swoje Serce...??? To On was ukochał prawdziwie...
Nikt, kto pochodzi z tego świata - nie da wam tej miłości,
za którą tak bardzo tęskni wasze Serce... bo ta miłość jest
Źródłem, które nigdy nie wysycha, a wy pijąc z niego już
nigdy nie będziecie pragnąć... ta Samarytanka przy studni,
która spotkała Jezusa - jest tego dowodem... Jezus nie
widział podziałów... On kochał wszystkich ludzi równo...
ale, kto to zrozumiał... kto, zrozumiał, po co Jezus
przyszedł i po co głosił te wszystkie przypowieści???
obudźmy się wreszcie do prawdziwego życia... bez
podziałów... w jednym Duchu... w jednym Sercu... w jednym
Ciele... w jednym Bogu... to On poprzez swojego Ojca
przyszedł ponownie na ziemię i zmartwychwstał, abyśmy my
mogli żyć na wieki... a co my robimy??? deptamy to co nam
przykazał... sądzimy, że Jego przykazania nas ograniczają...
ale, czy tak jest??? czy nie ograniczamy się sami...??? Jego
przykazania uczą czystości, mądrości, poszanowania drugiego
człowieka, poszanowania siebie samego w Duchu, na Sercu i na
Ciele... czy coś tak pięknego może być ograniczeniem...???
"Szanuj Ojca swego i Matkę swoją"... - "oto moja Matka i mój
Brat"... - mówił Jezus... wszyscy jesteśmy jedną rodziną...
naszym Ojcem jest Bóg prawdziwy, a naszą Matką jest ziemia,
na której mieszkamy... Bóg dał nam Matkę ziemię i życie na
niej... przed czym się tak lękacie??? o co się tak
martwicie??? wystarczy dla każdego... Bóg dał nam wszystko,
czego nam potrzeba... a Jezus nam to pokazał poprzez swoje
zejście na ziemię i swoje nauki... po co rozdzielił chleb i
ryby na pustyni??? po co przemienił wodę w wino... po co
mówił, że Ci co są ostatnimi - będą pierwszymi... a kto się
wywyższa będzie poniżony... aby nam pokazać, że ten kto jest
pokornego, prostego, cichego Serca i kto wierzy całym sobą,
całym swoim Sercem, całym swoim Duchem - temu będzie dane
wszystko od Ojca Jego...
"Przypatrzcie się ptakom podniebnym: nie sieją, ani żną i
nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebiański je
żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?" Mt 6,26...
ile razy Pani Wiesława powtarzała w swoich przekazach, że to
co zasiejesz - to będziesz zbierał??? tak trudno to
zrozumieć, że nic co ziemskie z tego świata do tamtego tak i
tak nie zabierzesz??? co możesz zabrać??? możesz zabrać
tylko ze sobą Twoje Serce... a jakie jest Twoje Serce
człowieku, gdybyś miał już dziś stąd odejść...??? czy jest
przepełnione troską o bliźniego, czy siebie samego...???
jakie są Twoje uczynki??? co zgromadziłeś...??? Bóg daje
tylko obfitość... rozdziela pomiędzy ludzi talenty, ale tym
wszystkim trzeba się w Jego imieniu z miłością dzielić...
bez oczekiwań... pożądań... zapłaty... bo nic co pochodzi od
Boga nie zatrzymasz dla siebie... z prochu powstaliśmy i w
proch się obrócimy, ale nasze Serca będą żyć wiecznie... a
co z Twoim Sercem...??? co dałeś temu światu w imieniu
Boga??? co opowie Twoje Serce, gdy staniesz przed Nim w dniu
ostatecznym??? Dobra, które nagromadziłeś na tej ziemi
przeminą, co zostanie to Twoje Serce... Twoja czysta miłość,
która nigdy nie umiera, bo jest energią pochodzącą od Boga
jedynego... przepraszam, jeśli ktoś poczuł się dotknięty...
ale piszę tylko tak jak czuję... tak jak jest... czytałam
wiele... wierzyłam wielu... ale na końcu został jeden - Bóg
Ojciec... a na moim regale pozostała już tylko jedna Księga
- BIBLIA... to nie znaczy, że krytykuję autorów, tych wyżej
wymienionych książek, bo każda z nich przeszła i przez moje
ręce, ale ja nie znalazłam w nich tego, którego szukałam, bo
ja szukałam całej prawdy, a nie jakiś mrzonek, jak się
wzbogacić, jak przyciągnąć swoją drugą połowę, afirmacje -
jak tego dokonać, itp. bo jakby nie było, ktoś robi na tym
pieniądze i mąci ludziom nieźle w głowie, aby zagłuszyć głos
ich Serca, w którym mieszka prawdziwy Bóg... to super, że
Joe Vitale przeistoczył się z bezdomnego człowieka w
bogatego i że na zawołanie ma wszystko, czego zapragnie
poprzez swoje afirmacje, ale gdzie tam miejsce dla Boga???
gdzie w tych książkach jest Bóg??? prawdziwy Bóg i prawdziwe
życie... takie codzienne życie... gdzie człowiek jest tylko
człowiekiem... gdzie doświadcza od czasu do czasu
cierpienia... gdzie jest chora na nowotwór Marysia... gdzie
jest ktoś, kto stracił akurat kogoś bliskiego... ktoś, kto
boryka się z problemem znalezienia pracy i nie może jej
znaleźć... ktoś, kto ma depresję... ktoś kto jest samotny...
stary... czy autorzy tych książek im pomogą??? nie... oni
nie pomogą nikomu... to tylko chwilowa fascynacja płynąca z
ich słów, która nas osacza, ale nie sprawdza się codziennym
życiu, które jest takie jakie jest... ale jest jeden, który
wam pomoże i do którego powinniście się uciekać ze swoimi
prośbami - to Bóg - On zawsze was wysłucha, a Jego słowa i
obietnice nam dane są wieczne... pozdrawiam z Serca do Serca
- ZAHIR
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 27.07.2013
Jeżeli Cię
sparaliżuje i jesteś pewien że ktoś Cię atakuje to gdy
jesteś w stanie coś powiedzieć (będąc sparaliżowanym) to
powiedz słowo "Bóg" albo "Jezus" ale musisz to powiedzieć na
głos - wtedy rozejdzie się pewna "fala" dźwiękowa co zmiecie
te ciemne siły - wiem bo sam tak robiłem i działa to
doskonale, jest tylko jeden problem, nie zawsze jest się w
stanie cokolwiek powiedzieć podczas paraliżu - gdy nie
możesz mówić musisz znaleźć jakiś punkt w swoim ciele którym
musisz poruszyć aby się wybudzić, ja skupiałem się na
nogach, starałem się nimi poruszyć i jakoś mi się udawało z
tego stanu wyjść, albo ogólnie szarpałem z całych sił całym
ciałem - nie zawsze paraliż senny (lub paraliż przysenny -
inne określenie tego samego) jest spowodowany przez ciemne
siły, czasem to po prostu zbyt duża ilość energii przez nas
przepływa i nas paraliżuje, ale gdy czujesz ciemne siły lub
je widzisz no to wiadomo kto ten paraliż spowodował - tak
czy siak ja śpię od bodajże ponad roku na fotelu bo gdy jest
się w tej pozycji dużo ciężej jest człowieka sparaliżować.
Ogólnie do
wszystkich ludzi raz na jakiś czas przychodzą ciemne istoty,
są wysłane po to aby nas albo uszkodzić albo zabrać nam
naszą energię, czasem pewnie nikt ich nie wysyła, same krążą
i przychodzą do przypadkowych osób, czasem bywa taka istota
raz u danej osoby i nigdy już nie powraca a czasem
przyczepia się do niej na dłużej, musisz się ochraniać w
jakiś sposób, modlić się, otaczać światłem, myć aurę na swój
sposób w medytacji, oczyścić umysł itd.
Ogólnie
temat nie jest łatwy bo ja już tyle lat jestem atakowany i
jakoś nie znalazłem rozwiązania jak skutecznie się bronić
przed takimi istotami, fakt że nie mają już ze mną tak łatwo
jak jeszcze kilka lat temu no ale wciąż te ataki mam,
paraliżów już jako takich nie mam ale ataki we śnie tak,
choć już zdarzają się dni wolne gdzie nic mnie nie atakuje,
kiedyś tak nie było, ja jestem po prostu cierpliwy ale też
non stop się wzmacniam, jestem silniejszy mentalnie niż
kiedyś, ważna abyś i ty się w jakiś sposób wzmacniał, czy to
poprzez medytację czy coś innego, rób coś aby ewoluować a
tym istotom będzie ciężej cię uszkodzić iż tak to nazwę.
Pozdro, DS
:)
EMAIL Z DNIA 27.07.2013
Dziękuje z
Całego serca zastosuje się do tych rad. Pozdrawiam.
Skoro to TY
odpisałeś Dobry Samarytaninie to miał bym jedno jeszcze
pytanie do Ciebie bo czytałem w twoich artykułach o tych
atakach negatywnych sił. W moim przypadku to tak od 15 roku
życia co jakiś czas towarzyszą mi takie ataki gdzie zasypiam
i jak gdyby ciało śpi i umysł ale świadomość jeszcze nie i
wtedy mam taki paraliż ciała że nie mogę się ruszyć.
Czytałem o
tym że naukowcy nazywają to paraliżem sennym ale w tym
czasie czuje tak silną obecność czegoś naprawdę złego jak by
mnie to oplatało, jak by chciało wejść we mnie... odczuwam
tą ciemną energie i zawsze walczę z tym i ciężko mi się
wyzwolić wtedy bo właśnie nie mogę się od tego poruszyć.
Często pomaga mi gdy skieruje świadomość na Boga i proszę go
o pomoc, choć nie zawsze ale za każdym razem po tym jestem
wyczerpany i w pokoju jest tak inaczej... niby się pali
świeca i jest jakieś światło od niej ale tak naprawdę jest
jakoś tak ciemno, tak mrocznie. Czuje że coś nie daje mi
spokoju, że często coś mnie prześladuje.
Powiedz mi
bo masz doświadczenie z tego typu istotami czy energiami...
co to może być i czemu to mam? aha i zawsze przed atakiem
jakoś tak wcześniej już wyczuwam że coś będzie mnie
atakować... jak by czuję tą obecność już wcześniej zanim
moje ciało zaśnie ale tylko dwa razy po takim podobnym ataku
czułem pieczenie w okolicy czakry trzeciego oka.
Z góry
Dziękuję Ci za pomoc i jeszcze raz Pozdrawiam
Marcin
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 26.07.2013
Witam,
Wiesia jest obecnie mocno zajęta i nie ma czasu więc opisuje
za nią. Piszesz, że przebywasz czasem wśród negatywnych
ludzi, a może warto dopilnować aby w przyszłości nie
znajdować się w ich towarzystwie? Pamiętajmy że kto z kim
przystaje takim się staje.
Skoro sam
sobie nie możesz poradzić, czasem Twój umysł nie zachowuje
się tak jakbyś tego chciał, nie jest pod Twoją kontrolą to
przydałaby Ci się może jakaś praktyka, która by to zmieniła.
Np Eckhart Tolle jest dobrym tego przykładem, pewnie znasz
jego filmiki, może warto jeszcze raz je przestudiować, są na
www w dziale medytacje. Warto podczas medytacji oczyszczać
się białym światłem, oczyszczać swój umysł, oczyszczać swoją
aurę, można też medytować będąc w czystym strumieniu światła
który nas oczyszcza albo medytować pływając w krystalicznie
czystej wodzie która ma moce oczyszczające, w medytacji
również warto prosić anioły od Jezusa i swoich opiekunów aby
pomogły nam w oczyszczeniu umysłu, gdy umysł będzie czysty
to nasze czyny będą inne, mniej nerwowe.
Odetnij się
od ludzi którzy Ci szkodzą, oczyść umysł, wycisz się, napraw
relację z ludźmi na których Ci zależy, przeproś innych
których skrzywdziłeś z powodu swojego złego zachowania i
powierz się Bogu, tak z głębi serca i powinno rozwiązać to
kilka Twoich problemów :)
Pozdrawiam,
DS :)
EMAIL Z DNIA 26.07.2013
Pani
Wiesławo
Zwracam się do Pani z wielka prośbą, od jakiegoś czasu
zajmowaliśmy się i interesowaliśmy z moja drugą połówka
rozwojem duchowym, często śledziliśmy Pani stronę. Od
stycznia tego roku tak już zacząłem wprowadzać to wszystko w
praktykę, medytacja, zostałem weganinem, starałem się robić
jak najwięcej żeby nie zaniżać swoich wibracji, nie tłumić
świadomości.
Przedstawię
może wszystko od początku. Od dziecka miałem dom bardzo
patologiczny gdzie ojciec pił, mama w pracy, a ja sam się
wychowywałem, można powiedzieć że robiłem co chciałem,
ciągłe programowanie się TV plus do tego zbyt szybkie
dojrzewanie względem innych rówieśników.
Po czasie
imponowało mi to co złe i zawsze ciągło mnie do tych
negatywnych kolegów plus z wiekiem miałem coraz to większy
popęd seksualny. Horoskop Dzierzbickiego dokładnie opisuje
mój charakter podaje
link.
Ale jest
tez moja druga strona we mnie... od dziecka wiedziałem że z
naszą wiara jest coś nie tak, że ludzie tak naprawdę nie
czują i nie wierzą w Boga bo czułem że to powinno wyglądać
inaczej. Czułem że ja mam zapisane życie w świadomości,
drogę która prowadzi do przebudzenia, nie wiedziałem co to
jest ale często rozmawiałem z Bogiem i miałem odczucia że ja
musze być inny, że nie mogę grzeszyć i żyć w nieświadomości.
Wiedziałem że będę musiał wybrać świadome życie, że znaki w
moim życiu czy ludzie... że wszystko będzie mnie
nakierowywać na życie w świadomości.
Problem
jest w tym że staram się, medytuję, robiłem wszystko żeby w
sobie to zło zniszczyć, a co jakiś czas zawsze wychodziło
tak że ulegałem pokusom po których znowu żałowałem
wszystkiego. Najgorzej to jest gdy przebywam wśród
negatywnych ludzi, mają na mnie jakiś mentalny wpływ że
zmienia mi się tok myślenia i przestaje już wtedy dążyć do
Boga i potrafię zrobić jakieś głupstwo a potem znowu żałuje
i modle się i przepraszam Boga Ojca za to.
Zniszczyłem
przez to życie mojej drogiej połówki :( strasznie tego
żałuje i mam wielką ranę serca z tego powodu :( bo tak
naprawdę ten prawdziwy ja nigdy by tego nie zrobił. Pragnę
trwale się zmienić, iść ścieżką rozwoju, jednak szatan nie
daje mi spokoju, czasami czułem jak bym w swoim ciele czy
umyśle nie był sam, jak by mnie było wielu ale ten jeden,
ten prawdziwy ja przez tych wielu ciągle żyje w cierpieniu.
Nie chce
takiego życia, ciągłych wzlotów i upadków. Wyrzekłbym się
całego świata żebym tylko mógł być prawdziwym sobą,
świadomym sobą... bo za każdym razem wracam do swoich
starych nałogów typu komputer, TV, gry komputerowe czy nawet
pornografia. I za każdym razem po czasie tego bardzo żałuje.
Potrzebuje
pomocy bo nie wiem czy coś się do mnie nie przykleiło czy
jakieś energie negatywne gdzieś we mnie się nie zagnieździły
bo ciągle próbuję i próbuję a nie wychodzi mi trwała zmiana
która jest mi zapisana.
Prosił bym
o jakąkolwiek pomoc, o radę, o cokolwiek :( bo sam
próbowałem ale sobie sam nie mogę poradzić.
Z góry Pani Bardzo Mocno Dziękuję.
Marcin
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 24.07.2013
Witam,
trzeba byłoby się zastanowić czy na pewno to uczucie "prądu"
jest tym za co je bierzesz bo może to coś zupełnie innego a
bierzesz to za atak myślokształtami. Może tak na prawdę nie
ma to z tym nic wspólnego? Czasem niestety zdarzają się
niemili sąsiedzi ale jedyna opcja to modlitwa, ew. rozmowa z
nimi o ile czujemy że jesteśmy w stanie coś tym zdziałać.
W Twoim
przypadku pewnie będzie dobrym rozwiązaniem modlitwa za tą
osobę, powierzenie ją Jezusowi, aniołom itd, Ty osobiście
powinieneś (tak mi się wydaje, sam musisz zdecydować czy w
dobrym kierunku podpowiadam) być spokojem, mieć czysty
umysł, nawet jeżeli ktoś coś złego w Twoim kierunku puści to
niech to spłynie po Tobie jak po kaczce jak to się mówi, coś
w stylu tego co praktykuje Eckhrat Tolle - zachowuje spokój
w każdej sytuacji, obserwuje ją, rozumie do jakiegoś
stopnia, czasem trzeba się nauczyć być biernym obserwatorem
tego co nas otacza, bez ingerencji w otoczenie, bez
ingerencji w czyjeś zachowanie, po prostu obserwacja z
pozycji czystego umysłu. Mam nadzieję że trochę moje rady
pomogą, a jak dalej będą jakieś problemy to rozmawiaj z
Bogiem aby On pomógł Ci rozwiązać Twoje problemy, aby
nakierował Cię na właściwe tory, aby pokazał Ci drogę jaką
musisz iść aby poradzić sobie ze wszystkimi problemami jakie
w swoim życiu masz.
Proś też
Ducha Świętego o pomoc, o prowadzenie, o dobre myśli które
pomogą Ci stawić czoła problemom jakie kołaczą się w Twojej
głowie, niech wypełni Cię mądrością i spokojem... i wiedzą
jak iść dalej przez życie.
Pozdrawiam,
DS :)
EMAIL Z DNIA 24.07.2013
Dzień
dobry,
Chciałem bardzo podziękować Wiesławo oraz Tobie Dobry
Samarytaninie za to co robicie. To dzięki Wam rozpoznałem u
mnie niezwykły proces jakim jest energia kundalini. Jeśli
jest taka możliwość chciałbym również od czasu do czasu
napisać jak u mnie wygląda to w praktyce. Przeżyłem wielką
ciemnicę. Nacierpiałem się jak mało kto. W obecnej chwili
trwa u mnie proces oczyszczania ze wszystkim blokad, leków,
traum psychicznych.
Jednak mam pewien problem... Jeśli ktoś o mnie myśli czyli
wysyła swój myślokształt dostaje w okolicach czakry serca
tylko z tyłu po plecach - tylna czakra serca? - prądem. Mam
bardzo natrętną sąsiadkę, która ma pewne problemy
psychiczne... wiele razy próbowała skakać z okna, nieraz
przyjeżdżała straż... często bardzo nie przyjemne słowa
można od niej usłyszeć.
Czyżby
opętanie? nie wiem... W każdym razie jakby zły duch ją
opętał ... Bóg wyrwał mnie pogrążonego z ogromnej
ciemności... Diabeł próbuje wszystko zrobić żebym powrócił
na stare miejsce ... Zły duch kieruje nią i robi wszystko,
aby mi uprzykrzyć życie ... dostaje od niej co chwile
czarnymi myślokształtami (nienawiści). Wizualizuje fioletowy
płomień jednak to nic nie daje i tak myślokształty dochodzą
od niej. Jest to bardzo nie przyjemne gdy co chwilę dostaje
prądem i strasznie osłabia to moje samopoczucie. Czy jest
jakiś sposób, aby bronić się przed tymi myślami nienawiści
wysyłanych od niej żeby nie dochodziły do mnie?
Dominik
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 23.07.2013 NR 2
Witaj,
Wiesia na razie nie ma czasu aby odpisać i chyba jeszcze nie
będzie go miała przez jakiś czas więc może ja coś sklecę. Bo
ogólnie z tego co czytam to widzę, że problem zaczął się
wraz z zaczęciem brania leków, wieloletnie łykanie tych
tabletek nie jest obojętne dla naszego stanu psychicznego
itd.
Moim
zdaniem zrobiłeś bardzo dobrze że je odstawiłeś, teraz
musisz dojść do balansu chemicznego w mózgu, bo leki mogły
go zachwiać. Ja bym proponował prostą medytację, nie wiem
czy dobrze doradzam ale ja tak kiedyś robiłem i chyba na
Twoim miejscu zrobiłbym podobnie, sam zdecydujesz czy
skorzystać z moich rad czy też nie, a mianowicie siadasz do
medytacji w słupie białego lub złotego światła, ta energia
wypełnia Twoje ciało, Twój umysł i powoduje że jesteś
spokojny i stajesz się coraz bardziej czysty, pozwalasz aby
ta energia wypełniała Ciebie, weszła w każdą komórkę Twojego
ciała, aby Cię uzdrowiła, skup się na oddechu, na wdech
niech ów energia przechodzi przez czakry, przez kręgosłup aż
do czubka głowy i niech z czubka głowy zrobi się taka
fontanna tej energii która obmyje Twoją aurę, skup się na
oczyszczeniu, swojego mózgu, swoich ciał energetycznych,
swojej aury itd.
Wdychaj
dobrą energię, wydychaj złą i proś aniołów aby
zneutralizowały wszystko złe co wydychasz. Przed medytacją
zapalaj świeczkę i wzywaj swoich opiekunów, Jezusa, Maryję
itd aby Ci pomogli poradzić sobie ze swoimi problemami.
Dobrym sposobem na medytację jest również chodzenie w niej
po plaży, odczuwanie piasku, pływanie w krystalicznie
czystej wodzie, tego typu medytacje uspokajają człowieka,
nie musisz się w takiej medytacji spinać, możesz się
prawdziwie zrelaksować, chyba tego Ci teraz trzeba. Relaksu,
wyciszenia, niech złe myśli z Twojego umysłu poznikają jak
chmury na niebie, pozwól wszystkiemu co złe odejść z Twojego
życia, otwórz się na nowe, w swoim czasie z pewnością do
Ciebie przyjdzie to co powinno, co pochodzi od Boga,
powierzaj się mu z głębi serca, wszystko się stanie w swoim
czasie, Ty jedynie rób swoje, dbaj o siebie, bądź dobry dla
innych a od lekarzy to bym się trzymał z daleka ;-) ale
pamiętaj że musisz pracować nad sobą, po tak długim braniu
leków musisz jakoś się poskładać, złożyć się ponownie do
kupy, widea z Eckhartem Tollem pomagają, spróbuj osiągnąć
stan w jakim on się znajduje, chociaż na kilka minut
dziennie w takim stanie bądź. Pamiętaj również o zdrowej
diecie :)
Pozdrawiam,
DS :)
EMAIL Z DNIA 23.07.2013 NR 2
Witam
Od 11 lat leczę się psychiatrycznie - miałem już 6 diagnoz -
ostatnia to schizofrenia cenestopatyczna. Pewien
bestsellerowy psychiatra Scott Peck w książce "Droga
rzadziej wędrowana" pisze, iż choroba psychiczna to problem,
a zarazem rozwiązanie i nie powinno się jej odrzucać i że
dzięki chorobie zrozumie się to czego mamy się nauczyć.
Moja pierwsza psychoza została spowodowana przez tabletki
antydepresyjne. Musiałem się wtedy zmierzyć z wieloma
problemami: śmiercią, sensem życia, wiedziałem już bowiem że
świat nie jest wcale taki jakim go widzę. Było tego za dużo.
Chociaż zostałem kilka tygodni później sklasyfikowany jako
psychopata, w psychozie kochałem świat (coś jak modlitwa
myślna) i błogosławiłem cały świat i wszystkich ludzi. Dziś
nie pamiętam już szczegółów, ale robiłem to w sposób
zupełnie objechany. Wyczytałem, że Einstein odkrył teorię
względności dzięki temu, że wyobrażał sobie iż podróżuje
siedząc na krześle umieszczonym na początku strumienia
światła. Wykorzystywałem jego pomysł.
Pewnego dnia wciągnął mnie film, w którym mistrz sztuk walki
uczył swojego wnuka pokonywać ludzkie możliwości. I wtedy
przyszedł mi do głowy pewien głupi pomysł. Pomyślałem, czy
miłość potrafi wychodzić z człowieka tak jak z Jezusa
Miłosiernego. Nie spodziewałem się że zaświecę, ale chciałem
to poczuć na zewnątrz. Za pierwszym razem mnie połaskotało w
okolicach serca, ale było mi mało i za drugim wyszła na
zewnątrz wiązka energii o średnicy kilku centymetrów na
wysokość około pół metra. Trwało to może pół minuty, po czym
to przerwałem, ponieważ jestem z natury dość lękliwy
strasznie się przestraszyłem, runęło moje całe widzenie
świata. Nie wiedziałem co to jest. Doświadczenie przeszło
wszelkie moje oczekiwania. Głównym jednak problemem była
wtedy jednak gwałtownie postępująca gonitwa myśli, której
nie byłem świadomy (powodował ją prozac i większość leków
które mi później podawano).
W
szpitalu pani psycholog pytała o jakieś odczucia pochodzące
z ciała - powiedziałem o energii z serca. 10 razy zapytała
skąd ta energia nie mogąc powstrzymać się od śmiechu,
odpowiadałem że nie wiem. Nie dałem sobie wmówić że jestem
debilem i moje doświadczenie wciąż jest dla mnie zagadką.
Wielokrotnie przywołuje wspomnienia tego obrazu, który jest
w każdym kościele i w każdym domu przypominając moje
doświadczenie, w chwili kiedy to piszę też. Kilka razy
chciałem już do Pani napisać, (co najmniej od 5 lat), ale
nie zrobiłem tego. Myślę czy powinienem spróbować wysłać
miłość jeszcze raz? Ale boję się tego. Jestem z praktykiem,
ale z teorią mocno nie nadążam.
Ale to nie koniec historii. Przez 5-6
lat łykałem psychotropy, a mój stan nie poprawiał się,
zaczął się wręcz pogarszać, potem przestałem wychodzić z
domu i stałem się tak wrażliwy na zewnętrzne bodźce że nie
umiałem z tym żyć.
Do profesorki poszedłem po 10 latach od pierwszej wizyty u
psychiatry, nie żeby się leczyć z schizofrenii (pogodziłem
się już z tym, że się nie wyleczę), ale z powodu
drażliwości. Jest ona wojewódzkim konsultantem ds.
schizofrenii i ku mojemu zaskoczeniu na dzień dobry
powiedziała mi że nie mam schizofrenii. Zachęciła mnie na
terapię do grupy schizofrenicznej. Z powodu nadmiernej
reakcji na bodźce było to dla mnie trudne przeżycie.
Nastąpił dziwny objaw: na terapii czułem się dobrze, w domu
fatalnie. Powiększano dawki leków, jednak to nie rozwiązało
problemu. Przerwałem terapię. Nie cofnięto mi jednak
psychotropów - ordynator robił habilitację i nie miał czasu
dla pacjentów - dowiedziałem się że jestem niejasnym
przypadkiem, ale szczegółów nie poznałem.
Rok później wróciłem na terapię. Ordynator, już po awansie,
stwierdził na podstawie dokumentacji, podbudowany opinią
profesorki - "nie miał pan nigdy schizofrenii, jedynie
'przygody' - odstawiamy leki". Już w pierwszych dniach po
powrocie do domu poczułem dziwne zjawisko. Poczułem jakby z
czubka głowy wydobywał się taki jakby dymek, tworzyła się
taka chmurka, która powiększała się i nagle znikała, potem
zacząłem czuć że wdycham powietrze czubkiem głowy. Przez
parę tygodni pojawiało się to codziennie. Po pewnym czasie
powiedziałem o tym psychologowi, bo pamiętałem, że było
takie pytanie w teście psychologicznym. Najwyraźniej nie
wiedział jednak dlaczego to pytanie tam jest. Opowiadał o
joginach, którzy tego doświadczają, ale oni nikomu o takich
rzeczach nie opowiadają. Mój stan się jednak pogorszył, a
oddychanie czubkiem głowy to schizofrenia cenestopatyczna.
Ordynator powiedział - próbowaliśmy, ma pan jednak
schizofrenię.
Chociaż od momentu pojawienia się oddychania czubkiem głowy
szukałem w internecie informacji nic konkretnego nie mogłem
znaleźć. Jednak w kilka dni po przerwaniu terapii otrzymałem
newsletter z portalu "spojrzenie.com.pl" z medytacją o dwóch
sercach wg. książki "pradawna sztuka uzdrawiania",
przypomniałem sobie też wiersz, który ma Pani na stronie
tytułowej. Pisze tam wyraźnie, że czuje się łaskotanie w
dwóch sercach. Ja to najwyraźniej nadinterpretuję.
Od rozpoczęcia leczenia mam kłopoty z koncentracją i
natłokiem myśli (leki przez 10 lat ten stan ciągle
pogarszały). W tym roku w prima aprilis rzuciłem leki - taki
był plan. Od dawna chciałem wypróbować na sobie terapię
opisaną przez ważną w amerykańskiej psychiatrii osobę.
Doktor zamknął po prostu pacjentów chorych na schizofrenię
na dwa lata. 80% wyzdrowiało i wróciło do życia. Został
oczywiście zniszczony przez przemysł farmaceutyczny i
pozbawiony stanowiska. Bo neuroprzekaźniki synapsy i w ogóle
to nienaukowe. 80% to prawie 100%, a mam w obwodzie kilka
sposobów które chciałem wypróbować. Wiedziałem już że po
odstawieniu psychotropów myśli i emocje zaatakują mnie z
niewiarygodną siłą. Wiele dni nie mogłem z myślami nic
zrobić. Przetrzymałem. Stopniowo, dzięki wskazówkom Eckharta
Tolla, udało mi się jednak okiełznać umysł na tyle, że
wrócił do równowagi. Kiedy się położę nie pojawia się prawie
żadna myśl. Wypróbowałem też jego sposób na radzenie sobie z
negatywnymi emocjami. Negatywne emocje zaatakowały mnie z
potworną siłą. Zwykle ludzie wyładowują je po kilku minutach
na innych - potem kaftan, psychiatryk, psychotropy. Dzięki
odcięciu myśli od emocji zaczęła ona tracić swoje negatywne
zabarwienie i chociaż czułem to silnie jeszcze przez kilka
dni (coś jak motywacja, albo radość z dobrze wykonanego
zadania) od tego czasu nie pojawiły się więcej.
W kilka dni po odstawieniu lekarstw poczułem się tak jakby
ten niewinny oddech ciemieniowy chciał mnie zabić, był
bardzo silny. Zwróciłem się do uzdrowiciela pranicznego -
międzynarodowego mistrza. Najwyraźniej problem nie był w
głowie, ale w brzuchu, jeszcze przez wiele dni czułem
ciepło, czasem punktowo, czasem rozlane na większym
obszarze. Od tego czasu nie czułem tego oddechu, ale czułem
czasem słabsze czasem silniejsze impulsy światła w głowie,
czasem przenikające moje ciało. Zacząłem też między snem a
jawą czytać jakieś książki, które pojawiają się w mojej
głowie. Nie pamiętam o czym one były, nie zostaje to w
świadomości. Nie tak dawno, podczas oglądania filmu w TV
trwam poczułem, po raz pierwszy od psychozy, energię, która
wychodzi z serca na zewnątrz.
Jestem prostym człowiekiem, zdecydowanie bardziej praktykiem
niż teoretykiem, nie potrafię czytać uczonych książek. Nie
potrafię też się intensywnie modlić (koncentracja, natłok
myśli). Zdecydowanie preferuję rozwiązania prostsze nad tymi
skomplikowanymi. Podoba mi się medytacja o dwóch sercach,
jest prosta, sam ją jakby odkryłem, boję się jednak jej
wykonywać. Nie wiem bowiem czy trafię do szpitala przez jej
wykonywanie, czy przez zaniechanie jej wykonywania. Dobiega
końca czwarty miesiąc bez leków. Jesień będzie trudniejsza,
a nie chciałbym jednak do leków wracać.
Jest jeszcze uzdrowiciel. Książka "Psychoterapia praniczna"
pozwoliła mi zrozumieć że leczę się zawsze sam, ale jego
wsparcie jest bardzo silne (także w schizofrenii!!!), a
czasem działa cuda.
Domyśla się Pani, że nie ma na świecie człowieka, któremu
mógłbym o tym wszystkim opowiedzieć. Mam nadzieję, że Pani
mnie zrozumie i jakoś zainspiruje.
Pozdrawiam
Grzegorz
EMAIL Z DNIA 23.07.2013 NR 1
Znaki dane
mi Tobie...
...a znaków jest tak wiele... i to właśnie szczególnie w
świecie natury możemy je spotkać... bo tak jak Pani Wiesława
wczoraj pięknie napisała swoim Serduszkiem - wszystko co nas
otacza ma swojego ducha... energię... nic nie jest martwe,
gdy zaczynasz obejmować wszystko Sercem... nie mówię, że
wtedy nie ma już potknięć... to niemożliwe... jeszcze
niejednokrotnie człowiek upada podczas swojej wędrówki...
ale to normalne... i "dobre"... to należy do indywidualnego
procesu rozwoju każdego z nas... a gdy się z tym pogodzisz,
wszystko wydaje się być "takie proste"... - "nie musisz
myśleć... działać... planować"... przestajesz słuchać, co
mówią inni, bo Ty masz już wszystko zapisane w sobie... w
swoim Sercu... nagle nie masz już pragnień... oczekiwań...
po prostu żyjesz... jesteś... a Bóg "robi wszystko za
Ciebie"... stawia Ci na drodze odpowiednich ludzi...
zdarzenia... i znaki, które są dla Ciebie kierunkowskazem,
którędy masz pójść... a Twoje Serce prowadzi Cię zawsze tam,
gdzie trzeba... i choć czasami przytłoczony, tak jak każdy
człowiek swoimi codziennymi obowiązkami i targany być może
wątpliwościami, to jednak ufasz Twojemu Sercu - bo ono nigdy
Cię jeszcze nie zawiodło w przeciwieństwie do przebiegłego
rozumu...
Wszystko się jednak zmienia, gdy Twoje Serce podłącza się do
rozumu i nastaje między nimi Jedność... Unia... wtedy rozum
zaczyna działać już pod dyktando Serca i wysyła Ci znaki,
które nie pozwalają Ci zwątpić, że miłość to największa,
najpiękniejsza i jedyna napędzająca energia tego
wszechświata, którą należy się dzielić... bo energia musi
płynąć... nie możesz jej zatrzymać... i to jest chyba
najbardziej fascynujące w tym wszystkim... bo dzięki Sercu i
miłości, którą w nim nosisz, zauważasz to, co czasami dla
innych ludzi - żyjących jeszcze w iluzji tego świata, pod
zasłoną - wydaje się być niewidoczne... ale to jest proces
indywidualny... nie można go przyspieszać... nie można
nikomu nic narzucać, jak wielokrotnie podkreślała już Pani
Wiesława... wszystko w swoim czasie... dlatego nie denerwuj
się, gdy coś czego pragniesz Sercem nie wydarza się, bo
jeśli płynie to faktycznie z głębi Twojego czystego Serca,
to wcześniej, czy później - znajdzie odbicie w Twojej
rzeczywistości... w Twoim życiu... i nie denerwuj się, gdy
ktoś Cię nie rozumie... postrzega pewne sprawy inaczej...
puść to... daj mu szansę, odkrywać ten świat samodzielnie...
jego Serce znajdzie własną drogę... nie uzależniaj się od
nikogo i niczego, bo potem boli... to nie znaczy, że masz
być egoistą... nie... to nie tak... to oznacza, że Ty możesz
się tylko dzielić tym, co masz w Twoim Sercu... czystą
miłością... "nie ma miłości poza Tobą"... Ty jesteś
miłością, którą możesz obdarować cały świat, a drugi
człowiek jest Twoim odbiciem i gdy Bóg stawia Ci go na
drodze - to on nosi w sobie ten sam zaczyn miłości co Ty...
a jeśli nie, to wasze drogi bardzo szybko się rozchodzą, bo
ten drugi lub Ty macie do przepracowania jeszcze jakieś
lekcje... i być może się potem jeszcze kiedyś spotkacie,
albo i nie... to wola Boża - nie Twoja ma się wypełniać...
dlatego nie uzależniaj się od niczego i od nikogo... to
ważne... kochaj drugiego człowieka, jak siebie samego...
miej dla niego miłosierdzie... uśmiechaj się szczerze... bo
Twoja pomoc... Twoje miłosierdzie... Twój uśmiech... może
być dla tego człowieka bardziej znaczący niż Ci się
wydaje... ale nie uzależniaj się od tego... nie miej w
stosunku - do tego człowieka lub do tej konkretnej sytuacji
oczekiwań... nie wiąż z tym swoich pragnień... bo Twoje
pragnienia i oczekiwania często mogą być sprzeczne z naturą
drugiego człowieka, jeśli nie są zgodne z Twoim i jego
Sercem... a wtedy boli... kogo? Ciebie... tylko Ciebie, bo
Ty stwarzasz świat w Tobie i projektujesz go na zewnątrz...
I jeszcze jedno... nie bój się... chociaż się boisz... nie
lękaj się niczego... chociaż się lękasz... wiem, to
trudne... nawet bardzo... bo porzucić lęk oznacza być
sobą... zdjąć maskę iluzji... a co jeśli komuś w Twoim
otoczeniu nie spodoba się Twoje prawdziwe oblicze? ale czy
myśląc i działając Sercem można mieć brzydkie oblicze?...
nie... otwarte Serce jest przepiękne... pełne Światła i
Miłości... wiem... trudne to... nawet bardzo trudne... być
sobą... być wolnym od wszystkiego... żyć tu i teraz...
polegać tylko na swoim Sercu... polegać po prostu na Bogu...
ale wierz mi z biegiem czasu przyzwyczaisz się...
zrozumiesz... przebaczysz sobie... i dasz się ponieść
Twojemu Sercu... ten moment przychodzi do każdego... do
każdego kto ufa Bogu... i kto się na Niego otworzy... nie
boi się Go prosić... i wyznać - "Panie bez Ciebie nie ma
mnie... Ty jesteś moim życiem... prowadź Panie... tylko Ty
znasz moją Drogę do Domu"
A w tym wszystkim ciągle trzeba pamiętać o równowadze...
harmonii... jedności Serca... Ducha... i Ciała... ale każdy
jest tylko człowiekiem... i w pewnych sytuacjach
zapominamy... to sytuacje podbramkowe, gdzie dajemy wciągnąć
się w wir świata zewnętrznego i jego problemy... ale i to
należy do procesu uczenia się... po to tu jesteśmy, aby się
uczyć i wyciągać wnioski, jak następnym razem zrobić coś
lepiej... jak włożyć w to więcej Serca... wczoraj miałam
sytuację, gdzie siedząc z pewną osobą w pewnym miejscu i
prowadząc ożywioną rozmowę, zapomniałam przez chwilę o tym,
aby pozostać w równowadze... a myślami nagle byłam gdzieś
daleko... nie skupiałam się na tu i teraz... po prostu
odfrunęłam :-) nieopodal tego miejsca był taki mały kącik
zabaw, wygospodarowany dla dzieci i stała tam taka mała
tablica jak w szkole... mój wzrok przyciągnął napis na tej
tablicy, który mnie "zaskoczył"... a brzmiał następująco -
"Unia z Mistrzem" - przez myśl mi przebiegło, które małe
dziecko mogło wpaść na taki pomysł, aby coś takiego zapisać,
a przede wszystkim nie popełniło żadnego błędu w słowie
"Mistrz"? no dobra, może zapisał to ktoś z dorosłych... z
rodziców... mimo wszystko... "dziwne"... nie... nie ma
przypadków... uśmiechnęłam się sama do siebie i
pomyślałam... - wiem Panie... wiem, że mam polegać tylko na
Tobie i z Tobą we wszystkim się jednoczyć... Ja też Cię
kocham... przepraszam... wybacz mi, ale jestem tylko
człowiekiem i czasami się zapominam... ale kocham Cię... tak
bardzo Cię kocham... jestem wdzięczna... :-)
Wiele jest w naszym życiu takich sytuacji... przypadków?
zbiegów okoliczności? które innym mogłyby wydać się bez
znaczenia... dla mnie są one jednak ważne... bardzo ważne...
bo język Boga - to język znaków... tak jak kiedyś mi ktoś
bliski mojemu Sercu powiedział... - "to nie język polski"...
wtedy tego nie rozumiałam... tak wiele nie rozumiałam... i
choć dziś rozumiem więcej niż wtedy - to nadal się uczę,
chętnie się dzielę i chętnie przyjmuję... dziś podczas
porządków w ogródku przyciągnął moją uwagę mały kamyk... nic
specjalnego, pomyślałam sobie... ale on nie popuścił...
"choć... podnieś mnie (wydawał się do mnie szeptać)... chce
Ci coś przekazać"... podeszłam... schyliłam się... wzięłam
go w dłoń... cóż zwykły kamyczek... taki jak każdy inny... a
jednak nie do końca... nie... ten kamyk był w kształcie
Serca... kto lub co go tak ukształtowało? - uśmiechnęłam się
sama do siebie... bo wiem... jestem o tym przekonana, że to
ja stwarzam swoją rzeczywistość i jeśli czuję miłość w
Sercu, to wszystko na mojej drodze staje się miłością...
miłość to najsilniejsza energia jaka istnieje... nie ma
innej... wszystko inne to iluzja... zacisnęłam mocno na
kamyczku moje palce... poczułam jego energię... przeszło
mnie ciepło... a w Duchu usłyszałam słowa - "Kocham Cię" :-)
Bóg jest wszechobecny - dzielę się z wami miłością energii
tego kamyczka, a szczególnie z chorą na nowotwór Marysią,
która prosi o modlitwę... wszystko będzie dobrze kochane
Słoneczko... Bóg jest z Tobą, a i Pani Wiesia z tego co
piszesz, gdzieś tam blisko... :-) Słonecznego dnia
wszystkim... z Bogiem... - ZAHIR
Czy Serce z
kamienia może mieć Serce? ;-)
EMAIL Z DNIA 22.07.2013
Nadziei blask jest w nas...
W mym Sercu nadziei blask,
bo widzę czystą miłość w nas.
Ta miłość niezachwiana,
bo pochodzi od Pana.
On otacza mnie miłością,
i Serca wytrwałością.
Tu i teraz dla Pana żyję,
a moje Serce dla Niego bije.
On mym Oblubieńcem,
splatanym z kwiatów wieńcem.
Na Nim me życie się wspiera,
a ma miłość do Niego me Serce rozpiera.
Wola Twoja niech Panie będzie
i mój Anioł do mnie przybędzie.
Moje Serce otwarte,
a ręce rozwarte...
czekam w cierpliwości na Ciebie...
wiem... będzie jak w Niebie...
Kocham Cię Panie... - ZAHIR
P.S. Dziękuję Pani Wiesiu... po prostu dziekuję... z Serca
do Serca... ZAHIR
ODPOWIEDŹ OGÓLNA NA OSTATNIO DOCHODZĄCE EMAILE:
Dziękuję za
Wasze słowa, wsparcie, za wszystkie Wasze listy, które
rozjaśniają moje dni. Właśnie dzisiaj są mi potrzebne kiedy
przybyło w moje życie kilka ciężko chorych osób, kiedy
patrzę i zmagam się z ich cierpieniem ... każde miłe i dobre
słowo pozwala mi łatwiej przejść przez ich ból ... mój
uśmiech często jest napojem dla ich zdrowia, dzięki temu i
na ich twarzach widzę pogodny uśmiech i piękny blask w
oczach.
Czytam
wszystkie Wasze listy, w tym te adresowane wyłącznie do mnie
ale nie mam obecnie zbyt dużo czasu aby na nie odpowiadać,
obiecuję, że kiedy znajdę więcej czasu odpowiem na wszystkie
które tego wymagają... toteż proszę o cierpliwość ... w
życiu mamy rzeczy ważne i ważniejsze, toteż jeszcze raz
proszę o wyrozumiałość ... tą drogą proszę również o
modlitwę za wszystkich chorych ludzi, którzy w te wakacje
nie mogą korzystać z uroków słońca i wody tylko muszą się
zmagać z ciężkimi doświadczeniami życia.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 19.07.2013
Pan moim Pasterzem...
Polegam na Tobie Panie,
niech się Twoja wola stanie.
Kocham Cię z Serca całego,
jako mojego Umiłowanego.
Jesteś wodą mojego życia,
w którym jeszcze tyle do odkrycia.
Polegam na Tobie Panie,
bo w Tobie skończyło się moje poszukiwanie.
Teraz jestem całością,
i cieszę się życia radością.
Nim Ciebie w mym życiu spotkałam
bardzo się wszystkiego lękałam,
błądziłam wielokrotnie ciemną drogą,
ale to Ty, za każdym razem mego Serca byłeś odnową.
Niosłeś mnie w swych ramionach - choć nie wiedziałam,
bo większość mego życia w iluzji przespałam.
Potykałam się o niejedno cierpienie,
ale Ty dałeś mojemu Sercu ukojenie.
Polegałam na iluzjach zewnętrznego świata,
ale Ty wysłałeś mi Twojego Świetlistego Brata.
On otulił mnie miłością czystą,
przyodziawszy swą szatę jedwabistą.
Człowiek, czy Anioł? - się pytałam
i całym Sercem Go pokochałam.
On otulił mnie swoimi silnymi skrzydłami
i zaprowadził do niebios bram diamentowymi schodami.
To On dał mi klucz do Serca Twego,
aby otworzyć piękność i czystość mojego.
Tak wzrastam Panie co dnia w Twej miłości,
a w moim Sercu wieczna szczęśliwość gości,
bo to co ziemskie kiedyś przeminie
i wiem, że znów znajdę się z Tobą w niebiańskiej krainie.
Moja misja jednak tu nie dobiegła końca,
bo trawi mnie nieustannie w Sercu miłość gorąca.
Gdzieś na tym świecie jest moja Druga Połowa,
w niej przyjdzie mej miłości w Tobie odnowa.
Płomyczku - czekam wytrwale co dnia i nocy na Ciebie,
bo pragnę całym Sercem, aby już teraz było Ci jak w Niebie.
Wierzę, że Bóg połączył nas już Sercami,
a my uniesiemy się niebawem do Nieba duszami i ciałami.
Całą nadzieję spotkania Ciebie w Bogu pokładam
i moje życie w Jego ręce dziś składam.
Powierzam Tobie moje za Nim Serce stęsknione Panie,
usłysz proszę Jego i moje miłosne wołanie,
bo choć ten świat bardzo wielki,
nie pozwól odejść mi z niego bez mojej odbicia kropelki.
Płomyczku wzywam Twoje kochane Serduszko,
przyłóż do mojego Twe uszko
i znajdź w nim Twojego bicie
to ja Twoja Druga Połowa - Twoje idealne odbicie.
ZAHIR
Wierzę całym Sercem, że Pan zawsze doprowadza swoje owieczki
do celu... czasami są to kręte ścieżki... bardzo kręte i
pełne cierpienia... ale Pan kocha nas nieskończenie... jego
miłość przerasta wszystko co ziemskie... On wie dokładnie
czego pragnie nasza Dusza i jeśli jest to zgodne z Jego
planem dla nas, to na końcu tej drogi zaznamy raju na
ziemi... bo Pan chce dla nas jak najlepiej... a my jako
ludzie nie możemy widzieć i wiedzieć wszystkiego... choć
często upieramy się przy swoim...
Kiedyś ktoś bardzo bliski mojemu Sercu powiedział mi, że
rzeczywistość jest bardziej fantastyczna niż fantastyka...
ale to piękne stwierdzenie... dziś, gdy patrzę / obserwuję
otaczający mnie świat i ludzi - często wracam do Jego słów i
myślę, jak bardzo miał rację i jestem tak bardzo wdzięczna,
że po mojej twarzy płyną gorące łzy... życie jest cudem...
to my najczęściej tylko zamykamy na nie nasze Serca, bo
czujemy się oddzieleni... ja też tak robiłam, bo widziałam
tylko swoje pragnienia i miałam swoje oczekiwania... a Pan
ich nie spełniał, lecz doświadczał różnymi bolesnymi
doświadczeniami... ale to one mnie wzmocniły... dały siłę...
nic nie dzieje się przypadkiem... wszystko ma swój głębszy
sens... nawet to najboleśniejsze - śmierć drugiego
człowieka... teraz z perspektywy czasu to wiem... straciłam
w krótkim czasie dwie ukochane, bliskie mojemu Sercu
osoby... i choć jeszcze dzisiaj trudno mi się chwilami z tym
pogodzić, to staram się w tym widzieć dobro... jeśli można
to tak wyrazić... (słowa są niczym w porównaniu z tym, co
się czuje w Sercu)... takie doświadczenia uczą szacunku do
życia, do drugiego człowieka... pokory Serca... ale przede
wszystkim tego, że miłość jest największą wartością i cnotą,
którą obdarzył nas Bóg i kazał się dzielić... (kochaj
Bliźniego swego, jak siebie samego)... no właśnie ale to
trzeba zrozumieć, a właściwie poczuć Sercem...
Pani Wiesława tyle razy o tym już pisała... aby pokochać
drugiego człowieka, trzeba mieć tą miłość w sobie... kochać
siebie... i nie chodzi tu o samolubstwo... tylko o to, że
jeżeli kochasz i szanujesz siebie, to potrafisz przekazać to
dalej... stajesz się pomocny, uprzejmy, miłosierny... nie
zazdrościsz... nie pożądasz... nie oceniasz... chcesz tylko
aby ten drugi człowiek był tak samo szczęśliwy jak Ty... aby
wszyscy ludzie byli szczęśliwi... nawet największy wróg...
to jest prawdziwa miłość... to jest łaska od Boga... i tego
nie zdobywa się drogą przyspieszonego rozwoju duchowego...
otwieraniem na siłę czakr... płaceniem komuś za to
pieniędzy... nie to jest droga subtelna... delikatna...
droga wyciszenia... wewnętrznego spokoju... Bóg przychodzi
do każdego Serca... trzeba się tylko wsłuchać w swoje
Serce... porzucić wszelkie oczekiwania... i usłyszeć Jego
pukanie... a potem zaprosić Go do czystego, otwartego Serca
i gorąco się modlić... całym sobą... bo kto zakotwiczy się w
Bogu / w swoim Sercu - ten już nigdy nie odchodzi... nie
grzeszy... nie krzywdzi... nie wymaga... tylko poddaje się
Jedynemu... dlatego czasami kojarzymy to ze śmiercią... z
odejściem z tego świata... też tak miałam... ale to była
tylko moja iluzja oddzielenia... bo kto kocha Boga - jest
już w sobie całością i żyje wiecznie poprzez miłość...
dlatego nie bój się bracie / siostro tylko wgłębiaj się w
pokłady miłości Twojego Serca, bo na Jego dnie jest wszystko
czego potrzebujesz... tam jest ten jedyny Skarb -
bezwarunkowa miłość, wiara, nadzieja, radość, szczęście -
niezależnie od tego, co dzieje się na zewnątrz Ciebie... bo
Ty żyjesz już w Bogu i nie lękasz się niczego... nawet
śmierci... bo Twoja miłość do Niego i Twoje zaufanie
przekracza granice tego świata... tak czuje i pisze moje
Serce... i tym się z wami dzielę... bo pragnę również
waszego szczęścia... przebudzenia w Bogu... myślę, że gdy
pokłada się do końca swoją nadzieję w Bogu - to tak właśnie
jest... przychodzi bezgraniczna miłość do wszelkiego
stworzenia... obojętnie kim jest dany człowiek, czy jest
dobry, czy zły w oczach innych... bo jeśli Ty masz w sobie
bezgraniczną miłość, a Twoje Serce jest miłosierne i
wrażliwe - to ten człowiek, którego spotykasz i który stoi
przed Tobą jest tym samym - jest Twoim odbiciem... tak
trafiłam tu... bo na tej stronie Pani Wiesława przemawia z
Serca do Serca... uczy wielu rzeczy, ale nigdy nie
narzuca... szanuje drugiego człowieka i jego uczucia... to
cudowna kobieta... jej pozytywną energię wyczuwa się na
odległość... tak wygląda miłość człowieka do człowieka...
Pan otwiera nasze Serca poprzez różne doświadczenia...
często są to te niełatwe... trudne... w których przeżywamy
wiele cierpienia... ale tak widocznie musi już być... droga
duchowego rozwoju nie jest łatwa, tak jak już wielokrotnie
podkreślała to w swoich wypowiedziach Pani Wiesława (Bóg jej
zapłać za to co robi i czym się dzieli)... ale na końcu tej
Drogi jest światło... Światło miłości Boga do człowieka...
bo On nigdy Cię nie odrzuci... nigdy nie powie, że jesteś
niegodny Jego miłości... Bóg kocha nas bezwarunkowo...
Błogosławieństwa kochani z Serca do Serca - ZAHIR
EMAIL Z DNIA 18.07.2013 NR 3
Drodzy Przyjaciele,
pragnę Wam serdecznie podziękować za prowadzenie strony Rose
of Sharon. Robicie wiele dobrego, przecieracie szlaki
ścieżki duchowej dla innych osób, prowadzicie, tłumaczycie,
przekazujecie wiedzę o zakrętach życia i przeszkodach jakie
mogą się pojawić. Dziękuję Wam. Czytanie Waszych artykułów
pozwoliło mi uwierzyć w dobro tego świata, w sens jego
złożoności, pozwoliło odkryć fałsz tradycji i socjalizacji,
jaki podaje się Nam codziennie i w który mocno wierzyłam.
Potem moja dusza zbuntowała się. Mój umysł pogrążył się w
depresji, z której nie widziałam wyjścia. Powoli staram się
odbudować nowy porządek i oczyszczać się z negatywnych
myśli. Wasze artykuły pozwalają mi codziennie się zmieniać i
dokształcać.
Dziękuję
Justyna
EMAIL Z DNIA 18.07.2013 NR 2
Żyję, bo wiem, że tam jesteś... (w moim Sercu)
Me Serce Płomyczku w Twoim żyje
już dłużej tego przed sobą nie kryję.
Oddałam Ci moje Serce całe,
bo moje poprzez miłość do Ciebie i ludzi stało się za małe.
Idę sama przez życia trud,
aby Cię spotkać u niebios wrót.
Tam gdzie nie ma już bólu i cierpienia,
tylko rozkosz czystego, miłosnego spełnienia.
Przybądź mój Płomyczku drogi,
w moje skromne, ale kochające Cię szczerze Serca progi.
W moim Sercu miłości jest wiele,
usłysz wreszcie, w którym bije ono kościele.
Świątynia mego Serca pełna miłości,
w niej tęsknota nieustanna za Tobą gości.
Moim Panem jest sam Bóg,
a moją rodziną Jego Boski Ród.
Aniołowie mnie wspomagają
i w poszukiwaniach Ciebie pomagają.
Inspirują mnie swoimi niebiańskimi dźwiękami
i pomagają napotykanymi codziennie znakami.
Wiem, że Droga nasza już niedaleka,
a na końcu niej nasza wspólna, czysta i od Boga pochodząca -
miłość czeka.
Naszą miłość dzielić będziemy się z całym światem,
bo ona jest święta, piękna i pachnie niebiańskim kwiatem.
Proszę Płomyczku, nie ustawaj w Twoich poszukiwaniach... i
znajdź mnie w biciu Twojego pięknego Serca... wiem, że tam
jesteś... i czuję, że tęsknisz - tak samo jak ja...
P.S. Dziękuję Daneczko za Twoje pokrzepiające moje Serce
słowa... Jestem Istotą Światła i Miłości, tak jak wszyscy,
którzy tu przychodzimy... żyję dla dobra tego świata... dla
Boga... dla drugiego człowieka... tylko ostatnio coraz
bardziej brakuje mi mojego idealnego odbicia - mojej drugiej
połówki... a moja płeć taka jak Twoja :-)... pozdrawiam
ciepło... szczególnie Panią Wiesię... ZAHIR
EMAIL Z DNIA 18.07.2013 NR 1
Witajcie.
(Do Zahir)
Nie wiem czy jesteś kobietą czy mężczyzną osobą młodą czy
starszą ale wiem co czujesz. Był okres w moim życiu gdy po
wielkich zawirowaniach zostałam sama, tak bardzo tęskniłam
do tej Jakieś mojej drugiej połówki. I emocje nie zawsze
były fajne.
Z
czasem tę moją tęsknotę powierzyłam Panu. I przyszło
wyciszenie i serca i emocji. Wierze, że spotkam tę MOJĄ
połówkę i wierzę, że odgadnę znaki jakie Pan mi podsunie. A
póki co to staram się pracą i dobrymi myślami zapełnić moje
dni .
Daneczka
EMAIL Z DNIA 17.07.2013 NR 2
Nawet nie
wiem jak zaczac ten list. Chyba od slowa " dziekuje".
Dziekuje za Wasz czas i poswiecenie. Dziekuje za niesienie
dobrej nowiny i caly trud, ktory sie z tym wiaze. Od
jakiegos czasu szukalam na stronie adresu mailowego, az w
koncu przedzierajac sie przez jej przepastne zasoby
natrafilam na niego.
W zasadzie
nie mam pytan. Albo wrecz odwrotnie - jest ich tyle, ze ich
zadawanie wydaje sie bezcelowe bo wiem, ze sama musze na nie
odpowiedziec. Postanowilam jednak napisac, by dac swiadectwo
Jeszcze Optymistce. Od wielu lat mam (a w zasadzie mialam)
takie same watpliwosci i zarzuty wobec swiata. Doskonale
rozumiem jej slowa. Nawet kiedys uzylam nastepujacych slow:
"nie chce miec drugiego dziecka bo dlaczego mialabym mu
fundowac to nasze ziemskie piekielko?". Czlowiek rozgladajac
sie wokol ma wrazenie, ze swiat zwariowal. Czulam sie w tym
zagubiona i osamotniona, przy okazji popelnilam wiele bledow
i zranilam wielu ludzi. Z poczatkiem tego roku cos sie
zaczelo zmieniac. W moim otoczeniu i we mnie. Poczulam glod
Boga, wiedzy o sobie, wszechswiecie i rozwoju duchowym, o
naszym miejscu na ziemi.
Zaczelam
chlonac ksiazki na ten temat, przeszukiwac internet,
swiadomie i otwarcie podejmowac ten temat z ludzmi wokol
mnie. Pierwszy raz od wielu lat mialam w rece Pismo Swiete,
zaczelam systematycznie medytowac i sie modlic. I oczywiscie
mozna uznac, ze jestem jednostkowym przypadkiem, jednak
wokol mnie jest wiele osob, ktore jakby budzily sie ze snu.
Moj dobry kolega - zagorzaly ateista dwa miesiace temu
zostal ochrzczony. Takich przykladow jest wiecej. Powoli
zaczynam dostrzegac fale zmywajaca nam z oczu bloto. A ta
fala oczysci wszystko, potrzeba tylko czasu. Chyba zbyt
wiele wymagamy od Boga oczekujac, ze w ciagu pol roku (od
grudnia 2012) wszystko sie zmieni.
Kostki
domina zostaly ruszone, jestem jedna z nich, teraz fala
bedzie sie rozlewac. Usilnie w to wierze, ale zalerzy to
tylko od nas. Juz w tym czasie dwukrotnie doswiadczylam mocy
Boga i modlitwy do niego. Pewnej nocy ogarna mnie ogromny
lek. Wynikal ze zwyklych przyziemnych spraw, ale jego skala
byla niewspolmierna, irracjonalna. Kiedy lezalam w lozku
oblaly mnie zimne poty, nie moglam zasnac. Zaczelam w kolo
powtarzac "Boze, pomoz mi, Boze, pomoz mi". Nie wiem jak
dlugo powtarzalam te slowa jak mantre, ale nagle strach
zniknal. Odszedl. Poczulam rozplywajacy sie spokoj i
usnelam.
Za drugim
razem Jezus przyszedl do mnie we snie. Stalam na zielonym
pagorku, nagle zobaczylam zlatujace z gory anioly. Byly
dostojne i piekne. Potem pojawil sie Jezus. Splywal z nieba.
W pierwszej chwili mocno sie wystraszylm. Pomyslalam, ze to
koniec swiata, ze nie zdaze nadrobic tych wszystkich zlych
rzeczy, po czym odwazylam sie na niego spojrzec. Jego twarz,
oczy, usmiech, wszystko wyrazalo pelna milosc i akceptacje.
Usmiechnelam sie takze i zaczelam do niego biec. Obudzilam
sie szczesliwa, pelna energii i wiary.
Juz tesknie
za tym uczuciem, a wiem, ze to dopiero poczatek mojej drogi.
Jednoczesnie bardzo sie tego boje. Boje sie cierpienia,
bolu, utraty tego wszystkiego, na czym do tej pory tak mi
zalezalo. Boje sie, ze sie podolam, ze sie poddam. Boje sie
wielu rzeczy, ale teraz juz wiem, ze tylko to da pelne
oczyszczenie. A jedynym sposobem na rozproszenie tego
strachu jest modlitwa. W tej chwili czuje sie jak dziecko,
poruszam sie niepewnie i po omacku, dlatego tym bardziej
dziekuje za prowadzenie tej strony, a tym samym takich osob
jak ja.
Mam prosbe
o zamieszczenie chocby fragmentu mojego listu, zeby Jeszcze
Optymistka zobaczyla, ze moze wcale z tym swiatem nie jest
tak zle, a zmiany juz sie zaczely.
Mialo byc
krotko, wyszlo o wiele wiecej, ale plynelo z serca.
Pozdrawiam
Ania
EMAIL Z DNIA 17.07.2013 NR 1
Tęsknota mego Serca
Na rozstaju Dróg
stał miłosierny Bóg.
Spojrzał mi głęboko w oczy
i zrozumiał mój sen proroczy.
Objął me Serce miłością
i naznaczył wytrwałością.
Ale me Serce stęsknione - nie potrafi dalej tu w samotności
żyć,
cóż nie będę tego przed światem dłużej kryć.
Bo choć życie to dar wielki,
nie ma sensu bez drugiej odbicia kropelki.
Łzy gorące spływają co noc po mej twarzy,
a cały dzień Twe piękne i pełne miłości Serce mi się marzy,
bo ono idealnym odbiciem mojego,
tak dzień i noc lgnie do miłości Twojego.
Tak dobiega me życie końca,
choć w Sercu miłość gorąca.
Pali co dnia i nocy jak ognia płomieniem,
trawi tęsknotą i duszy wspomnieniem.
Nie ma już miejsca dla mnie samej na tym globie,
jedyna nadzieja pozostaje Ukochany w Tobie.
Gdzie jesteś moja Druga Połowo?
chcę wreszcie zacząć z Tobą me życie na nowo,
bo Ty jesteś moim idealnym odbiciem,
mego Serca tęsknotą i odkryciem.
Ty jesteś dla mnie życia spełnieniem
i mego Serca największym marzeniem.
I choć pragnę by me Serce dla Twego wytrwało,
to czuję, że czasu bez Ciebie zostało mi już tu bardzo
mało...
dlatego jeśli usłyszysz mego Serca w Twoim gorące bicie,
porzuć dla mnie te swoje tajemnicze ukrycie.
Bo miłość, którą chcę Cię obdarzyć,
może Ci się tylko raz w życiu przydarzyć.
Ona czysta, gorąca, namiętna i od Boga płynie,
spotkajmy się proszę wreszcie Ukochany w tej niebiańskiej
krainie,
gdzie miłość Serc jest najpiękniejsza
i od rozumu ważniejsza...
Przybądź proszę Płomyczku...
P.S. Czasami trzeba ulżyć swojemu Sercu... przepraszam za
sentymentalność, ale Serce nie sługa... może ktoś z was
tęskni tak samo jak ja za swoją drugą połową Serca i
rozumie, co to znaczy... Pozdrawiam Pani Wiesiu gorąco i
dziękuję jeszcze raz z Serca za wszystko... niech Bóg Pani
błogosławi i da dużo zdrówka, aby ta strona trwała na
wieki... z Serca do Serca - ZAHIR
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 13.07.2013
Łukasz ... już niejednokrotnie pisałam - budzące się energie
w naszym ciele na początku tego okresu powodują wielkie
zagubienie a także ból i cierpienie. Energia płynie nie
tylko z góry, przede wszystkim budzi się ciało, to ono musi
być gotowe na przyjęcie tej olbrzymiej energii.
Cóż z tego jeśli masz w domu super nowoczesny komputer jeśli
on nie jest sprawny, wówczas nawet najszybszy internet nie
wprowadzi go w ruch, musisz przede wszystkim mieć sprawny i
gotowy sprzęt.
Energia z góry oddziaływuje na wszystkich ludzi, ale
większość naszych ciał zbudowane jest z węgla z duża ilością
pustej przestrzeni ... a jak wiadomo węgiel nie jest zbyt
trwały i łatwo się pali, więc nadmierne ilości ciepła, które
wytwarza się pod wpływem działającej energii łatwo może nas
spopielić, toteż u ludzi na tym poziomie są zawory
bezpieczeństwa i nie należy ich na siłę zrywać poprzez
stosowanie niemądrych technik!!!
Kiedy ciało będzie gotowe zawory
bezpieczeństwa same pękają i wpuszczają energię i jest to
proces zupełnie naturalny.
Pisałam już wielokrotnie o ciele krzemowym, które już jest
zdolne przyjmować wyższe energie. I to my musimy zbudować w
ciele to wyższe okablowanie aby dotrzeć i móc wpuścić w
ciało nieograniczoną kosmiczną energię.
Nasz ludzki akumulator pobiera energię z dwóch źródeł:
1. z tlenu, z pożywienia, ze słońca
2. z energii kosmicznej, która ma ogromna inteligencję, ona
wie jak uruchomić nasze komórki, jak je oczyścić, naprawić,
zwiększyć ich potencjał ... beż żadnych naszych instrukcji.
Wiem coś na ten temat ... najlepiej to
widać kiedy healuję chore osoby, ta energia sama wie gdzie
ma podążyć, nie czeka na moje polecenia ... biegnie prosto
tam, gdzie jest potrzebna, nawet jeśli ja nie jestem
świadoma, że w tym miejscu jest problem. Kto jeszcze tak
myśli, że może nią zarządzać, sterować, jest jeszcze na
niskim poziomie rozwoju. Można ją jedynie prosić o
naprawienie problemu... to my możemy uczyć się od niej a nie
ona od nas ...
Energia kosmiczna płynie do nas praktycznie cały czas i
stale napełnia nasze ciało i przynosi poczucie radości,
szczęścia, zdrowia. Czym mocniej wibrują nasze atomy tym
więcej przyjmujemy tej energii, która daje nam siłę życiową.
Żywność i tlen wytwarzają w ciele prąd, ale jaka będzie jego
jakość zależy już tylko od nas, jak się będziemy odżywiali,
dotleniali, takie wprowadzimy w siebie wartości i tak na
energetyzujemy własne ciało.
Zatem tylko od nas zależy jak wypełnimy nasze atomy, czy
zdołamy tym prądem oświecić jeden własny pokój, czy całe
mieszkanie, czy będziemy w stanie zapalić 100W żarówki czy
tylko 25W? A może nawet nie będziemy w stanie zapalić tych
25W? A może zapalimy żarówki o mocy 1000W?
Z reguły człowiek posiada w sobie
energię równą 30 wodorowych bomb ... a te silniejsze ciała
mają duuużo większą moc.
Do Boskiej energii kluczem jest miłość i miłosierdzie. To
pod ich wpływem człowiek jest zdolny zrobić WSZYSTKO! Aby
zrealizować siebie w pełni potrzebna jest również MOC WIARY!
Energia inspirowana takimi atutami jest zdolna połączyć się
z Bogiem.
Ale pamiętajmy ... NIE używajmy tej energii aby pokazać
światu swój potencjał, w dodatku sprzedając go za spore
pieniądze ... nie po to tu jesteś! Narodziłeś się tutaj aby
zjednoczyć się z Bogiem i poświęcić swoje moce na pomoc
słabszym ludziom.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 13.07.2013
Witam :)
Na wstępie chciałbym podziękować za Pani artykuły na stronie
vismayi, są naprawdę bardzo dobre i zawsze czekam na
następne. Moja przygoda z transformacją zaczęła się w
październiku 2012. Od tej pory jestem kompletnie
zagubiony... Czytam, czytam i nie mogę się w tym wszystkim
odnaleźć. A ta energia jest ze mną cały czas i czuję jak
płynie z góry. Nie wiem co robić... Byłbym wdzięczny za
pomoc.
Pozdrawiam Łukasz
EMAIL Z DNIA 11.07.2013
Szanowna Pani Wiesławo!
Z
wielkim zaciekawieniem śledzę Pani przekazy i czekam z
niecierpliwością na kolejne... a przeważnie jest tak, że
pisze Pani akurat o tym, co jest mi potrzebne na daną
chwilę... przypadek? - nie ma przypadków - tak jak
powiedział mi kiedyś, ktoś bardzo bliski mojemu Sercu...
W tym miejscu chciałabym tylko wyrazić mój szacunek i
uznanie dla Pani... to co Pani pisze, a jednocześnie robi
dla społeczności internetowej, która interesuje się Pani
stroną - jest wielkim darem od Boga... poprzez swoje
doświadczenia płynące z głębi Serca i dzielenie się nimi z
nami, otwiera Pani przed każdym z nas nowe drzwi i szansę
zrozumienia własnego rozwoju duchowego oraz własnych
doświadczeń na tej pięknej, choć nie zawsze łatwej drodze...
cieszyłabym się dlatego niezmiernie, gdyby było więcej
takich odważnych i otwartych Sercem ludzi jak Pani, którzy
potrafią się dzielić swoją wiedzą Serca, nie narzucając
drugiemu człowiekowi swoich przekonań... tym bardziej
przykro mi, gdy są ludzie, którzy nie potrafią zaakceptować
wolności słowa i prawa każdego człowieka do własnego
rozwoju... ale w Sercu mam nadzieję, że nie da się Pani tym
zniechęcić i nadal będzie Pani robić to, co dyktuje Pani
Serce... a to jest piękne i przepełnia moje Serce czystą
radością i nadzieją na to, że w końcu cały świat ogarnie to
uczucie bezwarunkowej miłości i płynącego z niej szczęścia
oraz pokoju... tak bardzo w to wierzę... całym Sercem...
również dzięki Pani osobie... szczególnie spodobał mi się
Pani ostatni przekaz pt. TO TWOJE SERCE WYGRA... nic dodać i
nic ująć... wszystko płynie prosto z Serca do Serca... to
się czuje... właściwie to nie trzeba tu więcej słów...
Tak dalej Pani Wiesławo... jest Pani wielkim Skarbem dla
tego świata... Przepraszam, jeśli nie zawsze tak myślałam,
ale ja też się tylko tu uczę i doświadczam... dziękuję za
to, że Pani jest...
Pozdrawiam wszystkich ciepło, a szczególnie Tego, który
otworzył moje Serce na to całe piękno, które niesie ze sobą
prawdziwa i czysta miłość... Kocham Cię... Jesteś Słoneczko
na zawsze w moim Sercu* Namaste - ZAHIR :-)
EMAIL Z DNIA 09.07.2013
Witam i
pozdrawiam
Moja droga
do duchowości była dość kręta. Najpierw byłem wierzący,
potem straciłem wiarę widząc to całe zło panoszące się na
świecie - zadawałem pytanie, skoro każdy normalny człowiek
pomógłby drugiemu, potrzebującemu to dlaczego Wielki Bug
tego nie robi, nie pomaga swoim owieczkom i pozwala im
umierać często w mękach?
Wtedy nie
mogłem sobie tego wytłumaczyć i dlatego zwątpiłem. Ale
zawsze lubiłem czytać książki bo tam jest ukryta duża
wiedza, doświadczenia i przemyślenia ludzi na różne tematy.
Najpierw czytałem o duchach i życiu po śmierci, potem o
reinkarnacji i wielu innych sprawach i mogę powiedzieć że
właśnie ta wiedza zdobyta mnie nawróciła na wiarę w Boga.
Czytam
jednak cały czas bo jest dużo ciekawych tematów i książek.
Ale teraz wiem, że Bóg nie patrzy bezczynnie, pomaga nam -
sam to odczułem co najmniej kilka razy gdy miałem podjąć
ważne decyzje - wtedy spotykałem na swojej drodze ludzi,
którzy mi pomogli, doradzili, zobaczyłem sceny lub słuchałem
"przypadkowo" rozmów, które pomogły mi w moich sprawach. Już
od dawna nie wierzę w przypadki, one nie istnieją, wszystko
ma jakiś sens i czemuś służy, trzeba tylko zatrzymać się i
zastanowić nad tym co się właśnie usłyszało, zobaczyło,
obejrzało. Bóg nie po to dał nam wolną wolę aby nam otwarcie
podpowiadać czy otwarcie mówić co mamy zrobić, on podsuwa
nam myśli, sytuacje, obrazy a my sami mamy wybrać co zrobimy
z natłoku informacji jakie do nas docierają, intuicja i głos
sumienia czy serca w tym nam może pomóc.
Prosząc
Boga o coś raczej nie dostajemy tego gotowego ale
powiedziałbym dostajemy wybór, możliwości do osiągnięcia
tego o co prosimy i sami musimy zdecydować czy skorzystamy z
tej możliwości czy wybierzemy inną - wolna wola się kłania.
Ja w każdym
razie czuję od jakiegoś czasu niewidzialną pomoc w moim
życiu, pewnie ona była wcześniej ale teraz zacząłem ją
dostrzegać ale staram się być dobrym człowiekiem i
postępować w myśl zasady - nie rób innemu co tobie niemiłe.
Wydaje mi się taką pomoc może każdy dostać jeśli tylko
będzie się starał być po prostu dobrym człowiekiem.
Na Waszą
stronę zaglądam i czytam interesujące mnie tematy, Wasza
praca tak jak książki, które mnie nawróciły na pewno pomogła
i pomaga nadal wielu ludziom szukającym odpowiedzi na
pytania. Sam od jakiegoś czasu też piszę bloga również i na
takie tematy, w końcu trzeba się dzielić swoimi
przemyśleniami i wiedzą a może przez to w jakimś kawałeczku
świat będzie lepszy.
Gratuluje i
życzę sił i czasu do dalszej pracy.
Sławek
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 08.07.2013
Problem cierpienia zwierząt jest dla mnie jeszcze bardziej
bolesny niż problem ludzkiego cierpienia, ponieważ zwierzęta
są bardziej bezbronne niż ludzie.
Religia chrześcijańska mówi, że to wina człowieka, że
zwierzę cierpi z powodu jego grzechu ... a przecie to nie
zwierzę zgrzeszyło przeciw Bogu, dlaczego więc musi być
ukarane tak samo jak człowiek?
Często zwierzę cierpi i nikt tego nie widzi, toteż człowiek
czuje się usprawiedliwiony, ale cóż na to Bóg? Dlaczego nie
jest łaskawy dla zwierząt, czy koniecznie muszą cierpieć?
Przecież czują ból i mają swój umysł, który sprawia, że
również cierpią. Czas kiedy człowiek myślał, że zwierzę nie
ma duszy i nie cierpi już dawno przeminął, coraz więcej
ludzi łączy się w bólu ze zwierzętami, coraz więcej im
pomaga, broni, leczy ...
Moim zdaniem zwierzęta cierpią ponieważ też mają swoją
anatomię, organy, a nawet żywią się tym samym pokarmem co
ludzie, toteż trudno się dziwić, że w dzisiejszym świecie
cierpią nawet na te same choroby co człowiek.
I musimy sobie jeszcze zadać pytanie: czy to Bóg uczynił
złych ludzi, którzy walczą między sobą, zabijają się? Czy to
Bóg uczynił ze zwierząt drapieżników, które zabijają
słabsze? Czy to Bóg wymyślił choroby, wirusy, które nas
wszystkich zabijają, nie tylko tych co mają ciała z mięsa
ale nawet rośliny?
To wszystko utworzył dla Ziemi inny przywódca; stworzył
choroby, śmiertelne zarazy, nienawiść między ludźmi a nawet
między zwierzętami, ptakami, nasiał kąkoli w naszą zdrową
pszenicę, ponieważ mają w sobie zbyt dużo Boskiego instynktu
i Boskiego światła, które zapewniają żywym istotom Boskie
życie, toteż według ciemnych sił muszą być zniszczone!
Popatrzmy na wieloryby, delfiny ... cóż zawiniły Bogu, że aż
tak cierpią, w dodatku z rąk ludzi, którym są bezgranicznie
oddani? Bóg na pewno nie maczał w tym swoich palców, dał nam
jedynie wolną wolę i przygląda się nam uważnie co z nią
robimy!!! Dlaczego Bóg milczy ... a może rozszerza swoją
dobroć i łaskę i daje nam czas na własny rachunek sumienia,
na zastanowienie się nad tym wszystkim co właśnie człowiek
wyprawia na tym świecie?
I wiem, że Bóg jest sprawiedliwy ... i wiem, że przyjdzie
taki dzień, że Bóg ukróci cierpienia niewinnych ludzi,
zwierząt i innych istnień i ukróci działania ciemnym siłom
(jak je zwał tak zwał, może to być szatan, reptilian, demon)
... zatrzyma te ich bezsensowne i okrutne zachowania,
wszystkie te absurdy, które sprzeciwiają się naszemu dobremu
życiu. Bóg nie jest sadystą, to nie On tworzy cierpienie, On
tak zaprojektował świat aby była na nim bezinteresowna
miłość i harmonia a nie wieczne walki i wojny ... między
ludźmi, zwierzętami, ptakami itd.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 08.07.2013
Witam serdecznie!
Na wstępie chciałem podziękować za bardzo ciekawą i fajnie
prowadzoną stronkę na której dowiedziałem się wiele
przydatnych informacji. Nie ukrywam że od kilku lat śledzę
jej przebieg co niewątpliwie wpłynęło na mnie bardzo
pozytywnie (miło jest przeczytać jakiś artykuł lub oglądnąć
film na temat którego dzisiejsze media nie przeznaczają w
ogóle czasu, ignorują, lub udają że dana sytuacja nie ma
miejsca). Ja również uważam że życie w prawdzie, a przede
wszystkim miłość do świata jest niezbędna w rozwoju duchowym
i poznaniu egzystencji człowieka.
Pisze natomiast bo od pewnego czasu mam wątpliwość w
stworzenie harmonijnego i przesyconego Bożą miłością świata
przyrody. Dlaczego tak uważam? Kilka dni temu oglądałem w TV
dokument o sawannie, który wywarł na mnie niemiłe
wspomnienie. Mianowicie przedstawiona była scena ataku hien
na gazelę w którym zwierze zostało zjadane żywcem (od odbytu
po brzuch)!!! Niestety jako weganin jestem bardzo wrażliwy
na tego typu sytuacje, przez kilka dni miałem w głowie widok
cierpiącej gazeli. Moje pytanie brzmi: Czy możliwe jest aby
Boża energia, która wypełnia wszechświat była tak okrutna
dla niewinnych zwierząt? Jaka siła spowodowała że świat
przyrody jest tak brutalny? Byłbym bardzo wdzięczny o
rozjaśnienie mi tej sytuacji.
Dziękuję za odpowiedź
pozdrawiam Bartek
EMAIL Z DNIA 07.07.2013
wypełniona
trzepotem słów,
szumiących skrzydeł fal
trwająca
w światłości nie znającej mroku
w złotym tonie
świetlistej mocy
mieniących się niebiańskich barw
tysiącami płatków korony
w wieczności ujmującej
w Boskim wszechwidzącym oku
w oceanie życia
w wiecznym świętym ogniu
w Jego oddechu tańcząca
w świętym uwielbieniu Ojca
pomimo trudów
i wielkich zakrętów
pomimo wad
głupoty i błędów
lenistwa
upadków bez dna
pomimo wagi straszliwych grzechów
w śmierci bez wyjścia
bez sił by się podnieść samemu
bez sił by powrócić
... bez celu
bo uświęca mnie każdego dnia
uzdrawia mnie z każdym biciem serca
unosi mnie przy każdym oddechu
Jezus Chrystus
I wchłania mnie Jego Miłości niezwyciężona
magnetyczna, prze silna, nieskończona
nigdy nie upuszczająca
wieczna i coraz mocniejsza
Święta Światłość Ojca
Każdemu...
Anna:)
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 25.06.2013
Jego
książki raczej na 100% nie ma w języku polskim, to samo
tyczy się jego płyt, nie widziałem aby ktoś te przedmioty
sprzedawał w Polsce (może gdzieś ktoś je sprzedaje, nie
wiem). Ogólnie nie interesowałem się mocniej sprawą zakupową
(iż tak to nazwę) ale z tego co widzę to można zakupić różne
jego książki itp na zagranicznych stronach np na
http://www.ebay.com/ czy na
http://www.amazon.com/. Z
pewnością można je zakupić jeszcze w innych miejscach ale to
już trzeba samemu sobie je znaleźć ;-)
Podrawiam,
DS.
EMAIL Z DNIA 25.06.2013
Witam. Mam
pytanie, próbuję od jakiegoś czasu zakupić książkę
(najlepiej tłumaczoną na polski) i płytę dr Leonarda
Coldwella, czy w Polsce są one osiągalne?
Pozdrawiam
Katarzyna
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 20.06.2013 (2)
Anna...
nagietek zajmuje jedno z czołowych miejsc wśród
uzdrawiających ziół, lecz należy wiedzieć, który gatunek
nagietka nas uzdrawia! Właściwości lecznicze ma tylko
nagietek w pomarańczowym kolorze, całe koszyczki kwiatu są
do użytku.
Nagietek działa na wiele schorzeń a nawet regeneruje
uszkodzoną skórę i tkanki. Można go użyć do użytku
zewnętrznego, np. w stanach zapalnych skóry, rozpuszcza
blizny, w przekrwieniach, więc można stosować go do kąpieli
czy przemywań, również w raku skóry - w formie maści i
naparów. Stosuje się go także w formie wewnętrznej - picie
nagietkowych naparów, np. przy chorobach nowotworowych,
szczególnie ważny jest
w rekonwalescencji raka po zabiegach operacyjnych, niszczy
komórki nowotworowe ... poza tym stosuje się napary w
chorobach układu pokarmowego: w zapaleniu jelit, żołądka,
dwunastnicy, wątroby, w żółtaczkach, przy powiększonych
węzłach i problemach kobiecych (miesiączkowych) ... na
naturalnym leczeniu na Rose of Sharon znajdziesz więcej o
nagietku...
Nagietkiem byli mocno zainteresowani rosyjscy naukowcy w
czasie II Wojny Światowej, ponieważ ma zdolności
przeciwzapalne, przeciwgrzybicze ... i nawet wyprodukowali z
niego witaminę PP, która rozszerza naczynia krwionośne.
Tak jak widzisz, w nagietku jest potężna moc uzdrawiająca.
Nie wiem jakie zioło ty kupiłaś, ale podejrzewam, że to jest
ten sam nagietek i uważam, że nadaje się na herbatki do
picia. Myślę, nowe opisy na ziołach mają coś wspólnego z
ostatnimi przepisami dotyczącymi używania ziół (jako
szkodliwych... ), nie pierwszy raz widzę takie zmiany,
powoli wprowadzają nam nową świadomość - ziółka są beee ...
i nie wolno ich spożywać ... ale ważne, że one nadal są w
sprzedaży... a nagietek jest nadal tym samym nagietkiem i ma
uniwersalne zastosowanie i nie wolno się go bać, podobnie
jak innych ziół, które nam służyły przez długie tysiąclecia.
I nie dajmy sobie ich odebrać, przekazujmy ustnie tą wiedzę
naszym dzieciom i wnukom!!!
Namaste
Wiesława
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 20.06.2013 (1)
Droga Kamilo
droga duchowa, to jest droga każdego z nas, w dodatku bardzo
indywidualna i nie ma co oczekiwać aby nam ktoś podał do
ręki wszystkie drogowskazy. To my idąc tą swoją drogą
powinniśmy zostawić za sobą własne ślady, nadawać nazwy,
które mają znaczenie dla nas. Dla jednego nazwy przemówią
bardzo mocno, dla innego pozostaną niezauważone, wszystko
zależy od naszych przekonań i pola świadomości.
Dlatego opinie innych ludzi nie powinny mieć dla nas
decydującego znaczenia, pojęcia innych mogą być dla nas
mylące.
Musisz wiedzieć, co jest w Twoim sercu, skoncentrować się na
dobroci, prawdzie, unikać nienawiści, i złych rzeczy, a
wszystko inne nie ma znaczenia, bo skoro jesteś dobrym
człowiekiem to na pewno otworzy się dla Ciebie prawdziwa
duchowa ścieżka, a ludzie muszą zrozumieć, że to oni mogą
mieć o Tobie błędne wyobrażenia. Może się zdarzyć, że to
Twoje słowa mogą być dla nich zbawienne.
Musisz też wiedzieć: w życiu każdego istnieje wiele pytań
bez odpowiedzi a nawet jeśli dostaniemy odpowiedzi, musimy
je przesortować ... lecz najważniejsze aby była w Tobie
mocna wiara, która zmieni Twoje życie na lepsze i da
nadzieję, wtedy sama zrozumiesz: kim jesteś!
I tak trzymaj, dopiero zaczniesz swobodnie oddychać, a to
jest bardzo ważne.
Twoja duchowa ścieżka jest tym co Twoja dusza wpisuje w
system Twoich wartości a wiadomo, że dusza każdego człowieka
ma różne cele i życzenia.
Najlepszym sposobem aby znaleźć swoją drogę jest podążać za
głosem własnego serca, bez tego nie zobaczysz własnej
ścieżki, mądrości, szczęścia, pokoju i nie będziesz duchowo
wzrastać.
Człowiek cierpi z powodu własnych emocji i tych, których
kocha, im bardziej duchowo rośnie tym więcej poświęca czasu
na bezinteresowną służbę innym ... nie cierpimy kiedy nie
kochamy, nasze głębokie rany związane są z naszą miłością
lub nie wypełnieniem własnych ziemskich pragnień ... ale w
tym przypadku tylko miłość prowadzi nas do duchowego wzrostu
...
Życzę abyś szybko odnalazła się na swojej drodze ... i nawet
kiedy dopadnie Cię cierpienie, wiedź, że to jest Wielkie
Misterium, kto chce duchowo dojrzewać, nie może go unikać.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 20.06.2013 (2)
Dzień
Dobry,
Mam następujące pytanie: poleca Pani do picia koszyczek
nagietka. Kupiłam zioła „Koszyczek nagietka” firmy FLOS i
tam jest napisane, że jest on przeznaczony wyłącznie do
stosowania zewnętrznego. Czy faktycznie można to pić bez
szkody?
Sprawdziłam
jeszcze inną firmę "HERBAPOL" i tam też piszą o stosowaniu
do płukania gardła i jako okłady.
Uprzejmie
proszę o odpowiedź czy ziół tych firm faktycznie nie można
pic i ewentualnie jakiej firmy zioła są polecane do picia.
Z góry
serdecznie dziękuję
Anna
EMAIL Z DNIA 20.06.2013 (1)
Witam!
Trafiłam na waszą stronę kilka lat temu, od tamtego czasu do
niej wracam i czytam wybiórczo różne artykuły.
Słowem wstępu o mnie: mam 27 lat, mieszkam w Warszawie,
pochodzę z Moskwy. Od wczesnego dzieciństwa pamiętam, że
przepełniała mnie świadomość, że jest to mój ostatnie życie
'tu', w okresie dorastania ta świadomość przeistoczyła się w
paraliżujący lęk przed *życiem*. Może było to spowodowane
też i tym, że byłam pod każdym względem 'obcym' wśród
rówieśników, widziałam i odczuwałam świat inaczej. Silnie
przeżyłam kryzys tożsamości, mocno chciałam stać się jednym
z nich, przez co zatraciłam siebie i przysporzyłam sobie
wiele cierpienia i niepowodzeń, zamknęłam się na ludzi i na
siebie. Od kilku lat staram się powrócić do *siebie*. Na
początku było to chaotyczne poszukiwanie - w tym czasie
trafiłam na Waszą stronę, która często bywała dla mnie
źródłem do przemyśleń i dalszych poszukiwań odpowiedzi w
sobie.
W
moim przekonaniu żadne książki i słowo pisane nie zastąpią
kontaktu i dialogu z drugą osobą, niestety ludzi z którymi
mogłabym *porozmawiać* znam bardzo mało, jedną z nich jest
moja siostra chrzestna, mieszkająca w Moskwie. Nie
widziałyśmy się dwadzieścia lat. W grudniu zeszłego roku
będąc w Moskwie odwiedziłam ją i złapałyśmy *kontakt*.
Spotkanie jej oraz jej znajomych jest jednym z tych
wydarzeń, które nastały w moim życiu w *odpowiednim dla mnie
czasie*. Takich zdarzeń w przeciągu ostatnich dwóch lat mam
coraz więcej. Czasami są one miłe i przyjemne, czasami
zadające chwilowy ból i cierpienie. Wszystkie je łączy jedna
cecha: wymuszają na mnie zmianę swoich przyzwyczajeń,
spojrzenie na siebie z innej strony, co często samo w sobie
bywa przykrym i bolesnym doświadczeniem. Czasami mnie to
motywuje, bo w końcu gdyby droga oświecenia była łatwa i
przyjemna to wszyscy bylibyśmy buddami, czasami niestety
hamuje i dobija, czuję w środku napiętą strunę, trwogę,
strach przed nieznanym i bezsilność. To wszystko bardzo
pasuje mi do artykułów o transformacji i cierpieniu z tym
związanym.
Zasmuca mnie moje ego. Wiem, że moja motywacja do zmian
bierze się z tego, że nie chcę cierpieć, chcę dobrze się
czuć ze sobą i sobie ufać, a to kłóci się w moim przekonaniu
z *prawdziwą drogą* i mam wrażenie, że cokolwiek bym nie
robiła to zawsze będę *fałszywa*, robiąca/żyjąca pod
publikę. Czuję się *podzielona*, a takich podziałów w mnie
na różnych poziomach jest wiele. Moją liczbą urodzenia jest
11 i bardzo mnie uspokaja to, że jest w tym zapisany
dualizm, który dane jest mi odczuwać w prawie każdym
aspekcie mojej osobowości. Jednak nie chciałabym wpaść w
pułapkę ograniczania się takim zaszufladkowaniem siebie.
Dlaczego do Was piszę? Czasami *zapominam* i gubię się,
chciałabym znaleźć swój drogowskaz, gwiazdę polarną, która
będzie mi świecić nawet w najciemniejszych momentach. Już
kilka razy byłam w miejscu, które nazywam *stepem bez
gwiazd*, udało się mi z niego wrócić, ale czuję, że to były
przedpola czegoś większego i to mnie obecnie przytłacza,
wiem/czuję, że powinnam tam pójść znowu, wkroczyć jeszcze
głębiej niż poprzednio. Obawiam się, że nie mogę sobie w
pełni ufać, część mnie to moje ego orientujące się na
złudzenia. Z drugiej strony: moje ego to nadal część mnie,
wiele razy *mnie/nas* ratowało za co jestem mu wdzięczna.
Więc tu jest drugi mój problem: równowaga w jedności - jak
odnaleźć, jak utrzymać?
Dziękuję bardzo za możliwość napisania do Was, za to że
poświęciliście swój czas na przeczytanie moich słów.
Pozdrawiam Kamila
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 24.05.2013
Droga Katarzyno, nikomu nie
można radzić jak ma przejść własną drogę, ta droga to jest program i
szkoła dla każdego z nas i każdy z nas indywidualnie musi ją wybrać.
Czasami zanim podejmiemy właściwe decyzje trwa to wiele lat i nikt
nam tego nie obiecywał że będzie łatwo. Piszesz że ogarnia Cię
pustka, zwątpienie, chaos - świadczy to o tym, że Twoja dusza
pragnie już czegoś innego ale Ty nie jesteś jeszcze gotowa na te
zmiany, ciągle ją trzymasz we własnym więzieniu. Pierwsze co ja bym
Ci osobiście radziła to wyciszyć siebie, może to być przez modlitwę,
medytację, kontakt z naturą i dopóki one nie staną się ciche i
spokojne trudno Ci będzie wyjść z chaosu, a wtedy nie ma mowy abyś
umiała odczytać drogowskazy postawione na swojej drodze.
Co do podszeptów intuicji trzeba być bardzo cierpliwym i przyjdzie
taki dzień że zacznie z Tobą współpracować. Wszystkie pomocniki
takie jak: książki, biżuteria, kamienie naturalne, czy inne
talizmany są tylko małym uzupełnieniem do tego co powinno
zakiełkować naturalnie w Twoim sercu. To jest tylko taka biżuteria i
balsam dla duszy i nie można się całkowicie na tym koncentrować. Ty
musisz bezpośrednio kontaktować się z Bogiem, poczuć Boga, chociaż
wiem że bywa to trudne ale jak naprawdę pragniesz tego całym sercem
to na pewno to otrzymasz.
Pamiętaj o tym, że Bóg dał nam wolną wolę po to abyśmy sami
podejmowali decyzje o swoim życiu. Ja lub inne osoby mogą służyć Ci
dobrą radą ale wcale nie znaczy, że masz wykonywać wszystko co oni
Ci sugerują, tutaj kłania się Twoja wewnętrzna mądrość.
Życzę abyś odnalazła swoją
własną ścieżką i przeszła ją całą i w miarę szybko dotarła do celu.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 24.05.2013
Witam, jestem stałą czytelniczką Pani
strony, znajduję tu wiele ciekawych i pomocnych informacji. Kilka
lat temu zaczęłam otwierać się na "inne" życie i świat, nagle życie,
które do tej pory prowadziłam stało się puste, bez głębszej
wartości, nie znaczy to, że go nie doceniam, uważam, że to
najwspanialszy dar, jakim obdarował nas Bóg! Chodzi o to, że ja nie
potrafię już cieszyć się tym co mam, że czegoś mi brakuje, chcę
odnaleźć głębszy sens swojego życia-problem w tym, że nie potrafię.
Zaczęłam czytać różne książki o
przebudzeniu (OSHO, E. TOLLE itd), słuchać i oglądać różne programy,
teoretycznie wiele przekazywanych spraw do mnie dociera, są chwile,
że zaczynam coś rozumieć, a potem znowu pustka, zwątpienie, chaos w
głowie, tyle się mówi o kontakcie z Bogiem i swoją duszą,a ja nie
potrafię, modlę się o to, ale mam wrażenie, że nikt tego nie
słyszy-panuje totalna cisza! Nie mam żadnych podszeptów, intuicji,
tak jakbym była totalnie odcięta od swojego prawdziwego JA.
Zaczęłam nawet nosić biżuterię z
kamieni naturalnych (kryształ górski-wspominała Pani o nim kiedyś),
byłam w miejscu, które podobno posiada bardzo dużo boskiej energii
(ODRY), na nic to się nie zdało. Może nie jest mi dane w tym życiu
skontaktować się ze swoją duszą, poczuć Boga? Tylko jak dalej żyć?
Wiem, że Bóg jest częścią mnie a ja Jego ale ja tego nie czuję! Nie
potrafię się na Niego otworzyć, a pragnę tego z całego serca!
Proszę mi doradzić co robić? Jak
odnaleźć tą właściwą ścieżkę, którą powinnam się udać, co robię nie
tak?
Pozdrawiam
Katarzyna z Torunia
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 22.05.2013
Małgorzato, co można tutaj
jeszcze dodać ... każdy ma swoją drogę przeznaczenia ... z moich
obserwacji wiem także, że każdy kogo Bóg dotyka swoim palcem ma
swoje piękne i ciężkie chwile, bez wyjątku ... jakoś to tak się
dzieje ... prawda jest również taka, że nie wszyscy ci, którzy
piszą, że są oświeceni nimi są ... toteż i różnice miedzy
doświadczeniami ... ja obserwuję ludzi życie i wcale nie muszą pisać
ani mówić, że są przebudzeni, ale po ich doświadczeniach mam 100%
pewność, że są!!!
Mistyka na całym świecie
jest do siebie podobna ... chociaż ma swoje indywidualne
doświadczenia i łatwo zidentyfikujesz takich ludzi, tak jak łatwo
identyfikujesz na ulicy kobiety, mężczyzn, dzieci ... raczej nie
masz z tym problemu ... jest tylko jeden warunek - na mistyce trzeba
się trochę znać ... laicy zawsze będą mieli inne zdanie ... ot to
jest cała tajemnica.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 22.05.2013
Co do tych ataków. Dlaczego u jednych
są one codziennie i to trwa latami, u innych w fazie początkowej
przebudzenia i jest to jak nawałnica, potem się wycisza (u mnie) a
jeszcze u innych nie ma "nocnych" doświadczeń, za to na jawie
doświadczają różnych przykrych przeżyć często paradoksalnych. TO SAM
BÓG WIE.
Jest takie piękne zdanie w Biblii,
napisane przez umiłowanego ucznia Jezusa: "Jeżeli nas serce nie
oskarża, możemy śmiało stanąć przed Bogiem". Pytać własnego serca,
tego najtkliwszego narzędzia rozeznania i bardziej ufać własnemu
sercu, niż iluzorycznym przypadłościom, zjawom lub innym ludziom. DS
- niech Bóg będzie z Tobą.
Wiesiu - dziękuję za ostatnie wpisy. Z
Bogiem.
Małgorzata
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 14.05.2013
Nie wydaje mi się abym miał słabą
energetykę, nagminne atakowanie przez demony raczej tyczy się dusz
silniejszych, które sobie z tym poradzą (choć pewnie różnie z tym
bywa), nie wiem jak sprawa wygląda u Ciebie, sam musisz rozeznać z
jakiego powodu Cię nachodzą. Ja jako tako znam swoją drogę i wiem w
którym kierunku zmierzam, mi z ciemnymi siłami nie po drodze, można
powiedzieć że jest między nami duża niezgoda co do tego jak powinno
być na naszej planecie ;)
Co do bioenergoterapeutów... to ja
osobiście bym sobie ich darował, no chyba że znajdziesz jakiegoś na
prawdę wysoko rozwiniętego ale do tego też musisz mieć rozeznanie
itd więc... trzeba uważać... ja po żadnych takowych nie chodzę...
staram się normalnie funkcjonować, fakt w nocy funkcjonuje inaczej
niż byłoby to gdyby nie te ataki no ale... jest jak jest i do
wszystkiego można się przyzwyczaić. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu,
a przynajmniej nie takiego jakiego byśmy chcieli. Nikt normalny nie
chciałby aby jakieś istoty nieznanego pochodzenia przeszkadzały mu w
spaniu, a co więcej stanowiły potencjalne zagrożenie dla jego
zdrowia a może i nawet życia. Gdy człowiek ma słabą energetykę to
może stać się pożywką dla demonów, wtedy one robią z człowieka swego
rodzaju "farmę" i regularnie biorą to co nie ich - taki człowiek
musi się wzmocnić i bronić przed próbami okradnięcia go z energii.
Wiele osób, które duchowo mocniej się
rozwijają często mają tak owe ataki, gdyż każdy kto kroczy za
Jezusem będzie prześladowany, takie są realia. Demony starają się
aby człowiek, który zaczyna pączkować aby jego kwiat nigdy nie
ujrzał pełnego rozkwitu, trzeba być wytrwałym i całkowicie zawierzyć
się Bogu aby przejść tego rodzaju próbę. Tak więc sam musisz wyczuć
czemu "oni" Cię atakują. Może w czymś im wadzisz... a może to dusze
czyśćcowe proszące o pomoc? Warto czasem zapalić kilka świeczek za
tych, którzy nas atakują, szczególnie wtedy gdy nie wiemy o co tym
istotom chodzi i nie za bardzo wiemy z kim mamy do czynienia...
Warto również poświęcić kilka chwil na medytację aby wzmocnić swoje
pola i je oczyścić, im jesteśmy silniejsi wewnętrznie tym lepiej dla
nas ;)
Dobry Samarytanin
EMAIL Z DNIA 14.05.2013
Witam, czytając artykuły o
nocnych atakach to tak jakbym o sobie czytał bo już 10 lat z tym się
męczę ale i po takim czasie jakieś uodpornienie mam i swe sposoby
odpierania ataków. Mam 2 pytania jeśli można:
-Dlaczego ja i autor
jesteśmy tak mocno atakowani czy to wynika ze słabej energetyki
naszych ciał?
-Czy można u
bioenergoterapeuty "wyleczyć" się z tego?
Dziękuję za obszerny artykuł
dzięki niemu wiem że nie zwariowałem:)
Z góry dziękuję za odpowiedź
i z chęcią podzielę się swoimi doświadczeniami jeśli będzie
potrzeba. Pozdrawiam Marcin z Bydgoszczy.
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 12.05.2013
Cierpienie w życiu człowieka
... miliony ludzi cierpi, jedni z powodu chorób, inni z głodu albo
innych nieszczęść. Cierpienie mieszka w każdym domu ... a ludzie
ciągle pytają: dlaczego Bóg na to pozwala?
Łatwo takie pytanie zadać, gorzej odpowiedzieć, nawet jeśli człowiek
na tyle wzrośnie i jego odpowiedź wydaje się być rozsądna. Różnie
też odpowiadają religie, wszystko zależy od ich filozofii... a co ja
mogę na to odpowiedzieć?
Człowiek żyje we Wszechświecie, gdzie rządzi prawo przyczyny i
skutku i w jego konsekwencji pewne przyczyny są nieuniknione. Na
wskutek ludzkich zaniedbań i nadużyć własnego życia został
uszkodzony strumień całego życia na Ziemi, cierpi nie tylko człowiek
ale i cała natura jako taka. I wchodzą na drogę zła kolejne
pokolenia. Co gorsza, coraz więcej ludzi daje przyzwolenie na zło
albo już nie odróżnia dobra i zła ... toleruje się rzeczy, które
NIGDY nie powinny być tolerowane! I w ten sposób zło łapie w swoje
sieci coraz większe rzesze ludzi ... i cała ludzkość wzdycha i
boleje ... dlaczego Bóg do tego dopuszcza?
A to nie Bóg nas karze, tylko człowiek dopuszcza się do bestialstwa,
nawet w stosunku człowieka do człowieka, więc czegóż możemy
oczekiwać od Boga ... aby zbawił nas wszystkich i też był
tolerancyjny dla dobrych i złych w tym samym stopniu? Czy to by było
sprawiedliwe i moralne i zrobiłoby nam wszystkim dobrze?
I co bym tu nie napisała w tym temacie, to i tak znajdzie się jakiś
filozof, który będzie mnie przekonywał a nawet karcił i będzie się
rozwodził nad Boską sprawiedliwością na swój sposób ... aby tylko
jego filozofia wygrała ...
A Bóg już nie jeden raz przemawiał do ludzi i daje im bez przerwy
wskazówki, ale człowiek i tak Go nie słucha i biegnie w kierunku
swojego zniszczenia.
Lecz często widać, że kiedy złoży go choroba, okrutny ból dokuczy,
dusza blisko grobu, to ten składa ręce do Boga i jakoś potrafi się z
Bogiem komunikować, nawet zdarza się to zagorzałym ateistom.
Toteż może to jest taka Boska metoda i Wielka Mądrość aby w ten
sposób zawrócić człowieka z jego złych dróg jeszcze za jego życia?!
Czym człowiek bardziej naznaczony
przez cierpienie wtedy jest pokorniejszy i widzi dramat innych ludzi
... budzi w sobie współczucie i miłość.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 12.05.2013
Witam, na
początku chciałbym Pani podziękować za informację, które
przekazuje Pani w swoich wpisach dzięki nim wiele
zrozumiałem ale jest jedno małe ale pojawiły się też
wątpliwości może potrafiłaby je Pani rozwiać. Pisze Pani
wielokrotnie że bóg nas kocha chce dla nas jak najlepiej to
czemu tego nie robi dobrze tylko wysyła nas w takie miejsca
jak nasza matka ziemia gdzie większość ludzi jest skazana na
porażkę. Ciężko jest tu znaleźć coś pozytywnego
rozwijającego inspirującego wręcz przeciwnie zewsząd
wylewają się na nas ścieki pomyje i to co najgorsze.
Wszystko jest postawione większość walczy o swoje prawa z
mniejszością dobro jest postrzegane jako coś nienormalnego.
Ostatnio rozmawiałem z kolegą i opowiadał mi że ktoś z
naszych znajomych upadł i leżał kilka godzin na trawniku.
Zdziwiony pytam się czemu nie pomogłeś a on na to że
wcześniej komuś pomógł to na drugi dzień zapukała do niego
policja z oskarżeniem że okradł tego co mu pomógł.
Wielokrotnie w swoim życiu spotkały mnie wielkie tragedie
ale się po nich podnosiłem teraz wychowuję 2 moich synków i
widzę jaki ja mam wielki wpływ na ich życie jak wiele zależy
ode mnie. Przenosząc to spostrzeżenie na ogół to można dojść
do wniosku że rodzice i ich podejście do wiedzy
przekazywanej dziecku ma największe znaczenie dla małego
człowieczka. Później otoczenie w jakim się wychowa też
odciśnie na nim swoje piętno wpłynie bardzo na przyszłość
każdego dziecka najlepiej oddaje to...,,Czym skorupka za
młodu nasiąknie tym na starość trąci''. Uważam, że dla
większości ludzi największe znaczenie dla ich rozwoju ma
miejsce urodzenia, rodzice którzy ich wychowają i czas w
którym się urodzą. Pewnie się wiele nie pomylę twierdząc, że
90% ludzi się nie odetnie od tej wiedzy którą ktoś im
wcisnął do głowy a nawet nie będzie sobie zdawać sprawy że
można myśleć i żyć inaczej.
Dzisiaj w komentarzach pod artykułem o kościele znalazłem
taką perełkę: ...,,Odwaga przyznawania się do Kościoła nie
była by potrzebna, gdyby religie wzajemnie się szanowały i
ceniły za wspólne głoszenie, że istnieje Bóg, który jest
Źródłem Miłości bezwarunkowej! Religie, które się wywyższają
nie mają nic wspólnego z Bogiem, ponieważ dla Boga Wszyscy
jesteśmy Równi i stanowimy Jedno! Kto nas nauczy miłować,
ponieważ nienawiści mamy już dosyć?!'' Mógłbym tak pisać i
pisać ale Pani lepiej się w tym orientuje i wie doskonale
jak ten świat wygląda.
Jak to wszyscy mówią Bóg nas kocha jest dobrocią, miłością,
to czemu nas skazuje na życie w takim miejscu czy jest dla
niego coś nie do wykonania, przecież jest wszechmocny
stworzył ten jakże wspaniały świat. To jaki problem zesłać
na ten świat super rozwinięte duchowo dusze w miliardach i
uzdrowić naszą matkę ziemie, żeby ludzie mogli się rozwijać
od na najmłodszych lat w odpowiednich warunkach a nie jak
teraz nasiąkać ta zgnilizną i jak tu być dobrym jak się
rozwijać duchowo. Trudno myśli ubrać w słowa ale sens jest
dobry.
Ta myśl nie daje mi spokoju mogła by mi pani jakoś to
spróbować wyjaśnić.
Dziękuję Pani za poświęcony czas na przeczytanie mojej
wiadomości i z niecierpliwością czekam na odpowiedź.
Pozdrawiam
Wojtek
EMAIL Z DNIA 10.05.2013
Witam gorąco, dzisiaj
trafiłam na Waszą stronę i mnie przyciągnęła mocno.
Od półtora miesiąca w moim życiu zachodzą duże zmiany. Wszystko się
zaczęło od momentu gdy mój mąż zaproponował rozwód i nie chciał już
dalej pracować nad naszym związkiem. Coś we mnie wtedy tak bardzo
pękło, ból był tak wielki że myślałam iż nie wytrzymam ani sekundy.
Wołałam wtedy do Boga by mi pomógł bo nie dam rady i powoli zaczęło
spływać na mnie uspokojenie. Rozpoczęłam swoją wędrówkę do światła i
do siebie samej. Z powrotem odnalazłam i Boga i siebie, a może cały
czas odnajduję. I ta moja droga teraz zaprowadziła mnie na Waszą
stronę.
Pisze ponieważ czuje teraz potrzebę jakiegoś pokierowania moimi
poszukiwaniami, lepszym zrozumieniem siebie, świata i Boga.
Potrzebuje kogoś kto choć troszkę mógłby być moim nauczycielem. To
co jest na waszej stronie, treści są tak dobre, cudowne i
przepełnione energią. Interesowałam się po trochu wszystkim ale nie
odpowiadają mi koncepcje w których nie ma Boga, bo Bóg jest :) i
wiem też że jest we mnie tylko czasem tak trudno mi jest go
usłyszeć.
Teraz cały czas modlę się, medytuję i próbuje zrozumieć co mam robić
w życiu (oprócz cieszenia się oddechem, dotykiem i ciepłem słońca)
nie wiem co robić z moim walącym się małżeństwem, zwierzyłam je
Bogu, bo moje wysiłki by coś naprawić chyba przynosiły odwrotny
skutek.
Poszukuje wciąż... i czuje że teraz nadszedł czas by choć na jakiś
czas ktoś mi w tej podróży potowarzyszył.
Czy zechcielibyście chociaż wirtualnie w małym stopniu wziąć pod
skrzydła małą duszyczkę, która się pogubiła mocno w życiu i powoli
zaczyna widzieć świat takim jakim jest...?
Pozdrawiam gorąco i śle
mnóstwo miłości
Justyna M.
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 09.05.2013 (2)
Drogi M.
Przede wszystkim należy
zadać sobie pytanie: czy każdy człowiek może uzdrawiać energią?
Jak wiemy, obecnie aby uzdrawiać energią, wielu ludzi kończy kursy,
np. reiki itp ... i już staje się „energetycznym uzdrowicielem”.
Wiele takich kursów nie trwa dłużej niż jeden weekend po parę godzin
dziennie i uczestnicy już otrzymują dyplomy i czują się gotowi do
przekazywania energii. W wielu przypadkach i tego nie robią,
wystarczy, że coś tam poczytają albo się nasłuchają i już zaczynają
praktykować.
Nie sztuka wstrzyknąć komuś swoją energię, sztuka ściągnąć ją z
Najwyższego Źródła, i wiadomo, że trudno to uczynić jeśli człowiek
nie posiada dobrze dostosowanych i otworzonych własnych kanałów
energetycznych. Nie wystarczą same symbole, wizualizacje, polecenia,
np. w przypadku reiki łączące z wyższymi polami świadomości; każdy
uzdrowiciel powinien mieć dobrze wykształcony system czakr i
własnych połączeń energetycznych aby mogła przez nich popłynąć
energia. Wiadomo, że taki energetyczny system wytwarza się bardzo
długo i nie ma siły aby przebudził się w ciągu kilku dni a nawet
tygodni. A to jest dopiero początek transformacji, która trwa długie
lata.
Jeśli kanały energetyczne są niewłaściwie wykształcone człowiek
próbujący ściągać energie może nabawić się nieprzyjemnych rzeczy.
Nieumiejętnie poprowadzona
energia w dodatku w niegotowych do tego kanałach może być bardziej
niebezpieczna niż igranie z ogniem. Dokładnie, takie kanały są zbyt
szybko przepalone, niczym elektryczne bezpieczniki, które wysiadają
kiedy wpływa większe napięcie prądu. Trzeba mieć wiedzę o energii i
umieć się z nią obchodzić, a nie tylko jak widzę, co robi wiele
osób, bawić się w healerów lub fantazjować, a takim postępowaniem
mogą ściągnąć na siebie duże problemy.
Inaczej wygląda praca healerów z wrodzonym darem uzdrawiania. Inna
jest ich świadomość, niewątpliwie posiadają tą energię prosto z
Najwyższego Źródła i znajdują się pod specjalną opieką swoich
opiekunów ...
Szkoleni uzdrowiciele często czują się odsączeni, wyczerpani,
wyssani z energii, często zapadają na choroby, tracą na wadze, nie
potrafią ochraniać siebie i szybko się wypalają. Już po kilku latach
pracy zaczynają doświadczać różnych dziwnych stanów i to jest sygnał
aby skończyć uzdrawianie. Z reguły etatowi healerzy pracują zaledwie
kilka lat.
Healerzy z wrodzonym darem - jest to już wyższy poziom świadomości,
posiadają wysokie wibracje ciała, są naturalnymi healerami, są mocno
intuicyjni i świadomi energii. Jest to ich wewnętrzne bogactwo,
wiedza i mądrość, a nie tylko wiedza nabyta na kursach czy z
książek. Naturalni healerzy mają swoją nawigację płynącą z ich
serca, która ich prowadzi poprzez połączenie z Najwyższym Źródłem.
Otrzymują instrukcje z wewnątrz i z wewnątrz są aktywowane ich
kanały energetyczne, które mają potrzebną moc do uzdrawiania.
Dodatkowo wpływa w ich ciało poprzez otworzoną czakrę korony wielki
strumień energii z Uniwersum.
W takich osobach budzą się wewnętrzne sekretne kody, nie muszą
używać symboli i innych narzędzi, w swoim czasie wszystko następuje
spontanicznie i wszystko odbywa się za przyzwoleniem Boga. Taka
osoba jest naczyniem, za pomocą którego przepływa energia w ciała
innych ludzi, w służbie innym.
Te osoby przychodzą na Ziemię w tym konkretnym celu i radzą sobie ze
wszystkimi energiami, posiadają wyżej wzniesionych przewodników.
Jest to już genetyczny kod aktywowany przez Najwyższe Źródło.
Naturalni healerzy zawsze pojawiali się na Ziemi i wszyscy są
połączeni tym samym Boskim kodem.
Nazwa wampir energetyczny,
to ci ludzie, którzy biorą od nas energię bez naszej zgody (wysysają
ją). Jeśli świadomie ich spotykamy i przekazujemy im energię, trudno
ich nazywać wampirami. Aby komuś pomóc trzeba wprzódy zgody tej
osoby, nie robimy nic na siłę. I można przekazać energię tylko na
pewnym poziomie. Tutaj kłania się prawo dawania i brania.
Dawanie i branie to takie
lustro, którego odbicie w równym stopniu wraca do nas, gdzie nie
powinno być egoizmu. Egoizm jest niepożądaną cechą przy dawaniu i
braniu energii. Pozytywna jest bezinteresowność. Ale nawet jak
dajemy energię bezinteresownie lecz bez równowagi możemy stać się
męczennikami, inni mogą nas „zabić z życzliwością” aby tylko od nas
uzyskać naszą energię. Wydaje mi się, że to wystąpiło w twoim
przypadku.
Wampiryzm zazwyczaj jest skryty, poprzez otwór w aurze wampir łączy
się z naszymi polami. Wampiry energetycze nie muszą być złymi
ludźmi, bywają słabi, chorzy i wyczuwają innych silniejszych
intuicyjnie.
Jeśli widzimy wokół siebie takich ludzi, ochraniajmy się modlitwą i
tnijmy wszystkie połączenia, które przeczuwamy, niczym nici za
pomocą nożyc, oczywiście wybaczając tym ludziom. Już w przeciągu
kilku godzin, dni, poczujemy się lepiej.
Są również psychiczne ataki, to już zupełnie inne doświadczenie.
Zdarzają się ludzie, którzy rzucają w naszym kierunku świadomie
„bomby energetyczne” w postaci klątw, przekleństw ... i wszystko po
to aby wykraść naszą energię albo nas zniszczyć. Nie ma to nic
wspólnego ze świadomym dawaniem energii i jest niezwykle niezdrowe a
nawet może zabić człowieka w którego jest celowana taka zła energia.
Tu wyraźnie widać, że takie osoby działają przy pomocy demonicznych
sił. I tu podobnie pomoże modlitwa, zrywanie więzów kiedy czujemy
się osaczeni, chociaż z tym bywa gorzej, bomby energetyczne spadają
na nas gwałtownie bez żadnych wcześniejszych symptomów. Dobrze więc
każdego dnia otaczać się kokonem białego światła i prosić o pomoc
Archanioła Michała i innych swoich opiekunów. Kiedy wyczyścimy swoje
pola, ulga przychodzi po kilku dniach. Dobrze jest wypowiadać słowa:
chcę otrzymywać i przekazywać tylko zdrową energię.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 09.05.2013 (2)
Droga Pani Wiesławo.
Jestem w szoku z powodu Pani wiedzy,
która jest ogromna. Czytam Pani stronę od dawna, lecz dopiero teraz
zdecydowałem się napisać.
Bardzo interesują mnie artykuły o energii. Potrafię wyczuć energię
oraz wysłać ją drugiemu człowiekowi. Potrafię także ściągnąć energię
z otoczenia, lecz nie mówię tutaj o wampiryzmie. Mam straszne
problemy ze zdrowiem, ale to długi temat i nie będę go rozwijał aby
nie zniechęcić Pani przed przeczytaniem całego listu. Dokładnie rok
temu praktykowałem programowanie swojej podświadomości (wszystko w
oparciu o wizualizację leczniczej energii) oraz ściągałem energię z
jądra ziemi bądź kosmosu na siebie. Wszystko po to, żeby wyzdrowieć.
W tym samym czasie zacząłem chodzić na akupunkturę. Mój stan w
miesiąc poprawił się tak mocno, że nie mogłem w to uwierzyć. NIGDY
wcześniej nie czułem się tak jak wtedy. Wydawało mi się jakbym
dostał nowe życie. Mój stan zdrowia ze złego poprawił się na bardzo
dobry. To samo mogę powiedzieć o psychice. Wynika z tego, że
uzdrowiła mnie energia, a akupunktura zharmonizowała jej przepływ.
Wszystko trwało do czasu, kiedy zgodziłem się na spotkanie z
wampirem energetycznym. Po ok 3 godzinnym spotkaniu czułem się tak
źle, że wracając do domu wymiotowałem. Od tego dnia przez długi
okres czułem pustkę w sobie, tak jakby ktoś odebrał mi osobowość, a
wszystkie dolegliwości zdrowotne powróciły.
Co powinienem zrobić, żeby nie "oddawać" energii innym ludziom?
Jeśli mogłaby mi Pani w jakiś sposób pomóc, to byłbym niezmiernie
wdzięczny.. Nawet jeśli odpisze mi Pani w jednym, krótkim zdaniu, to
bardzo dziękuję.
Pozdrawiam.
M.
EMAIL Z DNIA 09.05.2013 (1)
Bo życie, to nie wojowanie z sobą i
innymi, a totalna akceptacja wszystkiego i wszystkich! dopiero wtedy
można coś zmienić wokół siebie! życzę pozytywnych przemyśleń!
czytelniczka
EMAIL Z DNIA 04.05.2013 (3)
Kochani, Droga i Szanowna
Wiesiu, jestem od dawna stałą czytelniczką prowadzonego przez Was
serwisu informacyjnego: https://www.vismaya-maitreya.pl.
Dzięki Tobie i Dobremu Samarytaninowi oraz zamieszczonym przez Was
bardzo licznym, ciekawym i pouczającym artykułom, tekstom, filmom
itd. wiele się dowiedziałam, a nawet nauczyłam i wiele zrozumiałam.
Wasza strona jest moim
zdaniem rzetelnym źródłem informacji, a wiele poruszanych przez Was
problemów pojawia się na innych stronach - zatem jest możliwa do
zweryfikowania przez czytelników.
Ww. materiały dotyczące w
szczególności tematyki duchowości, prawdy o człowieku i jego
pochodzeniu, o religii, o erze wodnika, o przepowiedniach, czasie
przebudzenia duchowego ludzkości, a także o naturalnych metodach
leczenia, zdrowym odżywianiu itd. stanowią duży i znaczący wkład w
proces podnoszenia świadomości i ujawniania rzeczy celowo ukrywanych
przed tzw. zwykłymi ludźmi przez tych którym się zdaje, że są
"niezwykli".
Dziękuję Wam ze szczerego serca i serdecznie zachęcam do
kontynuacji, bez względu na chwilowe triumfy skundlonych zwolenników
manipulacji i obłudy, "prawda zwycięży" bo tak jak Miłość jest
atrybutem Boga, zatem wytrwajcie, wspieramy Was licznie - tak
właśnie jest, bo jest nas coraz więcej.
W Miłości i Świetle
Grasja
EMAIL Z DNIA 04.05.2013 (2)
Księga Izajasza 6.8
I usłyszałem głos Pana mówiącego:
"Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?"
Odpowiedziałem: "Oto ja, poślij mnie!"
I rzekł [mi]:
"Idź i mów do tego ludu:
Słuchajcie pilnie, lecz bez zrozumienia,
patrzcie uważnie, lecz bez rozeznania!
Zatwardź serce tego ludu,
znieczul jego uszy,
zaślep jego oczy,
iżby oczami nie widział
ani uszami nie słyszał,
i serce jego by nie pojęło,
żeby się nie nawrócił
i nie był uzdrowiony".
Wtedy zapytałem: "Jak długo, Panie?"
On odrzekł: "Aż runą miasta wyludnione
i domy bez ludzi,
a pola pozostaną pustkowiem.
Pan wyrzuci ludzi daleko,
tak że zwiększy się pustynia wewnątrz kraju.
A jeśli jeszcze dziesiąta część [ludności] zostanie,
to i ona powtórnie ulegnie zniszczeniu
jak terebint lub dąb, z których pień tylko zostaje po zwaleniu.
Reszta jego [będzie] świętym nasieniem".
Tutaj czytamy, że niewiele ludzi
zostanie po żniwach, które nadchodzą. W Ew. wg Św. Mateusza 13.24
gospodarz pozwolił i pszenicy i chwastom rosnąc. Dopiero jak nastaną
żniwa, zostanie chwast od pszenicy oddzielony. Dlatego moja Jeszcze
Optymistko... "bedziemy rośli" na takim polu, gdzie widzi się
codziennie różne chwasty i zboże, aż do dnia żniw...
Wiesia ma racje, że Świat wielkimi
krokami idzie w kierunku zagłady. Ja jestem także optymistką, do
dzisiaj wierze, że w człowieku obudzi się Niska jego Świadomość
(która bardzo boi się zmian w życiu i jedzie po starych torach
myślenia, daje się sobą manipulować) poprzez modlitwę poprosi Wyższą
Świadomość, aby rozpaliła w duszach ludzkich Światło, które ocali
człowieka przed zagładą. Miłosierny Bóg daje nam każdego dnia szanse
na poprawę...
Niestety... jak widzę obecną sytuację
na świecie to widzę, że te słowa powyższe z Pisma Świętego się
spełnią, wszystko się dokona, człowiek wybrał cierpienie.
Poprzez codzienną szczerą modlitwę
płynącą z głębi serca, będziemy w stanie ponownie nawiązać kontakt z
Wyższą Świadomością, ze światłem i Źródłem.
My wszyscy jesteśmy ziarnami, albo
chwastami... które zostały zasiane, dojrzewaliśmy a teraz nastał
czas żniw. Jakim jesteśmy ziarnem, a może chwastem... każdy może
sobie sam na to pytanie odpowiedzieć, czytając poniższe słowa z ...
Ew. wg Św. Mateusza 13.18
Wy zatem posłuchajcie opowieści o siewcy!
Wyjaśnienie przypowieści o siewcy.
<<Do każdego, kto słucha słowa o
królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane
jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na
drodze. Posiane na miejsce skaliste oznacza tego, kto słucha słowa i
natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia,
lecz jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu
słowa, zaraz się załamuje. Posiane między ciernie oznacza tego, kto
słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają
słowo, tak że zostaje bezowocne. Posiane w końcu na ziemię żyzną
oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon:
jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny
trzydziestokrotny.>>
Ew. wg Św. Mateusza 13.24
Przypowieść o chwaście
<<Królestwo niebieskie podobne jest do
człowieka, który posiał dobre nasienie na swej roli. Lecz gdy ludzie
spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę
i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się
i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: Panie, czy nie
posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej
chwast? Odpowiedział im: Nieprzyjazny człowiek to sprawił. Rzekli mu
słudzy: Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go? A on im odrzekł:
Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy.
Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom:
Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie;
pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza.>>
Wiesiu... nie łatwe to zadanie, które dostałaś od Boga, ale Ty to
robisz WSPANIALE i wspierana jesteś przez Dobrego Samarytanina i
wielu innych ludzi. Zbieraj dalej to zboże...
Namaste
Izaura
EMAIL Z DNIA 04.05.2013 (1)
Witam serdecznie. Od
dłuższego czasu czytam pani stronę, bardzo cenie informacje na niej
zawarte. Pisze Pani wielokrotnie o szacunku dla zwierząt, którego
wielu ludziom brakuje. Projekt o którym chciałabym Pani napisać nie
jest omawiany w publicznej telewizji, ani w radiu czy popularnych
gazetach. Niewielu ludzi o nim wie, dlatego do pani pisze w tej
sprawie. Czy mogłaby Pani wspomnieć o tym projekcie na swoim blogu,
który czyta wiele osób i w ten sposób rozpowszechnić te informacje .
Dziękuję .
Petycja:
LINK!
Czym jest "Stop Vivisection":
LINK!
EMAIL Z DNIA 03.05.2013
Wiesiu, serduszko ty moje kochane,
całą Bożą miłością jestem przy Tobie, zawsze kiedy czytam Twoje
artykuły, zawsze kiedy myśl moja jest z Tobą. Serdecznie pozdrawiam
Ciebie i współpracownika. Niech światło Bożej miłości wspomaga Twoje
zbiory.
Bogusław K.
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 27.04.2013
Droga,
jeszcze optymistko ... chociaż przenika z Ciebie zbyt wiele
pesymizmu nie jesteś w tym swoim uczuciu osamotniona, jest
więcej takich ludzi, którzy nie widzą już dla Ziemi ratunku
...ale my - Wiesława i Dobry Samarytanin jesteśmy jeszcze
optymistami, inaczej już by nie było Rose of Sharon.
Ale podobnie jak ty widzę od dawna nędzę i zło tego świata,
i właśnie stąd ta strona i wiedza na niej zgromadzona, stąd
nasza praca. Jak dla wielu wiadomo, którzy nas śledzą od
początku, jest ona bardzo ciężka i niewdzięczna ale na pewno
zalicza się do tych wyjątków - JEST DARMOWA, nikt z nas na
niczym tutaj nie zarabia a w podziękowaniu jakże często
dostajemy kubły pomyj na głowę ... i nie tylko, zdarzają się
nam i boleśniejsze wynagrodzenia, kiedy po wizycie sił
demonicznych trzeba lizać przez długie tygodnie własne rany
nie tylko psychiczne ale także fizyczne ... ku uciesze
popleczników szatana.
I ja tak bardzo chciałabym przejść do krainy miłości i
piękna...
i ja tak bardzo chciałabym żyć w krainie dobrych i
życzliwych ludzi ...
i ja chciałabym móc hasać na polach i lasach ze wszystkimi
zwierzętami a nie zabijać je i zjadać ...
i ja chciałabym jeść pachnące jabłka i maliny jakie jadałam
z ogrodu moich dziadków, rodziców a nie tą bezwonną
plastelinę ...
I ja cieszyłam się dobrą nowiną, że w 2012 świat nam się
odmieni na lepsze, ale jak widać Bóg się nie śpieszy nam z
odsieczą, pewnie ma w tym swój ukryty cel ... może nam
przedłużył czas aby ludzie naprawili siebie ... nie wiem???
Jednak wierzę, że Bóg ma dla nas coś dobrego, pamiętam
bardzo dobrze mój sen z roku 2000 - Bóg zasypał cały świat
grubą warstwą złota, dał go ludziom ... znaczy przewiduje
dla Ziemi dobrobyt ... ale i doskonale pamiętam pewną wizję
z listopada 2000 kiedy Jezus ukrzyżowany pokazywał mi, że
pragnie ... i ukazał mi cały świat w pożodze ognia ...
pamiętam sen z Panem Bogiem z czerwca 2001, kiedy Bóg prosił
abym mu zebrała do spichlerza dojrzałą pszenicę ... była
bardzo dorodna ale bardzo stargana, jakieś straszne dziwadła
w niej mieszkały ... a w drodze do tej pracy wyszedł mi na
drogę drewniany krzyż, przy którym upadłam na kolana i
objęłam go w pół ... już wtedy wiedziałam, że zacznie się w
moim życiu jeszcze większy ciężar ... jeszcze wtedy nie
wiedziałam, ile jeszcze przyjdzie mi przeżyć upokorzeń i
trudności ... dzisiaj już wiem ... a przecie to jeszcze nie
koniec drogi ...!
Ale jak widać ja i Dobry Samarytanin (pomimo jego ataków i
trudności) nie rezygnujemy, nadal marzymy, że ten świat
będzie lepszy ... toteż tak dzielnie trwamy na posterunku
wśród tych wszystkich burz, które mocno się nasiliły w
ostatnim czasie, nadal pokazując ludziom, jak to może być na
świecie pięknie. Ale to wszystko zależy nie tylko od nas,
tylko od nas wszystkich!!!
Jak pięknie może żyć człowiek, po przyjacielsku, w pokoju,
który miłuje swojego bliźniego i całą naszą naturę ...
niestety ... aby tak się zdarzyło do tego mojego chcenia i
tych małych wyjątków jest ciągle zbyt mało chętnych. Jak
widać ludzie wolą walkę, obłudę, oszczerstwo, mają swoiste
upodobanie aby wdeptać w błoto drugiego człowieka ...
Jeszcze w latach 90-tych mówiłam: ludzie są dobrzy, tylko
20% ludzi na świecie jest złych ... i słuchali mnie
Kanadyjczycy i kiwali głowami w zadumie i odpowiadali: to ty
jesteś dobra i tak widzisz świat, bo świat w 80% jest
zepsuty, ale jak widać ja tak mocno chciałam wierzyć, że
jednak jest dobry, tak jak i wszyscy ludzie ... i z
dziecięcą naiwnością widziałam świat po swojemu.
Dzisiaj już nie mówię: na świecie mamy 80% sprawiedliwych i
dobrych, dzisiaj odwróciłam tą statystykę a nawet ją
zawyżyłam, ciężko mi się doszukać na dzień obecny nawet 10%
sprawiedliwych i dobrych ... i nie umiem się z tym pogodzić
i wojuję z innymi o prawdę i godność drugiego człowieka ...
bez względu na to, że spotykają mnie z nich strony bolesne
ciosy.
Bo dzisiaj widzę, że świat dąży do zagłady ... i tak jak
kiedyś Bóg szukał choćby kilku sprawiedliwych w Sodomie i
Gomorze a nie znalazł nawet jednego, ja walczę o tą garstkę
dobrych i pragnę o poszerzenie tej grupy aby dać światu
choćby iskierkę Ducha Bożego, aby rozświetlić te straszne
ciemności ... i ciągle jestem optymistką, że mi się to uda i
ciągle trwam na placu boju, ciągle wierzę, że znajdzie się
ta garstka i dzięki ich dobrym sercom Bóg ulituje się nad
wszystkimi
... a tu każdego dnia po przebudzeniu zastaję świat i ludzi
w coraz żałośniejszym stanie ... nadszedł czas, że człowiek
musi się ochraniać nie przed dzikimi zwierzętami tylko przed
innymi ludźmi ... i czy Bóg zechce ocalić taki świat?
Namaste
Wiesława i
Dobry Samarytanin
EMAIL Z DNIA 27.04.2013
Witam!
W końcu napisałam do Was.
Chcę się podzielić refleksją, że od czasu gdy osiągnęłam lat 12
zaczęłam zauważać przemiany na Ziemi i jest to przemiana w śmierć,
upadek, destrukcję. Pierwsze obserwacje dotyczyły przyrody, dalsze
ludzi.
Coraz więcej dzieci morduje
swoich rówieśników, coraz więcej rodziców katuje swoje dzieci, coraz
więcej ludzi szuka jedzenia w śmietnikach, coraz więcej szczepionek
zawiera rtęć, coraz więcej warzyw jest GMO a więc przechodzenie na
wegetarianizm ze względu na chęć oszczędzenia zwierzętom masakry w
rzeźniach jest nieciekawą perspektywą, dylemat zjeść gmo warzywo czy
mięcho z anabolikiem? Okropne filmy z prezenterami tv, którym
źrenica zmienia się na pionową, doniesienia o krwawych rytuałach,
palenie Chrześcijan w Afryce, katastrofy atomowe, nwo, depopulacja,
przepowiednie... teorie spiskowe niosące bardzo duży ładunek
negatywnej energii niby mające ostrzegać...
JA WAS PROSZĘ BARDZO
PRZEKONAJCIE MNIE, ŻE PO 21.12.2102 PRZESZLIŚMY TRANSFORMACJĘ
DUCHOWĄ I JESTEŚMY LEPSI. PROSZĘ! DAJCIE MI NA TO DOWODY. Nie szukam
zaczepki nie zrozumcie mnie źle, ale nie chcę słyszeć o medytacji
dla świata ani buddystach medytujących za oświeceniem siebie i
innych, o ludziach medytujących w domach, wykręcających ciała w
asanach bo to nie prawda, że jednostkowy rozwój przyczynia się do
rozwoju ludzkości. Każda asana poświęcona jest jakiemuś bóstwu i
nawet jogini ostrzegają przed pochopnym otwieraniem ciała na te
bóstwa, joga to nie gimnastyka...
Poznałam Wielkich Mistrzów
Reiki (2) i jednego radiestetę, ludzie Ci nie chcieli udzielić mi
prostej porady o ile im nie zapłacę! Tacy WYSOKO ROZWINIĘCI DUCHOWO
ludzie a taki brak empatii wobec cierpienia. Przecież oni już są
zbawieni, oni są niczym święci bodhisatvowie a dopóki nie zobaczą
pieniążka nie kiwną palcem by pomóc cierpiącemu! Radiesteta usiłował
mi sprzedać odpromienniki bez komentarza jestem bezrobotna. Chrystus
mówił: "Darmo wzięliście darmo dawajcie" dlaczego oni wyciągają łapę
po kasę? Bo prosperity idzie w parze z bogactwem duchowym? Może i
tak. A bogaci nie lubią się dzielić. A dlaczego "ratownicy Ziemi"
wspaniali Plejadianie kontaktują się z panią Marciniak a nie z
przywódcami państw. Wydawnictwo o nomen omen ciekawej nazwie, źle
się kojarzącej zarabia dzięki kosmitom z Plejad? Wow! Dobry biznes,
taka spółka kosmiczna...
Mam dość TYCH BZDUR! Pewnie
powiecie, że idzie nowe, nowe dzieci Indygo, Kryształowe, tęczowe
itp. Nie wiem, ja widzę, że dzieci nadal chętnie sprawdzają jak pali
się pies i jak ładnie rozsadzić żabę petardą. Dzieci Indygo? Może ja
też jestem Indygo? Ludzie są jedną wielką rodziną wiem to odkąd
skończyłam 5lat i a nie od 2012r. A w rodzinie różnie bywa.
Proszę Was o dowody, takie
naprawdę widoczne, że po przemianie jesteśmy lepsi. Bo ja nadal na
komunikat: Robisz mi przykrość -dostaję odpowiedź: "a co mnie to
obchodzi!?" Taaa widzę dookoła jesteśmy lepsi, mam 14kg niedowagi bo
nie stać mnie na dobre odżywianie i niestety jak umrę z głodu nikt
tego nie zobaczy. I naprawdę nie uwierz, że to wszystko przez
zmiennokształtne jaszczurki!
Proszę o same optymistyczne,
widzialne i namacalne przykłady, że jednak zmierzamy w dobrym
kierunku!
Pozdrawiam serdecznie
Jeszcze optymistka
EMAIL Z DNIA 26.04.2013
Witam Panią serdecznie,
Czytam Pani stronę od dość dawna. Bardzo Pani dziękuję za wspaniałą
i trudną pracę oraz bardzo podziwiam za to co Pani tworzy. Mam
nadzieję, że coraz więcej ludzi, czytając, otrzyma z tego pozytywne
korzyści. Stanowi to dla mnie dużą wartość, jak zapewne dla wielu.
Bardzo to rozwija i rozszerza ogólną i szczegółową wiedzę tak
potrzebną i niezbędną w obecnym czasie. Życzę Pani wiele sił i
wszelkiego zdrowia oraz takiej właśnie uczciwości i miłości jaką
Pani prezentuje. Jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam z całego
serca.
Ryszard
EMAIL Z DNIA 17.04.2013
Wiesia pisze o cieniach,
które pojawiają się w naszej ziemskiej wędrówce. Akurat dzisiaj
miałam sen, w którym mogły być one obecne. Ich cechą (zadaniem..?)
było nękanie mnie, pokazanie, że to ja jestem zła. W tym śnie było
mi źle, całe otoczenie było ciemne i bezbarwne a postaci krążyły
dookoła mnie, jakby chciały mnie do czegoś nakłonić ale nie bardzo
natrętnie, jednak cała atmosfera była bardzo niemiła. Przed snem,
gdy zamykałam oczy modliłam się do Jezusa z uczuciem większego
zaangażowania niż zwykle, tak, jakby to zaangażowanie nie wypływało
z mojej czysto ludzkiej natury (nie umiem tego inaczej opisać).
Może te postaci to były byty
odrębne a może coś, co miałam (mam) w swojej podświadomości. Gdy się
obudziłam serce waliło mi mocno ale nie odczuwałam bólu i lęku (jak
niegdyś) a raczej przekonanie, że Bóg, Jezus jest obecny w tym
doświadczeniu.
Głównym i powszechnym
motorem kreującym życie człowieka jest strach. Przychodzi w końcu
czas, gdy pojawia się jasny promyk i owe byty same prze nim znikają
(ze strachu). I nie jest tak, że już nie ma cierpienia ale gdzieś, w
swoim wnętrzu się wie, że TO JEST TO.
Wiesiu, pozdrawiam - Marysia
EMAIL Z DNIA 14.04.2013
Droga z Chrystusem jest
nierozerwalnie związana z cierpieniem, jednakże często boimy się
podjąć tego krzyża. Niekiedy jest to po prostu niewygodne, nieraz
zaś ogarnia nas lęk, że nie podołamy, że to wszystko nas
przygniecie. Jednak wiara nie polega na ciągłym lęku, na
przywiązywaniu się do cierpienia, czy też na tym, żeby specjalnie
zadawać sobie ból w celu zbliżenia się do Boga. Droga z Chrystusem
jest współcierpieniem razem z Nim, jest to wzniesienie się ponad
własne cierpienie.
Ci, co prawdziwie wierzą są
optymistami, nie są czuli na obelgi i zniewagi, bo działa w nich Bóg
i rozdaje łaski. Ja sama myślałam wcześniej tak, jak większość
ludzi, z powodu wielu doświadczeń życiowych. Od niedawna jednak mój
sposób myślenia uległ zmianie dzięki przeczytaniu na Waszej stronie
o energii kundalini, które są dzisiaj moim światełkiem. Dodam, że ze
stroną Vismaya mam do czynienia od 2010 r. i przez cały ten czas nie
wchodziłam do działu o energii kundalini ze strachu, że to coś
złego. Wtedy zaś (12 Grudnia 2012), w czasie przeglądania strony
natknęłam się na słowo kundalini w innym dziale i zaczęło to mnie
interesować.
Od tej chwili już
wiedziałam, że na pewno chcę iść za Chrystusem i zaczęłam odczuwać
wielką tęsknotę za Bogiem. Jednak to nie oznacza, że moje stare
myślenie nagle znikło - te myśli są ciągle ze mną, ale zdaję sobie
sprawę, że to fałszywe przekonania, które w jakiś sposób przejęłam.
Bardzo dużo kosztuje mnie walka z nimi. Pomaga mi w niej modlitwa
różańcowa. Bardzo dziękuję Wam za to, co robicie.
Paulina
EMAIL Z DNIA 13.04.2013
Jak widać obecny świat nadal
jest pełny "faryzeuszy", można ich spotkać wszędzie, rozmnażają się
oni jak "grzyby po deszczu". Przed nimi już Jezus ostrzegał...
"Faryzeusze" atakują wtedy, kiedy czują się zagrożeni przez PRAWDĘ,
utratą władzy, ośmieszeniem. Ich "obrona" to atak, często bardzo
prymitywny... za nimi idą, tylko im podobni, reszta, która ma w
sobie choć trochę światła, miłości, rozumu, nie da się poruszyć i
zwieść. Im bardziej człowiek prosty, pokorny, tym bardziej rozumie
prawdę, tym bardziej żyje według Praw Boga. Jezus takich miłował i
chętnie z nimi przebywał, to właśnie tacy ludzie przyjmowali Jego
nauki i żyli wedle nich.
"Faryzeusze" często działają
w ukryciu, albo jawnie, podjudzają przeciwko każdemu człowiekowi,
który pomaga ludziom poznać PRAWDĘ, każdemu, który został wysłany
przez BOGA po to, aby przynieść ludziom światło. Tutaj widać, że
ludzkość do dzisiaj nie pojęła, zrozumiała nauk Jezusa!
Człowiek, coraz bardziej "cofa się w rozwoju". W obecnym świecie
patrząc na zachowania i postępowania, możemy dokładnie zobaczyć w
jakim opłakanym stanie znajduje się duch ludzki, z jakich poziomów
ich dusze przyszły na Ziemie. Każdy z nas ma szanse się rozwijać, to
wielki dar od Stwórcy, ON każdej duszy daje szanse, poprzez ponowne
narodzenie się w materii.
Musimy sobie uzmysłowić, że
wzrost, rozwój duszy człowieka, może odbywać się poprzez życie,
przeżywanie, doświadczanie tylko tu na Ziemi. Nie zaprzepaszczajmy
tej szansy, która została nam dana od naszego Stwórcy. Każdy z nas
zbierze, co zasiał.
Izaura
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 12.04.2013
Witam cię Macieju Pokora,
oczekiwałam twojej wizyty w moich progach ... ładnie to wszystko jak
zwykle próbujesz zamataczyć ... to wszystko takie twoje i wcale
niczym mnie nie zaskoczyłeś ... kolega stronę pokazał i co, już
zdążyłeś całą przeczytać? Wszystko ogarnąłeś Tak Dokładnie? A może
od lat na niej mieszkasz i szukasz na mnie haka?
Wiele obecnie jest teorii spiskowych
które z każdym kolejnym dniem przybierają miano prawdy, ujawniamy to
dla dobra wszystkich ludzi, nie trawimy brudnej polityki czy
manipulacji ludzkimi
umysłami, a ty przecież w tej dziedzinie jesteś mistrzem, toteż tak
mocno jest ci nie na rękę to moje pisanie.
Zajęcie Kolego to ty sobie znajdź a mnie już ty życia nie urządzaj,
zajmij się sobą, a nie prześladujesz ludzi na necie ... nie
oczerniaj, nie dręcz, nie siej psychicznego terroru wokół siebie, bo
to ani ładnie ani grzecznie ... w dodatku wyzwać starszą panią, oj
nieładnie ... nie nauczyła cię tego mamusia, że starszym należy się
szacunek? I żaden nauczyciel w szkole nie dał rady przekonać cię do
tej życiowej zasady? Znaczy, taki toporny jesteś na szacunek nie
tylko do starszych kobiet a nawet do innych ludzi, których każdego
dnia szmacisz na necie. I czym bardziej człowiek wartościowy ty tym
bardziej w niego godzisz. Kim ty jesteś?
I możesz sobie wymyślać pod moim adresem ... możesz dalej tworzyć
bzdury do tego co już natworzyłeś - jakobym zajmowała się
prostytucją, molestowała dzieci, no i to moje nieszczęsne kundalini,
które „zniszczyło” mój mózg itd ... - to twój styl i taki gorzki
jego smak ... a ja cię w dowód na twoją prawdomówność poproszę tylko
o jedno ... znajdź mi chociaż jedną osobę na tym świecie, jedną
wśród milionów, którą bym w jakikolwiek sposób uszkodziła, proszę
tylko o jedną, ale nie taką wirtualną, nie przyprowadzaj mi Toli,
tylko żywą, którą można by było dotknąć i stwierdzić jej obecność
żywymi oczami, łącznie z jej dowodami krzywdy przeciwko mnie ...
peryskop, znajdź tylko jedną ... czekam!!! I wiesz co peryskop, nie
ważne ile mam w głowie masy mózgowej, może to być nawet 1 deko, ale
ty musiałbyś z butów wyskoczyć aby dać jej radę z twoim wygórowanym
IQ ... bo to nie chodzi o kilogramy mózgu i IQ, tylko o jakość
ducha, który urzęduje w ludzkim ciele.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA 12.04.2013
Chciałbym zgłosić mały błąd na
stronie, może to mały błąd w programowaniu, może przeoczenie.
Chciałbym Ci jednak w tym pomóc, bo to dość mocno rzuca się w oczy.
Stronka jest w html-u więc pewnie nie będzie problemu z
przeglądnięciem paru linijek i skorygowaniu tego.
A tak na poważnie, jako typowy internauta. Twoją stronę pokazał mi
kumpel, byłem zadziwiony faktem że ktoś codziennie jest w stanie
toczyć tyle JADU na wszystko wokół. Zycie jest abstrakcją, ale dzień
w dzień doszukiwać się spisków i zamachów na nasze życie? Doprawdy,
rozumieć można opinie ale drążenie głupot - szczepionki czy
tajemniczy haarp będący tak tajną instalacją że można go nawet
oglądnąć na google maps, w przeciwieństwie do obszaru 51 który z GM
został wycięty (Spisek, wołać Macierewicza!). Tak czy siak, cały
pomysł wydaje się być żałosny, godzina za godziną siedzieć w swojej
jamie i knuć co jeszcze wymyślić by łatwowierni i szukający sensacji
ludzie czuli zaciskający się wokół sznur gabinetów cieni? Proponuję
znaleźć porządne zajęcie, bo jeśli istnieje prawdziwe spieranie
mózgów to twoja władza z cienia z uciechą patrzy jak odciągasz masy
od prawdziwych problemów serwując im wynaturzone głupoty. A gdy już
znajdziesz zajęcie to skończ napychać serwerowniom kieszenie, wyjdź
z ukrycia i rozpocznij prawdziwe życie. Póki co jedyne co czuję to
zobojętniony przez społeczeństwo żal (znieczulica szaleje).
Powodzenia i krzyżyk na drogę.
Eagle
UWAGA OGÓLNA 11.04.2013
Moi drodzy, bardzo Was
proszę, nie wydawajcie mi rozkazów, co my z Dobrym Samarytaninem
mamy robić na tej stronie ... co powinno być natychmiast tu włożone,
w dodatku na głównej stronie i jeszcze zakreślone na czerwono. Już
nie raz poruszaliśmy sprawę reklamowania cudzych prac, biznesu, my
nie jesteśmy firmą reklamową. Wszystko co tu wkładamy jest
sprawdzane, czasami kilkakrotnie, i sami oceniamy, czy to jest na
naszą stronę odpowiednie. Poza tym nie reklamujemy rzeczy, na
których ludzie robią własny biznes. My dajemy wiedzę całkiem za
darmo.
Dziękuję.
Wiesława
EMAIL Z DNIA
10.04.2013
Witam Panią, Pani Wiesławo!
Przeczytałam Pani info na temat: Atak na Vismayę. Chcę tylko dodać
że o terapii Gersona czytałam również w polskiej gazecie w zeszłym
roku, i jeśli taki pan z tytułami który się nazywa Pokora nie wie,
to znaczy, że może sobie kupił tytuły, albo pracuje dla jakichś
specjalnych sekcji i jest dobrze opłacany. Ale nie ma sobie co
zawracać głowy takimi osóbkami (ja ich nazywam ludzikami) muszę
przyznać, że robi pani dobrą robotę P. Wiesławo, jeśli nie dla
polaków w kraju to może za granicą, a nawet jeśli dla jednego
człowieka ... to warto. I nie ma się czym przejmować ludzików jest
pełno na całym świecie, a pan Pokora musi nauczyć się pokory :)
POZDRAWIAM
Gracja <3
EMAIL Z DNIA
08.04.2013
Dlaczego w obecnych czasach
mezczyzni tak atakuja kobiety, a szczegolnie na necie, moze dlatego
ze sa nie widoczni i moze jedna osoba, ukrywac sie pod wieloma
imionami i w ten sposob podpuszczac i prowadzic swoje gierki,
wojny...obrzucac kogos blotem, ublizanie. To bardzo smutneprzykre,
ale niestety prawdziwe... Tutaj pozwole sobie zacytowac te slowa:
"Lepiej nie odzywac sie wcale i wydac sie glupim, niz sie odezwac i
rozwiac wszystkie watpliwosc" Mark Twain.
Tacy panowie, w ten sposob
atakuja w kobiecie to, czego w sobie nie maja, atakuja to, czego im
brakuje. Tu nie chodzi tak o madrosc, inteligencje ale wiecej o
duchowosc kobiety o jej sile. Im bardziej mezczyzni sa
"wyksztalceni" tym bardziej atakuja. Najbardziej atakuje sie te
kobiety, ktore maja odwage powiedziec prawde i trafia w "czuly
punkt". To chora meska duma i jego ego nie daje mu spokoju. Tak
naprawde, tacy mezczyzni sa pelni kompleksow, arogancji, pelni
strachu, bo atak rodzi sie wlasnie ze strachu i lekow wewnetrznych.
Wiadomo, ze strach paralizuje jak jad i taki czlowiek nawet nie
potrafi jasno myslec. Tacy mezczyzni bardzo "wysoko zachodza w
zyciu" tyrani" i "dyktatorzy", to odzwierciedla sie w ich zyciu
zawodowym i prywatnym. Tutaj widac brak aspektu kobiecego, energi
kobiecej u kogos takiego, takze aspekt meski bardzo jest bardzo
przebarwiony negatywnymi cechami. Zrownowazenie energi, aspektu,
kobiecego i meskiego. To dotycza sie zarowno kobiet i mezczyzn...
To co Wiesia pisze, nie jest zrozumiale dla wszystkich, dla mnie
takze. To wynika z tego, ze jestem na innym stopniu rozwoju jak
Wiesia...moja wiedza, na pewne tematy, byla i jest bardzo mala i
dlatego jestem Wiesi i wszystkim tym, ktorzy przyczynaiaj sie ze ta
strona istnieje bardzo wdzieczna i dziekuje za ich bezinteresowna
prace i ich czas, ktory poswiecaja, dla takich ludzi jak ja, ktorzy
szukaja prawdy na "wlasna reke", bo nie wystarcza im ta prawda ta
powszechna wszystkim znana, ta prawda byla wiele razy zmieniana i
przekazywana od czlowieka do czlowieka, byla spisywana, nie na
"goraco" tylko dawno po tym, co sie stalo, wydarzylo, co komu
pasowalo dopisywal, a co sie nie podobalo nie wspominal...Kronikarze
inerpretowali i przekazywali to po swojemu...to jest znane do czasow
dzisiejszych, medie czesto przekazuja to, co im jest "odgornie
nakazane" dozwolone, a nie to, co naprawde jest...
Jak pierwszy raz weszlam na
ta strone, to bylam zdumiona, roznorodnoscia tematow i co tu jest
fascynujacego, i sprawia, ze ta strona jest tak popularna i
uwielbiana, ze przyciaga tyle ludzi...to, to ze nic tu nie jest
"narzucane", jest wolnosc...Kazdy "bierze sobie to", co mu
potrzeba...wszystkie religje sa przedstawione, bez narzucania i
ukierunkowywania w jakm kolwiek kierunku...to sie nazywa wolnosc...
Wiesi" goscinnosc" jest wspaniala, juz nie wspomne o jej
cierpliwosci i umiejetnosci wybaczania..(to pokazuje jej prawdziwa
subtelnosc i jej pieknosc i prostote, oraz niesamowita madrosc
wewnetrzna-Wiesi bogactwo)...a szczegolnie dla takich, ktorzy nie
widza, co znaczy zachowywac sie jak "gosc" i zaraz zaczynaja"
przestawiac meble" i nawet zaczynaja "przebudowywac" u niej na swoj
sposob i to w bardzo arogancki i prymitywny sposob...jesli to sie
nie uda to atakuja ja slowami... Zrozumienie czegos w zyciu na to
trzeba niektorym dni, tygodni, lat, a moze i potrzeba wielu zyc tu
na ziemi, aby to zrozumiec..To zalezy od wielu czynnikow... Jesli
potrzebuje "madrosci" prawdy to czytam na tej stronie... i jestem
zdumionamile, jak dokladnie to znajduje, czego w danym momencie
zycia potrzebuje..Czasami wydaje mi sie, ze Wiesia umie czytac
mysli, tych ktorzy naprawde szukaja prawdy...
Wiesia jest kobieta, ktora ma polaczenie ze subtelnymi swiatami,
posiada ten promien, ktory laczy ziemie z innymi wymiarami..tutaj
znowu niewielu to zrozumie, ale przyjdzie na to czas jesli czlowiek
jest gotowy poznac prawde, to bedzie mu to dane...ale nie wtedy gdy
czlowiek tego rzada...Tutaj klania sie pokora. Takie promienie nie
maja wszystkie kobiety, niestety nie, wiele kobiet zataracilo to
polaczenie, poniewasz przestaly byc "prawdziwymi kobietami", za duzo
w" nich meskosci". Zatracily swoja delikatnosc, subtelnosc,
wrazliwosc, intuicje itd. Tylko kobieta jest w stanie przyjac i dac
"mieszkanie" duszy, ktora chce zejsc na ziemie... Kobiety "
gestosc", subtelnosc ciala. Niestety wiele kobiet to zatracilo i
dlatego jest to takze jedna z przyczyn nieplodnosci u kobiet.
Obecny czas jest bardzo wazny dla kobiet i mezczyzn, tu chodzi o
przetrwanie, czlowieka, ludzkosci. Tak jak sie obecnie "prezentuje "
nie ma szansy aby przezyl. Teraz odzielone zostana" ziarna" od
plewy.
Trzeba odnalezc samego
siebie, poznac, kim sie jest naprawde, po co sie tu przyszlo i jakie
ma sie zadanie do spelnienia. Po co tracic energie na niepotrzebne i
bezsensowne wojnny. Czasu mamy naprawde bardzo malo i powinismy byc
wdzieczni takim ludzion jak Wiesia i Dobry Samarytanin, poswiecaja
swoj czas i umozliwiaja publicznie, kazdemu na darmowe korzystanie z
tych wszystich madrosci... Niestety w Polsce wielu ludzi obralo
kierunek, agresywny, niewiedze, egoistyczne zachowania, walka o
przetrwanie, czesto kosztem drugiego czlowieka. Niekiedy panuje
terror np. w miejscach pracy, juz nie wspomne o rodzinach...
Wszyscy ci co mysla ... Pomodle, sie wspowiadam, najwazniejsze ze
jetem dobrym przykladnym "katolikiem", niech sie dobrze zastanowia
nad swoja postawa... Oto proznosc czlowieka, czlowiek nie zadaje
sobie najmniejszego trudu, brak jest potrzeby szukania prawdy, nie
dazy do tego..nie ma do tego poprostu pociagu -do wszystkiego innego
tak, ale nie do poszukiwania prawdy na wlasna reke... Po smierci,
niektorzy widza prawde, ale takze nie wszyscy..jesli im bedzie to
danepoznac pewne prawdy...inni beda sie ponownie rodzili na ziemi,
aby jej szukac... Wielu mysli, po smierci bede mial spokoj...po
smierci dopiero sie zaczyna... Sluchaj glosu serca..niestety wielu
juz dawno zatracilo z nim kontakt... Trzeba siebie samego wziazc
pod"lupe" i krytycznie siebie przeanalizowac... czasami wystrczy
wybaczyc, sobie i innym.
Calej prawdy nie jestesmy w stanie zobaczyc, nie wspomne jej pojac,
to nastepuje stopniowo... Trzeba dojrzec do poznania prawdy...
To wszystko, co sie dzieje w Polsce takze w innych krajach, stosunek
czlowieka do czlowieka jest bardzo niebezpieczne... Nawet zwierzeta
sie tak nie zachowuja... MILOSIERDZIE BOZE jest nie do pojecia, jak
BOG widzi, co czlowiek czyni i pomimo to, w tu i teraz may szanse
poprawy, zmiany zycia. Zastanowmy sie jutro moze byc juz za pozno!!
Musimy sobie uzmyslowic ze Wiesia nie chce "obalac" naszych
watpliwosci, czy prowadzic walki na slowa, nie stara sie zmieniac
naszych pogladow, czy nie "wciska nam czegos na sile", kazdy ma
wolna wole. To my sami mamy za zadanie wszystkie nasze watpliwosc,
niejasnosci przezwyciezyc i wprowadzic w nasze zycie
jasnosc..."porzadki i przemeblowania" robmy w samych sobie, a nie u
innych...
"Szukaj prawdy jasnego
plomienia, szukaj nowych nieodkrytych drog"...
Wiesiu, Dobry Samarytaninie
Marta - ta ktora szuka prawdy na wlasna reke
EMAIL Z DNIA
04.04.2013
Witam,
Chciałam napisać tylko krótkie parę zdań do Pani Wiesławy. Stronę
odkryłam parę miesięcy temu i jestem chyba już uzależniona :)))
Chciałam podziękować za tak wspaniałe informacje zawarte na stronie.
Pomagają mi każdego dnia i zawsze wracam do medytacji które Pani
opisuje.
Namaste:)
Kamila G.
EMAIL Z DNIA
03.04.2013 (2)
Wiesiu, współczuję z powodu tych
wrednych ataków na Ciebie. Tzw. "peryskop" robi spore zamieszanie
również na innych stronach.
Pozdrawiam. Marysia.
EMAIL Z DNIA
03.04.2013 (1)
Witam
Dziękuję za to, że istnieją
tacy ludzie jak Pani. Przeleciałam pół świata aby odnaleźć tą stronę
bardzo ja lubię. Byłam u siostry i w dzień wyjazdu mówi ona do mnie
poczytaj tego bloga. Była to data 5 lub 6 Luty 2013 artykuł był
świetny jakby zgadzał się z tym co czułam w danej chwili. Rozterki
obawy... Szukałam później po datach tego artykułu ale jakoś nie mogę
go odnaleźć. Może tak miało być.
Pozdrawiam
Monika S.
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 02.04.2013
Marzena, dziękuję za twój
list. Książkę "Rozmowy z Bogiem" przeczytałam chyba tylko 1 tom.
Jakoś źle mi się to czytało, odłożyłam ją i już nigdy nie powróciłam
do jej czytania, dawno temu trochę jeszcze ją przekartkowałam, a
teraz nawet nie widzę tej książki w mojej biblioteczce. Nie wiem
gdzie się podziała? Co ja mogę Ci doradzić? Przeczytać możesz ale to
co zrobisz z tą wiedzą to już ty powinnaś ustalić.
Namaste
Wieslawa
EMAIL Z DNIA
02.04.2013
Witam Wiesławo,
Od dłuższego czasu czytam Waszą stronę i dzięki niej znalazłam wiele
odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Ostatnio w moje ręce trafiła
książka „ Rozmowy z Bogiem” Neal Donald Walsch - czytam ją z
zaciekawieniem i mam mieszane uczucia.
Jest bardzo kontrowersyjna, chociaż z drugiej strony trudno odmówić
racjonalności większości zamieszczonych tam prawd. Ponieważ jesteś
dla mnie osobą z ogromną wiedzą duchową i Twoja opinia jest dla mnie
bardzo cenna, proszę o informację czy czytałaś tą książkę i co o
niej sądzisz?
Pozdrawiam serdecznie.
Marzena
EMAIL Z DNIA
26.03.2013
Wiesiu, ta droga jest najprostsza i
najkrótsza. W miarę wędrówki jest coraz mniej siebie i coraz więcej
siebie.
Marysia
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 24.03.2013
Hmmm, dobre pytanie. Wszystko zależy,
gdzie mieszkasz ... jeśli w Warszawie to myślę najprostsza droga
może być przez Otwock
A tak na poważnie ... to tylko wie
twoja dusza ... jeśli jest wystarczająco dojrzała na pewno wybierze
drogę przez serce, miłosierdzie i wiarę
.
Krótszej już nie znam.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA
24.03.2013
Wiesławo,
która droga jest najprostsza do Boga Ojca?
Pozdrawiam
Lucyna
EMAIL Z DNIA
23.03.2013
Kochana Wiesiu dziękuję
Tobie za pełen mądrości artykuł lustrzane odbicie. Wiele razy w tym
lustrze zobaczyłam swoją własną brzydotę, niedoskonałość, ale i jest
i w nim piękno, także się mi samej we mnie się nie podoba... to
staram się zmienić, naprawić... także ludzie których napotykam na
mojej drodze życiowej w nich widzę to, co mam w sobie zmienić,
nareperować, pokazują mi także to piękno które jest we mnie, a
którego do tej pory sama nie widziałam.
Twoje artykuły są dla mnie
drogowskazem i rozszerzają moje horyzonty umysłowe, zwracają uwagę
na to, co mam w sobie zmienić, poprawić, po ich przeczytaniu staje
się do samej siebie bardziej krytyczna i konsekwentnie staram się
zmienić, nie zawsze to jest łatwe, niektóre zmiany uwolnienie się od
czegoś trwa tygodniami, miesiącami, a nawet latami. Przerwanie tych
sznurów które uzależniają mnie od pewnych osób nie jest łatwe, ale
nie poddaje się, każdy z nas jest przez coś, przez kogoś
zniewolony...ale najważniejsze nie poddawać się, pozbyć się strachu,
zwątpienia beznadziejności, odzyskać swoją radość wewnętrzną, pomimo
upadku ciągle się podnosić i próbować na nowo wyzwolić się... Spokój
wewnętrzny harmonia, wejście w swoje wnętrze, to jest to, co pomaga
człowiekowi odciąć te sznury uzależnienia, odzyskać swoją wolną wolę
na nowo.
Wielu z nas myśli że ciągle
ma tą własną wole, ale przed laty oddaliśmy ją w ręce innych i w
obecnym życiu mamy ją odzyskać i stać się nowym człowiekiem. Dlatego
dla mnie osobiście Twoje artykuły Wiesiu są pomocne i bardzo często
odpowiadają sytuacji w jakiej się znajduję... często się śmieję i
mówię że Wiesia dokładnie wie czego moja dusza potrzebuje do zmian
do odnowy, to jest po prostu cudowne, kliknę na Twoją stronę i mam
tyle odpowiedzi, drogowskazów... jesteś CUDOWNA, dziękuję że
istniejesz i że Bóg postawił mi Ciebie na mojej drodze życiowej, nie
ma przypadków w życiu... to jest po prostu piękne jak człowiek czuje
i uzmysłowi sobie, że jest tą maleńką cząstką tej wielkiej
kosmicznej całości. Niech Bóg Ciebie chroni i prowadzi i aby jak
najwięcej ludzi otworzyło swoje serca i dzięki Twoim artykułom
dostali impuls na zmianę siebie i życia a wtedy wszystko dookoła nas
zacznie się zmieniać
Pozdrawiam, dziękuję za
Twoją bezinteresowną pracę dla ludzi
Małgorzata
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 21.03.2013 (2)
Pola,
urodzona 11 czerwca ... 11-stka to światło, ale ty nie masz 11-stki
w swoim przeznaczeniu (a może masz... nie podałaś roku urodzenia),
jesteś nią naznaczona z dnia urodzin i ta pozycja ma jakiś tam wpływ
na twoje życie, w którym wyraźnie widać, że twoja dusza budzi się
... 11-stka urodzona w bliźniętach, przenika z niej dualizm, miotają
nią różne emocje ... i dobre i złe ... to takie dwa oblicza, jedno z
nich jest bardziej ukryte ... niczym dwie strony księżyca, jedno
widzisz, drugie nie i nigdy nie wiadomo w jakiej formie może się
zamanifestować.
Piszesz, że na co dzień przyciągasz różnych ludzi, nie rozumiesz
tych zależności ... Są dwie grupy ludzi, jedni przyciągają podobnych
do siebie, druga przyciąga przeciwieństwa, jednak obie mają ten sam
cel - wykorzystać twoją energię. Wszyscy komunikujemy się z sobą za
pomocą eterycznych sznurów. Eteryczny sznur to szybka komunikacja i
wymiana energii.
Zdrowe sznury tworzą piękne związki, przesyłają prawidłowe
informacje i czystą energię. Niezdrowe - tworzą podziały, konflikty,
wytwarzamy strach, lęk. Na szczęście taki negatywny sznur nie trwa
długo i jeśli się zawiąże a my go w porę odetniemy rozpłynie się za
kilka godzin, dni ... jeśli nie, będziemy czuć się źle i to bez
powodu ... znaczy trzymamy ciągle ten sznur ...
Jeśli w kimś jest strach, lęk poczuje się także źle w obecności
pozytywnych osób (boi się, że ci wyczuwają jego prawdziwe intencje),
jeśli między nimi dochodzi do wymiany energii oczyszczanie bywa
bolesne, niezrozumiałe, ale niekoniecznie złe, toteż nie wolno z
góry nikogo demonizować ... skoro nie możemy zrozumieć co się z nami
w tej chwili dzieje lepiej się oddalić (od takiej osoby, miejsca),
lecz jeśli poczujemy, że jednak ta osoba ciągle nas magnetycznie
przyciąga, znaczy potrzebujemy jej pomocy ... i kiedy podchodzimy do
pozytywnych osób bez lęku poczujemy się dobrze i wymieniamy swoje
energie w pozytywny sposób zawiązują się prawidłowe związki... Lecz
bardzo często zdarza się, że podchodzimy do tej osoby przez atak ...
to już jest próba kradzieży cudzej energii, przez osłabienie jej
energetycznych pól. Z góry wiadomo też, że i tamta osoba będzie się
ochraniać i różna może być jej reakcja w zależności na ile ten atak
dotrze do jej ciała emocjonalnego, wyżej rozwinięte osoby są
bardziej wrażliwi emocjonalnie ... ale mimo wszystkiego nie niszczą
drugiej osoby w bezwzględny sposób.
Jeśli w nas jest strach, lęk, np. ktoś boi się od kogoś odejść
pomimo że czuje się przez niego zniewolony, wie, że ten związek nie
jest dobry a jednak w nim trwa, wówczas tworzą się sznury
uzależnienia, które mogą trwać całe życie i dochodzi do ciągłego
wampiryzowania ... taki kabel może nam całkowicie zatruć życie.
Kiedy oddajemy władzę nad swoim życiem innym ludziom źle
funkcjonujemy, uzależniamy się od nich i nawet kiedy zrywamy te
kable ciągle się odnawiają, w tym przypadku z powodu strachu.
Ostatecznie wszystko: strach, lęk, niepokój, depresja, rodzą się pod
wpływem jakiegoś strachu lub raczej strachu przed jakąś realizacją.
A to wszystko wnosi w człowieka cierpienie, popada w różne umysłowe,
emocjonalne i duchowe męki.
Kiedy strach przenosi udrękę
do psychiki, następnie wpływa na emocje, umysł i ducha. Duży strach
pochłania cały umysł, i trudno go zniszczyć lub nawet ograniczyć.
Stwarza nowe życiowe problemy, nękają nas nasze emocje i dyktują
swoje działania. Strach nie pozwala na pozytywne działania, tworzy
niestabilne środowisko, człowiek czuje się samotny, odizolowany,
niezrozumiały a to wszystko wpływa na nasze emocje. Jeśli ktoś
próbuje na nas wpływać strachem nawet w najbardziej komfortowym
środowisku doprowadzi do depresji.
Najbardziej źle ludzie
przyjmują odrzucenie, nie tylko osobiste ale i społeczne ... a w
naszym środowisku mamy coraz częściej pod dostatkiem takich, którzy
za wszelką cenę próbują kogoś dołować, każdego dnia znajdują nowe
ofiary ... często obserwują to w polskim środowisku na necie, kiedy
to „nietypowego” człowieka z innymi poglądami jakiś człowiek czy
cała grupa podobnych próbuje ograniczyć, wykluczyć, wypisać ze
społeczeństwa, ponieważ ludziom najczęściej brak zwykłej tolerancji
i humanitarnej twarzy ... chcą udowodnić, że są czymś lepszym,
bardziej wartościowym towarem ... jednym słowem nadludźmi ... dzięki
tym nadludziom obecnie cały nasz świat cierpi ...
A to wszystko wpycha takie
ofiary w stan depresji, wywołuje strach, lęk, a nawet samobójstwa
... . Brak u ludzi tolerancji, miłości (bo te dwie sprawy są jednak
mocno ze sobą związane) i powodują, że nie czujemy się bezpiecznie,
toteż kluczem do przezwyciężenia depresji, strachu, jest znalezienie
sobie prawdziwych i szlachetnych przyjaciół i ich miłości...ale
niestety strach uniemożliwia znalezienie miłości!!!
Wiele ludzi popadający w takie stany cierpią od dzieciństwa,
przyczyną jest ciągły „subtelny” atak od „subtelnego” świata, który
ciągle nas subtelnie bombarduje i stopniowo niszczy naszą osobowość
i tak to właśnie wygląda w późniejszym okresie życia.
Najważniejsze w tym stanie jest aby uwolnić umysł od lęku, strachu.
Najbardziej owocne będą medytacje, modlitwy, afirmacje. Medytacja
powinna być tym punktem zwrotnym, ale długa to jeszcze droga do
odzyskania siebie. Stworzona słabość bywa potężnym murem i czyha na
nas choćby we snach, rośnie w siłę ... i ciągle trzeba z nią
walczyć! I bardzo ważne aby wierzyć w to, że tą walkę wygramy!
Punkt zwrotny: medytacje, spokojna muzyka, piękna poezja, która koi
serce, śpiewanie mantr i zwrócenie się do Boga są bardzo istotnym
elementem naszego uzdrowienia. Jeśli to nastąpi człowiek rodzi się
na nowo... powraca spokój, zaczyna żyć zgodnie z samym sobą i ze
swoim środowiskiem. Dopóki miota się na wszystkie strony, wiadomo
... trzeba nadal pracować ... aż lęk wewnątrz zupełnie ustąpi. Nie
wolno się poddawać!!!
Wiadomo, każdy z nas w swoim
życiu trafia do głębokiej zatoki, ale sami musimy zwiększyć własny
duchowy poziom energii, który w końcu da nam możliwość dostępu do
wyższego poziomu ochrony Boga. Wówczas przyjmujemy Go w zupełnie
inny sposób!
Dla spokoju serca proponuję kadzidełka: jaśminowe, różane, z drzewa
sandałowego, świętą sól, a nawet święconą wodę ... czy ktoś wierzy
czy nie, to wszystko pracuje w gojeniu naszego serca i bardzo
uzdrawia ducha, z biegiem czasu człowiek staje się bardziej otwarty
i pewny siebie ... ale nie na zasadzie brudnych chwytów ... staje
się szlachetny!!! Cały czas należy wzmacniać się ziołami, proponuję:
dziurawiec, szałwię, gingo bilobę, żeń-szeń, bazylię, rozmaryn,
tymianek, lukrecję.
Odpisałam nieco dłużej, ponieważ obecnie nie jest to tylko problem
Poli ... coraz więcej osób je zgłasza i ciągle tych osób przybywa
... ludzie nie bardzo wiedzą, skąd to wszystko się bierze? Jeśli
mówimy o czyjejś niesprawności, to zazwyczaj mamy na myśli fizyczne
ciało i jego kłopoty, niestety ten termin obejmuje i tych, którzy
źle funkcjonują na duszy. I uważam, że większą zbrodnią jest zabić
duszę człowieka niż jego ciało.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA
21.03.2013 (2)
Droga Pani Wiesławo
Trafiłam na Pani stronę
poszukując informacji o numerologicznej jedenastce, którą jestem.
Studiuję ją uważnie, powoli przyswajając treści. Nie do końca
rozumiem to, co się ze mną dzieję, ale mam wrażenie, że jest Pani
jedyną osobą, której bez lęku na ten moment mogę o tym opowiedzieć.
Od ponad roku dręczą mnie sny o końcu świata - nieprawdopodobnie
realistyczne, przychodzą i odchodzą, często sceny z nich wręcz
powtarzają się - zawsze jest w nich palące wielkie słońce. Mam 21
lat, urodziłam się 11 czerwca, mieszkam sama z mamą. Mam silną
osobowość. Nie wiem skąd się to bierze, ale od zawsze ludzie lgną do
mnie.
Jestem przepełniona ich
historiami. Zwykle znajomości te są jednostronne. Przyciągam
szaleńców, straceńców, schizofreników, każdy z nich zbliża się do
mnie, dyskretnie prosi mnie o pomoc, radę, mówi do mnie, opowiada.
Nie rozumiem dlaczego tak się dzieje. Nie potrafię funkcjonować w
dzień, wciąż czuję niepokój, z którym nie potrafię sobie poradzić,
od 2 lat kiepsko sypiam. 21 grudnia 2012 roku jadąc autobusem
przysnęłam po to, żeby chwilę później obudzić się spocona, ze
strachu, że za chwilę umrę. Naprawdę uwierzyłam, że to się stanie.
Niektóre osoby mówią mi, że
mam dziwną, negatywną energię, że jestem smutna. Zwykle są to osoby,
z którymi jestem w stanie porozmawiać o duchowości, ale czuję, że
one są jakby niżej, nie tu, gdzie ja. Moje samopoczucie powoduje, że
czuję się odosobniona i samotna, pomimo olbrzymiej ilości ludzi
wokół mnie. Jestem nadwrażliwa, szybko się wzruszam. Nie jestem
osobą wierzącą, ale czuję, że coś ciągle obok mnie jest. Nie
potrafię tego wytłumaczyć. Czuję, że mam coś do zrobienia.
Już teraz czytając to, co do
tej pory napisałam czuję się głupio. Strasznie to wszystko
chaotyczne. Z nikim o tym nie rozmawiałam, kiedy tylko zaczynam
temat, nagle orientuję się, że to nie ma sensu, urywam go. Wszystko
to, o czym napisałam nasila się i trwa już od jakiegoś czasu.
Zauważam to. Czytam Pani stronę, próbuję znaleźć odpowiedź. Układam
ją, buduję, przyswajam - staram się, ale.. to nie jest proste. Pani
Wiesławo, co mi jest?
pozdrawiam, pogubiona pola
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 21.03.2013 (1)
W zależności do czego chcemy je
zastosować, jedne z najlepszych kadzideł do oczyszczenia
pomieszczeń, do medytacji są: szałwiowe, z drzewa sandałowego,
frankincense, różane i wiele innych.
Wiesława
EMAIL Z DNIA
21.03.2013 (1)
Witam serdecznie! Mam
pytanie. Właśnie przeczytałem artykuł na temat modlitw uwalniających
i jest tam mowa o ogień, kadzidło, woda i sól. Moje pytanie brzmi:
Jakiego zapachu powinno się używać kadzidła? A może to nie ma
znaczenia? Będę czekał na odpowiedz i z góry dziękuję. Z Bogiem!
Krzysztof G.
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 19.03.2013
„Piłat skorzystał ze sposobności
odwzajemnienia się zazdrosnym, złośliwym przywódcom żydowskim, za
ich zmuszanie go do wydania wyroku skazującego Jezusa wbrew jego
woli i sprawiedliwości. Było to zwyczajem umieszczać nad głową
ukrzyżowanego skazańca, tablicę z napisem jego winy. W wypadku
Jezusa, Piłat kazał napisać - „Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski”,
Marek podał ten napis - „Król Żydowski”, a Łukasz jako ‘Tenci jest
On Król Żydowski’.
Wszystkie te trzy podania mogą być prawdziwe, albowiem napis był w
trzech językach: greckim, hebrajskim i łacińskim”.
Po resztę wiadomości na ten temat
odsyłam do Biblii. I to jest cała tajemnica "podwójnego krzyża", jak
z powyższego cytatu widać jest to tylko tablica z napisem.
Pozdrawiam
Wiesława
EMAIL Z DNIA
19.03.2013
Droga Wiesławo witam Cię
serdecznie! Jestem czytelniczka na twoim blogu. Mam pytanie odnośnie
strony poniedziałkowej
18.03.2013. Ostatnie zdjęcie z
ukrzyżowanym JEZUSEM CHRYSTUSEM - co to za dziwny podwójny krzyż
...! To nie jest krzyż Chrystusowy - skąd wytrzasnęłaś to
zdjęcie???...DZIWNY krzyż odwrócony. Uważam, że to błąd, ale
kontroluj to następnym razem. Pozdrawiam
Elisabeth
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 17.03.2013
Krzysztof,
nigdy nie wolno wątpić w Boga ... tego nauczyły mnie długie godziny
życia w udręce, kiedy szatan pętał mi ręce, nogi i rozum, kiedy
wszystko wydawało się być stracone i beznadzieja wypełniała moje
serce ... to jednak okazywało się, że Bóg przy mnie czuwał, chociaż
w żaden sposób w tamtych ciężkich chwilach moje zmysły Go nie
wybierały.
I musimy mieć także świadomość, że obok nas w dzień i w nocy czuwa
silny przeciwnik Boga, i niestety zakłóca nas i podkłada nogi...
toteż bacz na każdy swój krok! Nigdy wcześniej nie baczyłam tyle na
swoje kroki co obecnie, najmniejszy mój błąd okrutnie mści się na
mnie. A w dzisiejszym życiu czasami nie jest łatwo podjąć właściwą
decyzję...
I niestety w życiu każdego przychodzi taka chwila, zaczynają się
wątpliwości ... i wiadomo, że ulegną im ludzie słabi, którzy szukają
w życiu łatwej drogi ... to wówczas wchodzą w nasze życie chmary
innych ludzi ze swoimi mądrościami i nas przekonują do własnych
racji, ... my się cieszymy, że mamy wsparcie, a słabsi podążą za
nimi jak za cudownym lekarstwem. Lecz ci silniejsi zauważą, że coś
tu nie tak, że ci zamiast pomóc tylko nas mocniej dołują, bo tak
czuje to nasza dojrzała dusza i wcale nie jest szczęśliwa ... a i
bywa, że inni całkowicie załamują wiarę w Boga, nawet u tych
silniejszych ... toteż ja gnam ze swojego życia takich, którzy
odbierają mi wiarę i chęć do dalszego życia, którzy robią wszystko
aby zniszczyć mój wizerunek, wywołują we mnie poczucie winy ... bez
względu na to, z którego są kościoła.
Ciężko znaleźć człowieka, który nas wyciągnie z tego dołu, chociaż
dobrych ludzi jest trochę na tym świecie ... to jednak ktoś/coś
blokuje im do nas dostęp ... ale Pan Bóg jest silniejszy i kiedy
człowiek w Niego mocno wierzy, kiedy nie może podesłać Ci łodzi jak
Ty toniesz, rzuca Ci na ratunek choćby jedną deskę ... i jesteś na
powierzchni ... bo tą deską ratunkową jest sam Bóg... a przy Tobie
czuwa Chrystus, znam ci ja te wizje, ujrzysz Go kiedy w Tobie
zaczyna budzić się Ciało Chrystusowe ... toteż możesz być spokojny,
a ja nie jestem zdziwiona, że tak intensywnie kręci się przy Tobie
władca tego świata ... on już wcześniej to wiedział - kto jest Twoim
Protektorem, co się z Tobą dzieje ... zanim Ty ujrzałeś na własne
oczy ... zanim jeszcze wszystko zrozumiesz i poukładasz sobie w
jedną całość.
Ty ujrzałeś, ale wielu ludzi nadal jest ślepych i głuchych, ich
zmysły jeszcze śpią ... nie mają łatwego zadania - muszą tylko
wierzyć ... toteż wątpią, błądzą, modlą się do „złotych cielców”...
z reguły ci nie proszą o wieczne życie tylko o walizkę wypełnioną
dolarami ... trzeba im dać czas na zrozumienie Boskich prawd ... nic
na siłę ... musimy być tolerancyjni dla takich osób. Miejmy tylko
nadzieję, że nie pogubią się do końca, toteż powinniśmy otaczać ich
modlitwą, o ich zrozumienie i powrót do Boga.
Chrystus jeszcze nikomu żadnej krzywdy nie wyrządził ... i chociaż
Twoje drogi mogą nadal być trudne ... to trzeba pamiętać, że nie
jest łatwo iść za Jezusem, nie łatwo przebudzić w sobie Ciało
Chrystusowe, do tego potrzebne jest także cierpienie, właśnie ten
Krzyż ciężki i bolesny ... który otworzy nasze zrozumienie i wew.
mądrość ... to jednak Ty masz już w garści i deskę ratunkową i mapę
jak płynąć dalej ...
reszta należy do Ciebie!
I tak szczerze, jestem o ciebie spokojna, bo Twoja dusza jest
dojrzała, masz głębokie wew. rozeznanie duchowych spraw ... dlatego
musisz się liczyć z tym, że Twoja droga życiowa nie będzie łatwa.
Nie mniej wiem, że Ty się nie poddasz, bo kiedy Bóg uchwycił Twoją
dłoń to już jej nigdy nie wypuści, nawet jak jeszcze zwątpisz,
upadniesz, On będzie przy Tobie, i jak będzie trzeba sam Cię
poniesie dalej ... i tego się trzymaj!!!
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA
17.03.2013
Witam serdecznie! Od
niedawna przeglądam i sobie studiuję stronkę rose of sharon i musze
przyznać, że jest w tym palec Boży. Dziękuję wielkiemu Bogu niebios,
że ma sługi swoje przez których głosi prawdę i zbawienie. Siostro
Wiesławo niech Pan Bóg Panią błogosławi bo jest Pani ewidentnym
narzędziem w Jego ręku i przez Pani świadectwa niejedno jeszcze
serce zawróci z ciemności do światła! Jestem człowiekiem skromnym i
można powiedzieć, że z dużym bagażem doświadczeń. Byłem protestantem
przez wiele lat i wiele rzeczy się nauczyłem i zrozumiałem. Świat
duchowy istnieje naprawdę a o tym przekonałem się mając 13 lat. Mój
świętej pamięci ojciec praktykował coś złego i był w stopniu
zaawansowanym.
W moim rodzinnym domu działy
się rzeczy niewyobrażalne o których nie mogłem za bardzo mówić,
ponieważ ludzie nie rozumieją tych rzeczy a nawet się z tego
naśmiewają. Czułem się z tym źle, ponieważ chciałem komuś
opowiedzieć co widziałem i słyszałem, ale moja rodzina patrzyła na
mnie jak na osobę niepoczytalną. W wieku 13 lat słyszałem w nocy w
moim domu potężny ryk demona przez 3 noce się to działo. Byłem
przerażony i bałem się że to coś może mnie zabić.
Dziwny był fakt, że moi
wszyscy domownicy w czasie tej manifestacji spali grobowym snem i
nikt z nich się nie zbudził. Po 3 nocach poszedłem do mojego ojca i
powiedziałem jemu, że słyszę diabła. Wyraz oczu mojego ojca zmienił
się kiedy mu to powiedziałem i wiem że coś uczynił, ponieważ potem
już nigdy tego nie słyszałem. Kiedy zaufałem Bogu wszystko się
zmieniło w moim domu. Mój ojciec wiele spraw zrozumiał przed
śmiercią i stanął po stronie Boga! Przez wiele lat praktykował
duchowy satanizm i jakiś demon naobiecywał mu różnych rzeczy które
nigdy się nie spełniły! Na pewnym etapie swojego życia chciałem
poznać czym się interesował mój ojciec i jakie mogą być tego
konsekwencje.
Zacząłem studiować duchowy
satanizm i wtedy zobaczyłem tak naprawdę kim był mój ojciec i w co
się nieświadomie wpakował. Diabeł obiecuje ludziom wielkie rzeczy i
wiele z nich się spełnia np. telekineza i różne ponad naturalne
sztuczki które sataniści wypracowują sobie przez tzw. medytacje
mocy. Zauważyłem, że szatan przywłaszcza sobie atrybuty Boskie tzn.
np. otwieranie, zamykanie, oczyszczanie czakr, fioletowy płomień,
uzdrowienie itd. to wszystko on przypisuje sobie! Z tym że
wyjątkiem, że Pan Bóg daje oryginał a diabeł kopię! Moja cała
rodzina mama, siostry, bracia zaufali Bogua Pan wykorzystał mnie
jako swoje narzędzie. Jednak po wielu latach cała moja rodzina
przestała uczęszczać na nabożeństwa niedzielne, ponieważ pewien
pastor dopuścił się oszustwa. Odwrócili się jakby od Pana z powodu
zgorszenia jednego człowieka! Przez całe noce wołałem do Pana i
pytałem dlaczego się tak stało! Cała moja praca obróciła się w
nicość!
Przez około 4 lata nie
czytałem w ogóle biblii bo nie chciałem. Zniechęciłem się do religii
maksymalnie, zacząłem prowadzić życie tzw. rozpustne. Upijałem się,
bawiłem, szalałem i na niczym mi nie zależało. Jednak w głębi duszy
czułem się z tym okropnie-czułem się tak jakby moje serce krwawiło.
Historia lubi się powtarzać i po tylu latach załamania najpierw
diabeł wyciągnął do mnie rękę mówiąc mi, że on prowadzi człowieka
bez jakiejś tam księgi objawionej i że jest żywy i się porusza w
życiu każdego który złoży jemu pokłon. W moim życiu zaczęły się
problemy, w małżeństwie, w rodzinie, życiu osobistym, pojawiły się
myśli samobójcze. Były szepty: skończ z sobą a będziesz miał
wszystko z głowy! Po co się męczyć! Pracy nie masz, małżeństwo ci
się wali, oszuści i złodzieje pastorzy, a nawet diabeł odważył się
powiedzieć że Bóg nie ma juz takiej mocy jak kiedyś w Egipcie! Ja
oczywiście w to uwierzyłem! Bo tak naprawdę byłem wychowany! Mówiono
mi: Krzysztof nie czytaj apokryfów bo to jest diabelstwo! Krzysztof
uważaj na wszystko co jest ponadnaturalne bo szatan potrafi przyjąć
postać nawet anioła światłości!
Zerwałem kontakt z tymi
ludźmi całkowicie. Zacząłem wołać do Pana. "Boże Mojżesza, Eliasza i
innych proroków czy Ty potrafisz jeszcze przemawiać tak jak kiedyś w
Egipcie! Tak jak do Mojżesza! "Miałem sen. Przyśniła mi się strona
rose of sharon. Wiem, że długa droga przede mną ale warto na nią
wejść i zasmakować miłości Bożej. To dziwne, ale mam nocne wizje
chociaż nie mam jeszcze praktyki i zrozumienia czakr, kundalini...
Wielokrotnie objawiał mi się Pan Jezus niosący krzyż w oknie mojego
pokoju. Myślałem że to urojenie, ale przecierałem oczy siedząc na
łóżku i wizja była dalej. Dziękuję Bogu, że żyje i mam nadzieję że
wszystko się jakoś ułoży i będzie dobrze! Dzięki za Was Bracia i
Siostry!
Krzysztof G.
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 12.03.2013 (2)
Ingebjorg,
znajdź mi chociaż jedno miejsce na naszej stronie, które promuje pop
i techno? I zachowaj swoją ironię na inne okazje, jeśli ciebie
rozwija heavy metal i rock ... good luck ... rozwijaj się dalej ...
my nie piszemy o pięknych słowach piosenek, które wyciskają łzy z
oczu bo są takie piękne i tkliwe, mówimy tutaj o rytmie muzyki,
która wpływa negatywnie na ludzki mózg, i dobrze ci radzę, zapoznaj
się z mądrzejszymi tego świata, którzy nad tym pracują, jaką
trucizną jest ta muzyka na nasz mózg, bez względu jakie piękne słowa
znajdziesz w swoich balladach.
Jeśli twój mózg jest zdolny
do słuchania na dłuższą metę 110 decybeli i więcej, to znaczy,
jesteś już człowiek-ciężki metal. Pamiętaj nasze systemy nerwowe
mogą tolerować ok 7 decybeli, i tak naprawdę trzeba by było się
zastanowić w jakim kierunku ta muzyka cię wynosi? Póki co, i jest to
naukowo udowodnione (nie wg kościoła herezji) wnosi w młodych ludzi
bunt, depresję i agresję. A kiedy jeszcze użyte są podprogowe
sygnały dochodzi do różnych uzależnień a nawet samobójstw ... może
zanim kłócić się ze mną zapoznaj się wprzódy z Medical Journal co
mówią o tym psychiatrzy i ile pacjentów rocznie mają po takiej
„duchowej medytacji”.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA
12.03.2013 (2)
Witam. Swojego czasu z
wielkim zainteresowaniem czytałam Waszą stronę. Przejrzałam jednak
na oczy gdy natrafiłam na te przykre herezje, typowo kościelne
śmieszne stwierdzenia osób nie mających pojęcia czym jest prawdziwa
muzyka i wręcz nawiedzonych na temat muzyki ciężkiej, Wy akurat
ostrzegaliście przed heavy metalem i rockiem.
Niestety nie wiem, jak ograniczone horyzonty myślowe należy mieć, by
ostrzegać przed tą muzyką. Rozumiem, że polecacie pop i techno o
treściach godnych prawdziwego wyszydzenia. To właśnie taka pseudo
"muzyka" usuwa ostatnie resztki świadomości i inteligencji.
Mocnej muzyki słucham od wielu lat chodź jestem młoda, akurat może
nie dosłownie rocka i heavy metalu a punka i rocka lat 80,
jednocześnie rozwijam się duchowo pragnąc odnaleźć swoje prawdziwe
Ja i Światło. Muzyka ta pomaga mi niesamowicie w życiu codziennym,
dodając odwagi i chęci do życia. Muzyka ta ma wspaniałe treści
otwierające oczy na obłudę społeczeństwa, muzyka ta także jest w
formie cudownych, pełnych romantyzmu i miłości ballad. Być może w
pewniej części również przez tą muzykę zaczęłam wstępować na ścieżkę
rozwoju Duchowego. Nie wiem, jak można napisać więc coś takiego. To
bardzo przykre.
Chciałabym Państwu życzyć wybrania drogi Prawdy i otwartych
horyzontów myślowych, bez zamykania się na czyste paranoje wyssane z
palca.
Pozdrawiam Was ciepło.
Ingebjorg
EMAIL Z DNIA
12.03.2013 (1)
Droga Wiesławo
Dziękuję, że tak szybko odpisałaś.
Chciałem jeszcze dodać, że dziewczyna o której pisałem dała mi też
wiele, wiele miłości, ja jej. To doświadczenie było tak mocne, że
zaczęła we mnie pękać skorupa strachu w której się ukryłem - Ja
prawdziwy. Jestem wdzięczny nie tylko za to, ale za wszystko co mnie
spotkało w życiu.
Dziś wiem, że droga do Kundalini wiedzie przez serce, nie przez kość
ogonową :) Nie szukam już Kundalini. Moim jedynym pragnieniem jest
jedność z Bogiem, który jest Życiem, jest Miłością. On przejawia się
jako Świadomość Chrystusowa, jako Natura Umysłu. Jest wszędzie i nie
jest niczym ograniczony. Może przyjąć każdą postać. Gdy byłem w
różnych kościołach, społecznościach, sangach doświadczałem zawsze
tej samej Obecności, tylko inaczej nazywanej. Bóg nie uczestniczy w
podziałach. Jego Duch jednoczy.
Wiem, że Jezus zrobił wielki wyłom w lodzie oddzielenia człowieka od
Boga. Ten wyłom nigdy już nie będzie zasklepiony. Moc Ojca była w
nim w takiej pełni przejawiona jakiej Świat przedtem nie widział.
Przez ten wyłom świeci Nieskończone Światło Miłości. Już nie można
zaprzeczyć tej Miłości.
Teraz kiedy widzę człowieka widzę Boga. Kiedy widzę opadający liść
widzę Boga. Widzę go w szumie fal. Czuję Go w swoim oddechu.
Najbardziej jednak widzę Go w swoim sercu. A w moim sercu jest cały
Świat, bo mój Ukochany w nim jest.
Namaste <3
Krzysztof S.
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 11.03.2013
Krzysztof,
Przebudzenie Kundalini, czy to ma miejsce u osób, które wznoszą się
na drodze samorealizacji czy przebudzone spontanicznie, zawsze jest
potężnym wyzwaniem dla człowieka, to taka potężna zmiana okablowania
z 110 volt na 1000 ... a najgorszy jest okres kiedy człowiek jeszcze
nie jest do niego dostosowany.
Oczyszczenie samych kanałów energetycznych trwa wiele lat i to w
dzień i w nocy, ciało praktycznie nie ma odpoczynku. Wyzwalają się
różne emocje, wspomnienia, traumy, przeszłe życia ... taka osoba bez
powodu będzie śmiać się i płakać ...
Żyjemy na Ziemi z jej wszystkimi konsekwencjami a już poruszamy się
w kierunku Całości. Przebudzona osoba jest niezwykle wrażliwa,
drażni ją każdy szelest, nawet brzęcząca mucha w powietrzu,
niewłaściwe słowo, wyczulona jest na zło, fałsz, poza tym czuje
nieustanny ból komórek, organów, które przyjmują większą energię i
poszerzają się... to taki mistyczny poród ... w ciele wyzwala się
gorączka, silniejsze wibracje co powoduje szarpanie ciałem i inne
zjawiska. Często są tak niezrozumiałe, że osoba czuje strach i
próbuje to wszystko powstrzymać, co oczywiście jest niemożliwe i
powoduje jeszcze silniejszy ból. Człowiek codziennie obserwuje nowe
i nigdy nie wie co się przydarzy za minutę.
Budzeniu Kundalini towarzyszy emocjonalna huśtawka z powodu
gwałtownych przesunięć energii, co oczywiście objawi się w naszej
osobowości... doskonale ten rozdział Kundalini opisał Gopi Krishna w
swojej autobiografii, przez 12 lat walczył z własnymi emocjami, już
w późniejszych latach pisał jak bardzo umilił życie swojej rodzinie
... a przecież wcześniej zanim ta energia przebudziła się u niego
znał to zjawisko i codziennie medytował ... a kiedy się przebudziła
nawet jej nie rozpoznał!
Bycie z taką osobą to wielkie wyzwanie i potężne zrozumienie, z
potężną dawką cierpliwości, może znajdzie się jedna osoba, która
prawdziwie zrozumie człowieka podczas tego procesu? Toteż z reguły
bywają na tej drodze sami.
Nie łatwo zmagać się z tymi wszystkimi symptomami, które towarzyszą
Kundalini ... człowiek zaczyna żyć w dwóch światach i na przemian w
każdym z nich, budzą się w nim spontanicznie dary, np. uzdrawiania,
pisania, poezji, i inne ... otwierają się mistyczne doświadczenia,
podróże astralne, widzenie zjawisk normalnie nie widzialnych,
przepowiadanie przyszłości, rozróżnianie duchów etc ... ale przede
wszystkim budzi się potężna mądrość i wiedza ... i nie ta książkowa
... tylko jakaś niepojęta dla innych ludzi.
Czytając biografię św. Teresy z Avila łatwo zauważyć (dla znawców
tematu), że była w tym procesie 16 lat, czego ona w tym czasie nie
przeżyła, nawet groziła jej inkwizycja ... i chociaż jak sama pisała
była to kobieta o słabej pamięci i nieuczona przyćmiewała swoją
wiedzą nie jeden światły ówczesny umysł, sam papież był nią
zainteresowany. Niestety nie była w tym czasie rozumiana, tylko
Jezuici jej coś tam wyjaśnili i to ich wskazówki pomagały jej w
życiu.
Czasami należy przerwać bywanie z ludźmi, szczególnie tymi, którzy
nas atakują, nie rozumieją i nie robić sobie z tego tytułu żadnych
wyrzutów, lepiej być samotnym, wtedy niczego nikomu nie trzeba
udowadniać, tłumaczyć się przed ignorantami, trzeba zadbać o siebie
i zająć się jakąś kreatywną pracą, a w tym procesie takowej nie
brak, toteż jest możliwość pogłębienia siebie. Lepiej samemu tańczyć
w domu niż na burzliwych partach, lepiej samemu medytować, śpiewać
czy pisać wiersze, swoje uczucia przelewać na papier, niż zwierzać
się innym ludziom ... którzy nas później tylko ośmieszą.
Nie musisz uczęszczać na kursy, seminaria, grupowe medytacje itd ...
wewnętrzny nauczyciel jest w tobie, budzi się razem z twoim
Kundalini a wszyscy ci, którzy podsycają tą energie przy pomocy
zewnętrznych nauczycieli wcześniej czy później zawieszają się, bo
ich wewnętrzny nauczyciel śpi.
Namaste
Wiesław
EMAIL Z DNIA
11.03.2013
Droga Wiesławo
Bardzo mi się spodobały
Twoje przesłania-liryki "Twoja wewnętrzna moc" oraz "Kosmiczna
świadomość". Poczułem je jakby były skierowane do mnie w
odpowiedniej chwili. To mnie wspiera, bo coraz bardziej czuję i
widzę wszędzie Boga i Jedność.
Od ponad dwóch lat czytam niemalże wszystko co pojawia się na
witrynie Vismaya-Maitreya. Chciałem wcześnie już do Ciebie napisać i
podzielić się tym czego doświadczyłem i czego doświadczam.
Moja przygoda z kundalini rozpoczęła się trzy lata temu kiedy
poznałem dziewczynę, która miała spontaniczne przebudzenie
kundalini, ze wszystkimi syndromami, które opisujesz na swojej
stronie. Byłem z nią przez pół roku i związek ten skończył się
nagle, ale przedtem zostałem kilkakrotnie pobity przez nią i czułem
się bardzo zraniony. Bardzo ją kochałem. Opowiadała mi u
ujawniających się u siebie zdolnościach nadnaturalnych,
jasnowidzeniu, widzeniu w nocy, o wizjach szamanów, którzy potem
kontaktowali się z nią na "jawie". Wszystko to mnie przytłaczało i
zaczęło ze mnie wychodzić odrzucenie z dzieciństwa, moje lęki i
niedowartościowanie. Czułem się gorszy.
Szukałem sposobów na
otwarcie kundalini. Praktykowałem "oddech kobry", krija jogę, tummo,
zaawansowane praktyki "ciulen" z dzogczen. Wszystko to jednak
powodowało, że oddzielałem się od siebie, od tego kim jestem. A
byłem zalękniony i słaby w środku. Byłem w środku dzieckiem i
broniłem się ze wszelkich sił, aby nie skonfrontować się ze swoim
lękiem, z odrzuceniem przez ojca i matkę. Wiesz Wiesławo? - ja
przeszedłem prawie wszystkie ścieżki. O mało nie zostałem nawet
pastorem. Przez całe życie szukałem. Nawet dobrze nie wiedziałem
czego.
Dopiero konfrontacja z tym przed czym próbowałem uciekać w sobie,
przed poranionym chłopcem, gdy poczułem, gniew, żal i smutek,
pozwoliła mi zrozumieć, że nie muszę już uciekać i mogę po prostu
zaufać. Mogę zaufać Bogu, który jest dla mnie wszystkim. Bóg jest
dla mnie wszystkim. Nie ma nic innego. Nie ma żadnej walki i
przeciwieństw. Jest tylko On.
To pozwala mi patrzeć nawet na najbardziej "przerażające" rzeczy
jako przejaw Boga. To "przerażające" jest ludzką wizją, wizją która
oddziela od Boga. Bóg jest Jeden i nie ma nic poza Nim. Wiem, że
wszystko co było w moim życiu było właściwe. Uczę się akceptować to
wszystko.
Wiesławo, wiem, że poczujesz to co chcę Ci przekazać. Więc
przekazuję Ci to z radością i miłością.
Dziękuję.
Namaste <3
Krzysztof S.
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 10.03.2013
Krzysztof, co ja mogę ci
odpisać ... że to prawda - bo ja widzę czakry ... jednak ty ich nie
widzisz i zawsze będzie to w twoim poletku zwątpienia ... lecz
prawdę piszesz, że mury kościoła i nie tylko, ograniczają nas a dużo
ludzi siedzi w obrębie tych murów i nic poza tym, nawet nie chcą
widzieć dalej ... osobiście także nie chcę na siłę nikomu nic
udowadniać, jeśli ktoś dojrzewa na tej drodze jakoś to wie a nawet
widzi czakry, jak ja je widzę, i nie tylko czakry ale ruch energii w
ciele człowieka i wokół niego ... wiele mistyków pisze na ten temat,
trzeba tylko ich wnikliwie czytać i zadać sobie trud szukać jeszcze
dalej. Nie bać się wiedzy, sięgać po nią na wszystkie półki,
zaglądać nawet tam, gdzie pisze - zakazane!
Na naszej stronie podajemy
życiorysy mistyków ze wszystkich religii i nie czynimy tego ze
zwykłej fantazji ale właśnie po to, aby zobaczyć co tacy ludzie mają
nam do przekazania, jak dobrze poczytasz to znajdziesz tam nieco
więcej niż to widać na pierwszy rzut oka.
Ja podam ci tu jedną
wspaniałą lekturę mistyczki i świętej Teresy z Avila, masz czas i
ochotę, poczytaj wnikliwie co pisze ta „prosta” kobieta, o jakich
komnatach ona pisze, które przemierza dusza
LINK! ... i poczytaj
charakterystykę czakr ... czy to ci czasami nie przypomina jej
komnat?
I czytaj nie tylko tą stronę, sięgnij jeszcze gdzie indziej, ja
jestem tylko człowiekiem i mogę się mylić, mogę w dniu dzisiejszym
jeszcze nie dostrzegać wielu rzeczy czy widzieć je zupełnie inaczej
czego ty nie jesteś w stanie jeszcze pojąć. Zawsze miałam ten
problem, że moje słowa albo przemawiały natychmiast do ludzi albo
mnie w ogóle nie rozumieli, a ja nie mogłam zrozumieć ich poziomu
myślenia, bo dla mnie to było jak czarne na białym.
Podobnie znajdziesz w Biblii, siedem palących się świeczników,
siedem rzek, źródeł ... nie szukaj nazw „czakry” czy inne egzotyczne
określenia, użyj rozumu. Zapytaj Ducha Świętego, Najmądrzejszego
Przewodnika, ten Cię nie okłamie, tylko się nie spodziewaj, że
przemówi do Ciebie ale podrzuci co trzeba, przyśle dobrego
nauczyciela.
Czakra to nazwa pochodząca z Indii, w Chinach już masz na nią inne
określenia ... w naszej kulturze to zostało wykasowane, bo pewnie
tego ktoś nie zrozumiał czy z innych powodów? ... ale przecież
wiemy, że człowiek jest podłączony do jakiejś kosmicznej energii,
toteż musi także mieć swoje energetyczne zasilanie i jakieś
oprogramowanie właściwe do jego poziomu, bez tego tej energii nie
dostanie ... przecież to proste, jeśli masz dobry TV ale nie ma w
domu prądu ten dobry aparat jest bezwartościowy, tak jest i z nami,
bez sieci energetycznej jesteśmy tylko gliną. Potrzebny był ten dech
życia aby Adam stał się żywy.
Onego czasu w Vancouver Children Hospital była walka o życie 14
letniego chłopca, był w komie, diagnozowany - infekcja mózgu.
Podłączyli go pod całą cudowną aparaturę, w tym pod EEG mózgu i
czytali z niego każdy jeden życiowy impuls ... rodzice poprosili
mnie abym przyszła do szpitala i razem z lekarzami stałam przy jego
łóżku, oczywiście lekarze mnie ignorowali ... ale w chwili kiedy
nadchodziły ataki padaczki ja byłam w stanie przewidzieć to ok 30
sek. wcześniej niż aparatury ... i wiedziałam jak silny będzie atak.
Jak mówiłam idzie seizures (epilepsja), lekarze patrzyli na aparaty
i mówili - no (nie). Za parę sekund okazywało się, że ja miałam
rację.
Trzech lekarzy obserwowało
mnie przez kilka godzin i doszło do tego, że zignorowali maszyny -
patrzyli na mnie, maszyny tylko potwierdzały moje słowa. I nie pytaj
mnie skąd ja to wiedziałam, bo ja do dziś nie wiem ... to nie
pierwszy i ostatni taki przypadek, zresztą każdy jest inny, tylko
patrząc na człowieka jakoś wiem co się z nim dzieje, często
ostrzegałam lekarzy - ten pacjent ma wew. wylew i mówiłam, w którym
miejscu ... nieraz dostawałam burę - nie jesteś lekarzem, nie
stawiaj diagnoz ... ale za parę godzin ten sam lekarz pytał mnie:
skąd to wiedziałaś... ano skąd? Nie szeptał mi żaden Anioł, Jezus,
czy inna duchowa istota, to była tylko moja intuicja ... ale czy
tylko moja?
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA
10.03.2013
Witam serdecznie. Mam na
imię Krzysztof i chciałbym napisać, że od niedawna studiuję wiedzę
jaką przekazujecie na stronie ROSE OF SHARON. Piękna wiedza i
budujące słowa. Jednak tak jak Wy kieruję się w swoim życiu słowem
Bożym, którym jest biblia. Mam pytanie odnośnie czakr. Otóż nie
widzę w biblii nic na ten temat (może nie widzę) a poza tym w życiu
proroków również nie ma wzmianki o tych rzeczach żeby oni to
praktykowali. A może nie jest to ujęte? Zauważyłemże jest to ciekawa
nauka jednak tak sobie myślę, że Pan Bóg mógłby przecież zamieścić
jakieś informacje na ten temat? Mój email ma charakter pokojowy i
nie chcę w żaden sposób siać jakiegoś zamętu i.t.p.
Przez 15 lat byłem
protestantem, ale obecnie jestem SAMOTNYM CHRZEŚCIJANINEM i dobrze
się z tym czuję. Ludzie próbują często ograniczać Ducha Bożego do
murów kościoła, a przecież to nie na tym rzecz polega. Pozdrawiam
bardzo serdecznie Was jako przyjaciel i brat w Jezusie Chrystusie.
Krzysztof S.
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 09.03.2013
XXI wiek stał się czasem i miejscem,
gdzie mocno się zderza mądrość ludowa i „przejrzystość” nowoczesnych
badań naukowych.
Naturalne środki, które przywracają do
równowagi całe ciało, umysł i duszę potwierdzone są przez
doświadczenia w wielowiekowej tradycji leczenia, są stare jak świat.
Naturalne podejście daje nam nie tylko zdrowie, ale dobre
samopoczucie, siłę i wspaniałą energię, która podnosi naszą
świadomość.
Ciało człowieka nie powinno być
wiecznym polem bitwy, w której wrogie bakterie i wirusy powinny być
pokonywane przez coraz bardziej skuteczne „cudowne” leki chemiczne,
które się nam codziennie objawiają ... ale niestety, my jesteśmy w
coraz gorszej zdrowotnej kondycji.
Natura sama w sobie jest
uzdrowicielem, ale większość z nas już dawno o tym zapomniała, jak
żyć zgodnie z naturą.
Chemiczne leki z reguły tłumią objawy
chorób i nie są rozwiązaniem na dłuższą metę a nawet w wielu
przypadkach prowadzą do przewlekłych chorób.
Naturalne leczenie jest ścieżką zdrowia, która przyjmuje zupełnie
nowy styl życia zgodnie z prawami natury, poprzez prawidłowe
odżywianie się, ćwiczenia gimnastyczne, picie ziół i inne naturalne
sposoby, wszystko po to aby być zdrowym, szczęśliwym i nie myśleć
każdego dnia, że dopadnie nas jakaś nowa bakteria czy wirus.
Toteż cieszy mnie, że coraz więcej
ludzi zaczyna myśleć w tym kierunku, każda nowa osoba na naturalnej
ścieżce zdrowia jest mile widziana i serdecznie witana przez
wszystkich zwolenników naturalnego leczenia.
I już dzisiaj w tym miejscu mogę napisać: będzie to dobra strona i
szybko stanie się popularna, czego Paj życzymy Ci z całego serca.
Twoja praca i wiedza na pewno nie pójdą na marne, wierzymy w to, że
skorzysta z niej dużo ludzi. Witamy w naszym klubie - w naturalnej
światowej klinice zdrowia.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA
09.03.2013
Witaj Wiesławo
Mam prośbę, czy mogłabyś mi pomóc w
rozreklamowaniu bloga o medycynie naturalnej? Wklejam link: (link
usunięty ponieważ były tam informacje inne niż początkowo miały
być). Dopiero zaczynam moją publikację, niebawem
będzie więcej artykułów, z góry dziękuję i pozdrawiam, Paj.
EMAIL Z DNIA
07.03.2013
Dziekuje Pani Wieslawo za
odpowiedz. A to rzeczywiscie pomylka, i Pani jest pewnie wlasnie w m
o i m wieku - a nie mojego syna.
Czytajac Pani slowa czulam
sie tak jakbym czytala moje wlasne; dokladnie. Wlasnie dlatego nasz
"dom" nazywa sie "monastic", i jest to jedyny "Monastic" Catholic
Worker w kraju. Zalozylam go raczej juz tylko "symbolicznie", po
dziesieciu latach uczestnictwa w Catholic Workers (w Washington
D.C., gdzie mieszkalismy), ale nikogo (nawet i z Catholic Workers!)
nie interesujemy. Mid-west okazal sie szokujaco inny; kompletnie
"prowincjonalny", przypomina mi Polske. tak to Utknelismy z calym
resource tutaj sami (ja i Steven moj maz); i dobre i to. Zreszta
niemal zawsze bylismy "kompletnie nierozumiani" i "estranged" (nawet
wsrod "dzialaczy", bo okazalo sie ze "rozumiemy rzeczy glebiej i
szerzej" i wiele rzeczy nie pasowalo... stad podziwialam Pani
kategorie mistykow ; nasz resource jest tez pelen tej wiedzy.
Pani web site mnie zdumial i
oniemialam nad jego otwartoscia i objetoscia (czego u Polakow nigdy
nie spotkalam). Bylam "jezdzaca pielegniarka" oraz potem przez 10
lat masazysta i bioenergoterapeuta (w Waszyngtonie i okolicach),
znam wiec troche wiedze i medyczna, a takze i tzw. "alernatywnej
medycyny" i duchowosc tzw. "New Age" (nie "shallow" lecz glebsza); a
w Polsce bylam "poeta", studiowalam tez teologie, filozofie,
historie, wychowujac sie w Kosciele, stad to wszystko co znalazlam
na Pani website bylo dla mnie "so familiar" - ogrom tez i bogactwo
naniesionej wiedzy bardzo bardzo wazny... (antropologia, historia,
krytyczne spojrzenie na rzeczywistosc, wiedza, sciences... to
wszystko jest kardynalnie wazne... a nikt nie zdaje sobie sprawy jak
bardzo - by wogole rozumiec co sie naokolo dzieje...
Napewno sie spotkamy Po drugiej stronie, wiec niech sie Pani nie
martwi...
Calujemy - Krystyna i Steven
(Dubuque, Iowa)
P.S. Czy otrzymala Pani
Resource ktory przeslalismy Piotrowi B. (pomylilismy sie co do tego
jak to przeslac) ?. Zwlaszcza niech sobie Pani przejrzy druga czesc
(ksiazki). Nie spotkalam tu takich Polakow.
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 28.02.2013
Bóle głowy - bywają z
różnych powodów, istnieje wiele typów bóli głowy. Często bywają
bolesne i irytujące, to jednak większość z nich (75%) nie są
przyczyną poważnych zaburzeń.
Najczęstsze przyczyny to:
stres, zmęczenie, głód, zła postawa ciała, zmęczenie oczu, tytoń,
alkohol, brak snu, u kobiet w okresie menopauzy, niewłaściwa dieta.
Typowe migreny są o charakterze pulsującym, z reguły zaczynają się
rano wzmagają się stopniowo, mogą im towarzyszyć nudności, wymioty,
zaburzenia widzenia, wrażliwość na światło i hałas. Mijają po dwóch,
trzech dniach.
W obecnym czasie bóle głowy są najczęstszym skutkiem po
chemioterapii.
Chemioterapia wywołuje
niedokrwistość, obniżenie płytek krwi, zwęża naczynia krwionośne, w
które ciężko się jest wkuć - czasami jest to w ogóle niemożliwe,
toteż inny jest przepływ krwi i nic dziwnego, że nasze nerwy w tym
komórki mózgowe tak reagują. Osoba po chemioterapii czy innym
zatruciu chemikaliami cierpi na bóle głowy i inne bóle ciała.
Osoby cierpiące ratują się
najczęściej Tylenolem i Aspiryną, które w nadmiarze uszkadzają
wątrobę.
„Duchowe” bóle głowy - te największe pojawiają się kiedy otwiera się
lub rozszerza czakra korony. Są to intensywne bóle głowy o różnym
charakterze (tępe, ostre, kujące, pulsujące ... ), osoba ma
wrażenie, że czaszka pęka na tysiące kawałków.
Z początku odczuwa się martwy punkt na czubku głowy, z biegiem czasu
to miejsce zaczyna boleć niczym wbity tam kolec, później będzie to
już pręt, ponieważ ból idzie z rdzenia przedłużonego (medulla
oblongata), słychać dziwne wyładowania w głowie, którym towarzyszy
prąd elektryczny i w całym ciele jest uczucie ognia. Kiedy wzmacnia
się aktywność energii te wyładowania powtarzają się rytmicznie co
parę sekund (osobiście mam wrażenie, że przez moje ciało podróżują z
wielką szybkością samochody wyścigowe). W czakrę korony wpływa coraz
więcej energii, w czasie odpoczynku można poczuć jej siłę, potrafi
wyrzucić do góry całe ciało (szczególnie na początku procesu),
powoduje także zmiany hormonalne a to też nie jest dla człowieka
łatwe.
Duchowe bóle głowy trwają latami, w zależności od poziomu duchowego
osoby, czym więcej wnikających energii tym są silniejsze.
Zwiększające się wibracje w ciele powodują wiele różnych innych
symptomów, wielkie bóle głowy poprzedzi trzepotanie i ból w okolicy
serca, problemy z oddychaniem, bóle w okolicy łopatek (czakra serca
się otwiera lub poszerza) ... wszystkie te symptomy pojawiają się w
nocy, najczęściej 2-3 nad ranem. Utrzymują się rano, doświadczani
tym procesem mają problem ze wstawaniem, muszą jeszcze poleżeć i
wyrównać energię w całym ciele. Najlepiej wówczas przeciągać się ...
nie wolno przeć na ciało, zmuszać go do nadmiernej aktywności,
pozwólmy sobie w tym okresie na leniuchowanie.
W czasie duchowego
przebudzenia dużo energii koncentruje się wokół duchowego oka,
szczególnie w czasie snu, spoczynku. Cały rdzeń przedłużony
przynależy do duchowego oka, toteż podczas duchowego przebudzenia w
tym miejscu czujemy największy ucisk, ból i dyskomfort. Kiedy
wzrasta Kundalini ściąga energię tak z ziemi jak i z Uniwersum,
która za pośrednictwem kanałów nerwowych w rdzeniu przedłużonym
zbiera się w okolicy przysadki i szyszynki. Duchowe oko jest
odbiciem subtelnego świata w rdzeniu przedłużonym, zwanym inaczej
Centrum Chrystusa. Świadomość istot oświeconych jest w środku
Centrum Chrystusa. Wszystkie ich czyny, myśli, spostrzeżenia
pochodzą z tego miejsca. Toteż to Centrum w człowieku przebudzonym
jest najaktywniejsze ... nie jest łatwo to wszystko zrozumieć, tak
jak niełatwo zrozumieć duszę ludzką a jeszcze trudniej Boga.
Osobisty duchowy rozwój to droga z ciemności w światło, w krainę
cudów, trudna to droga, pełna cierpienia ... często błądzimy, lękamy
się, zatrzymujemy, wątpimy, wołamy o pomoc ... zapewniam Was ta
droga jest dobrze oznakowana, kto szuka ten znajduje, wie ... i
chociaż wygląda, że tracimy na niej sporo lat, to jednak te lata nie
są utracone, w każdej chwili się uczysz, poznajesz, docierasz do
wiedzy i Absolutnej Prawdy!
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA
28.02.2013
Witajcie!
Ponieważ piszę do Was pierwszy raz,
zaznaczę, że ta strona jest dla mnie jak anioł w internecie, tyle
dobra i prawdziwej wiedzy, piękna inicjatywa w czasach gdzie jest
pełno fałszywych oświeconych.
Zwracam się z prośbą o poradę. Od małego, co prawda nadal jestem
„mały” bo mam 22 lata, miewam bardzo silne migreny. Ostatnio jest
ich chyba więcej. To jest ból pulsujący, który zaczyna się zwykle od
rana, albo od południa i nasila się z każdą minutą, tak, że pod
koniec dnia nie jestem w stanie funkcjonować, skoncentrować myśli,
czy nawet zasnąć. Zwykle radziłem sobie proszkami przeciwbólowymi,
teraz unikam wszelkiej chemii i lekarstw - trucizn - tego typu.
Pytanie jak naturalnymi sposobami uśmierzyć takie okresowe bóle
głowy? Czy to ma coś wspólnego z zablokowaniem jakieś czakry, czy
przepływu energii?
Drugą kwestią, jest zjawisko które przytrafia się znacznie częściej,
kilka razy w tygodniu, może nawet codziennie.. słyszę taki pisk w
uszach, o nawet teraz jak piszę tą wiadomość, to go słyszę. Nie jest
to nieprzyjemne, ani głośne, zwykle dość subtelne. Pojawia się i
znika, z niewiadomego powodu. Czy to też mogą być jakieś objawy
energetyczne, czy coś niepokojącego?
Pozdrawiam, Tomasz
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 24.02.2013
Piszę w zastępstwie Wiesławy gdyż
chwilowo jest niedostępna; Tego typu pytania powinnaś kierować tam
gdzie przeczytałaś tego typu informacje, u nas nie ma nic o tym iż
chrzest, sakramenty św. czy znak krzyża zamykają czakry oraz że
prowadzą do zniewolenia ducha, my się nie zgadzamy z tymi poglądami.
Dobry Samarytanin
EMAIL Z DNIA
24.02.2013
Kochana pani Wiesławo od
kilku miesięcy przeglądam strony Roses of Sharon oraz inne mówiące o
transformacji świadomości. Spotkałam się z artykułami w których jest
napisane, że chrzest, sakramenty św. oraz znak krzyża zamykają
czakry, oraz prowadzą do zniewolenia ducha. Jest również dużo
krytycyzmu wokół Kościoła i Papieża. Sama jestem katoliczką i trudno
jest mi zaakceptować takie poglądy. Próbuję patrzeć na to sercem,
ale mam mętlik, ponieważ cały system wartości w którym zostałam
wychowana runąłby w gruzach. Pani Wiesławo jest pani osobą bardzo
uduchowioną, jeśli to możliwe bardzo panią proszę o odpowiedź na
moje wątpliwości.
Dziękuje i pozdrawiam
serdecznie.
Anna
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNA 23.02.2013
Więcej informacji o podróżach
astralnych znajdziesz tutaj:
LINK!
Dobry Samarytanin
EMAIL Z DNIA
23.02.2013
Witajcie,
Znalazłam do Was kontakt na
waszej stronie. Jestem w trakcie poszukiwania swojego ja, to
początek i myślałam o podróżach astralnych, chciałam poczytać,
wpisałam w google i znalazłam Waszą stronę. Przeczytałam wpisy z
2007 r. i zainteresowały mnie, ponieważ opisane w nich symptomy,
występują również u mnie, Czuje ulgę że wszystko jest ze mną ok i po
raz kolejny podczas gdy miałam wątpliwości trafiam na kogoś takiego
jak Wy, to jest to światło hahahahhaah :) Chciałam się dowiedzieć
coś o podróżach astralnych, możecie udzielić mi jakieś informacje,
albo gdzie szukać prawdy? Los mnie prowadzi czuje to, tylko boje się
temu oddać, coś mnie jeszcze trzyma, teraz jestem u Taty w Vancouver
i pierwsza strona na jaka weszłam jest prowadzona przez osoby z
Vancouver :):):)
Pozdrawiam i wszystkiego
dobrego.
Karolina
ODPOWIEDŹ NA EMAILE Z DNI 17-21.02.2013
Nasza strona Rose of Sharon mówi dużo o duchowości ... nie
tej religijnej tylko czysto osobistej wynikającej z czystego
serca człowieka i jego wnętrza.
Owszem, używamy i opisujemy sporo pojęć religijnych, biorąc
pod uwagę, że te w dużym stopniu kształtują naturę
człowieka. Każdy z nas ma swoje powiązania, swoje pojęcia,
swoje komunikacje tak z dobrym jak i ze złym światem ... i
to trwa cały czas, jeszcze na długo przed czasami
biblijnymi.
W XX wieku dużo ludzi obudziło się na pojęcie: aura, czakry,
prana ... które nie są obce w religiach Wschodu, wiadomo, że
człowiek ma swoje centra energii, nie jest to nowa koncepcja
duchowa, żadna religia New Age, jak to dzisiaj przypisuje
nam wiele ludzi, to starożytna nauka o świecie ducha, jego
energii i naszego ziemskiego ciała poprzez które przebiega
ta energia.
Nowe (a może stare?) myśli, wiedza, wewnętrzna mądrość
odżywają w tych czasach w naszych ciałach i tworzą nowy
strumień duchowości, którego nie można określić za pomocą
kilku zdań.
Nowa nauka, myśli, wiedza, mądrość objawiają się w nas a nie
na zewnątrz, jak to sugeruje wiele osób ... to nasze wnętrze
dotknięte nowymi doświadczeniami objawia światu, że coś
nowego, wielkiego przenika w nas prosto z „Nieba” i
kształtuje nową świadomość a wiele osobistych doświadczeń
jest zwiastunem nowego stylu życia.
Gdziekolwiek się znajdziemy, gdziekolwiek będziemy się
modlić nasza energia idzie za nami, odkrywamy w sobie nowe
pokłady nieznanych nam dotąd tajemnic. I nie ma tu żadnych
dogmatów czy doktryn, zaczynamy podążać za nowym, zaczynamy
zdecydowanie z tego korzystać - z nowych pokładów energii,
która napływa do nas każdego dnia.
Ja wiem, że dla wielu wygodniej jest żyć w otoczeniu
szczególnych zestawów praw i reguł, które ktoś nam już w
życiu wcielił (zalecił) a my musimy jedynie mieć do nich
zaufanie, toteż wielu zdaje się na tradycyjne religie i
porusza się tylko na jednym torze nie zdając sobie sprawy z
istnienia innych ... i są tacy, którzy je świadomie
ignorują, wg zasady - moje jest lepsze, to ja mam rację, i
są tacy, którzy po prostu boją się dotykać nieznanego, ich
pola świadomości jeszcze głęboko śpią ...
Każdy z nas ma swoją indywidualną ścieżkę a dana religia
jest przeznaczona do wspólnej ścieżki całych grup ludzi, nie
koniecznie o tych samych myślach, poglądach, kulturze,
doświadczeniach. Coraz częściej spotykam ludzi, którzy
szukają PRAWDY na własną rękę, zaglądają w każde źródło bez
względu na religię ... podążając indywidualnym torem w
poszukiwaniu prawdy często musimy się zaprzeć samego siebie,
odnaleźć swój fundament w indywidualnym bycie, umieć
połączyć się z tym co nieznane, nieokreślone a przy tym
rozwinąć swoją wielką dyscyplinę ... tu trzeba mieć twardy
kręgosłup, nie jest łatwo spotkać się ze swoją mistyczną
siłą ... i możemy wybrać łatwiejszą opcję - iść za owczym
pędem i uwierzyć nawet w to, w co inni o nas mówią (czy to
prawda czy nie?!) Pozwolić sobie narzucić z góry określone
programy, które zawężają drogę do otwartej świadomości i
prowadzą do wysokiego stopnia duchowego zesztywnienia.
Czy my ludzie koniecznie musimy iść za owczym pędem, czy
wszyscy musimy mieszkać w tej samej stajni a może najwyższy
czas włączyć w ten nowy proces własne myślenie, własną
wewnętrzną mądrość i intuicję?
Czy inni powinni udzielić nam odpowiedzi na nasze pytania:
- kim ja jestem
- jak mam rozpoznać Boga
- jak uzyskać z Nim połączenie?
Często takie prowadzenie odbywa się na zasadzie - prowadził
ślepy ślepego ...
A może te pytania skierować wyłącznie do własnego serca?
To my sami musimy się odnaleźć, właśnie tam w głębi naszego
serca ... i tam umieć znaleźć Boga, a nie w grubej księdze
czy na innym duchowym seminarium choćby tym najlepszym ...
Czas przejąć własny ster do ręki i podjąć to wyzwanie ...
ustalić samemu:
- kim ja jestem
- do kogo przynależę
- i jaki jest mój cel życia?!
Czas wejść w święte milczenie na poziom nicości, pustki, z
której wszystko powstaje i ostatecznie wraca. Tylko w
czystej ciszy znajdziesz swój byt, prawdę, miłość,
oświecenie, Boga. Tylko w ciszy możemy być wolni.
Cisza to tajemnica poza naszym umysłem, mózgiem, to nasz
piękny klejnot zawarty w nas samych.
Kiedyś napisałam słowa:
Największą szkołą w życiu jest
zrozumieć jego sens
i nie żałować,
że za późno
tylko cieszyć się,
że zostało nam to objawione ...
Nasze doświadczenia to transformujące procesy życiowe, które
zsyłają nam nie tylko dary ale i trudne lekcje do
przerobienia.
I uwierzcie - nikt tego nie zrobi za nas!
PS. Leszek
W.: w dacie 28.05.1958 jest podwójna wibracja przeznaczenia,
ja to nazywam podwójną karmą, 38/11 i 56/11, w tym przypadku
56/11 jest bardziej dominująca, więcej o jedenastkach
znajdziesz na stronie.
Jak widzimy
sporo ludzi zgłasza ruchy energii w swoich ciałach, są to
rożnego typu doświadczenia, nie jeden raz wzbudzą lęk,
głębokie przemyślenia a nawet uśmiech na twarzy. Nowe bywa
trudne, niezrozumiałe, budzi obawy, lecz wszystko to co
znajduję w Waszych listach jest zupełnie normalne.
Namaste
Wiesława
EMAIL Z DNIA
21.02.2013
Dziękuję wam, że jesteście. Matrix
kiedyś się zakończy, a ludzie przebudzą się ze snu...
Pozdrawiam z Łomży, Tomek
EMAIL Z DNIA
20.02.2013
Witam
serdecznie,
Jestem
częstym gościem strony ROSE OF SHARON .Cieszę się bardzo z
możliwości kontaktu z Wami. Moja przygoda z duchowością
zaczęła się stosunkowo niedawno bo w sierpniu 2011 r. a mam
44 lata.
Bardzo
przypadło mi do serca co Pani Wiesława pisze o duchowości, a
w szczególności o Bogu i sercu.
Chciałam
się podzielić z Wami moim niesamowitym doświadczeniem. Na
stronie internetowej znalazłam wzmiankę o An Kana Te. Jest
tam nagranie zdania, które można odsłuchać w języku Elohim.
Zaciekawiona odsłuchałam. Niesamowite było to, co zdarzyło
się później . Miałam wrażenie, że ktoś trzyma mnie za ręce.
Widziałam taką żółtą energię otaczającą moje dłonie. Nie
zwróciłabym na to uwagi gdyby nie fakt, że było mi zimno,
siedząc przy komputerze od jakiegoś czasu. Natomiast moje
dłonie stawały się coraz cieplejsze. Miałam wrażenie, że
ktoś przy mnie jest. Towarzyszyła mi myśl o medytacji. (jest
u mnie rzadką praktyką) Położyłam się do łóżka żeby
medytować. Wtedy doznałam czegoś dziwnego. Przez moją głowę
przepłynęło coś w rodzaju wyładowania z trzaskami i białym
światłem, bardzo intensywne. Otworzyłam oczy, nie byłam
przestraszona, raczej zdziwiona .Postanowiłam kontynuować.
Miałam
jeszcze dwa takie doznania, ale nie tak silne. Na koniec
miałam wrażenie, że jakaś energia wypłynęła mi przez lewą
dłoń. Miałam bardzo podniesione wibracje. Na drugi dzień
czułam czyjąś obecność, bardzo wyraźnie i myśl medytuj.
Podczas medytacji wibracje znacznie się podniosły, a przez
moje ciało przepłynęła energia tym razem z góry w dół .W tym
samym dniu wieczorem doznałam niesamowitego uczucia .
Ogarnęła mnie wszechobecna radość, szczęście, wdzięczność,
miłość, a przede wszystkim Wszechobecność BOGA. Boga czułam
wszędzie, miałam wrażenie, że jest we wszystkim na co
spoglądam. Łzy płynęły mi po policzkach. Nawet teraz, kiedy
o tym piszę. Nigdy w swoim życiu czegoś takiego nie
doświadczyłam. Teraz wiem, że Boga nie trzeba szukać, On
jest obecny cały czas w naszym życiu. Przydarzyło to mi się
na początku grudnia 2012 r.
Od jakiegoś
czasu kiedy jestem w stanie wyciszenia, przez moją głowę
przepływa strumień energii (nie potrafię sprecyzować, czy
przepływa, czy po prostu jest w głowie i go słyszę) Dzieje
się tak od ponad roku. Nie wiem co to jest i dlaczego tak
się dzieje. Dlaczego doświadczam różnych rzeczy? (to opisane
nie jest moim jedynym doświadczeniem, ale uważam, że
najbardziej niesamowite) Dlatego zdecydowałam się do Was
napisać . Prosząc o poradę i pomoc w zrozumieniu.
Pozdrawiam,
Ilona.
p.s.
Dziękuje, że mogłam Wam o tym opowiedzieć.
EMAIL Z DNIA
17.02.2013
Pani "Wiesławo"!
Stworzyliście naprawdę
kapitalne źródło prawdy. Nie myślałem jeszcze 20 lat temu,
że w ogóle jest możliwym, aby w tak mądry, zdecydowany i
otwarty sposób starać się "przebudzać" nieprzebudzonych. Z
dużą satysfakcją przyjąłem, iż mam także 38/11 (moja data
urodzenia: 28.05.1958). Interesuję się szeroko rozumianą
Teozofią, ale i antropozofią itp. od ponad 20 lat.
"Zgłębiłem" wiele dziesiątek książek, lecz teksty -
artykuły, które są w tymże portalu Internetowym utwierdziły
mnie, że nie było to przypadkowe i daremne. Dziękuję bardzo
za kapitalny przekaz i Pozdrawiam.
Leszek W.
ODPOWIEDŹ NA EMAIL Z DNIA 15.02.2013
Witam :)
Rób
dalej swoje, jak czujesz czyjąś negatywną obecność to wzywaj
Archanioła Michała aby zrobił porządek w Twoim mieszkaniu i
wypędził wszelkie negatywne istoty, co do trzasków w sobie
to raczej złym objawem to nie jest więc tutaj byłbym
spokojny :)
Dobry
Samarytanin
EMAIL Z DNIA DNIA
15.02.2013
Witam P. Wiesławo i resztę załogi :)
pisze
przede wszystkim z wielkim wyrazem szacunku i podziękowaniem
za te wszystkie wiadomości, które niesamowicie otworzyły
moją świadomość na odbiór Boga. to wspaniała misja,
działajcie dalej!
Długo się zastanawiałam, jak się z Wami skontaktować aż w
końcu znalazłam możliwość... otóż, piszę z prośbą o poradę.
Nie znam nikogo takiego kto przeżywałby symptomy, które
zdarzają się mi. Moja historia `przebudzenia duchowego`
ciągnie się kilka lat. Od zbłądzenia po totalne i szokująco
niespodziewane wybudzenie - szybkie i całkowite zerwanie ze
wszelakimi nałogami... i w obecnym stanie mam coraz większą
wrażliwość ciała fizycznego. Nie mogę przyjmować takich
posiłków jak kiedyś.
Mam
imponujące sny, śnią mi się modlitwy, rozmowy z Bogiem,
rozmowy z jakimś przewodnikiem (anioł stróż?), który
nakazuje mi się modlić i nie ustawać. Sny najczęściej
uderzają w tematykę wody, przemieszczania się. Słyszę
również dźwięki wewnątrz ciała w nocy zwłaszcza w godzinach
0-3 w nocy i przed zaśnięciem. Bywa że tydzień jestem
aktywna, bywa, że przez tydzień leżę w łóżku i nie mam siły.
Robiłam badania i wyszły niemal idealne więc wszystko jest
dobrze. Czuję wibracje, zaczynam postrzegać aury. Nie do
końca wiem co to oznacza, nie chcę tu prorokować o
kundalini... natomiast miło by było zaczerpnąć porady od
starszych `kolegów`. Od niedawna codziennie joguję,
mantruję, modlę się. Nie jem mięsa, idę w stronę Boga.
Sądzę,
że moje ego teraz dostaję w kość bo bardzo nieswojo się
zachowuję i trudno tu o akceptację względem siebie, jeśli
takie (czyli raczej złe i gryzące) myśli są w głowie...
Jeżeli zechcecie się podzielić radami z młodszą koleżanką co
jeszcze mogłabym zrobić bardzo proszę o odzew. Jak
reagować na te wszystkie symptomy zwłaszcza jeśli czuję
czyjąś obecność w pomieszczeniu, czuję, że niepokój sięga
gardła i zabiera dech w piersi. Wiem, że panika nic nie
daję, ale trudno mi o spokój jeśli słyszę trzaski w sobie i
inne tego typu dźwięki...
Każda porada w związku z odczuwaniem `energii` jest mi
bliska sercu i na pewno wezmę ją do siebie.
Dziękuję, i z poważaniem życzę miłego dnia.
D.
|